

Będzie to recenzja w odcinkach, bo wciąż brakuje mi czasu, na koniec postaram się poskładać to w logiczną całość. Jeśli w międzyczasie będziecie mieli jakieś pytania-śmiało.
Zacznę od elektroniki, bo to mnie zawsze interesuje...i nie trzeba wychodzić z domu ..a chwilowo nie mogę

Do rzeczy.
Moduł z ledem wykonany z aluminium, z grubymi jak na chiński wyrób ściankami (ok. 3mm)










a teraz rzut okiem na elektronikę:



odrobinę się zdziwiłem, spodziewałem się czegoś z przetwornicą...ALE jest to PWM, gdzie elementem kluczującym jest tranzystor PNP, procesorek to prawdopodobnie jakiś układzik z rodziny PIC. Nie ma żadnej stabilizacji prądu, za to nic się po cewkach i diodach prostowniczych nie marnuje



Prąd wejściowy i wyjściowy jest taki sam, a szybkie pomiary warsztatowe piguły dały takie rezultaty:
Uwe 3,0V Iwy 0,18A Uwy 3V
3,2V 0,41A 3,15V
3,4V 0,65A 3,3V
3,5V 0,83A 3,35V
3,6V 1,1A

medium 0,47A
low 0,08A
3,8V 1,6A 3,65V
4,0V 2,0A 3,76V
czyli Vf diody jest baaardzo przyjemne. Dla interesującego nas 3,6V mamy około 1A w LED-a. Jak nie zapomnę zmierzę jeszcze rezystancję włącznika, zobaczymy co jego dodanie zmieni w układzie.
To, co mnie odrobinę niepokoi to fakt, że sterownik łączy się z aluminiowym modułem za pomocą kilku miedzianych, ściśniętych między driverem a ścianką drucików

Wolał bym, by był to jakiś wciskany miedziany pierścień. Jak złożę wszystko ponownie w całość postaram się jej trochę poużywać, pomęczyć w lesie i w pracy, będę miał jakies dodatkowe wnioski

