Lampy warsztatowe Berner
: niedziela 06 lut 2011, 11:41
Lampy warsztatowe Berner - wspólny opis - Calineczka i Pikom
Kiedyś padło na forum pytanie o lampy do warsztatu - w tym wątku. Coś mi się wcześniej obiło o uszy, że jeden z naszych kolegów ma coś wspólnego z takimi lampami i jak się okazało nie myliłem się... Dzięki uprzejmości kolegi Long Toma nie tylko pytający znalazł swoją lampkę ale i my z Calineczką dostaliśmy do przetestowania dwa takie światełka.
Do przebadania trafiły: lampa Pocket Lux oraz jej mniejsza siostrzyczka Pocket DeLux.
Teoretycznie obie lampki mają zbliżony czas działania głównego oświetlenia – 4 godziny. To nie jest tak strasznie długo (przynajmniej jak na standardy latarkowych maniaków oczekujących kilkunastu godzin światła lub godziny superjasności), ale przyjmując, że nie świeci się non stop przez cały czas, powinno wystarczyć mocy na jeden dzień pracy w warsztacie / piwnicy / gdzie tam komu potrzeba... Do tego w dużej lampce mamy możliwość przełączenia się na mały zestaw ledów który poświeci koło 15 godzin. A jak będzie widać niżej nawet z tego mniejszego zestawu diodek da się uzyskać dość światła do niektórych rodzajów pracy. Czas ładowania 5 godzin – niby sporo, ale to świadczy o delikatnym podejściu do ogniw Z drugiej strony o ile wiem wielu producentów podobnych lamp warsztatowych zakłada czas ładowania w granicach 7 – 8 godzin. Biorąc pod uwagę że zastosowano ogniwa litowo-jonowe (czyli bez efektu pamięci) możemy swobodnie doładowywać lampy nawet w czasie dnia pracy. W zestawie z lampkami są ładowarki „do gniazdka” . Do tego można dokupić, za około 20 PLN, ładowarkę samochodową.
Parę zdjęć:
Lampka długa:
Lampka mniejsza:
Oświetlenie magazynu:
Lampka długa.
Oświetlenie z oddali - źródło światła znajduje się za aparatem, około 3,5 - 4 metry od ściany.
Referencyjne | z oddali diodami bocznymi | z oddali diodami przednimi
Oświetlenie z bliska - źródło światła znajduje się około 2,5 metra przed aparatem i około 1,5m od ściany.
diody przednie z odbicia | diody boczne z odbicia | diody boczne skierowane w sufit | diody boczne skierowane w dół | latarka w ręku, świecą diody boczne
Lampka mniejsza. Odległości jak poprzednio.
Referencyjne | z oddali | z bliska z odbiciem | z bliska w sufit
z bliska w dół | z bliska z boku na ścianę | z bliska w ręku
Ocena oświetlenia:
Ilość światła. Jak dla mnie z obu lamp mamy dość dużo światła by można było swobodnie pracować w pomieszczeniach pozbawionych własnego oświetlenia. Zwłaszcza, jeśli sprytnie ustawimy światło tak, by z odbicia od jasnych powierzchni uzyskać odpowiednie rozproszenie i wzmocnienie promienia. Światła jest tez dość, by swobodnie wleźć pod jakąś maszynę, pod samochód, czy w inne miejsca gdzie trzeba sobie przyświecić.
Barwa światła. Jak dla mnie to światło jest trochę za zimne. Ale nie przeszkadza to aż tak bardzo jeśli nie mamy pracy wymagającej idealnego odwzorowania barw oświetlanych przedmiotów.
Rozkład światła. W pewnym stopniu byłem zdziwiony, że przy takim układzie diod udało się uzyskać tak ładny, równy rozkład promienia z niezbyt wielką ilością artefaktów. Promień jest dość skupiony, także w bocznym zestawie diod w dłuższej lampce i ładnie oświetla cel. Szczególnie dobre wrażenie zrobiła na mnie mniejsza lampka – w kompaktowej formie mamy całkiem dużo światełka i to ładnie oświetlającego miejsce pracy.
