Fenix FD 41 o ergonomii i praktyczności jako EDC (Recenzja)
: czwartek 28 gru 2017, 23:44
Cześć. Kupiłem tą latarkę w promocji ze strony: http://sklep.incorsa.pl/fenix-latarka-d ... 68,pl.html Ofertę tą znalazł mi kolega z forum. Nie zamierzam tutaj powielać treści z internetu. Nawet nie mam takich możliwości, bo nie mam sprzętów, na przykład do tego, żeby zmierzyć spadek napięcia na włączniku, jasność itp. A jak to świeci też można znaleźć w internecie, dziesiątki filmów i zdjęć. O świeceniu powiem, że jest bardzo dobrze. Ogólnie o parametry techniczne można być tutaj spokojnym, to nie jakiś no name sprzęt, tylko Fenix...
Zacznę od pokrowca. To pierwsze wyjąłem z opakowania. Mam z resztą w zwyczaju najlepsze zostawiać zawsze na koniec.
Kabura z tasiemek.
Taśmy są grube i mocne, zszyłem w życiu kilka rzeczy i wiem mniej więcej co jest mocne, co nie. Pierwsze co tu się może przetrzeć, to tasiemki po bokach i lamówki tejże tasiemki. Tutaj materiał jest grubości papieru.
Można odrzepać ten paseczek, robiący także za klapkę i całkowicie go wyjąć. Jak widać, lekko to się strzępi. Mimo tego, że latarka tania nie była, żadnej kosmicznej technologii tu nie ma. Zwykła pasmanteria. Wystarczy przypalić zapalniczką i będzie oki...
Po odczepieniu tego paska i zostawieniu go w szlufce można zrobić pętlę, bo rzepy na obu końcach się do siebie lepią.
Do czego to jest? Nie mam pojęcia. Można w ten sposób do czegoś dużego i okrągłego przypiąć ten futerał wtedy. Moje podejrzenie jest jednak takie, że to ma swoją pr0 tAct!cAL funkcję i może służyć do zamontowania tego w systemie MOLLE, takim jak w militarnych plecakach, kamizelkach itp.
Nie montowałem tego, bo z trudem to wchodzi w te szlufki, nie chciało mi się. Można się domyśleć o co chodzi. Ma to być przewleczone przez te paseczki i zapięte. (Takie według mnie jest tego przeznaczenie)
Taśma do zaczepienia na pasek jest na górze zszyta, na dole jest rzep. Nie ufam rzepom. Mogliby dać tu jakąś napę
Jest też takie plastikowe oczko, do zawieszenia na smyczy, czy coś. Nie wiem kto chciałby nosić taką latarkę na smyczy, ale jak chce to może. Można ten plasticzek schować pod paskiem, jak widać na poprzednim zdjęciu. Po założeniu jakichś pasków w poprzek, jak ja włożyłem tu tyrytytkę, zyskujemy opcję przenoszenia w poziomie. Przydatne.
A dlaczego przydatne? Na poniższej fotce to widać. Jeśli nie jesteś ochroniarzem/ turystą/ policjantem/ żołnierzem, nie będziesz chciał nosić tak tej latarki.
Przy całkowitym wydłużeniu latarki, po zamknięciu kabury jest jeszcze trochę rzepa. Wiec jak ktoś chce dokupić do niej jakiś dyfuzor, to prawdopodobnie będzie mógł normalnie trzymać to potem w pokrowcu.
Z rzeczy użytkowych, oprócz latarki i kabury w pudełku jest: zapasowa gumka włącznika, zapasowy o ring i smyczka.
Chociaż takich smyczek nie lubię, bo się brudzą, głupio wyglądają, się plączą itd... Wolą taką mieć założoną. Przez 90% życia latarki, będzie tylko dyndała i denerwowała, a w 10% może ocalić przed zgubieniem/ utratą światła.
