FENIX HM65R-T
: niedziela 16 maja 2021, 01:07
Latarka czołowa Fenix HM65R-T jest rozwinięciem Fenixa HM65R – ciekawego modelu posiadającego dwa emitery światła w jednej obudowie. Jednego do świecenia daleko światłem skupionym a drugiego do świecenia blisko światłem rozproszonym.
Tym razem jednak Fenix wyraźnie określa grupę docelowych odbiorców reklamując latarkę jako czołówkę dla biegaczy uprawiających biegi przełajowe. W materiałach reklamowych producent podkreśla, że latarka dostarcza 130 lm przez 24 godziny jest więc idealna do ekstremalnych biegów przełajowych (trial running). Przemawia za tym również mała masa własna latarki a to dzięki korpusowi wykonanemu metodą odlewu magnezowego. Brzmi zachęcająco, choć dla mnie bardziej istotne jest jak latarka sprawdzi się podczas jazdy na rowerze.
Latarkę otrzymujemy w estetycznym, poliwęglanowym opakowaniu, do którego Fenix zdążył nas w ostatnich latach przyzwyczaić. W pudełku oprócz latarki znajduje się: instrukcja, karta gwarancyjna oraz kabelek USB-C do ładowania.
Wykonanie latarki jest na najwyższym poziomie. Wszystko jest idealnie spasowane, nie ma nigdzie luzów czy niedoróbek. Sam odlew jest dziełem sztuki. Już od pierwszego momentu wiemy, że mamy do czynienia z klasą Premium. Gwinty idealnie wytoczone, pozłacana sprężynka w zakrętce komory bateryjnej, osadzenie reflektorów. Naprawdę chciałoby się aby każda latarka była wykonana tak dobrze.
Zasilanie
Razem z latarką sprzedawany jest akumulator 18650 o pojemności 3500mAh, który znajduje się w komorze bateryjnej. Przed pierwszym użyciem należy pamiętać aby usunąć przekładkę zabezpieczającą baterię przed rozładowaniem.
Ładowanie odbywa się za pomocą dołączonego kabelka USB-C. Możemy więc użyć dowolnej ładowarki do telefonu albo podłączyć latarkę pod powerbank. Proste i wygodne. Gniazdo ładowania znajduje się na tylnej ściance latarki pod wodoszczelną gumową klapką. Warto wspomnieć, że latarka spełnia normę IP68 czyli jest w pełni odporna na pył i wodę, i może zostać zanurzona na głębokość 2m na czas 30 minut.
Podczas ładowania migają cztery niebieskie diody znajdujące się między przyciskami włącznika. Kiedy wszystkie zaświecą się światłem stałym latarka jest w pełni naładowana.
Aby sprawdzić w jakim stanie jest akumulator, wciskamy krótko dowolny przycisk – wtedy przez około 2 sekundy diody wyświetlają poziom energii jaką dysponujemy.
Można jedynie żałować, że Fenix nie zastosował w tym modelu ładowania przy użyciu kabelka z końcówką magnetyczną jak np. w modelu HM61R.
Mocowanie
Zupełną nowością jest pasek, który jest bardzo szeroki ( o centymetr szerszy od standardowego paska), perforowany (co poprawia wentylację i ułatwia skórze oddychanie) oraz posiada rewolucyjny, opatentowany przez firmę Fenix, system regulacji.
Pasek jest jaskrawoczerwony i posiada logo firmy w formie odblaskowych napisów umieszczonych po całym obwodzie.
Regulacja długości paska odbywa się za pomocą pokrętła z blokadą.
Jego obrót zwija linki napinające końcówkę paska.
Zastosowany mechanizm jest bardzo wygodny i prosty w obsłudze. Kręcąc pokrętłem zgodnie z ruchem wskazówek zegara napinamy linki i tym samym zmniejszamy obwód paska. Jeśli natomiast chcemy poluzować pasek wystarczy odciągnąć pokrętło i linki dostają luzu a tym samy pasek może swobodnie się rozsunąć.
