Recenzja latarki czołowej Armytek ELF C1
: niedziela 10 sty 2021, 21:42
Latarkę do testów udostępnił producent, za co oczywiście dziękuję.
Link do latarki u dystrybutora AT na Polskę: https://armytek.com.pl/pl/p/Latarka-cz ... C1-warm/55
Armytek Elf dostępny jest w dwóch wersjach - C1 i C2. Lampki różnią się jedynie rodzajem zasilania, co ma oczywiście wpływ na ich rozmiar. Poza tym są identyczne. W poniższej recenzji omówię wersję C1. C2 został poświęcony osobny wątek na tym forum, który znajdziecie tutaj: www.torch.pl/forum/index.php/topic,62964
W pudełku, w którym przychodzi do nas Armytek Elf C1 poza samą lampką znajdziemy także/b]
- ogniwo 18350,
- klips,
- opaskę na głowę,
- smycz,
- 2 zapasowe o-ringi,
- instrukcję obsługi.
Instrukcja obsługi jest w języku angielskim, aczkolwiek ja swoją sztukę dostałem w dniu, w którym Elfy pojawiły się w Polsce. Obecnie dodawane instrukcje są w języku polskim. Obie można pobrać w formie PDFa ze strony Armyteka. Plusik już na starcie.
Budowa:
Lampka składa się z głowicy, tuby i “dupki”. Producent zdecydował się zakleić gwint łączący głowicę z tubą, co uniemożliwia jej odkręcenie i utrudnia dostęp do sterownika. Szkoda, ponieważ gwinty u Armyteka są identyczne, więc mając np. takiego Dobermanna można by przełożyć tubę i z Elfa C1 zrobić Elfa C2 .
Dupka składa się z nakrętki właściwej, po odkręceniu której mamy dostęp do baterii. Na nią nakręcana jest druga nakrętka, pod którą znajdziemy mocny magnes neodymowy. Przed dostępem wody do wnętrza latarki chronią dwie uszczelki. Gwint jest kwadratowy, obficie przesmarowany Nyogelem 760g.
Magnes podnosi funkcjonalność lampki.
Elf spełnia standard IP-68, ponadto producent deklaruje wytrzymałość na upadki z wysokości 10 metrów.
Elfowi woda nie straszna.
Jak się nietrudno domyślić Elf został wykonany z aluminium anodyzowanego na czarno. C1 ma 82mm długości, 26mm średnicy i waży 85g z akumulatorem 18350, a bez niego 63g. Elfik jest więc takim średniakiem, natomiast patrząc na jego rozmiary w stosunku do zasilania, z którego ELF C1 korzysta - jest bardzo duży. Dla porównania jego główny konkurent - Olight H1 jest aż o 2cm krótszy i minimalnie cieńszy. Jestem pewien, że Armytek mógłby tą kwestię rozwiązać zdecydowanie lepiej.
Przykładowo, gdyby magnes przenieść pod sprężynę - Elf C1 byłby krótszy o 5mm.
Charakterystyczna dla tego producenta matowa powłoka ma twardość 350-400HV, co odpowiada 35,5-41,5 punktom w skali Rockwella. Względem zazwyczaj stosowanych powłok ta zdecydowanie lepiej rozprasza światło. Jej delikatnie chropowata tekstura sprawia, że latarkę trzyma się w dłoni nieco przyjemniej, niż te z zwyczajną śliską anodyzacją.
Lampka do pracy wymaga jednego ogniwa 16340 lub 18350, które to producent dołączył do zestawu. Muszę przyznać, że Armytek nieco zaskoczył mnie tym ogniwem. Ma ono pojemność - 900mAh (3.3Wh) i Elf świeci na nim zauważalnie dłużej niż na Keeppower IM18350 750mAh.
Będąc przy zasilaniu należy wspomnieć o możliwości naładowania akumulatora przez wbudowany port microUSB. Oznacza to, że Elfa naładujemy przy pomocy kabla, którym zwykle ładujemy telefon/tablet. Możemy użyć do tego zwykłej ładowarki sieciowej, ale także powerbanku, czy nawet turystycznego panelu solarnego, który umożliwi naładowanie Elfa praktycznie w każdej części globu.
