miałem swego czasu taką fanaberię, żeby zbudować sobie odrobinę mądrzejszą instalację elektryczną w domu. I tak mam przełączniki światła dzwonkowe (chwilowe) na skrętce UTP, każdy punkt (gniazdko, przełącznik, pojedyncza żarówka) podłączona osobnym przewodem. W przypadku przełączników nawet po 2-3 kable UTP. Zasilanie sygnałów na 24V, bo takie jest zasilanie sterownika PLC, który wszystkim w domu włada.
Chwilowo, zasilanie 24V do przełączników/czujników itp. podłączone jest bez żadnego zabezpieczenia, więc w przypadku zwarcia w jakimkolwiek punkcie końcowym cała moc zasilacza idzie przez skrętkę. Niezbyt obiecująca perspektywa... Zastanawiam się nad jakimś układem zabezpieczającym przed zwarciem/przeciążeniem linii biegnącej po UTP.
Teraz kilka założeń - o ile do większości przełączników moge wpiąć jedno zabezpieczenie na kilka przewodów (nie spodziewam się jednoczesnego przyciśnięcia kilku przełączników naraz) to niektóre linie będą stale zasilać oddalone układy z czujnikami, np. Arduino + kilka DS18B20 + TTL<>RS485, i tu, wiadomo, jedno zabezpieczenie na kanał...
Najprosztszym rozwiązaniem wydaje mi się zrobienie większego (więcej kanałów) układu z bezpiecznikami polimerowymi wpiętymi szeregowo w kanał na wzór np. tego do zabezpieczania kamer CCTV: http://www.ctr.pl/produkty/akcesoria-do ... mrb579.htm
Oczywiście prąd bezpiecznika dobiorę doświadczalnie do danego przewodu UTP. I może też niekoniecznie złącza ARK, bo zajmą relatywnie dużo miejsca.
Mam pewne pojęcie o elektryce i elektronice, ale nie jestem specjalistą, chciałbym sie upewnić, czy nie popełniam tutaj żadnego nieznanego mi błędu? Czy macie jakieś inne pomysły lub sugestie co do tego?
Pozdrawiam