W użytkowaniu pasek sprawdza się wprost idealnie. Latarka bardzo pewnie przylega do głowy, nie rusza się nawet w trakcie biegu, pasek nie uciska i nie zaparza głowy. Jedynym minusem jest stosunkowo mały obwód paska przy całkowitym jego poluzowaniu . Ja, przy rozmiarze 59, nie miałem za wiele luzu a trzeba pamiętać, że zimą biegamy w czapce więc może zrobić się trochę ciasno. Pasek jest miękki i elastyczny ale osoby o rozmiarze głowy 60 mogą mieć zimą kłopot aby wygodnie i bez uczucia ucisku użytkować latarkę przez kilka godzin. Ciężko powiedzieć czy przyczyną tego stanu rzeczy jest ograniczenie technologiczne pojemności szpulki ukrytej w pokrętle czy może raczej założenie, iż skoro to latarka biegowa to ma ściśle przylegać do czoła i nie przeszkadzać podczas biegania.
Fiat lux!
Wiemy już jak latarka jest zbudowana i jak się ją nosi na głowie. Pozostaje pytanie: Jak świeci? Latarka posiada dwie diody: do światła skupionego zastosowano diodę Luminus SST40 o barwi białej chłodnej a do światła rozproszonego diodę XP-G2 S3 o barwie neutralnej. Czyli w zasadzie mamy dwie latarki w jednym urządzeniu i zależnie od sytuacji możemy używać światła rozproszonego lub światła bardziej skupionego. Dlaczego nie obydwu naraz? Bo efekt jest raczej średni. Dwie barwy światła zmieszane ze sobą nie każdemu przypadną do gustu a i efektywność takiego światła będzie wątpliwa. Przy włączonym reflektorze światło rozproszone naprawdę niewiele dodaje do ogólnego poziomu oświetlenia sceny.
Według mnie koncepcja użycia dwóch diod opiera się na założeniu, że przy wolniejszym poruszaniu się wystarczy nam szerokie światło o mniejszym zasięgu, które świecąc trochę szerzej oświetli nam również obszary objęte widzeniem peryferyjnym. Jeśli natomiast poruszamy się szybciej to dalej świecący reflektor w porę odsłoni wszystkie przeszkody jakie możemy napotkać na drodze. Zimne światło lepiej penetruje mniej przejrzyste, zamglone powietrze i jest bardziej kontrastowe. Z kolei cieplejsza dioda Cree która świeci światłem o mniejszej intensywności oświetli nam ścieżkę podczas marszobiegu, wnętrze plecaka na postoju czy też mapę podczas nawigowania w biegu na orientację.
Tyle na temat światła i jego barwy na podstawie informacji podawanych przez producenta. W moim odczuciu barwa diody SST40 określanej jako zimna jest właśnie neutralna a neutralna dioda Cree jest w moim odczuciu lekko ciepła i wpada w żółty odcień.
Przedstawione w tabeli – znajdującej się na pudełku – czasy i intensywność światła naprawdę robią wrażenie. Jednak w załączonej do latarki ulotce producent przedstawił krzywe rozładowania. Nie są one płaskie i np. deklarowane 4 godziny świecenia z mocą 1300 lm to rzeczywiście 4 godziny światła ale poziom światła po około 20 minutach spada do 450 lm. Ma to na celu niedopuszczenie do przegrzania latarki oraz zbyt szybkiego wydrenowania akumulatorka.
Sterowanie
Sterowanie jest bardzo wygodne i proste. Na górze latarki mamy do dyspozycji dwa przyciski. Każdy odpowiada za sterowanie jedną diodą. Przytrzymanie przez ponad sekundę włącza właściwą diodę i to zawsze na najniższym poziomie. Kolejne kliki to poziom średni i wysoki – tryby działają w pętli. Dłuższe przytrzymanie przycisku wyłącza właściwą diodę.