Port chroni wątłej jakości gumowa zaślepka. Na szczęście sam port jest wodoodporny, co przetestowałem na filmiku poniżej:
[youtube=720,405]http://youtube.com/watch?v=N1m93ujyZDg[/youtube]
Elf może działać bez baterii - podłączony np. do powerbanku. W takiej konfiguracji lampka odcina nam dostęp do w najmocniejszych trybów - Turbo i Main 3.
Na system nośny Elfa C1 składa się uchwyt z tworzywa sztucznego i elastyczna opaska. Uchwyt umożliwia obrót latarki o 360*, co pozwala ustawić czołówkę tak, by świeciła dokładnie tam - gdzie chcemy. Na tej samej zasadzie funkcjonuje wspomniany Olight H1, natomiast w jego przypadku, chcąc wyciągnąć lampkę musimy się nieco nagimnastykować. Elfa za to wyciąga się bardzo szybko i bezproblemowo.
W dziwny sposób rozwiązana została kwestia opaski. Po jej wyregulowaniu mam zaledwie 2cm zapasu. Ktoś o większej głowie może mieć problem. Ponadto opis jej zamocowania w instrukcji obsługi Elfa jest naprawdę zawiły.
Do Elfa dołączony jest błyszczący, stalowy klips. Klips cholernie mocno trzyma się latarki, przez co kilkukrotne jego zdjęcie i ponowne założenie wyraźnie uszkodziło powłokę lampki. Jego sprężystość jest w porządku, jednak mimo to nie trzyma najpewniej. Olight kwestię klipsa rozwiązał zdecydowanie lepiej.
Elfem operujemy za pomocą bocznego, elektronicznego przycisku. Ten jest przykryty śliską gumą koloru żółtego. Klik jest łatwo łatwo wyczuwalny nawet w rękawicach. Pod klikiem skryta jest mała kolorowa dioda informująca nas m.in o wysokiej temperaturze, czy też o rozładowującym się akumulatorze.
Dioda XP-L w tym wypadku o barwie ciepłej (dostępna jest też zimna) - jak to w kątówkach ustawiona jest pod kątem 90* względem tuby. Elf pozbawiony jest typowego reflektora, zamiast tego mamy soczewkę TIR, przykrytą szkiełkiem z charakterystyczną dla Armyteka zielonkawą powłoką antyrefleksyjną. Całość została wpuszczona jakieś 5mm poniżej metalowego bezela. Szkoda, że nie jest on czerniony jak ten w Dobermanie i innych większych latarkach tego producenta.
Elektronika:
Tryby świecenia/b]
- Turbo (980 lumenów, orientacyjny czas pracy: 40 min)
- Main 3 (320lm, 1h)
- Main 2 (140lm, 2.5h)
- Main 1 (38lm, 15h)
- Firefly 2 (2.2lm, 7d)
- Firefly 1 (0.37lm, 54d )
Elfa włączamy pojedynczym klikiem i takim też go wyłączamy. Chcąc zmienić tryb na wyższy wciskamy i przytrzymujemy przycisk. Tryby będą przeskakiwać w pętli Main 1 -> Main 2 -> Main 3 -> Main 1... Tryb Turbo aktywujemy szybkim double-klikiem na włączonej latarce. Z kolei dostęp do świetlików mamy z poziomu wyłączonej latarki - po wciśnięciu i przytrzymaniu przycisku. Najpierw włączy się Firefly 1, a po chwili Firefly 2.
Jak widać poruszanie się pomiędzy trybami jest stosunkowo proste - do zapamiętania w parę minut. UI Dobermanna jest zdecydowanie zbyt zawiłe. Dobrze, że poprawiono to wypuszczając Elfa. Stroboskopu i innych migaczy brak, co w przypadku czołówek uważam za zaletę.
Elf posiada oczywiście pamięć ostatniego trybu, więc po wyłączeniu lampki i jej ponownym włączeniu uruchomi się ostatnio używany tryb.
Wykresy pokazują ilość światła na przestrzeni czasu.
