Sky Ray King
: wtorek 10 lut 2015, 20:48
Modów Kinga było już wiele, ale najczęściej połączenie diod było takie samo jak zasilania, czyli ogniwa równolegle = diody równolegle, ogniwa w szeregu = diody w szeregu.
Obydwa rozwiązania mają swoje wady i zalety.
W przypadku połączeń rógnoległych ogniwa są bezpieczniejsze, ale szybko spada prąd w diody.
W połączeniu szeregowym mamy stabilizację do końca pojemności ogniw, ale przy rozbierzności w pojemnościach ogniw możemy je uszkodzić, więc najlepiej było by stosować ogniwa zabezpieczone.
Obydwa rozwiązania wymagają dość dużej wiedzy albo nakładów finansowych.
Moja wizja też nie jest idealna, ale jest dość łatwa w przeprowadzeniu, nie trzeba znać się na elektronice, wystarczy umiejętność operowania lutownicą i miniszlifierką.
No i mamy całkiem ładną stabilizacje bez potrzeby przerabiania zasilania na szeregowe.
Za dawce części posłużył najtańszy king jaki znalazłem, więc można było przewidzieć że piguła w nim będzie wyglądała tak:
A driver tak:
Te elementy i tak idą do wymiany więc nie miało to większego znaczenia.
Diody w oryginale są połączone równolegle, markerem namalowałem przebieg ścieżek.
Po przecięciu ścieżek w zaznaczonych miejscach i przelutowaniu jednej diody na odwrót mamy prosty sposób na zmianę połączenia na szeregowe (nie mam tutaj na myśli przylutowanie soczewką do podłoża , chodzi o odwrócenie biegunowości względem podłoża).
Oryginalny driver posłużył za pierścień dystansowy dla nowego:
http://www.lck-led.com/40mm-side-switch ... -1103.html
Tak to wygląda po wlutowaniu i przykręceniu do obudowy.
I mój stary patent na wystające + w ogniwach.
Lutowanie drivera nie wygląda może rewelacyjnie, ale ciężko się lutuje na takiej dużej powierzchni więc stwierdziłem że lepiej smarkać po kawałku i potem zeszlifować to papierem ściernym na równo niż przysmażyć nowy driver.
Co do drivera to bardzo mi się podoba, zarówno pod względem wizualnym jak i użytkowym.
LD-35 jest fabrycznie w Roche M170
Obsługa mikrostykiem.
Włączenie przez przytrzymanie mikrostyka ok 2-3 sekundy.
Zmiana trybów klikiem.
Prąd w diody 2.5A do 3.8V przy 3V na ogniwie jest 2A (przypuszczam że można podkręcić rezystorem pomiarowym przy kablu- do diody)
Tryby 2.5A -0.8A - 0.1A
Bez pamięci, start zawsze od najwyższego.
Ciakawostki.
Driver ma dośc dużą liczbe stroboskopów.
1 kilka szybkich błysków poniżej 1 sek, 0.5 sek przerwy i tak w pętli.
2 szybkie błyski z częstotliwością f = pierwszemu stroboskopowi
3 beacon jeden błysk i sekunda przerwy.
4 stroboskop 3 Hz
Stroboskopy są w osobnej grupie trybów.
Moża ją wywołać poprzez szybki 3-klik w przypadku włączonej latarki,
lub poprzez szybki 2 klik lub 3 klik na wyłączonej latarce. (fajna opcja do samoobrony)
2 klik wywołuje 1 stroboskop 3 klik 2 stroboskop.
Zmiana stroboskopów 1 klikiem.
Przejście do trybów stałych przez przytrzymanie mikrostyka.
Bajeranckie zabezpieczenie niskiego napięcia na ogniwie.
W 1 fazie rozładowania ogniw latarka stopniowo przygasa do trybu low i znowu zwiększa jasność ale już nie do trybu max tylko coś koło medium.
Następnie w miarę rozładowania ogniwa latarka pulsuje co kilkdziesiąt sekund.
Później cały czas pulsuje.
Na końcu odcina zasilanie.
I na koniec sam rodzynek.
Z każdego trybu stałego można wejść w płynną zmianę jasności.
Zmiana jasności odbywa się % względem prądu więc na początku wydaje się że nic się nie dzieje, dopiero po kilku sekundach widać spadek jasności.
Driver sygnalizuje wartość max i minimalną przez mignięcie.
Cała regulacja jasności trwa 5 sekund.
Bardzo fajny driver.
Polecam do zasilania wieloledowców przy zasilaniu do 4.5V, nie trzeba kombinować z przerabianiem zasilania i jest w miarę dobra stabilizacja.