Ta smyczka wydaje się być na prawdę porządna. W przeciwieństwie do tych cieniutkich, znanych z breloczków. Na pewno podciągać się na tym nie można, ale jak widać na poniższej fotografii trochę to grubości ma.
LATARKA
Nie wiem czy ta soczewka jest ze szkła, czy z tworzywa. Obawiam się, że z tworzywa, bo to dość skomplikowany kształt. Jak ze szkła to super. Wiadomo, że szkło o wiele trudniej porysować.
Pierścień regulacji wiązki światła obraca się bez ograniczeń. Cały czas kręcąc w jedną stronę, soczewka będzie się oddalać i przybliżać. Na początku chodziło to dosyć ciężko, ale płynnie. Po jakimś czasie zaczęło chodzić strasznie ciężko w okolicach pozycji najbardziej rozszerzonej wiązki... Pobawię się tym jeszcze, jak nic nie wymyślę będę się kontaktował ze sklepem, albo producentem. Jak to nic nie da, to sam rozbiorę i zobaczę co jest nie tak... Podobno jest to wodoodporne. Jestem skłonny w to uwierzyć. Czuć duży opór, pewnie gumy tam trochę jest. Na wodę to jest odporne, ale nie wiem co z kurzem i piaskiem.
Przełącznik trybów według napisu na pudełka jest wykonany ze stali nierdzewnej. Magnes lekko go przyciąga. Jednak robi to tak słabo, że podejrzewam, że nie jest to kwestia stopu metalu, a po prostu przyciąga jakąś sprężynkę pod guzikiem. Do włączania i wyłączania latarki służy tylny przycisk mechaniczny. Gdy jest ona wyłączona, klikanie przyciskiem od trybów nic nie zmienia po włączeniu. Przy włączonej lampce, klikanie go przełącza na coraz wyższy tryb, a jest ich 4. Po najwyższym włącza się najniższy i tak w kółko. Trochę to jest kłopotliwe, bo nie wiadomo na którym trybie się jest. Przytrzymanie przycisku na trochę mniej niż 1 sekundę włącza stroboskop. Jakiś dziwny stroboskop. Działa on tak, że przez jakieś 2 sekundy mruga bardzo szybko, jak ten taki taktyczny do oślepiania, a potem 2 sekundy trochę wolniejszego. Gdzieś wyczytałem, że to jest narzędzie samoobrony. Więc według mnie, ma to służyć ogłupieniu napastnika, żeby nie mógł się przyzwyczaić do jednego rodzaju światła.
Ponowne wciśnięcie guzika chwilowego przełącza na poprzedni normalny tryb. Również po wyłączeniu i włączeniu latarki, nie włączy się na stroboskopie, tylko na normalnym ostatnim trybie.
Sama głowica jest masywna i dobrze odprowadza odprowadza ciepło. Sprawia to, że bardzo trudno jest nagrzać tą latarkę.
Na tubusie jest ulokowany taki pierścień, który można sobie odkręcić. Jak widać ma osobny gwint, od tylnej nakrętki z włącznikiem. Nie wiem jaki jest sens demontowania tego. Może po prostu tak zrobili, bo było taniej taką tubkę zrobić na tokarce, a oddzielnie pierścionek. Ja go demontować nie zamierzam. Przykleiłem go niebieskim klejem do gwintów, żeby się nie kręcił.
Przydaje się, kiedy na przykład świeci się sobie pod nogi bez włączania latarki na stałe. Można lekko wcisnąć przycisk i tak sobie spokojnie przejść.
Albo jak ktoś chce sobie zrobić jasno i włączyć latarkę wycelowaną w sufit.
Wnętrze nakrętki wygląda dosyć skromnie... Podobnie wygląda to w Convoy S2+, czyli latarki 3 razy tańszej. No ale to działa. Nie zauważyłem żadnego mrugania podczas wolnego wciskania włącznika, czyli jest ok. Sprężynki są stalowe i powleczone jakimś złotem. Nie da się postawić lampki na tylnej nakrętce. Uniemożliwia to wystający włącznik.
