Jaką ładowarkę do akumulatorków polecacie.
Dobrze radzą. Dobre ładowarki.
Miałem przez chwilę Nitecore D2 i ładowała wszystko co było okrągłe w domu
Teraz mam zasilacz laboratoryjny (nieprofesjonalny) i I106B.
Nie zastanawiaj się, co może się przydać tylko z czego będziesz korzystał na co dzień.
Zazwyczaj przydasie są wcale nieużywane a trzeba za nie trochę dopłacić (i to całkiem niemało).
pzdr
a
Miałem przez chwilę Nitecore D2 i ładowała wszystko co było okrągłe w domu
Teraz mam zasilacz laboratoryjny (nieprofesjonalny) i I106B.
Nie zastanawiaj się, co może się przydać tylko z czego będziesz korzystał na co dzień.
Zazwyczaj przydasie są wcale nieużywane a trzeba za nie trochę dopłacić (i to całkiem niemało).
pzdr
a
zamowilem 11.11tego xtara. do mnie bardziej przemawial wszechstronnoscia w jednym z testow. jedna uwaga przy tej ladowarce, nie ma do niej zasilacza. wymaga jakiegos 2,1a przy 5v i zenskim usb. takze jesli nie masz dolicz do kosztow.
Ostatnio zmieniony środa 18 lis 2015, 20:24 przez wujek_red, łącznie zmieniany 1 raz.
Witam Szanowne Grono,
Z uwagi na fakt, iż posiadam zarówno Xtar'a VC4 jak i Liitokal'ę Lii-500 - subiektywna opinia:
Za Xtar'em:
Wygodniejsza ładowarka w używaniu "na co dzień". Lepiej rozwiązany mechanizm załadunku/wyładunku ogniw. Na sprężynkach ogniwo dociskamy do siebie - plusem do góry, sztywność samych sprężynek dobrana optymalnie.
Liitokala przy powyższym procesie wymaga wykorzystania kciuka (ogniwo odpychane od siebie, plus na dole), fragment którego to kciuka niejednokrotnie zabolał. Szczególnie przy wyjmowaniu środkowych ogniw w przypadku zapełnionych wszystkich 4. Sprężynki bardzo sztywne.
Widoczny bez konieczności podchodzenia do ładowarki stan procesu ładowania. Xtar komunikuje zieloną diodą zakończenie procesu (dla każdej celi osobno), czerwona - w trakcie. Nie trzeba wstawać z fotela, żeby stwierdzić "czy to już, bo następne czekają". Dla mnie - wygodne.
Ciekawy pomysł na prąd ładowania. Śpieszę się - potrzebne możliwie najszybsze ładowanie jednego, dwóch (max) ogniw, wkładam je do zewnętrznych slotów, prąd ustala się na max 1A. Nie śpieszę się - obsadzam dowolną ilość slotów tak, aby chociaż jeden wewnętrzny (2 lub 3) był zajęty, prąd ustala się na max 0,5A. Wywód dot. Li-Ion.
W przypadku Lii-500, musimy "wyklikać" prąd ładowania max 1A, ale właśnie - "wyklikać". Samo włożenie ogniw nie wystarczy. Czy to jest jakiś problem? Najczęściej jednak ładuję dwa ogniwa 18650 prądem max 1A i w takim wypadku, wystarczy do Xtar'a je włożyć
Za Liitokal'ą:
Pomiar pojemności, pomiar rezystancji wewnętrznej (choć w jakiś zakręconych jednostkach, których do dzisiaj nie rozszyfrowałem, sam pomiar "ledwie powtarzalny"), dokładny odczyt napięcia (dwie cyfry po przecinku) - zaznaczam odczyt, nie pomiar, bo nie mam możliwości weryfikacji tegoż, możliwość ładowania czterech ogniw prądem max 1A, możliwość rozładowania ogniw (przy manualnej kontroli do napięcia nominalnego - przechowywanie), choć może max prąd rozładowania 500mA na pewne potrzeby (test wydajności ogniw) wydaje się za mały, 12V. zasilacz w komplecie.
Konkluzja:
Jeżeli mamy w zamiarze monitorowanie parametrów swoich ogniw, weryfikację parametrów ogniw "świeżo nabytych", pozyskanych z rozbiórki pakietów, "znalezionych na strychu", etc. - Liitokala Lii-500.
Jeżeli ładowarkę będziemy wykorzystywać wyłącznie do "normalnego", wygodnego ładowania zasobników energii - Xtar VC4.
Celowo pominąłem aspekt zasilania (VC4/5V, Lii-500/12V) z uwagi na obszerność zagadnienia.
Xtar wydaje się także odrobinę lepiej wykonany (a na pewno odporność szybki na zarysowania, być może z powodu dostarczanego w komplecie worka)
Na podstawie doświadczeń wyłącznie z ogniwami 18650.
