Recenzja latarki Nitecore P12GT
: niedziela 17 kwie 2016, 22:59
Nitecore P12GT
Nitecore P12GT przychodzi do nas w odpowiednim dla barw Nitecora czarno-żółtym pudełku. W środku, po za samą latarką znajdziemy jeszcze:
- Średniej jakości szmacianą pochewkę, z możliwością przypięcia jej do paska
- Smycz
- Klips (niemal identyczny do tego w Olighcie S1. Hmmm, czyżby wyjechał spod tej samej chińskiej prasy?! ...z tym, że - jest on minimalnie cieńszy. Ma to swoją zaletę, ponieważ nie trzeba się tak nagimnastykować by go zaczepić o krawędź kieszeni - jak ma to miejsce w latarce Olighta. Przy czym, pomimo mniejszej grubości, nadal trzyma całkiem pewnie).
- 2 zapasowe O-ringi (jeden na przednią, drugi na tylną część latarki)
- Zapasowy przycisk
- Plastikowy pierścień „tactical ring” – jak to określił producent w instrukcji. Pierścień ma chyba na celu zabezpieczyć latarkę przed staczaniem się po nierównej powierzchni. Wygląda on niezwykle tandetnie i pogarsza komfort operowania latarką.
- Instrukcję obsługi w języku „inglisz” i bodajże chińskim (takie różne drzewka i krzaczki tam są)
- Kartę gwarancyjną
Nitecore P12GT ma długość 140mm i średnicę 25mm, to dosyć kompaktowe rozmiary jak na latarkę tej mocy, ale o tym za chwilę. Bez akumulatora waży 90 gram, z nim jakieś 140g – zależnie co w nią wsadzimy. Jeśli już mowa o zasilaniu, to P12GT śmiga na lubianych ogniwach 18650, a co za tym idzie, na CR123 i RCR123 także. Warto wspomnieć o tym, że latarka posiada zabezpieczenie przed odwrotną polaryzacją. Co uchroni ją przed uszkodzeniem, gdy niewłaściwie włożymy baterie.
Latarka została wykonana z anodyzowanego na III stopień aluminium, co jest standardem wśród latarek renomowanych producentów. P12GT jest rozkręcalna w dwóch miejscach. Nie wiem jaki cel przyświecał projektantom tej latarki. Możliwe, że miało to na celu ułatwić potencjalnym moderom dostęp do wnętrzności latarki, by ci mogli wycisnąć z niej jeszcze więcej lumenów. Nie wiem. Latarka jest oczywiście wodoodporna, spełnia standard IPX-8, więc nie musimy się martwić, gdy ją przypadkowo upuścimy. P12GT możemy ustawić pionowo niczym świeczkę, mimo obecności tylnego włącznika – plus dla Nitecora.
Aby włączyć latarkę wciskamy przycisk umiejscowiony w „dupce” latarki. Do poruszania się pomiędzy trybami służy przycisk boczny – oznaczony jako MODE. Trybów pracy jest całkiem sporo:
bardzo słaby (1 lumen),
słaby (55lm)
średni (280lm)
wysoki (1000lm)
Tryby przeskakują w pętli, zmieniamy je pojedynczymi kliknięciami, mniej więcej tak, jak ma to miejsce w latarkach Fenix’a. Aby dostać się do trybów specjalnych wciskami i przytrzymujemy boczny przycisk. Jako pierwszy uruchamia się stroboskop, kolejne wciśnięcia aktywują tryb SOS i „location beacon”. O ile 2 pierwsze tryby nie wymagają wyjaśnienia - odnośnie zasady działania, to „location beacon” już tak. Latarka w tym trybie mruga raz na 2-3 sekundy. P12GT posiada pamięć – po wyłączeniu latarki i jej ponownym uruchomieniu automatycznie włączy się ostatnio używany tryb. Pamięć nie obejmuje trybu SOS i LB.
Tyle teorią. Jak ma się to wszystko w praktyce? Poruszanie się między trybami jest niezwykle intuicyjne. Widać, że wszytko zostało przemyślane. Tryb maksymalny, a więc 1000 lumenów robi wrażenie, szczególnie jeśli ktoś nie miał dotychczas do czynienia z porządną latarką. Według producenta, zasięg snopu światła przy tej mocy wynosi aż 320 metrów! To za sprawą diody Cree XP-L Hi V3, która w przeciwieństwie do bardziej popularnej XM-L2 świeci znacznie bardziej punktowo, co będziecie mieli okazję zobaczyć na zdjęciach i filmiku poniżej.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=XNFrazIZveo[/youtube]
…oczywiście coś kosztem czegoś. W przypadku Nitecora P12GT rezygnujemy z oświetlenia większej powierzchni, na rzecz większego zasięgu. Wracając do trybów specjalnych. O ile użyteczność strobo i SOSa jest już dla mnie znikoma, to „location beacon” jest zupełnie bezużyteczny. Bajer i tyle. Jeśli komuś z Was uda się znaleźć dla niego jakieś ciekawe zastosowanie, proszę o post w komentarzach.