Zabezpieczenie termiczne w tej latarce wygląda tak, że kiedy się przegrzeje, to ma się zciemniać, aż ostygnie, a potem wrócić do swojej poprzedniej jasności. No mnie się to nie udało. Trzeba na prawdę mocno się postarać, żeby ją przegrzać.
Zabezpieczenie przed rozładowaniem ma wyglądać podobnie, ale też to mi nie wyszło, bo za pojemne mam ogniwo.
Podsumuję to pisząc, że jest to świetne światło do EDC, przynajmniej na zimę. Długie noce, grube kurtki. Jest gdzie schować tą latarkę i jest kiedy używać. A regulacja wiązki się przydaje.
Dowiem się jak wygląda gwarancja. Jeśli będę mógł ją jakoś rozebrać i zobaczę w niej coś przełomowego, to napiszę o tym.
Edycja:
Internety internetami, ale ja coś o świeceniu i tak napiszę, bo jest o czym i może też pokażę jakieś zdjęcia. Wkrótce.
Edycja 2:
Niestety, soczewka jest jednak z tworzywa. Niestety lub stety, ktoś może powiedzieć, że to lepiej bo się nie potłucze... No ale i tak to jest bardzo grube. Trzeba byłoby ogromnej siły żeby potłuc taką szybkę, gdyby była ze szkła. Koszt produkcji na pewno byłby większy z taką soczewką szklaną. Mogliby jednak zostawić tą soczewkę, a na wierzch, dać osłonowo normalną szybkę ze szkła. Pomijalne są straty światła spowodowane takim rozwiązaniem. Nawet jakby było światła 3% mniej, to co z tego, skoro porysowana soczewka z tworzywa zatrzyma go o wiele więcej? Na mojej są już widoczne minimalne ryski, bo tak jak normalną latarkę, czyściłem szybkę płynem do mycia szyb i papierem toaletowym. Więc dla mnie to jest niestety.
------------------------------------------------------------------
Postanowiłem tutaj jednak dodać trochę o tym potworku, zasługuje na to...
Niedociągnięciem według mnie jest tylko jeden oring na tylnym gwincie. Wodę to raczej zatrzyma dopóki uszczelka jest w formie, ale dwie gumki lepiej chronią gwint przed przedostaniem się na niego brudu.
W Convoyu M1 dali już 2 uszczelki i działa to super.
Wnętrze nakrętki jak wspominałem wcześniej, wygląda skromnie... Ale to działa. Brakuje tutaj jakiegoś mosiężnego kapturka i zmostkowania sprężynki. Tylko, że kabelek mostkujący z czasem się przełamie i trzeba go wymienić. No a nie jest to chyba sprzęt przewidziany dla hobbistów elektroniki.
Convoy M1 ma te udogodnienia. Latarkę tą nabyłem od forumowego kolegi Maciex93 i najprawdopodobniej to on to zamontował i nie było tego fabrycznie.
Pierścionek stykający się z tubusem wkręcony jest w nakrętkę lewym gwintem. Nie wiedzieć czemu postanowili ten gwint wyciąć już po anodyzacji. Nie płynie po nim prąd, więc nie wiem po co tak zrobili.
Jakieś białe smarki na stykach płytki włącznika i pierścionku. Zmyłem to patyczkiem nasączonym rozpuszczalnikiem nitro.
Dosyć ładnie przylutowany dobry włącznik.
Zawartość nakrętki w kolejności montażowej.
Jak widać wykonanie tej latarki jest dobre, nie bardzo dobre. Zaawansowany sterownik, wodoszczelność i super optyka jednak trochę usprawiedliwiają tą cenę, która, przypomnę bez promocji wynosi 370 zł.
Kolejny dodatek, tym razem już chyba ostatni.
Postanowiłem pocynować krążek płytki włącznika i zmostkować tylną sprężynkę, przedniej niestety nie mogę.