Czołówka po chwili świecenia w najwyższym trybie lubi się porządnie nagrzać. Wbudowana w przycisk dioda poinformuje nas mrugając na pomarańczowo, że latarka jest ciepła. Kiedy przycisk będzie mrugał na czerwono oznaczać będzie, że Elfowi jest za gorąco, więc będzie stopniowo zmniejszać ilość światła, żeby się ochłodzić.
Żeberka, którymi ułatwiają wymianę ciepła z otoczeniem.
Elf poinformuje nas także o rozładowującym się akumulatorze. Gdy ilość zgromadzonej w akumulatorze energii osiągnie 25% główna dioda mrugnie dwukrotnie, a przycisk zacznie mrugać na pomarańczowo co 2 sekundy. Z kolei poniżej 10% przycisk będzie mrugał na czerwono - raz na sekundę.
Jak to u Armyteka - wszystkie latarki posiadają elektroniczne zabezpieczenie przed nadmiernym rozładowaniem. Elf przechodzi w najniższy tryb już przy napięciu 3.2V na akumulatorze, więc do odcięcia zasilania jeszcze daleko.
Czołówka posiada także elektroniczne zabezpieczenie przed odwrotną polaryzacją.
[youtube=720,405]http://www.youtube.com/watch?v=-OsiQrJqjeQ[/youtube]
Światło:
Chyba najwyższa pora opowiedzieć o tym jak Armytek Elf C1 świeci. Soczewka TIR daje bardzo szeroką wiązkę światła. Spot bardzo łagodnie przechodzi w spill. Na potężny zasięg mimo niecałego tysiąca lumenów nie ma co liczyć. Elf to typowy flooder, który delikatnie rozlewa swoje światło przed naszymi stopami.
Tak, jak już wspominałem mój egzemplarz Elfa bazuje ciepłym XP-Lu. Temperaturę barwową diody sklasyfikowałbym w okolicy 4000K. Światło jest wyraźnie ciepłe, przez co miłe dla oka. Nie męczy tak wzroku jak zimna biel. Aczkolwiek zaznaczam, że wyraźnie zażółca obraz - dodając +10 do baśniowości
Przez chwile bawiłem się Elfem bazującym na zimnej diodzie. Miałem wtedy ze sobą Olighta S1 na diodzie XM-L2 2U (~6000K) do porównania i ten był zauważalnie cieplejszy od zimnego Elfa! Armytek nie podaje binu diod, natomiast musi to być coś z serii 1x lub nawet 0x!
Podsumowanie:
ELF C1 to produkt niewątpliwie dobry, aczkolwiek nie tak dopracowany - jakbym tego od Armyteka oczekiwał!
Użyte materiały i ich spasowanie, ale także ogólna budowa to coś, czego akurat u Armyteka możemy być zawsze pewni. Mocną stroną Elfa jest jego sterownik, który odpowiada za dobrze dobrane tryby i ich obsługę, ale także o sensowną stabilizację. Dołączony akumulator jest zaskakująco dobry, poza tym mamy możliwość jego naładowania poprzez wbudowany port microUSB, przez co zakup osobnej ładowarki mamy z głowy. Ilość światła, jego rozłożenie i ciepła dioda do wyboru to kolejne plusy. Miłym dodatkiem jest również magnes.
Największym mankamentem tego modelu jest jego rozmiar w stosunku do zasilania, z którego korzysta. Z tego właśnie powodu konkurencja Elfa C1 jest bardzo silna. Z jednej strony mamy zauważalnie mniejszego Olighta H1, z drugiej niemal identycznych rozmiarów Nitecora HC60 korzystającego już ze znacznie wydajniejszego zasilania jakim jest ogniwo 18650. Nie zapominajmy też o większym bracie - Elfie C2! Poza tym jest tu parę baboli pokroju niezbyt precyzyjnego wskaźnika poziomu naładowania akumulatora, czy też niskiej jakości zaślepka portu microUSB. Port Armytek powinien był schować w gwincie, co wyeliminowałoby problem z zaślepką. Szkoda też, że Armytek nie pokusił się o wprowadzenie wersji z neutralną diodą i wyższym CRI.
Mateusz Markowski
Zachęcam do zajrzenia na moją grupę latarkową na FB: www.facebook.com/groups/latarkowa/
Strona Miotaczy Fotnów: https://www.facebook.com/Miotacze.Fotonow