Zapomniałem wspomnieć o tym, że P12GT potrafi się porządnie nagrzać – na najwyższym trybie. Zimą, latarka może robić za ogrzewacz do rąk Czy to wada? Trochę tak, jednak mi osobiście to w zupełności nie przeszkadza.
Gdy ogniwa w latarce są bliskie rozładowaniu się, P12GT poinformuje nas o tym mrugającym na niebiesko przyciskiem MODE. Podobne rozwiązania stosuje m.in. Olight czy Thrunite. Jednak Nitecore oferuje więcej - w każdej chwili możemy zmierzyć poziom naładowania akumulatora w latarce z dokładnością do 0.1V! Jak to zrobić? Uwaga, pokazuję i objaśniam – na przykładzie w pełni naładowanego ogniwa (4.2V). Wciskamy jednocześnie oba przyciski, po czym je puszczamy. Przycisk MODE mrugnie nam najpierw cztery razy, nastąpi chwila przerwy, po czym mrugnie jeszcze dwa razy. Analogicznie, przy napięciu 4V na ogniwie, zobaczymy 4 mrugnięcia, a przy 3.9V – 3 mrugnięcia, chwilę przerwy i 9 kolejnych mrugnięć. Nie da się ukryć, że jest to bardzo ciekawe i użyteczne rozwiązanie.
Podsumowując, Nitecore P12GT to zaawansowana technologicznie, naprawdę przemyślana konstrukcja. Latarka jest świetnie wykonana, odznacza się sporą mocą i naprawdę pokaźnym zasięgiem. Moja ocena: 5/6, polecam.
Jako, że jest to moja pierwsza recenzja na tym forum, gorąco zachęcam do jej skomentowania.
Pozdrawiam
Mateusz
Nitecore P12GT - 55lm
Olight S1 - 80lm
Fenix E35UE - 120lm
Nitecore P12GT -280lm
Fenix E35UE - 360lm
Olight S1 - 500lm
Nitecore P12GT - 1000lm
Nitecore raz jeszcze
Nitecore P12GT przychodzi do nas w odpowiednim dla barw Nitecora czarno-żółtym pudełku. W środku, po za samą latarką znajdziemy jeszcze:
- Średniej jakości szmacianą pochewkę, z możliwością przypięcia jej do paska
- Smycz
- Klips (niemal identyczny do tego w Olighcie S1. Hmmm, czyżby wyjechał spod tej samej chińskiej prasy?! ...z tym, że - jest on minimalnie cieńszy. Ma to swoją zaletę, ponieważ nie trzeba się tak nagimnastykować by go zaczepić o krawędź kieszeni - jak ma to miejsce w latarce Olighta. Przy czym, pomimo mniejszej grubości, nadal trzyma całkiem pewnie).
- 2 zapasowe O-ringi (jeden na przednią, drugi na tylną część latarki)
- Zapasowy przycisk
- Plastikowy pierścień „tactical ring” – jak to określił producent w instrukcji. Pierścień ma chyba na celu zabezpieczyć latarkę przed staczaniem się po nierównej powierzchni. Wygląda on niezwykle tandetnie i pogarsza komfort operowania latarką.
- Instrukcję obsługi w języku „inglisz” i bodajże chińskim (takie różne drzewka i krzaczki tam są)
- Kartę gwarancyjną
Nitecore P12GT ma długość 140mm i średnicę 25mm, to dosyć kompaktowe rozmiary jak na latarkę tej mocy, ale o tym za chwilę. Bez akumulatora waży 90 gram, z nim jakieś 140g – zależnie co w nią wsadzimy. Jeśli już mowa o zasilaniu, to P12GT śmiga na lubianych ogniwach 18650, a co za tym idzie, na CR123 i RCR123 także. Warto wspomnieć o tym, że latarka posiada zabezpieczenie przed odwrotną polaryzacją. Co uchroni ją przed uszkodzeniem, gdy niewłaściwie włożymy baterie.