Nie dałem rady rozebrać latarki z przodu, wydaje mi się, że gwint jest między karbowaną częścią tuby, a odcinkiem z napisem "Fenix FD41". Próbowałem rozkręcać to z pomocą gumowanych rękawic roboczych i siły, tyle ile tylko mogłem z siebie wydobyć i nic. Ani drgnie. Teraz nie wiem jak to rozebrać. Prawdopodobnie jest to sklejone i trzeba podgrzać, ale boję się to robić bo bardzo blisko jest przycisk trybów i nie wiem jakie on ma uszczelnienie. W najgorszym razie, popłynie uszczelka włącznika, a gwint zostanie nieruszony...
Lutowanie sprężyny i krążka spowodowało, że włącznik z powodu ciepła zaczął działać tak, jakby miał się zaraz rozwalić, postanowiłem więc do niego zajrzeć. Do podważenia zatrzasków użyłem trapezowego wkładu do noża.
Okazało się, że nieco się pospieszyłem pisząc poprzednio, że siedzi tu dobry włącznik, jest on raczej przeciętny. Do stykania służy ten kapturek. Jego krawędź stykowa jest bardzo mała, zaokrąglona i porowata...
Zrobiłem co mogłem, aby to naprawić i wyszlifowałem go papierkiem ściernym 2500 położonym na stole, a następnie wypolerowałem. Jest trochę lepiej.
Blaszki stykowe też jakieś mizerne. Wypolerowałem je również. Wszystkie styki dokładnie wyczyściłem z pyłu i pasty, a następnie jeszcze odtłuściłem nitrem. Prawdopodobnie włącznik źle działa, bo jedna blaszka się opuściła, albo podniosła. Przygniotłem delikatnie tą podniesioną i po złożeniu działa to troszkę lepiej, ale i tak słabo. Znaczy sam mechanizm pracuje źle, elektronicznie jest wszystko ok.
Włącznik kupię nowy, jakiś dobry, jeszcze nie wiem jaki. Jeśli ktoś zna jakiś dobry forward i może go polecić niech tutaj napisze, oszczędzi mi to szukania. Takie są jego wymiary:
Na koniec porysowałem przycisk włącznika papierem ściernym 80, bo gumka mi się po nim ślizgała denerwując mnie lekko. Teraz jest oki.
Zacznę od pokrowca. To pierwsze wyjąłem z opakowania. Mam z resztą w zwyczaju najlepsze zostawiać zawsze na koniec.
Kabura z tasiemek.
Taśmy są grube i mocne, zszyłem w życiu kilka rzeczy i wiem mniej więcej co jest mocne, co nie. Pierwsze co tu się może przetrzeć, to tasiemki po bokach i lamówki tejże tasiemki. Tutaj materiał jest grubości papieru.
Można odrzepać ten paseczek, robiący także za klapkę i całkowicie go wyjąć. Jak widać, lekko to się strzępi. Mimo tego, że latarka tania nie była, żadnej kosmicznej technologii tu nie ma. Zwykła pasmanteria. Wystarczy przypalić zapalniczką i będzie oki...
Po odczepieniu tego paska i zostawieniu go w szlufce można zrobić pętlę, bo rzepy na obu końcach się do siebie lepią.
Do czego to jest? Nie mam pojęcia. Można w ten sposób do czegoś dużego i okrągłego przypiąć ten futerał wtedy. Moje podejrzenie jest jednak takie, że to ma swoją pr0 tAct!cAL funkcję i może służyć do zamontowania tego w systemie MOLLE, takim jak w militarnych plecakach, kamizelkach itp.