To chyba najlepsze z możliwych sterowanie jakie można było zastosować w tej latarce. Co istotne, jest ono niezwykle intuicyjne nawet dla osób „nieoświeconych”. Brak pamięci ostatniego trybu ułatwia użytkowanie tej czołówki – nie trzeba pamiętać na jakim trybie ją wyłączaliśmy. Nie zostaniemy oślepieni odpalając w ciemności 1300 lm ani nie użyjemy niepotrzebnie światła silniejszego niż tak naprawdę potrzebujemy.
Włącznik posiada podwójne zabezpieczenie przed przypadkowym włączeniem podczas transportu. Pierwszym jest daszek blokujący dostęp do przycisków. Jeśli ktoś chciałby mieć 100% pewność, że latarka mu się nie włączy, producent zastosował jeszcze blokadę elektroniczną. W tym celu należy wcisnąć i przytrzymać około 10 sekund oba przyciski. W taki sam sposób latarkę możemy później odblokować.
Beamshoty
Zdjęcia wykonane z balansem bieli zdefiniowanym na 5000K bez korekty.
Podsumowanie
Latarka jest naprawdę przemyślana i została wykonana z dbałością o szczegóły. Jej wygląd może zachwycić – podobnie jak i niewielka waga przy dwóch źródłach światła jakie mamy do dyspozycji. Cieszy też to, że prosto z pudełka wyjmujemy gotowy zestaw do użytkowania. Nie musimy niczego dokupować bo tak naprawdę zapewne większość posiadaczy będzie ją użytkować przez wiele lat wyłącznie na dołączonym akumulatorze .
Podejrzewam, że większość osób która zdecyduje się kupić Fenixa HM65R-T będzie używała tej latarki do nocnego biegania czy nocnej jazdy rowerem. Czyli 3-4 godziny świecenia dziennie. Potem będzie możliwość jej naładowania w domu aby była gotowa na kolejny trening. Tylko niektórzy będą jej używać podczas bardzo wymagających imprez biegowych takich jak chociażby Bieg Rzeźnika. I nawet takie 24 h ultramaratony nie będą w stanie wyładować akumulatora. Jeśli jednak ktoś potrzebowałby naprawdę dużo światła to dwie baterie litowe CR123 w nerce załatwią sprawę zapasowego zasilania. A trudno sobie wyobrazić drugą czołówkę, która oferowałaby takie możliwości, jakość, kombinację dwóch źródeł światła, lekkość, długi czas działania, wygodę przy tak prostej i przyjaznej obsłudze. Latarkę tę pokochają Ci, dla których lumeny, tryby, barwy światła to czarna magia. Dostaną sprzęt, który zrobi na treningu robotę bo zespół projektowy Fenixa odrobił zadanie domowe. Jest mocno, wszechstronnie, prosto i wygodnie, nie jest tylko tanio. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę jakość, użyte materiały (odlew magnezowy), dwie topowe diody na pokładzie, design, rewelacyjny 5,5-letni okres gwarancyjny oraz pojemne ogniwo w komplecie cena wydaje się uzasadniona.
Fenix HM65R-T jest bardzo wygodny, dobrze przylega do głowy, podczas biegu nie skacze góra-dół a pasek zapewnia wentylację i rewelacyjny przepływ powietrza. Ramka na której jest osadzony korpus nie uwiera w czoło. Duże brawa dla projektantów gdyż rzeczywiście jest to nowa jakość.
Jaskrawe kolory i elementy odblaskowe działają na plus w przypadku latarki używanej przez biegaczy czy rowerzystów. Chodzi przecież o to abyśmy byli lepiej widoczni bo zwiększa to nasze bezpieczeństwo. Wrażenie za ciasnego paska mogą odczuwać osoby z obwodem głowy rozmiar 60 + ale to też zależy od indywidualnej tolerancji.
Jeśli komuś brakowałoby migającego światła z tyłu głowy (mają je niektóre czołówki konkurencji przeznaczone dla biegaczy) to jest na to proste rozwiązanie. Można dokupić Fenix E-LITE i założyć za pasek z tyłu głowy. Oczywiście to dodatkowy koszt ale w zamian otrzymujemy nie tylko tylne światło ale też niezależną latarkę awaryjną, której możemy używać w naszym EDC.