Ocena ogólna:
Wygoda użytkowania. Jak najbardziej OK. sprytne rozwiązania pozwalające zawiesić / zaczepić o ubranie obie lampki, magnesy trzymające światełka na metalowych elementach wyposażenia, wbudowane elementy pozwalające postawić lampki i skierować światło w różne strony. Wygodny uchwyt i antypoślizgowa zewnętrzna powłoka. Jedyny mały minus – w dużej lampce mamy dwa „tryby” – przełączamy się pomiędzy oświetleniem głównym (boczne LEDy) a dodatkowym – zestaw dodatkowy z przodu. Przełączanie jest sekwencyjne – główne światło / światło przednie / wyłączona. Osobiście nie lubię takiego działania, wolę wiedzieć / móc zdecydować, jakie światełko włączy mi się po naciśnięciu włącznika. Ale to trochę fanaberia latarkoholika Ogromna zaleta – w odróżnieniu od kilku lamp warsztatowych z którymi miałem wcześniej do czynienia te dają się używać bez zbytniego ryzyka oślepienia osoby użytkującej, to wielki plus. W zależności od sposobu używania, umiejscowienia w stosunku do oświetlanych obiektów i wielkości pomieszczenia uzyskujemy różne efekty – od silnie skupionego światła na niewielkim obszarze do nieźle oświetlonego pomieszczenia światłem z odbicia. Widać to zresztą na zdjęciach.
Budowa. Lampy budzą zaufanie – zarówno wykończenie jak i sposób działania robią dobre wrażenie. Nic nie trzeszczy, elementy ruchome działają prawidłowo, włączniki działają „bez pudła” i wyglądają na trwałe. Faktycznie, jak to poniżej opisuje Calineczka, czasem zaczepy w dużej lampce są oporne – tak dokładnie schowane w obudowę, że ciężko je uchwycić i wyciągnąć – leciutki minus. Budowa wewnątrz także bardzo przyzwoita. Wprawdzie rasowy światłoholik jak Calineczka narzeka trochę na rozwiązania jakie zastosowano w elektronice (i pewnie ma rację, zna się w końcu bestia...), ale ja oceniając staranność i dokładność wykonania jestem pod dużym wrażeniem.
Zasilanie. Jak to niżej opisuje Calineczka, w dużej lampce zastosowano jeden akumulator litowo-jonowy 14650. Analizując budowę większej lampki widzieliśmy jednak, że dałoby się zmieścić w niej większe ogniwo, nawet 18650. Przy niewielkim zwiększeniu prądu ładowania zapewne dałoby się utrzymać (lub tylko niewiele zwiększyć) czas ładowania ogniwa, a za to czas pracy mógłby wzrosnąć w znacznym stopniu. Jednak i tak należy zauważyć, że producent, stosując ogniwa litowo-jonowe, poszedł we właściwą stronę - można bez obaw doładowywać lampki w ciągu dnia pracy.
Koszty zakupu. No cóż, z posiadanych informacji wynika, że mała lampka kosztuje około 120 PLN a duża około 200 PLN (w różnych sklepach w sieci widziałem większą lampkę za około 250 PLN, na eBayu widziałem najtańszą mniejszą wersję za 47 Euro z przesyłką...) brutto. To nie są małe kwoty, ale porównując jakość wykonania i wygodę użytkowania do typowych produktów marketowych, dostępnych w granicach 25 – 70 PLN, warto moim zdaniem zainteresować się tymi lampami. Zwłaszcza, że okresowo pojawiają się promocje – tu warto kontaktować się z kolegą Long Tomem
Parę uwag i zdjęć ze strony Calineczki:
A ja miałem przyjemność potestować a nawet rozebrać większą z lampek warsztatowych Bernera. Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki bardzo pozytywne. Plastik robi wrażenie trwałego i dobrej jakości, krawędzie dobrze spasowane, miła w dotyku. Jedyne co mi odrobinkę przeszkadzało to....trudność w wyciąganiu jednego z tylnych wieszaczków. Po tak dobrym wstępie zabrałem się za to, co w środku, to przecież bardzo ważne....
...a w środku ciekawie acz nie powalająco. Wykonanie elektroniki na przyzwoitym jakościowo poziomie co pokazują zdjęcia. Wygląda zdecydowanie lepiej niż większość naszych ładowarek z DX-a . To miłe. Źródłem prądu jest akumulator litowo-jonowy 14650, a szkoda, bo na moje przymiarki zmieścił by się i 18650. Zawsze to więcej świecenia! Akumulator ładowany jest z zewnętrznego zasilacza, prąd ogranicza rezystor na płytce a ładowanie przerywa jak sądzę wbudowana w ogniwo elektronika. Zasilanie ledów bez specjalnej finezji, po prostu przez rezystor(y) szeregowe. Sekcję świecącą wybiera mechanicznie włącznik.
Przy napięciu akumulatora 4,05V (bez obciążenia)
dla 5 led I=0,9V/R? ~0,13A czyli ok. 26mA w jednego LED-a
dla 21 led I=0,8V/R7 ~0,31A czyli ok 15mA w jednego LED-a
Szczerze mówiąc to miałem cichą nadzieję, że skoro na zewnątrz taka ładna to w środku nie będzie chińskiego standardu zasilania czyli wszystkie ledy równolegle. A jednak...zawiodłem się. Szkoda, cena hurtowa rezystora jest na poziomie jednego grosza w Polsce, dla 26-ciu LED-ów chyba nie podrożyło by to bardzo ceny lampki, prawda?