Nie montowałem tego, bo z trudem to wchodzi w te szlufki, nie chciało mi się. Można się domyśleć o co chodzi. Ma to być przewleczone przez te paseczki i zapięte. (Takie według mnie jest tego przeznaczenie)
Taśma do zaczepienia na pasek jest na górze zszyta, na dole jest rzep. Nie ufam rzepom. Mogliby dać tu jakąś napę
Jest też takie plastikowe oczko, do zawieszenia na smyczy, czy coś. Nie wiem kto chciałby nosić taką latarkę na smyczy, ale jak chce to może. Można ten plasticzek schować pod paskiem, jak widać na poprzednim zdjęciu. Po założeniu jakichś pasków w poprzek, jak ja włożyłem tu tyrytytkę, zyskujemy opcję przenoszenia w poziomie. Przydatne.
A dlaczego przydatne? Na poniższej fotce to widać. Jeśli nie jesteś ochroniarzem/ turystą/ policjantem/ żołnierzem, nie będziesz chciał nosić tak tej latarki.
Przy całkowitym wydłużeniu latarki, po zamknięciu kabury jest jeszcze trochę rzepa. Wiec jak ktoś chce dokupić do niej jakiś dyfuzor, to prawdopodobnie będzie mógł normalnie trzymać to potem w pokrowcu.
Z rzeczy użytkowych, oprócz latarki i kabury w pudełku jest: zapasowa gumka włącznika, zapasowy o ring i smyczka.
Chociaż takich smyczek nie lubię, bo się brudzą, głupio wyglądają, się plączą itd... Wolą taką mieć założoną. Przez 90% życia latarki, będzie tylko dyndała i denerwowała, a w 10% może ocalić przed zgubieniem/ utratą światła.
Ta smyczka wydaje się być na prawdę porządna. W przeciwieństwie do tych cieniutkich, znanych z breloczków. Na pewno podciągać się na tym nie można, ale jak widać na poniższej fotografii trochę to grubości ma.
LATARKA
Nie wiem czy ta soczewka jest ze szkła, czy z tworzywa. Obawiam się, że z tworzywa, bo to dość skomplikowany kształt. Jak ze szkła to super. Wiadomo, że szkło o wiele trudniej porysować.
Pierścień regulacji wiązki światła obraca się bez ograniczeń. Cały czas kręcąc w jedną stronę, soczewka będzie się oddalać i przybliżać. Na początku chodziło to dosyć ciężko, ale płynnie. Po jakimś czasie zaczęło chodzić strasznie ciężko w okolicach pozycji najbardziej rozszerzonej wiązki... Pobawię się tym jeszcze, jak nic nie wymyślę będę się kontaktował ze sklepem, albo producentem. Jak to nic nie da, to sam rozbiorę i zobaczę co jest nie tak... Podobno jest to wodoodporne. Jestem skłonny w to uwierzyć. Czuć duży opór, pewnie gumy tam trochę jest. Na wodę to jest odporne, ale nie wiem co z kurzem i piaskiem.
Przełącznik trybów według napisu na pudełka jest wykonany ze stali nierdzewnej. Magnes lekko go przyciąga. Jednak robi to tak słabo, że podejrzewam, że nie jest to kwestia stopu metalu, a po prostu przyciąga jakąś sprężynkę pod guzikiem. Do włączania i wyłączania latarki służy tylny przycisk mechaniczny. Gdy jest ona wyłączona, klikanie przyciskiem od trybów nic nie zmienia po włączeniu. Przy włączonej lampce, klikanie go przełącza na coraz wyższy tryb, a jest ich 4. Po najwyższym włącza się najniższy i tak w kółko. Trochę to jest kłopotliwe, bo nie wiadomo na którym trybie się jest. Przytrzymanie przycisku na trochę mniej niż 1 sekundę włącza stroboskop. Jakiś dziwny stroboskop. Działa on tak, że przez jakieś 2 sekundy mruga bardzo szybko, jak ten taki taktyczny do oślepiania, a potem 2 sekundy trochę wolniejszego. Gdzieś wyczytałem, że to jest narzędzie samoobrony. Więc według mnie, ma to służyć ogłupieniu napastnika, żeby nie mógł się przyzwyczaić do jednego rodzaju światła.