Użyte diody, odbłyśniki i tryby ogarną w zasadzie każdą możliwą sytuację. Postój, naprawa roweru, posiłek na trasie, bieg po kamiennej górskiej ścieżce czy szybka jazda gravelem po szutrowych serpentynach – ta czołówka sprawdzi się w każdej z wymienionych i jeszcze wielu innych sytuacjach.
Sam używam jej do jazdy nocą na rowerze. Pętla około 25 km przez środek kompleksu leśnego z kilkoma rezerwatami po drodze to czysta przyjemność gdy trasa jest dobrze oświetlona. Od dawna, oprócz reflektorka na kierownicy, używam też czołówki, która pozwala mi widzieć wszystko na co patrzę – nawet jeśli zerkam w bok mijając przecinkę. Odkąd jeżdżę z Fenixem HM65R-T zyskałem nową jakość. Przyjemne białe światło skupionym promieniem oświetla mi drogę na 70 czy 100m wprzód. Intensywność światła w trybie medium pozwala dostrzec każdy kamień, dziurę czy korzeń, który należy ominąć. Dopalenie 1300 lm ułatwia zlustrowanie polany po wycince czy zeskanowanie całej „długiej prostej”. Natomiast szerokie światło z ciepłą diodą jest idealne na wszelkie postoje albo do powolnej, leniwej jazdy podczas rozmowy z przyjaciółmi. Taka latarka do wszystkiego, z tym, że w tym wypadku powiedzenie: „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego” nie ma zastosowania. Jej uniwersalność nie wynika z kompromisów ale raczej z dopracowanej koncepcji i optymalizacji pewnych rozwiązań.
Chcąc się przyczepić i znaleźć kilka negatywów można by wspomnieć o braku trybu stroboskopowego, braku czerwonej diody, braku trybu moon (1 lm) czy braku wersji z paskiem w kolorze czarnym (choć w tym przypadku można po prostu kupić HM65R). Tylko tak naprawdę każda z wymienionych cech pasuje raczej do latarki o przeznaczeniu turystycznym a nie do latarki dla biegaczy.
Zalety:
dwa źródła światła – szerokie i skupione
nowoczesne diody – SST40 oraz XP-G2 S3
piękna barwa światła z głównej diody
dobrze dobrana, przyjemna w odbiorze barwa światła
bardzo duża moc latarki
wygodny pasek z bardzo łatwą regulacją
wydajne zasilanie
bardzo czytelny wskaźnik poziomu naładowania akumulatora
nieskomplikowane sterowanie
niska masa
bogaty zestaw zawierający akumulator i kabel do ładowania
bardzo długa gwarancja
Wady:
cena
pasek dla części osób może okazać się lekko ciasny
ładowanie USB-C zamiast kabelka z końcówką magnetyczną (jak w Fenix HM61R czy Skilhunt)
Czy warto zatem wydać blisko 400 zł i kupić czołówkę Fenix HM65R-T? Jeśli jesteśmy osobami uprawiającymi nocne biegi przełajowe albo jeździmy nocą na rowerze w przygodnym terenie to WARTO. Nie będziemy zawiedzeni a ponadprzeciętna jakość i moc sprawią, że szybko zapomnimy ile ten sprzęt nas kosztował. Z latarki tej będą na pewno zadowolenie też wszyscy Ci, którzy potrzebują solidnej, mocnej i prostej w obsłudze czołówki i stać ich na wydanie takiej sumy na sprzęt, którego parametry przewyższają rzeczywiste potrzeby.
Wszyscy inni szukający czołówki turystycznej, do trekkingu czy biwakowania mogą natomiast znaleźć inne latarki, które zaspokoją ich potrzeby za trochę mniejszą cenę.
