Kursy doszkalające - techniki jazdy
Kursy doszkalające - techniki jazdy
Ktoś był może na takim kursie? Warto? Chodzi o to, aby przeszkolić kierowców z radzenia sobie z różnymi sytuacjami które mogą spotkać na drodze? A więc wyjście z poślizgu, nagły zmiana kierunku jazdy itd...
Byłem w szkole jazdy ekstremalnej Toyota i Subaru w SJS w Kielcach i muszę powiedzieć, że super sprawa. Uważam, że każdemu mogłboy się to przydać kto dużo jeździ.
Już nawet nie mówię o elementacj jazdy ekonomicznej, ale o jeździe sportowej, poślizgach, dohamowaniach, matach, trolejach. Po takim kursie ma sie większą świadomość zachowania auta w różnych warunkach.
Już nawet nie mówię o elementacj jazdy ekonomicznej, ale o jeździe sportowej, poślizgach, dohamowaniach, matach, trolejach. Po takim kursie ma sie większą świadomość zachowania auta w różnych warunkach.
Zima idzie, duży wolny parking, kolega na fotelu pasażera zaciąga Ci ręczny w niespodziewanych momentach podczas wykonywania manewru skrętu. Do tego generalnie jazda w poślizgu, jak masz w mieście gokarty jakieś sensowne to też to jest dobry pomysł - sensowne czyli takie które są w stanie jechać w drifcie.
Generalnie taka szkoła to super sprawa jeżeli nie rozumiesz w ogóle samej zasady zachowania się w sytuacji awaryjnej, czyli nie wiesz co powinieneś zrobić. Niestety żeby wiedza teoretyczna wyniesiona z takiej szkoły przełożyła się potem w odpowiednie zachowanie w sytuacji realnego zagrożenia na drodze, sam kurs praktyczny powinien wynosić kilkadziesiąt godzin.
Po prostu musisz sobie wyrobić odpowiednie odruchy, bo w sytuacji awaryjnej niestety w 90% przypadków nie ma czasu żeby zastanowić się nad tym co należy zrobić.
Najśmieszniejsze jest to, że ja wyrobiłem sobie część odpowiednich odruchów przez jazdę na rowerze zimą - przez to jakoś mi się włączyła blokada przed robieniem gwałtownych manewrów zimową porą, bo chyba mózg sobie zakodował, że kończy się to bolesnym upadkiem
Jazda z ręcznym po parkingu też się przydała, ale pierwszy raz dopiero po kilku takich sezonach odczułem, że rzeczywiście mam poprawnie wyrobione odruchy odpowiedniego kontrowania kierownicą poślizgu. Sytuacja miała miejsce gdy wracałem do domu po krętej drodze i na jednym z zakrętów była jakaś mulda która podbiła mi tylne koło, a że jak się po wszystkim okazało chwilę wcześniej trzasnął mi amortyzator, auto poleciało piękny poślizg bokiem. Szybka kontra kierownicą i samochód wrócił na swój tor jazdy bez żadnych wahadełek czy innych problemów, tylko ja spocony się zatrzymałem kilkaset metrów dalej sprawdzić co się stało i zobaczyłem jak mi kapie olej z amorka .
Wcześniej też miałem kilka razy poślizg bokiem, ale wtedy jeszcze nie było odruchu i dzięki temu że prędkość była niewielka i miałem czas na zastanowienie się co zrobić, wyprowadzałem auto z poślizgu .
Więc generalnie - kurs jako podstawa teoretyczna jak najbardziej tak, ale najwięcej da CI potem regularny trening.
Kiedyś wybrałem się na drzwi otwarte WORD'u w naszym mieście bo była możliwość pojeżdżenia autem z trolejami, to instruktor był w szoku bo pięknie kontrolowałem auto na torze i robiłem ósemki między pachołkami, jedynie przyczepił się że trzymam kierownicę jedną ręką
Generalnie taka szkoła to super sprawa jeżeli nie rozumiesz w ogóle samej zasady zachowania się w sytuacji awaryjnej, czyli nie wiesz co powinieneś zrobić. Niestety żeby wiedza teoretyczna wyniesiona z takiej szkoły przełożyła się potem w odpowiednie zachowanie w sytuacji realnego zagrożenia na drodze, sam kurs praktyczny powinien wynosić kilkadziesiąt godzin.
Po prostu musisz sobie wyrobić odpowiednie odruchy, bo w sytuacji awaryjnej niestety w 90% przypadków nie ma czasu żeby zastanowić się nad tym co należy zrobić.
Najśmieszniejsze jest to, że ja wyrobiłem sobie część odpowiednich odruchów przez jazdę na rowerze zimą - przez to jakoś mi się włączyła blokada przed robieniem gwałtownych manewrów zimową porą, bo chyba mózg sobie zakodował, że kończy się to bolesnym upadkiem
Jazda z ręcznym po parkingu też się przydała, ale pierwszy raz dopiero po kilku takich sezonach odczułem, że rzeczywiście mam poprawnie wyrobione odruchy odpowiedniego kontrowania kierownicą poślizgu. Sytuacja miała miejsce gdy wracałem do domu po krętej drodze i na jednym z zakrętów była jakaś mulda która podbiła mi tylne koło, a że jak się po wszystkim okazało chwilę wcześniej trzasnął mi amortyzator, auto poleciało piękny poślizg bokiem. Szybka kontra kierownicą i samochód wrócił na swój tor jazdy bez żadnych wahadełek czy innych problemów, tylko ja spocony się zatrzymałem kilkaset metrów dalej sprawdzić co się stało i zobaczyłem jak mi kapie olej z amorka .