Kiedyś padło na forum pytanie o lampy do warsztatu - w tym wątku. Coś mi się wcześniej obiło o uszy, że jeden z naszych kolegów ma coś wspólnego z takimi lampami i jak się okazało nie myliłem się... Dzięki uprzejmości kolegi Long Toma nie tylko pytający znalazł swoją lampkę ale i my z Calineczką dostaliśmy do przetestowania dwa takie światełka.
Do przebadania trafiły: lampa Pocket Lux oraz jej mniejsza siostrzyczka Pocket DeLux.
Teoretycznie obie lampki mają zbliżony czas działania głównego oświetlenia – 4 godziny. To nie jest tak strasznie długo (przynajmniej jak na standardy latarkowych maniaków oczekujących kilkunastu godzin światła lub godziny superjasności), ale przyjmując, że nie świeci się non stop przez cały czas, powinno wystarczyć mocy na jeden dzień pracy w warsztacie / piwnicy / gdzie tam komu potrzeba... Do tego w dużej lampce mamy możliwość przełączenia się na mały zestaw ledów który poświeci koło 15 godzin. A jak będzie widać niżej nawet z tego mniejszego zestawu diodek da się uzyskać dość światła do niektórych rodzajów pracy. Czas ładowania 5 godzin – niby sporo, ale to świadczy o delikatnym podejściu do ogniw Z drugiej strony o ile wiem wielu producentów podobnych lamp warsztatowych zakłada czas ładowania w granicach 7 – 8 godzin. Biorąc pod uwagę że zastosowano ogniwa litowo-jonowe (czyli bez efektu pamięci) możemy swobodnie doładowywać lampy nawet w czasie dnia pracy. W zestawie z lampkami są ładowarki „do gniazdka” . Do tego można dokupić, za około 20 PLN, ładowarkę samochodową.
Parę zdjęć:
Lampka długa:
Lampka mniejsza:
Oświetlenie magazynu:
Lampka długa.
Oświetlenie z oddali - źródło światła znajduje się za aparatem, około 3,5 - 4 metry od ściany.
Referencyjne | z oddali diodami bocznymi | z oddali diodami przednimi
Oświetlenie z bliska - źródło światła znajduje się około 2,5 metra przed aparatem i około 1,5m od ściany.
diody przednie z odbicia | diody boczne z odbicia | diody boczne skierowane w sufit | diody boczne skierowane w dół | latarka w ręku, świecą diody boczne
Lampka mniejsza. Odległości jak poprzednio.
Referencyjne | z oddali | z bliska z odbiciem | z bliska w sufit
z bliska w dół | z bliska z boku na ścianę | z bliska w ręku
Ocena oświetlenia:
Ilość światła. Jak dla mnie z obu lamp mamy dość dużo światła by można było swobodnie pracować w pomieszczeniach pozbawionych własnego oświetlenia. Zwłaszcza, jeśli sprytnie ustawimy światło tak, by z odbicia od jasnych powierzchni uzyskać odpowiednie rozproszenie i wzmocnienie promienia. Światła jest tez dość, by swobodnie wleźć pod jakąś maszynę, pod samochód, czy w inne miejsca gdzie trzeba sobie przyświecić.
Barwa światła. Jak dla mnie to światło jest trochę za zimne. Ale nie przeszkadza to aż tak bardzo jeśli nie mamy pracy wymagającej idealnego odwzorowania barw oświetlanych przedmiotów.
Rozkład światła. W pewnym stopniu byłem zdziwiony, że przy takim układzie diod udało się uzyskać tak ładny, równy rozkład promienia z niezbyt wielką ilością artefaktów. Promień jest dość skupiony, także w bocznym zestawie diod w dłuższej lampce i ładnie oświetla cel. Szczególnie dobre wrażenie zrobiła na mnie mniejsza lampka – w kompaktowej formie mamy całkiem dużo światełka i to ładnie oświetlającego miejsce pracy.
Ocena ogólna:
Wygoda użytkowania. Jak najbardziej OK. sprytne rozwiązania pozwalające zawiesić / zaczepić o ubranie obie lampki, magnesy trzymające światełka na metalowych elementach wyposażenia, wbudowane elementy pozwalające postawić lampki i skierować światło w różne strony. Wygodny uchwyt i antypoślizgowa zewnętrzna powłoka. Jedyny mały minus – w dużej lampce mamy dwa „tryby” – przełączamy się pomiędzy oświetleniem głównym (boczne LEDy) a dodatkowym – zestaw dodatkowy z przodu. Przełączanie jest sekwencyjne – główne światło / światło przednie / wyłączona. Osobiście nie lubię takiego działania, wolę wiedzieć / móc zdecydować, jakie światełko włączy mi się po naciśnięciu włącznika. Ale to trochę fanaberia latarkoholika Ogromna zaleta – w odróżnieniu od kilku lamp warsztatowych z którymi miałem wcześniej do czynienia te dają się używać bez zbytniego ryzyka oślepienia osoby użytkującej, to wielki plus. W zależności od sposobu używania, umiejscowienia w stosunku do oświetlanych obiektów i wielkości pomieszczenia uzyskujemy różne efekty – od silnie skupionego światła na niewielkim obszarze do nieźle oświetlonego pomieszczenia światłem z odbicia. Widać to zresztą na zdjęciach.