Pozdrawiam,
tashytzky
Z uwagi na fakt, iż posiadam zarówno Xtar'a VC4 jak i Liitokal'ę Lii-500 - subiektywna opinia:
Za Xtar'em:
Wygodniejsza ładowarka w używaniu "na co dzień". Lepiej rozwiązany mechanizm załadunku/wyładunku ogniw. Na sprężynkach ogniwo dociskamy do siebie - plusem do góry, sztywność samych sprężynek dobrana optymalnie.
Liitokala przy powyższym procesie wymaga wykorzystania kciuka (ogniwo odpychane od siebie, plus na dole), fragment którego to kciuka niejednokrotnie zabolał. Szczególnie przy wyjmowaniu środkowych ogniw w przypadku zapełnionych wszystkich 4. Sprężynki bardzo sztywne.
Widoczny bez konieczności podchodzenia do ładowarki stan procesu ładowania. Xtar komunikuje zieloną diodą zakończenie procesu (dla każdej celi osobno), czerwona - w trakcie. Nie trzeba wstawać z fotela, żeby stwierdzić "czy to już, bo następne czekają". Dla mnie - wygodne.
Ciekawy pomysł na prąd ładowania. Śpieszę się - potrzebne możliwie najszybsze ładowanie jednego, dwóch (max) ogniw, wkładam je do zewnętrznych slotów, prąd ustala się na max 1A. Nie śpieszę się - obsadzam dowolną ilość slotów tak, aby chociaż jeden wewnętrzny (2 lub 3) był zajęty, prąd ustala się na max 0,5A. Wywód dot. Li-Ion.
W przypadku Lii-500, musimy "wyklikać" prąd ładowania max 1A, ale właśnie - "wyklikać". Samo włożenie ogniw nie wystarczy. Czy to jest jakiś problem? Najczęściej jednak ładuję dwa ogniwa 18650 prądem max 1A i w takim wypadku, wystarczy do Xtar'a je włożyć
Za Liitokal'ą:
Pomiar pojemności, pomiar rezystancji wewnętrznej (choć w jakiś zakręconych jednostkach, których do dzisiaj nie rozszyfrowałem, sam pomiar "ledwie powtarzalny"), dokładny odczyt napięcia (dwie cyfry po przecinku) - zaznaczam odczyt, nie pomiar, bo nie mam możliwości weryfikacji tegoż, możliwość ładowania czterech ogniw prądem max 1A, możliwość rozładowania ogniw (przy manualnej kontroli do napięcia nominalnego - przechowywanie), choć może max prąd rozładowania 500mA na pewne potrzeby (test wydajności ogniw) wydaje się za mały, 12V. zasilacz w komplecie.
Konkluzja:
Jeżeli mamy w zamiarze monitorowanie parametrów swoich ogniw, weryfikację parametrów ogniw "świeżo nabytych", pozyskanych z rozbiórki pakietów, "znalezionych na strychu", etc. - Liitokala Lii-500.
Jeżeli ładowarkę będziemy wykorzystywać wyłącznie do "normalnego", wygodnego ładowania zasobników energii - Xtar VC4.
Celowo pominąłem aspekt zasilania (VC4/5V, Lii-500/12V) z uwagi na obszerność zagadnienia.
Xtar wydaje się także odrobinę lepiej wykonany (a na pewno odporność szybki na zarysowania, być może z powodu dostarczanego w komplecie worka)
Na podstawie doświadczeń wyłącznie z ogniwami 18650.
Pozdrawiam,
tashytzky
Można.marer pisze:A powiedzcie mi jeszcze proszę czy w jakiś sposób można wykorzystać zasilacz laboratoryjny do ładowania ogniw ?
Nastawiasz napięcie maksymalne (np. 4,2 czy 4,35V czy ok. 14V dla samochodowego) i ograniczenie prądu (np. na 0,1C, czy inną ulubioną wartość).
Wyłączasz, gdy prąd wystarczająco zmaleje (np. do 1/10 początkowego) albo po określonym czasie (np. 14h).
W skrócie: nie masz automatyki zakończenia ładowania, ale każdą popularną chemię możesz tak naładować.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Xtar z tego co widziałem podaje ile weszło w ogniwa. więc też jest to jakaś informacja o pojemności choć z całą pewnością nie jakaś super miarodajna. nie zapominajmy o łagodnym starcie ładowania które ma jakoś pomóc uratować rozładowane ogniwa i delikatniej się z nimi obchodzić przy normalnym ładowaniu. nie wiem jak to dokładnie jest z tym w Liitokalach, zakładam że może mieć podobnie. Xtar jest po prostu idiotoodporny- wkładasz i wyciągasz bez specjalnej kontroli procesu ładowania
Ostatnio zmieniony środa 18 lis 2015, 15:13 przez wujek_red, łącznie zmieniany 1 raz.
O ile dobrze to wszystko rozumuję (uczę się od was):ptja pisze:A co to jest pre charging?
If the battery is deeply discharged (for example, to below 3 V) a small “pre-conditioning” charge – around 10 percent of the full charge current – is applied to stop the cell overheating until it is able to accept the full current of the constant current phase.
(http://www.digikey.com/en/articles/tech ... y-charging)
Olight R50, S30R II, S15R, Skillhunt H03, Led Lenser P2 BM, D.Q.G Spy