Ponowne wciśnięcie guzika chwilowego przełącza na poprzedni normalny tryb. Również po wyłączeniu i włączeniu latarki, nie włączy się na stroboskopie, tylko na normalnym ostatnim trybie.
Sama głowica jest masywna i dobrze odprowadza odprowadza ciepło. Sprawia to, że bardzo trudno jest nagrzać tą latarkę.
Na tubusie jest ulokowany taki pierścień, który można sobie odkręcić. Jak widać ma osobny gwint, od tylnej nakrętki z włącznikiem. Nie wiem jaki jest sens demontowania tego. Może po prostu tak zrobili, bo było taniej taką tubkę zrobić na tokarce, a oddzielnie pierścionek. Ja go demontować nie zamierzam. Przykleiłem go niebieskim klejem do gwintów, żeby się nie kręcił.
Przydaje się, kiedy na przykład świeci się sobie pod nogi bez włączania latarki na stałe. Można lekko wcisnąć przycisk i tak sobie spokojnie przejść.
Albo jak ktoś chce sobie zrobić jasno i włączyć latarkę wycelowaną w sufit.
Wnętrze nakrętki wygląda dosyć skromnie... Podobnie wygląda to w Convoy S2+, czyli latarki 3 razy tańszej. No ale to działa. Nie zauważyłem żadnego mrugania podczas wolnego wciskania włącznika, czyli jest ok. Sprężynki są stalowe i powleczone jakimś złotem. Nie da się postawić lampki na tylnej nakrętce. Uniemożliwia to wystający włącznik.
Zabezpieczenie termiczne w tej latarce wygląda tak, że kiedy się przegrzeje, to ma się zciemniać, aż ostygnie, a potem wrócić do swojej poprzedniej jasności. No mnie się to nie udało. Trzeba na prawdę mocno się postarać, żeby ją przegrzać.
Zabezpieczenie przed rozładowaniem ma wyglądać podobnie, ale też to mi nie wyszło, bo za pojemne mam ogniwo.
Podsumuję to pisząc, że jest to świetne światło do EDC, przynajmniej na zimę. Długie noce, grube kurtki. Jest gdzie schować tą latarkę i jest kiedy używać. A regulacja wiązki się przydaje.
Dowiem się jak wygląda gwarancja. Jeśli będę mógł ją jakoś rozebrać i zobaczę w niej coś przełomowego, to napiszę o tym.
Edycja:
Internety internetami, ale ja coś o świeceniu i tak napiszę, bo jest o czym i może też pokażę jakieś zdjęcia. Wkrótce.
Edycja 2:
Niestety, soczewka jest jednak z tworzywa. Niestety lub stety, ktoś może powiedzieć, że to lepiej bo się nie potłucze... No ale i tak to jest bardzo grube. Trzeba byłoby ogromnej siły żeby potłuc taką szybkę, gdyby była ze szkła. Koszt produkcji na pewno byłby większy z taką soczewką szklaną. Mogliby jednak zostawić tą soczewkę, a na wierzch, dać osłonowo normalną szybkę ze szkła. Pomijalne są straty światła spowodowane takim rozwiązaniem. Nawet jakby było światła 3% mniej, to co z tego, skoro porysowana soczewka z tworzywa zatrzyma go o wiele więcej? Na mojej są już widoczne minimalne ryski, bo tak jak normalną latarkę, czyściłem szybkę płynem do mycia szyb i papierem toaletowym. Więc dla mnie to jest niestety.
------------------------------------------------------------------
Postanowiłem tutaj jednak dodać trochę o tym potworku, zasługuje na to...
Niedociągnięciem według mnie jest tylko jeden oring na tylnym gwincie. Wodę to raczej zatrzyma dopóki uszczelka jest w formie, ale dwie gumki lepiej chronią gwint przed przedostaniem się na niego brudu.