Latarka Fenix HM65R-T jest do nabycia pod linkiem https://fenix.pl/product/41045,latarka- ... t-czolowka czyli u polskiego przedstawiciela Fenix'a.
Latarkę do testu dostarczyła firma Fenix.
Tym razem jednak Fenix wyraźnie określa grupę docelowych odbiorców reklamując latarkę jako czołówkę dla biegaczy uprawiających biegi przełajowe. W materiałach reklamowych producent podkreśla, że latarka dostarcza 130 lm przez 24 godziny jest więc idealna do ekstremalnych biegów przełajowych (trial running). Przemawia za tym również mała masa własna latarki a to dzięki korpusowi wykonanemu metodą odlewu magnezowego. Brzmi zachęcająco, choć dla mnie bardziej istotne jest jak latarka sprawdzi się podczas jazdy na rowerze.
Latarkę otrzymujemy w estetycznym, poliwęglanowym opakowaniu, do którego Fenix zdążył nas w ostatnich latach przyzwyczaić. W pudełku oprócz latarki znajduje się: instrukcja, karta gwarancyjna oraz kabelek USB-C do ładowania.
Wykonanie latarki jest na najwyższym poziomie. Wszystko jest idealnie spasowane, nie ma nigdzie luzów czy niedoróbek. Sam odlew jest dziełem sztuki. Już od pierwszego momentu wiemy, że mamy do czynienia z klasą Premium. Gwinty idealnie wytoczone, pozłacana sprężynka w zakrętce komory bateryjnej, osadzenie reflektorów. Naprawdę chciałoby się aby każda latarka była wykonana tak dobrze.
Zasilanie
Razem z latarką sprzedawany jest akumulator 18650 o pojemności 3500mAh, który znajduje się w komorze bateryjnej. Przed pierwszym użyciem należy pamiętać aby usunąć przekładkę zabezpieczającą baterię przed rozładowaniem.
Ładowanie odbywa się za pomocą dołączonego kabelka USB-C. Możemy więc użyć dowolnej ładowarki do telefonu albo podłączyć latarkę pod powerbank. Proste i wygodne. Gniazdo ładowania znajduje się na tylnej ściance latarki pod wodoszczelną gumową klapką. Warto wspomnieć, że latarka spełnia normę IP68 czyli jest w pełni odporna na pył i wodę, i może zostać zanurzona na głębokość 2m na czas 30 minut.
Podczas ładowania migają cztery niebieskie diody znajdujące się między przyciskami włącznika. Kiedy wszystkie zaświecą się światłem stałym latarka jest w pełni naładowana.
Aby sprawdzić w jakim stanie jest akumulator, wciskamy krótko dowolny przycisk – wtedy przez około 2 sekundy diody wyświetlają poziom energii jaką dysponujemy.
Można jedynie żałować, że Fenix nie zastosował w tym modelu ładowania przy użyciu kabelka z końcówką magnetyczną jak np. w modelu HM61R.
Mocowanie
Zupełną nowością jest pasek, który jest bardzo szeroki ( o centymetr szerszy od standardowego paska), perforowany (co poprawia wentylację i ułatwia skórze oddychanie) oraz posiada rewolucyjny, opatentowany przez firmę Fenix, system regulacji.
Pasek jest jaskrawoczerwony i posiada logo firmy w formie odblaskowych napisów umieszczonych po całym obwodzie.
Regulacja długości paska odbywa się za pomocą pokrętła z blokadą.
Jego obrót zwija linki napinające końcówkę paska.
Zastosowany mechanizm jest bardzo wygodny i prosty w obsłudze. Kręcąc pokrętłem zgodnie z ruchem wskazówek zegara napinamy linki i tym samym zmniejszamy obwód paska. Jeśli natomiast chcemy poluzować pasek wystarczy odciągnąć pokrętło i linki dostają luzu a tym samy pasek może swobodnie się rozsunąć.