Wcześniej też miałem kilka razy poślizg bokiem, ale wtedy jeszcze nie było odruchu i dzięki temu że prędkość była niewielka i miałem czas na zastanowienie się co zrobić, wyprowadzałem auto z poślizgu .
Więc generalnie - kurs jako podstawa teoretyczna jak najbardziej tak, ale najwięcej da CI potem regularny trening.
Kiedyś wybrałem się na drzwi otwarte WORD'u w naszym mieście bo była możliwość pojeżdżenia autem z trolejami, to instruktor był w szoku bo pięknie kontrolowałem auto na torze i robiłem ósemki między pachołkami, jedynie przyczepił się że trzymam kierownicę jedną ręką
Możecie się śmiać ale ja odruchy utrzymywania pojazdu na odpowiednim torze jazdy wyrobiłem sobie jeżdżąc... ciągnikiem. Kto kiedykolwiek jechał ciągnikiem z przyczepą po błotnistej nawierzchni wie o czym mówię.igi pisze:Najśmieszniejsze jest to, że ja wyrobiłem sobie część odpowiednich odruchów przez jazdę na rowerze zimą - przez to jakoś mi się włączyła blokada przed robieniem gwałtownych manewrów zimową porą, bo chyba mózg sobie zakodował, że kończy się to bolesnym upadkiem
Oczywiście też lubię polatać sobie zimą po parkingu, czy jakiejś bocznej drodze.
Często widzi się, szczególnie przed i wtrakcie zimy, "pociski", że piłowanie golfa na ręcznym to nie drift, ale prawda jest taka, że taki "golfiarz" w sytuacji awaryjnej ma dużo większe szanse na uniknięcie wypadku, niż przeciętna osoba, u której odruchem na jakikolwiek poślizg jest deptanie hamulca w podłogę.
Chętnie wypróbowałbym się na płycie poślizgowej pod okiem profesjonalnego instruktora.
Ale przepisy homologację nie pozwalają systemom bezpieczeństwa kręcić kierownicą. System może tylko działać napędem i hamulca mi, co jest znacznie mniej skuteczne od kontry. Z drugiej strony jest czujnik kąta obrotu kierownicy, czyli "komputer wie", że kontrujemy. Na ćwiczeniach czuć, że ESP nie wystarcza bez kontry na matach poslizgowych.
Ja doskonale wiem, że system nie kręci kierownicą tylko w zależności od auta pracuje gazem, hamulcem czy też rozdziałem momentu obrotowego na poszczególne koła. Chodziło mi bardziej o to, że trzeba wziąć poprawkę na to, że komputer pracuje nad utrzymaniem prawidłowo toru jazdy i naszą kontrą możemy mu to utrudnić (np. w panice wywijając kierownica na wszystkie strony).
Taki artykulik o ESP znalazłem: http://www.my-gti.com/1741/esp-with-ste ... wagen-golf
Wynika z niego, że ESP kontrę wręcz próbuje ułatwić.
Wynika z niego, że ESP kontrę wręcz próbuje ułatwić.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Ja znowu pamiętam program na chyba na TVN turbo gdzie to wyjaśniali, trochę też napisali tutaj:
http://www.auto-swiat.pl/zdjecia/jak-si ... -esp/j74jd
Wiem, że kontra to nie machanie kierownicą (moje dotychczasowe auta to lada 2107, seicento i fiat 125 z 1.8 DOHC na pokładzie, który trochę mnie podszkolił w zakładaniu kontry). Obecnie w mojej giulietcie są wszystkie systemy ale pod pewnymi względami wolę jednak starsze konstrukcje bez ulepszaczy (nie chodzi mi tu o psucie się alfy).
http://www.auto-swiat.pl/zdjecia/jak-si ... -esp/j74jd
Wiem, że kontra to nie machanie kierownicą (moje dotychczasowe auta to lada 2107, seicento i fiat 125 z 1.8 DOHC na pokładzie, który trochę mnie podszkolił w zakładaniu kontry). Obecnie w mojej giulietcie są wszystkie systemy ale pod pewnymi względami wolę jednak starsze konstrukcje bez ulepszaczy (nie chodzi mi tu o psucie się alfy).
Masz na myśli, ten kurs tutaj: http://szkolajazdysubaru.pl/klienci-indywidualniamman pisze:Byłem w szkole jazdy ekstremalnej Toyota i Subaru w SJS w Kielcach i muszę powiedzieć, że super sprawa. Uważam, że każdemu mogłboy się to przydać kto dużo jeździ.
Już nawet nie mówię o elementacj jazdy ekonomicznej, ale o jeździe sportowej, poślizgach, dohamowaniach, matach, trolejach. Po takim kursie ma sie większą świadomość zachowania auta w różnych warunkach.