Wieczne oświetlenie roweru w cenie poniżej 10zł :-)
: wtorek 02 sie 2011, 01:00
Poczytałem tu trochę postów zdecydowanie bardziej zaawansowanych Kolegów z tego forum podziwiając poziom profesjonalizmu i specjalistyczną wiedzę. Wiem jednak, że dla takich autorytetów potrzebne jest właściwe tło, żeby był kontrast stąd postanowiłem opisać mój prosty projekcik.
Otóż posiadam polski rower ze stajni Romet'u, posiadam go już 27 lat, nigdy mnie ni zawiódł. Jakiś czas temu zacząłem zabawę z kopiowaniem zagranicznego pomysłu zabawek zbudowanych z małego elektromagnesu i 2-5 diod LED (oni tam potrafią krzyknąć za taki "kit" nawet kilkadziesiąt $). Obecnie wdrożyłem trzecią już wersję, tym razem na przód i tył. Schemat ideowy jest mocno złożony i wygląda tak:
Całość oczywiście nieco się skomplikowała, o złącza, o dobór diod (obecnie jest już w czym wybierać, parametry można znaleźć na stronie Maritex'u), itd.:
W toku doktoratu, jaki zamierzałem napisać w tym temacie, próbowałem nawijać własną cewkę (ok. 1000zw. DNE 0k. 0.15-0.2), niestety z marnym efektem jeśli chodzi o wydajność. Najskuteczniejszym i najtańszym rozwiązaniem okazało się wydłubanie takiego elektromagnesu ze starej laserówki. Jak to zwykle bywa, najtrudniej jest stabilnie zamocować taką cewkę w odległości ok. 1-1.5mm od "przelatujących" obok magnesów neodymowych, które także wydłubałem tym razem z padłych dysków twardych. W toku badania wydajności układów elektronicznych próbowałem początkowo mostka, potem diody shottky, stabilizatora low-drop, itd. Ostatecznie okazało się, że praktyka jest prostsza: najlepszy efekt świetlny mamy wtedy, kiedy wyrzucimy wszystko, co inteligentne Ostatnim krokiem był dobór jasnych diod, zdecydowałem się na technologię SMD, diody o podwyższonej jasności.
Efekt jest taki, że za 8,50 (koszt diod) mam notorycznie działające światło z przodu i z tyłu, płytki włożyłem do oryginalnych lamp romet'owskich, żeby nie zwracały na siebie uwagi. Wzdłuż ramy puściłem skrętkę komputerową, także mam jeszcze mały zapas przewodów, gdyby mi strzelił do głowy jakiś dodatkowy wynalazek kiedyś. Jasność jest na pewno wystarczająca, potestowałem układ na nocnych asfaltach i żyję
Gdyby ktoś chciał kiedyś powtórzyć temat, polecam przyczepienie cewki i elektromagnesu jednak bliżej osi koła i zwrócenie szczególnej uwagi na to, żeby to było umocowanie stabilne i nieruchome. Nawet 1mm przesunięcia (np. pod wpływem przelatującego magnesu neodymowego) potrafi zniszczyć cewkę z uzwojeniem (przerabiałem).
Podsumowując elaborat: nic tak nie cieszy, jak małe głupawe, skuteczne światełko sygnałowe zrobione za prawie friko i świecące praktycznie wiecznie całkiem za friko non-stop. Taka ekologia do potęgi trzeciej Teraz pora na coś, co oświetli drogę przed rowerem. Pozdrawiam.
Otóż posiadam polski rower ze stajni Romet'u, posiadam go już 27 lat, nigdy mnie ni zawiódł. Jakiś czas temu zacząłem zabawę z kopiowaniem zagranicznego pomysłu zabawek zbudowanych z małego elektromagnesu i 2-5 diod LED (oni tam potrafią krzyknąć za taki "kit" nawet kilkadziesiąt $). Obecnie wdrożyłem trzecią już wersję, tym razem na przód i tył. Schemat ideowy jest mocno złożony i wygląda tak:
Całość oczywiście nieco się skomplikowała, o złącza, o dobór diod (obecnie jest już w czym wybierać, parametry można znaleźć na stronie Maritex'u), itd.:
W toku doktoratu, jaki zamierzałem napisać w tym temacie, próbowałem nawijać własną cewkę (ok. 1000zw. DNE 0k. 0.15-0.2), niestety z marnym efektem jeśli chodzi o wydajność. Najskuteczniejszym i najtańszym rozwiązaniem okazało się wydłubanie takiego elektromagnesu ze starej laserówki. Jak to zwykle bywa, najtrudniej jest stabilnie zamocować taką cewkę w odległości ok. 1-1.5mm od "przelatujących" obok magnesów neodymowych, które także wydłubałem tym razem z padłych dysków twardych. W toku badania wydajności układów elektronicznych próbowałem początkowo mostka, potem diody shottky, stabilizatora low-drop, itd. Ostatecznie okazało się, że praktyka jest prostsza: najlepszy efekt świetlny mamy wtedy, kiedy wyrzucimy wszystko, co inteligentne Ostatnim krokiem był dobór jasnych diod, zdecydowałem się na technologię SMD, diody o podwyższonej jasności.
Efekt jest taki, że za 8,50 (koszt diod) mam notorycznie działające światło z przodu i z tyłu, płytki włożyłem do oryginalnych lamp romet'owskich, żeby nie zwracały na siebie uwagi. Wzdłuż ramy puściłem skrętkę komputerową, także mam jeszcze mały zapas przewodów, gdyby mi strzelił do głowy jakiś dodatkowy wynalazek kiedyś. Jasność jest na pewno wystarczająca, potestowałem układ na nocnych asfaltach i żyję
Gdyby ktoś chciał kiedyś powtórzyć temat, polecam przyczepienie cewki i elektromagnesu jednak bliżej osi koła i zwrócenie szczególnej uwagi na to, żeby to było umocowanie stabilne i nieruchome. Nawet 1mm przesunięcia (np. pod wpływem przelatującego magnesu neodymowego) potrafi zniszczyć cewkę z uzwojeniem (przerabiałem).
Podsumowując elaborat: nic tak nie cieszy, jak małe głupawe, skuteczne światełko sygnałowe zrobione za prawie friko i świecące praktycznie wiecznie całkiem za friko non-stop. Taka ekologia do potęgi trzeciej Teraz pora na coś, co oświetli drogę przed rowerem. Pozdrawiam.