W użytkowaniu pasek sprawdza się wprost idealnie. Latarka bardzo pewnie przylega do głowy, nie rusza się nawet w trakcie biegu, pasek nie uciska i nie zaparza głowy. Jedynym minusem jest stosunkowo mały obwód paska przy całkowitym jego poluzowaniu . Ja, przy rozmiarze 59, nie miałem za wiele luzu a trzeba pamiętać, że zimą biegamy w czapce więc może zrobić się trochę ciasno. Pasek jest miękki i elastyczny ale osoby o rozmiarze głowy 60 mogą mieć zimą kłopot aby wygodnie i bez uczucia ucisku użytkować latarkę przez kilka godzin. Ciężko powiedzieć czy przyczyną tego stanu rzeczy jest ograniczenie technologiczne pojemności szpulki ukrytej w pokrętle czy może raczej założenie, iż skoro to latarka biegowa to ma ściśle przylegać do czoła i nie przeszkadzać podczas biegania.
Fiat lux!
Wiemy już jak latarka jest zbudowana i jak się ją nosi na głowie. Pozostaje pytanie: Jak świeci? Latarka posiada dwie diody: do światła skupionego zastosowano diodę Luminus SST40 o barwi białej chłodnej a do światła rozproszonego diodę XP-G2 S3 o barwie neutralnej. Czyli w zasadzie mamy dwie latarki w jednym urządzeniu i zależnie od sytuacji możemy używać światła rozproszonego lub światła bardziej skupionego. Dlaczego nie obydwu naraz? Bo efekt jest raczej średni. Dwie barwy światła zmieszane ze sobą nie każdemu przypadną do gustu a i efektywność takiego światła będzie wątpliwa. Przy włączonym reflektorze światło rozproszone naprawdę niewiele dodaje do ogólnego poziomu oświetlenia sceny.
Według mnie koncepcja użycia dwóch diod opiera się na założeniu, że przy wolniejszym poruszaniu się wystarczy nam szerokie światło o mniejszym zasięgu, które świecąc trochę szerzej oświetli nam również obszary objęte widzeniem peryferyjnym. Jeśli natomiast poruszamy się szybciej to dalej świecący reflektor w porę odsłoni wszystkie przeszkody jakie możemy napotkać na drodze. Zimne światło lepiej penetruje mniej przejrzyste, zamglone powietrze i jest bardziej kontrastowe. Z kolei cieplejsza dioda Cree która świeci światłem o mniejszej intensywności oświetli nam ścieżkę podczas marszobiegu, wnętrze plecaka na postoju czy też mapę podczas nawigowania w biegu na orientację.
Tyle na temat światła i jego barwy na podstawie informacji podawanych przez producenta. W moim odczuciu barwa diody SST40 określanej jako zimna jest właśnie neutralna a neutralna dioda Cree jest w moim odczuciu lekko ciepła i wpada w żółty odcień.
Przedstawione w tabeli – znajdującej się na pudełku – czasy i intensywność światła naprawdę robią wrażenie. Jednak w załączonej do latarki ulotce producent przedstawił krzywe rozładowania. Nie są one płaskie i np. deklarowane 4 godziny świecenia z mocą 1300 lm to rzeczywiście 4 godziny światła ale poziom światła po około 20 minutach spada do 450 lm. Ma to na celu niedopuszczenie do przegrzania latarki oraz zbyt szybkiego wydrenowania akumulatorka.
Sterowanie
Sterowanie jest bardzo wygodne i proste. Na górze latarki mamy do dyspozycji dwa przyciski. Każdy odpowiada za sterowanie jedną diodą. Przytrzymanie przez ponad sekundę włącza właściwą diodę i to zawsze na najniższym poziomie. Kolejne kliki to poziom średni i wysoki – tryby działają w pętli. Dłuższe przytrzymanie przycisku wyłącza właściwą diodę.
To chyba najlepsze z możliwych sterowanie jakie można było zastosować w tej latarce. Co istotne, jest ono niezwykle intuicyjne nawet dla osób „nieoświeconych”. Brak pamięci ostatniego trybu ułatwia użytkowanie tej czołówki – nie trzeba pamiętać na jakim trybie ją wyłączaliśmy. Nie zostaniemy oślepieni odpalając w ciemności 1300 lm ani nie użyjemy niepotrzebnie światła silniejszego niż tak naprawdę potrzebujemy.
