skaktus tak to już jest z rowerami - niewiedzieć czemu jakoś z poważnej kraksy wychodzą cało. Ja pół roku temu z moją "połówką" wybraliśmy się pojeździć po WPN ( rejony Pożegowa).
Jest tam taka górka, na którą mówią "diabelska" - nie wiem czemu
![?? ??](./images/smilies/pytajnik.gif)
Kąt zjazdu około 45 stopni różnica poziomów około 12 m. W rowerku trzeba opuścić siodełko do minimum, żeby w ogóle zjechać z tej górki. Przygotowałem się i zjazd - poszło dobrze. Za górką młodzież zrobiła sobie skocznię z palet unoszącą się około 30 cm na długości 1,5m. A że prędkość mialem już sporą zachciało mi się rumakowania i pojechałem przez skocznię. Pamiętam tylko moment lotu. Wylądowałem jakieś 10 m za skocznią, po drodze ze saltem z rowerem. Ocknąłem się po kilku sekundach (chwilowa utrata przytomności). Rower caluśki, bez skazy. Ja liżę rany do teraz. Ręki nie mogą podnieść a kręgosłup miałem powystawiany w 5 miejscach
Powrotu do zdrowia życzę !
Pzdr