Budowa. Lampy budzą zaufanie – zarówno wykończenie jak i sposób działania robią dobre wrażenie. Nic nie trzeszczy, elementy ruchome działają prawidłowo, włączniki działają „bez pudła” i wyglądają na trwałe. Faktycznie, jak to poniżej opisuje Calineczka, czasem zaczepy w dużej lampce są oporne – tak dokładnie schowane w obudowę, że ciężko je uchwycić i wyciągnąć – leciutki minus. Budowa wewnątrz także bardzo przyzwoita. Wprawdzie rasowy światłoholik jak Calineczka narzeka trochę na rozwiązania jakie zastosowano w elektronice (i pewnie ma rację, zna się w końcu bestia...), ale ja oceniając staranność i dokładność wykonania jestem pod dużym wrażeniem.
Zasilanie. Jak to niżej opisuje Calineczka, w dużej lampce zastosowano jeden akumulator litowo-jonowy 14650. Analizując budowę większej lampki widzieliśmy jednak, że dałoby się zmieścić w niej większe ogniwo, nawet 18650. Przy niewielkim zwiększeniu prądu ładowania zapewne dałoby się utrzymać (lub tylko niewiele zwiększyć) czas ładowania ogniwa, a za to czas pracy mógłby wzrosnąć w znacznym stopniu. Jednak i tak należy zauważyć, że producent, stosując ogniwa litowo-jonowe, poszedł we właściwą stronę - można bez obaw doładowywać lampki w ciągu dnia pracy.
Koszty zakupu. No cóż, z posiadanych informacji wynika, że mała lampka kosztuje około 120 PLN a duża około 200 PLN (w różnych sklepach w sieci widziałem większą lampkę za około 250 PLN, na eBayu widziałem najtańszą mniejszą wersję za 47 Euro z przesyłką...) brutto. To nie są małe kwoty, ale porównując jakość wykonania i wygodę użytkowania do typowych produktów marketowych, dostępnych w granicach 25 – 70 PLN, warto moim zdaniem zainteresować się tymi lampami. Zwłaszcza, że okresowo pojawiają się promocje – tu warto kontaktować się z kolegą Long Tomem
Parę uwag i zdjęć ze strony Calineczki:
A ja miałem przyjemność potestować a nawet rozebrać większą z lampek warsztatowych Bernera. Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki bardzo pozytywne. Plastik robi wrażenie trwałego i dobrej jakości, krawędzie dobrze spasowane, miła w dotyku. Jedyne co mi odrobinkę przeszkadzało to....trudność w wyciąganiu jednego z tylnych wieszaczków. Po tak dobrym wstępie zabrałem się za to, co w środku, to przecież bardzo ważne....
...a w środku ciekawie acz nie powalająco. Wykonanie elektroniki na przyzwoitym jakościowo poziomie co pokazują zdjęcia. Wygląda zdecydowanie lepiej niż większość naszych ładowarek z DX-a . To miłe. Źródłem prądu jest akumulator litowo-jonowy 14650, a szkoda, bo na moje przymiarki zmieścił by się i 18650. Zawsze to więcej świecenia! Akumulator ładowany jest z zewnętrznego zasilacza, prąd ogranicza rezystor na płytce a ładowanie przerywa jak sądzę wbudowana w ogniwo elektronika. Zasilanie ledów bez specjalnej finezji, po prostu przez rezystor(y) szeregowe. Sekcję świecącą wybiera mechanicznie włącznik.
Przy napięciu akumulatora 4,05V (bez obciążenia)
dla 5 led I=0,9V/R? ~0,13A czyli ok. 26mA w jednego LED-a
dla 21 led I=0,8V/R7 ~0,31A czyli ok 15mA w jednego LED-a
Szczerze mówiąc to miałem cichą nadzieję, że skoro na zewnątrz taka ładna to w środku nie będzie chińskiego standardu zasilania czyli wszystkie ledy równolegle. A jednak...zawiodłem się. Szkoda, cena hurtowa rezystora jest na poziomie jednego grosza w Polsce, dla 26-ciu LED-ów chyba nie podrożyło by to bardzo ceny lampki, prawda?