Włącznik posiada podwójne zabezpieczenie przed przypadkowym włączeniem podczas transportu. Pierwszym jest daszek blokujący dostęp do przycisków. Jeśli ktoś chciałby mieć 100% pewność, że latarka mu się nie włączy, producent zastosował jeszcze blokadę elektroniczną. W tym celu należy wcisnąć i przytrzymać około 10 sekund oba przyciski. W taki sam sposób latarkę możemy później odblokować.
Beamshoty
Zdjęcia wykonane z balansem bieli zdefiniowanym na 5000K bez korekty.
Podsumowanie
Latarka jest naprawdę przemyślana i została wykonana z dbałością o szczegóły. Jej wygląd może zachwycić – podobnie jak i niewielka waga przy dwóch źródłach światła jakie mamy do dyspozycji. Cieszy też to, że prosto z pudełka wyjmujemy gotowy zestaw do użytkowania. Nie musimy niczego dokupować bo tak naprawdę zapewne większość posiadaczy będzie ją użytkować przez wiele lat wyłącznie na dołączonym akumulatorze .
Podejrzewam, że większość osób która zdecyduje się kupić Fenixa HM65R-T będzie używała tej latarki do nocnego biegania czy nocnej jazdy rowerem. Czyli 3-4 godziny świecenia dziennie. Potem będzie możliwość jej naładowania w domu aby była gotowa na kolejny trening. Tylko niektórzy będą jej używać podczas bardzo wymagających imprez biegowych takich jak chociażby Bieg Rzeźnika. I nawet takie 24 h ultramaratony nie będą w stanie wyładować akumulatora. Jeśli jednak ktoś potrzebowałby naprawdę dużo światła to dwie baterie litowe CR123 w nerce załatwią sprawę zapasowego zasilania. A trudno sobie wyobrazić drugą czołówkę, która oferowałaby takie możliwości, jakość, kombinację dwóch źródeł światła, lekkość, długi czas działania, wygodę przy tak prostej i przyjaznej obsłudze. Latarkę tę pokochają Ci, dla których lumeny, tryby, barwy światła to czarna magia. Dostaną sprzęt, który zrobi na treningu robotę bo zespół projektowy Fenixa odrobił zadanie domowe. Jest mocno, wszechstronnie, prosto i wygodnie, nie jest tylko tanio. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę jakość, użyte materiały (odlew magnezowy), dwie topowe diody na pokładzie, design, rewelacyjny 5,5-letni okres gwarancyjny oraz pojemne ogniwo w komplecie cena wydaje się uzasadniona.
Fenix HM65R-T jest bardzo wygodny, dobrze przylega do głowy, podczas biegu nie skacze góra-dół a pasek zapewnia wentylację i rewelacyjny przepływ powietrza. Ramka na której jest osadzony korpus nie uwiera w czoło. Duże brawa dla projektantów gdyż rzeczywiście jest to nowa jakość.
Jaskrawe kolory i elementy odblaskowe działają na plus w przypadku latarki używanej przez biegaczy czy rowerzystów. Chodzi przecież o to abyśmy byli lepiej widoczni bo zwiększa to nasze bezpieczeństwo. Wrażenie za ciasnego paska mogą odczuwać osoby z obwodem głowy rozmiar 60 + ale to też zależy od indywidualnej tolerancji.
Jeśli komuś brakowałoby migającego światła z tyłu głowy (mają je niektóre czołówki konkurencji przeznaczone dla biegaczy) to jest na to proste rozwiązanie. Można dokupić Fenix E-LITE i założyć za pasek z tyłu głowy. Oczywiście to dodatkowy koszt ale w zamian otrzymujemy nie tylko tylne światło ale też niezależną latarkę awaryjną, której możemy używać w naszym EDC.
