Przykra historia- 18650.
: wtorek 05 lut 2008, 18:24
Po ostaniej wpadce Dexa na forum postanowiłem sam osobiście to sprawdzić. Tak się złożyło, że akurat czekałem na ogniwko od kolegi z forum. Było to właśnie niechronione ogniwo od U/TF.
Paczka przyszła do mnie GORĄCA co bardzo zaniepokoiło moją mame, która ją odbierała. Cud, że nic się nie stało.
Tak się prezentowało z innymi akumulatorami z mojej kolekcji.
Jak widać, nie jest chronione.
/porównanie z 14500 protected/
Tak wyglądała sprawa wylania (??) 18650.
/porównianie z niechronionym 18650- sprawnym/
Od razu wziąłem się do rozebrania ogniwka.
Tak wyglądało po odwinięciu koszulki.
/porównianie z 18650 z niesprawną, wymontowaną elektroniką/
Elektronika.
Po odsłonieniu ujrzałem i poczułem czarną, śmierdzącą spalenizną klejką, szczypiącą w palce maź. Natychmiast umyłem ręce gorącą wodą, nałożyłem rękawice i bluze z długimi rękawami oraz wziąłem do ręki szczypce. Jak się później okazało, ogniwo i koszulka jest osmolone- dziwne rzeczy się z nim działy przy transporcie. Ogniwo było należycie zabezpieczone podczas transportu przez adresata. Tutaj nie powinienem się bać powiedzieć, że to cud, że nikt nie zginął. Wyobrażacie sobie- "Policja znalazła spalone ciało listonosza. Przyczyną wypadku była zawartość paczki, a dokładniej akumulator- narazie nie wiadomo jaki dokładnie. Adresatem paczki był nieletni; jest przesłuchiwany przez olsztyńską prokurature" :
A tak powinno wyglądać.
A na koniec mały żarcik
Paczka przyszła do mnie GORĄCA co bardzo zaniepokoiło moją mame, która ją odbierała. Cud, że nic się nie stało.
Tak się prezentowało z innymi akumulatorami z mojej kolekcji.
Jak widać, nie jest chronione.
/porównanie z 14500 protected/
Tak wyglądała sprawa wylania (??) 18650.
/porównianie z niechronionym 18650- sprawnym/
Od razu wziąłem się do rozebrania ogniwka.
Tak wyglądało po odwinięciu koszulki.
/porównianie z 18650 z niesprawną, wymontowaną elektroniką/
Elektronika.
Po odsłonieniu ujrzałem i poczułem czarną, śmierdzącą spalenizną klejką, szczypiącą w palce maź. Natychmiast umyłem ręce gorącą wodą, nałożyłem rękawice i bluze z długimi rękawami oraz wziąłem do ręki szczypce. Jak się później okazało, ogniwo i koszulka jest osmolone- dziwne rzeczy się z nim działy przy transporcie. Ogniwo było należycie zabezpieczone podczas transportu przez adresata. Tutaj nie powinienem się bać powiedzieć, że to cud, że nikt nie zginął. Wyobrażacie sobie- "Policja znalazła spalone ciało listonosza. Przyczyną wypadku była zawartość paczki, a dokładniej akumulator- narazie nie wiadomo jaki dokładnie. Adresatem paczki był nieletni; jest przesłuchiwany przez olsztyńską prokurature" :
A tak powinno wyglądać.
A na koniec mały żarcik