Strona 1 z 1

korozja - efekt ogniwa a połączenia akumulatorów...

: piątek 04 gru 2009, 11:52
autor: Power2Nite
Witam!

Przymierzam się do złożenia pakietu Li-Ion, a że sam nie umiem lutować tak wrażliwych ogniw i są one bez fabrycznie przylutowanych wyprowadzeń, muszę sprawę załatwić "po partyzancku". Wybrałem do tego łączenie ogniw "na przekładkę" z pomocą wygiętych blaszek miedzianych, ściśnięcie pakietu w foremce i oklejenie go folią samoprzylepną. Już miałem zacząć, gdy w internecie znalazłem TO. Jako, że bieguny ogniw pokryte są srebrzystym metalem (jakim?), na pewno jest on inny niż miedź i obawiam się, że przy wzroście wilgoci pojwi się problem korozji... Zwłaszcza, że między połączeniami w pakiecie mimowolnie zawsze wytwarza się różnica napięć. Jak myślicie? Takie obawy są słuszne?

: piątek 04 gru 2009, 12:45
autor: Pyra
Witam

Problem polega przede wszystkim na utrzymywaniu ogniw w odpowiednich warunkach. :!:

Nawet polutowane fabrycznie ogniwa przy dostępie wilgoci zaczną mocno korodować, co przyspieszone jest w znacznym procencie przez występujące w układach napięcia.
Różnica napięć może wystąpić nie tylko pomiędzy różnymi metalami na styku, ale przede wszystkim jest to napięcie "oferowane" przez same ogniwa.

Przedstawione w artykule zjawisko elektrokorozji ma, w zasadzie znaczenie tylko w przypadku elementów "nieelektrycznych". W naszym przypadku, mamy dużo większe zmartwienia ;) gdyż operujemy często znacznie wyższymi napięciami niż stworzonymi w ogniwie Cu-Al.

Występujące w Twoim przypadku połączenie miedzi z (najprawdopodobniej) niklem nie należy do agresywnych, co nie zmienia faktu, że czysta miedź nie za bardzo nadaje się jako taka przekładka, ze względu na szybkie samoczynne pokrywanie się miedzi różnymi związkami. Wystarczy dotknąć palcem czystej blaszki miedzianej, aby już po kilku dniach zrobiła się brązowa.

Inną sprawą jest, że samo owinięcie pakietu taśmą, nie zapewni odpowiedniej siły docisku połączeń.

Pozdrawiam

: poniedziałek 07 gru 2009, 15:24
autor: Power2Nite
Więc skoro tak, to myślę, jak tu połączyć te ogniwa, aby było to solidnie rozwiązane, zwłaszcza pod względem elektrycznym. Wszelkie koszyczki i holdery odpadają, gdyż mam mało miejsca do dyspozycji zarówno na szerokość, jak i długość. A może istnieje w Polsce firma, która profesjonalnie lutuje ogniwa Li-Ion w pakiety? Póki co, jedyną opcją zostaje zakup baterii laptopowych, które muszę rozbebeszać z elektroniki, podłączać grubsze przewody, wyjścia z sekcji pakietu do balansera i zawijać w folię z powrotem...

: poniedziałek 07 gru 2009, 16:33
autor: Dominik

: poniedziałek 07 gru 2009, 16:33
autor: Pyra
Witam
Oryginalnie ogniwa są zgrzewane.
Nie lutowałem co prawda ogniw LiIon, ale często NiMH i NiCd.
Oczyszczam dokładnie miejsce lutowania, potem smaruję pastą do lutowania instalacji Co, kładę kawałek plecionki do odsysania cyny i dobrze rozgrzaną lutownicą dociskam przysuwając cynę.
Jeśli całą operację zrobisz szybko, nie ma żadnego ryzyka uszkodzenia ogniw.
W przypadku ogniw z recyclingu ;) sytuacja jest o tyle prostsza, że one już posiadają zgrzane blaszki i wystarczy je polutować ze sobą.

Często sklepy zajmujące się dystrybucją ogniw, składają pakiety według życzenia...

Pozdrawiam

PS: Ostatnio koledze lutowałem "łebki/cycki" do ogniw wyjętych z pakietu od radiotelefonu i poszło idealnie.

: poniedziałek 07 gru 2009, 17:30
autor: Power2Nite
E tam, pakiety z BTO mają jakieś horrendalne ceny...

Ogniwa Li-Ion są ponoć daleko bardziej wrażliwe na temperaturę niż Ni-MH. Łatwo je uszkodzić takim właśnie lutowaniem.

Właśnie zastanawiam się, czy aby wyrządziłbym tym moim ogniwkom taką krzywdę, gdybym grotem lutownicy nałożył na nie w odpowiednich odstępach czasu 3-4 malutkie kropelki (takie po 1mm), to samo uczynił na blaszkach np pozyskanych z jakichś płaskich baterii, po czym to połączył... Punktowość działania i czas topnienia cyny, łączenia, byłby krótki na tyle, że może ogniwo nie zdążyłoby się nadmiernie rozgrzać w tym miejscu?

Wiem, że one są wrażliwe na przegrzanie poprzez niewłaściwe lutowanie i nie tyle co wybuchają od tego, co mogą po prostu stracić optymalne właściwości.

Co o tym myślicie?

: poniedziałek 07 gru 2009, 18:01
autor: Volt
Ja kilka razy lutowałem do ogniw 18650 i nie jest to aż takie trudne. Najważniejsze moim zdaniem to właśnie szybkość działania, ja lutowałem stacją z nastawioną maks temperaturą, tj ok 420°C i nie grzałem ogniwa dłużej niż 2-3 sekundy jednorazowo. Najpierw trzeba przede wszystkim dobrze oczyścić miejsce lutowania, ja skrobałem/drapałem trochę nożem lub ostrym śrubokrętem, potem minimalna ilość kalafonii i cyna (zwykła, ze standardowym "wbudowanym" topnikiem) żeby taki glupek pozostał (i tu uwaga - grzejemy blachę ogniwa i do tejże blachy przykładamy cynę, bo jak ogrzejemy samą cynę i nią tylko "kapniemy" to to się nie będzie trzymało ogniwa). [tu chwilę czekamy, żeby całość trochę wystygła] Potem pobielony kabel na tego glupka i na to grot lutownicy, tak że najpierw roztapia się trochę cyna na kabelku i od niej po chwili ten glupek, kabelek opada pod naciskiem grota i już - cała operacja przebiega dość szybko.

Po takim zabiegu, jeśli robiliśmy to szybko, obudowa nie powinna być praktycznie w ogóle ciepła (w sensie cieplejsza niż była).

: poniedziałek 07 gru 2009, 18:45
autor: ElSor
Tez kiedys lutowalem ogniwa 18650 zwykla transformatorowka 100W i nic sie nie stalo. Jak dzialaly tak dzialaja nadal. Jak dostane ladowarke z DXa to jeszcze je przetestuje dokladnie ale nie widze by swiecily krocej niz powinny w latarkach jakie mam