Użyte diody, odbłyśniki i tryby ogarną w zasadzie każdą możliwą sytuację. Postój, naprawa roweru, posiłek na trasie, bieg po kamiennej górskiej ścieżce czy szybka jazda gravelem po szutrowych serpentynach – ta czołówka sprawdzi się w każdej z wymienionych i jeszcze wielu innych sytuacjach.
Sam używam jej do jazdy nocą na rowerze. Pętla około 25 km przez środek kompleksu leśnego z kilkoma rezerwatami po drodze to czysta przyjemność gdy trasa jest dobrze oświetlona. Od dawna, oprócz reflektorka na kierownicy, używam też czołówki, która pozwala mi widzieć wszystko na co patrzę – nawet jeśli zerkam w bok mijając przecinkę. Odkąd jeżdżę z Fenixem HM65R-T zyskałem nową jakość. Przyjemne białe światło skupionym promieniem oświetla mi drogę na 70 czy 100m wprzód. Intensywność światła w trybie medium pozwala dostrzec każdy kamień, dziurę czy korzeń, który należy ominąć. Dopalenie 1300 lm ułatwia zlustrowanie polany po wycince czy zeskanowanie całej „długiej prostej”. Natomiast szerokie światło z ciepłą diodą jest idealne na wszelkie postoje albo do powolnej, leniwej jazdy podczas rozmowy z przyjaciółmi. Taka latarka do wszystkiego, z tym, że w tym wypadku powiedzenie: „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego” nie ma zastosowania. Jej uniwersalność nie wynika z kompromisów ale raczej z dopracowanej koncepcji i optymalizacji pewnych rozwiązań.
Chcąc się przyczepić i znaleźć kilka negatywów można by wspomnieć o braku trybu stroboskopowego, braku czerwonej diody, braku trybu moon (1 lm) czy braku wersji z paskiem w kolorze czarnym (choć w tym przypadku można po prostu kupić HM65R). Tylko tak naprawdę każda z wymienionych cech pasuje raczej do latarki o przeznaczeniu turystycznym a nie do latarki dla biegaczy.
Zalety:
dwa źródła światła – szerokie i skupione
nowoczesne diody – SST40 oraz XP-G2 S3
piękna barwa światła z głównej diody
dobrze dobrana, przyjemna w odbiorze barwa światła
bardzo duża moc latarki
wygodny pasek z bardzo łatwą regulacją
wydajne zasilanie
bardzo czytelny wskaźnik poziomu naładowania akumulatora
nieskomplikowane sterowanie
niska masa
bogaty zestaw zawierający akumulator i kabel do ładowania
bardzo długa gwarancja
Wady:
cena
pasek dla części osób może okazać się lekko ciasny
ładowanie USB-C zamiast kabelka z końcówką magnetyczną (jak w Fenix HM61R czy Skilhunt)
Czy warto zatem wydać blisko 400 zł i kupić czołówkę Fenix HM65R-T? Jeśli jesteśmy osobami uprawiającymi nocne biegi przełajowe albo jeździmy nocą na rowerze w przygodnym terenie to WARTO. Nie będziemy zawiedzeni a ponadprzeciętna jakość i moc sprawią, że szybko zapomnimy ile ten sprzęt nas kosztował. Z latarki tej będą na pewno zadowolenie też wszyscy Ci, którzy potrzebują solidnej, mocnej i prostej w obsłudze czołówki i stać ich na wydanie takiej sumy na sprzęt, którego parametry przewyższają rzeczywiste potrzeby.
Wszyscy inni szukający czołówki turystycznej, do trekkingu czy biwakowania mogą natomiast znaleźć inne latarki, które zaspokoją ich potrzeby za trochę mniejszą cenę.
Latarka Fenix HM65R-T jest do nabycia pod linkiem https://fenix.pl/product/41045,latarka- ... t-czolowka czyli u polskiego przedstawiciela Fenix'a.
Latarkę do testu dostarczyła firma Fenix.