spalona lampa?
spalona lampa?
Witam,
dręczy mnie pewien problem i mam nadzieję, że ktoś pomoże mi rozwiać wątpliwości...
Otóż używałam projektora podpiętego do laptopa przez około 1,5h. Po zakończonej prezentacji nacisnęłam przycisk power na projektorze w oczekiwaniu na charakterystyczny dźwięk wychładzania się sprzętu. Jednak nic nie było słychać, pomyślałam więc, że może nie wcisnęłam przycisku dokładnie. Uczyniłam to ponownie. znów cisza. Projektor się nie wychładzał. odczekałam chwilę (jakieś 2 minuty może) po czym odłączyłam projetkor od zasilania...
i teraz mnie dręczy czy aby nie spaliłam lampy. Nie mam jak tego sprawdzić bo nie mam tego projektora przy sobie. Nic nie było czuć ani słychać....
jest jakaś szansa, że lampa się nie spaliła? I czy gdyby to nastąpiło zauważyłabym to od razu po odłączeniu sprzętu od zasilania?
liczę na pomoc:)
marta
dręczy mnie pewien problem i mam nadzieję, że ktoś pomoże mi rozwiać wątpliwości...
Otóż używałam projektora podpiętego do laptopa przez około 1,5h. Po zakończonej prezentacji nacisnęłam przycisk power na projektorze w oczekiwaniu na charakterystyczny dźwięk wychładzania się sprzętu. Jednak nic nie było słychać, pomyślałam więc, że może nie wcisnęłam przycisku dokładnie. Uczyniłam to ponownie. znów cisza. Projektor się nie wychładzał. odczekałam chwilę (jakieś 2 minuty może) po czym odłączyłam projetkor od zasilania...
i teraz mnie dręczy czy aby nie spaliłam lampy. Nie mam jak tego sprawdzić bo nie mam tego projektora przy sobie. Nic nie było czuć ani słychać....
jest jakaś szansa, że lampa się nie spaliła? I czy gdyby to nastąpiło zauważyłabym to od razu po odłączeniu sprzętu od zasilania?
liczę na pomoc:)
marta
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Witaj Poludnie.
Nie wiem czy nie jesteś pierwszą "białogłową" która zabrała tutaj głos
twój problem raczej latarek bezpośrednio nie dotyczy....w jakiś sposób lamp wyładowczych.....hmm.
Po pierwsze-czytałaś instrukcję?
Z opisu trudno wywnioskować czy problem dotyczy lampy, zresztą chyba tylko po otwarciu/podmianie owej mozna tej pewności nabrać. Lampy w projektorach są zasilane przez bardzo skomplikowaną elektonikę...a ta czasem się psuje.Może to nie lampa a własne elektronika?
Czy na obudowie są jakies lampki sygnalizacyjne?One moga mrugac w jakis "kodowany" sposób-patrz instrukcja.
Popytaj też na www.elektroda.pl
p..s wykonywałaś jakies próby ponownego uruchomienia po dłuższej przerwie?
Powodzenia...
Nie wiem czy nie jesteś pierwszą "białogłową" która zabrała tutaj głos
twój problem raczej latarek bezpośrednio nie dotyczy....w jakiś sposób lamp wyładowczych.....hmm.
Po pierwsze-czytałaś instrukcję?
Z opisu trudno wywnioskować czy problem dotyczy lampy, zresztą chyba tylko po otwarciu/podmianie owej mozna tej pewności nabrać. Lampy w projektorach są zasilane przez bardzo skomplikowaną elektonikę...a ta czasem się psuje.Może to nie lampa a własne elektronika?
Czy na obudowie są jakies lampki sygnalizacyjne?One moga mrugac w jakis "kodowany" sposób-patrz instrukcja.
Popytaj też na www.elektroda.pl
p..s wykonywałaś jakies próby ponownego uruchomienia po dłuższej przerwie?
Powodzenia...
Dzięki za słowa otuchy:)
wiem, że to może nie forum na takie pytania, wybaczcie ale wiecie jak to jest w akcie desperacji:)
otóż nie mogłam spr. co z tym projektorem bo oddałam go i poszłam na zajęcia dalej... a naszło mnie teraz, że może coś zepsułam więc możliwe, że wszystko będzie dobrze (obyyy). Instrukcji nie czytałam, nie miałam do niej dostepu. Jest to uczelniany projektor...
po prostu zastanawiam się, czy to jest zasada, że zawsze ale to zawsze jak się nie schłodzi to się przepala.. nie wiem, czy się jasno wyrażam
Jeśli chodzi o diody.. to były dwa pola (jedno od sygnalizacji lampy właśnie) i o ile sobie przypominam żadne z tych pól nie było podświetlone jak wyłączałam z zasilania sprzęt.
Chyba poinnam sobie dać spokój i czekać na rozwój wydarzeń. Jak coś się zepsuło to prędzej czy później się o tym dowiem. Oby nie było się o czym dowiadywać:)
pozdrawiam serdecznie
wiem, że to może nie forum na takie pytania, wybaczcie ale wiecie jak to jest w akcie desperacji:)
otóż nie mogłam spr. co z tym projektorem bo oddałam go i poszłam na zajęcia dalej... a naszło mnie teraz, że może coś zepsułam więc możliwe, że wszystko będzie dobrze (obyyy). Instrukcji nie czytałam, nie miałam do niej dostepu. Jest to uczelniany projektor...
po prostu zastanawiam się, czy to jest zasada, że zawsze ale to zawsze jak się nie schłodzi to się przepala.. nie wiem, czy się jasno wyrażam
Jeśli chodzi o diody.. to były dwa pola (jedno od sygnalizacji lampy właśnie) i o ile sobie przypominam żadne z tych pól nie było podświetlone jak wyłączałam z zasilania sprzęt.
Chyba poinnam sobie dać spokój i czekać na rozwój wydarzeń. Jak coś się zepsuło to prędzej czy później się o tym dowiem. Oby nie było się o czym dowiadywać:)
pozdrawiam serdecznie