W Convoyu M1 dali już 2 uszczelki i działa to super.
Wnętrze nakrętki jak wspominałem wcześniej, wygląda skromnie... Ale to działa. Brakuje tutaj jakiegoś mosiężnego kapturka i zmostkowania sprężynki. Tylko, że kabelek mostkujący z czasem się przełamie i trzeba go wymienić. No a nie jest to chyba sprzęt przewidziany dla hobbistów elektroniki.
Convoy M1 ma te udogodnienia. Latarkę tą nabyłem od forumowego kolegi Maciex93 i najprawdopodobniej to on to zamontował i nie było tego fabrycznie.
Pierścionek stykający się z tubusem wkręcony jest w nakrętkę lewym gwintem. Nie wiedzieć czemu postanowili ten gwint wyciąć już po anodyzacji. Nie płynie po nim prąd, więc nie wiem po co tak zrobili.
Jakieś białe smarki na stykach płytki włącznika i pierścionku. Zmyłem to patyczkiem nasączonym rozpuszczalnikiem nitro.
Dosyć ładnie przylutowany dobry włącznik.
Zawartość nakrętki w kolejności montażowej.
Jak widać wykonanie tej latarki jest dobre, nie bardzo dobre. Zaawansowany sterownik, wodoszczelność i super optyka jednak trochę usprawiedliwiają tą cenę, która, przypomnę bez promocji wynosi 370 zł.
Kolejny dodatek, tym razem już chyba ostatni.
Postanowiłem pocynować krążek płytki włącznika i zmostkować tylną sprężynkę, przedniej niestety nie mogę.
Nie dałem rady rozebrać latarki z przodu, wydaje mi się, że gwint jest między karbowaną częścią tuby, a odcinkiem z napisem "Fenix FD41". Próbowałem rozkręcać to z pomocą gumowanych rękawic roboczych i siły, tyle ile tylko mogłem z siebie wydobyć i nic. Ani drgnie. Teraz nie wiem jak to rozebrać. Prawdopodobnie jest to sklejone i trzeba podgrzać, ale boję się to robić bo bardzo blisko jest przycisk trybów i nie wiem jakie on ma uszczelnienie. W najgorszym razie, popłynie uszczelka włącznika, a gwint zostanie nieruszony...
Lutowanie sprężyny i krążka spowodowało, że włącznik z powodu ciepła zaczął działać tak, jakby miał się zaraz rozwalić, postanowiłem więc do niego zajrzeć. Do podważenia zatrzasków użyłem trapezowego wkładu do noża.
Okazało się, że nieco się pospieszyłem pisząc poprzednio, że siedzi tu dobry włącznik, jest on raczej przeciętny. Do stykania służy ten kapturek. Jego krawędź stykowa jest bardzo mała, zaokrąglona i porowata...
Zrobiłem co mogłem, aby to naprawić i wyszlifowałem go papierkiem ściernym 2500 położonym na stole, a następnie wypolerowałem. Jest trochę lepiej.
Blaszki stykowe też jakieś mizerne. Wypolerowałem je również. Wszystkie styki dokładnie wyczyściłem z pyłu i pasty, a następnie jeszcze odtłuściłem nitrem. Prawdopodobnie włącznik źle działa, bo jedna blaszka się opuściła, albo podniosła. Przygniotłem delikatnie tą podniesioną i po złożeniu działa to troszkę lepiej, ale i tak słabo. Znaczy sam mechanizm pracuje źle, elektronicznie jest wszystko ok.
Włącznik kupię nowy, jakiś dobry, jeszcze nie wiem jaki. Jeśli ktoś zna jakiś dobry forward i może go polecić niech tutaj napisze, oszczędzi mi to szukania. Takie są jego wymiary:
Na koniec porysowałem przycisk włącznika papierem ściernym 80, bo gumka mi się po nim ślizgała denerwując mnie lekko. Teraz jest oki.