Latarka została wykonana z anodyzowanego na III stopień aluminium, co jest standardem wśród latarek renomowanych producentów. P12GT jest rozkręcalna w dwóch miejscach. Nie wiem jaki cel przyświecał projektantom tej latarki. Możliwe, że miało to na celu ułatwić potencjalnym moderom dostęp do wnętrzności latarki, by ci mogli wycisnąć z niej jeszcze więcej lumenów. Nie wiem. Latarka jest oczywiście wodoodporna, spełnia standard IPX-8, więc nie musimy się martwić, gdy ją przypadkowo upuścimy. P12GT możemy ustawić pionowo niczym świeczkę, mimo obecności tylnego włącznika – plus dla Nitecora.
Aby włączyć latarkę wciskamy przycisk umiejscowiony w „dupce” latarki. Do poruszania się pomiędzy trybami służy przycisk boczny – oznaczony jako MODE. Trybów pracy jest całkiem sporo:
bardzo słaby (1 lumen),
słaby (55lm)
średni (280lm)
wysoki (1000lm)
Tryby przeskakują w pętli, zmieniamy je pojedynczymi kliknięciami, mniej więcej tak, jak ma to miejsce w latarkach Fenix’a. Aby dostać się do trybów specjalnych wciskami i przytrzymujemy boczny przycisk. Jako pierwszy uruchamia się stroboskop, kolejne wciśnięcia aktywują tryb SOS i „location beacon”. O ile 2 pierwsze tryby nie wymagają wyjaśnienia - odnośnie zasady działania, to „location beacon” już tak. Latarka w tym trybie mruga raz na 2-3 sekundy. P12GT posiada pamięć – po wyłączeniu latarki i jej ponownym uruchomieniu automatycznie włączy się ostatnio używany tryb. Pamięć nie obejmuje trybu SOS i LB.
Tyle teorią. Jak ma się to wszystko w praktyce? Poruszanie się między trybami jest niezwykle intuicyjne. Widać, że wszytko zostało przemyślane. Tryb maksymalny, a więc 1000 lumenów robi wrażenie, szczególnie jeśli ktoś nie miał dotychczas do czynienia z porządną latarką. Według producenta, zasięg snopu światła przy tej mocy wynosi aż 320 metrów! To za sprawą diody Cree XP-L Hi V3, która w przeciwieństwie do bardziej popularnej XM-L2 świeci znacznie bardziej punktowo, co będziecie mieli okazję zobaczyć na zdjęciach i filmiku poniżej.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=XNFrazIZveo[/youtube]
…oczywiście coś kosztem czegoś. W przypadku Nitecora P12GT rezygnujemy z oświetlenia większej powierzchni, na rzecz większego zasięgu. Wracając do trybów specjalnych. O ile użyteczność strobo i SOSa jest już dla mnie znikoma, to „location beacon” jest zupełnie bezużyteczny. Bajer i tyle. Jeśli komuś z Was uda się znaleźć dla niego jakieś ciekawe zastosowanie, proszę o post w komentarzach.
Zapomniałem wspomnieć o tym, że P12GT potrafi się porządnie nagrzać – na najwyższym trybie. Zimą, latarka może robić za ogrzewacz do rąk Czy to wada? Trochę tak, jednak mi osobiście to w zupełności nie przeszkadza.
Gdy ogniwa w latarce są bliskie rozładowaniu się, P12GT poinformuje nas o tym mrugającym na niebiesko przyciskiem MODE. Podobne rozwiązania stosuje m.in. Olight czy Thrunite. Jednak Nitecore oferuje więcej - w każdej chwili możemy zmierzyć poziom naładowania akumulatora w latarce z dokładnością do 0.1V! Jak to zrobić? Uwaga, pokazuję i objaśniam – na przykładzie w pełni naładowanego ogniwa (4.2V). Wciskamy jednocześnie oba przyciski, po czym je puszczamy. Przycisk MODE mrugnie nam najpierw cztery razy, nastąpi chwila przerwy, po czym mrugnie jeszcze dwa razy. Analogicznie, przy napięciu 4V na ogniwie, zobaczymy 4 mrugnięcia, a przy 3.9V – 3 mrugnięcia, chwilę przerwy i 9 kolejnych mrugnięć. Nie da się ukryć, że jest to bardzo ciekawe i użyteczne rozwiązanie.
Podsumowując, Nitecore P12GT to zaawansowana technologicznie, naprawdę przemyślana konstrukcja. Latarka jest świetnie wykonana, odznacza się sporą mocą i naprawdę pokaźnym zasięgiem. Moja ocena: 5/6, polecam.
Jako, że jest to moja pierwsza recenzja na tym forum, gorąco zachęcam do jej skomentowania.
Pozdrawiam
Mateusz
Nitecore P12GT - 55lm
Olight S1 - 80lm
Fenix E35UE - 120lm
Nitecore P12GT -280lm
Fenix E35UE - 360lm
Olight S1 - 500lm
Nitecore P12GT - 1000lm
Nitecore raz jeszcze