Miasta się rozrastają, ludzie kupują ziemie, świat się zmienia
Na początku lat 90-tych postawiłem na działce elektrownię wiatrową. Do najbliższego sąsiada miałem wtedy ponad 500 metrów. Po kilku latach okoliczne tereny "odrolniono" i zaczęła się budowa osiedla domków. Nowy sąsiad za płotem kiedyś przyszedł do mnie i mówi "wiesz Grześ, trochę toto hałasuje. Wiem, znam prawo, ale..." Dla świętego spokoju zahamowałem wiatrak, przestałem korzystać. Inny, z sąsiedniej ulicy anonimowo

nasłał na mnie ochronę środowiska. Cały dzień robili pomiary hałasu, promieniowania, wibracji i innych takich. Dostałem przy okazji glejt, że wszystko jest O.K., a poza tym potwierdzenie mojego przekonania o sytuacji zastałej. Mówiąc krotko - widziały gały, co brały.
Wracając do adremu

pasieka była, ne było ludzi. Sami się wprosili, sami chcieli mieszkać z pszczołami. Ale Polska to dziwna kraj
Dlaczego przesiedlenie nie jest wykonalne? Robi się takie rzeczy i nie jest to jakieś nadzwyczaj skomplikowane.
Znam pszczelarza, który w sezonie wozi ule na specjalnej lawecie. A to do lasu, a to na łąkę, w zależności co kwitnie. Ma miodek każdego rodzaju.
Wszystko można.