Standardowo na gwint piguły i pod podłoże diod pasta termo MX-2.
Tylna płytka stykowa zmostkowana dodatkowo, na sprężyny przylutowane mosiężne krążki poprawiające kontakt z biegunem ujemnym ogniwa.
Przewody do diod silikonowe 22AWG.
Na gwinty smar silikonowy.
Diody oryginalne XM-L T6 3C ( barwa rzeczywiście jest neutralna, nie zalatuje niebieskim )
Obudowa nie robi szału jakością wykonania, ale za bardzo nie ma się do czego przyczepić, gdzieniegdzie trafi się jakiś ubytek powłoki.
Ref całkiem czysty bez śladów paluchów czy paprochów.
Obydwa rozwiązania mają swoje wady i zalety.
W przypadku połączeń rógnoległych ogniwa są bezpieczniejsze, ale szybko spada prąd w diody.
W połączeniu szeregowym mamy stabilizację do końca pojemności ogniw, ale przy rozbierzności w pojemnościach ogniw możemy je uszkodzić, więc najlepiej było by stosować ogniwa zabezpieczone.
Obydwa rozwiązania wymagają dość dużej wiedzy albo nakładów finansowych.
Moja wizja też nie jest idealna, ale jest dość łatwa w przeprowadzeniu, nie trzeba znać się na elektronice, wystarczy umiejętność operowania lutownicą i miniszlifierką.
No i mamy całkiem ładną stabilizacje bez potrzeby przerabiania zasilania na szeregowe.
Za dawce części posłużył najtańszy king jaki znalazłem, więc można było przewidzieć że piguła w nim będzie wyglądała tak:
A driver tak:
Te elementy i tak idą do wymiany więc nie miało to większego znaczenia.
Diody w oryginale są połączone równolegle, markerem namalowałem przebieg ścieżek.
Po przecięciu ścieżek w zaznaczonych miejscach i przelutowaniu jednej diody na odwrót mamy prosty sposób na zmianę połączenia na szeregowe (nie mam tutaj na myśli przylutowanie soczewką do podłoża , chodzi o odwrócenie biegunowości względem podłoża).
Oryginalny driver posłużył za pierścień dystansowy dla nowego:
http://www.lck-led.com/40mm-side-switch ... -1103.html
Tak to wygląda po wlutowaniu i przykręceniu do obudowy.
I mój stary patent na wystające + w ogniwach.
Lutowanie drivera nie wygląda może rewelacyjnie, ale ciężko się lutuje na takiej dużej powierzchni więc stwierdziłem że lepiej smarkać po kawałku i potem zeszlifować to papierem ściernym na równo niż przysmażyć nowy driver.
Co do drivera to bardzo mi się podoba, zarówno pod względem wizualnym jak i użytkowym.
LD-35 jest fabrycznie w Roche M170
Obsługa mikrostykiem.
Włączenie przez przytrzymanie mikrostyka ok 2-3 sekundy.
Zmiana trybów klikiem.
Prąd w diody 2.5A do 3.8V przy 3V na ogniwie jest 2A (przypuszczam że można podkręcić rezystorem pomiarowym przy kablu- do diody)
Tryby 2.5A -0.8A - 0.1A
Bez pamięci, start zawsze od najwyższego.
Ciakawostki.
Driver ma dośc dużą liczbe stroboskopów.
1 kilka szybkich błysków poniżej 1 sek, 0.5 sek przerwy i tak w pętli.
2 szybkie błyski z częstotliwością f = pierwszemu stroboskopowi
3 beacon jeden błysk i sekunda przerwy.
4 stroboskop 3 Hz
Stroboskopy są w osobnej grupie trybów.
Moża ją wywołać poprzez szybki 3-klik w przypadku włączonej latarki,
lub poprzez szybki 2 klik lub 3 klik na wyłączonej latarce. (fajna opcja do samoobrony)
2 klik wywołuje 1 stroboskop 3 klik 2 stroboskop.
Zmiana stroboskopów 1 klikiem.
Przejście do trybów stałych przez przytrzymanie mikrostyka.
Bajeranckie zabezpieczenie niskiego napięcia na ogniwie.
W 1 fazie rozładowania ogniw latarka stopniowo przygasa do trybu low i znowu zwiększa jasność ale już nie do trybu max tylko coś koło medium.
Następnie w miarę rozładowania ogniwa latarka pulsuje co kilkdziesiąt sekund.
Później cały czas pulsuje.
Na końcu odcina zasilanie.
I na koniec sam rodzynek.
Z każdego trybu stałego można wejść w płynną zmianę jasności.
Zmiana jasności odbywa się % względem prądu więc na początku wydaje się że nic się nie dzieje, dopiero po kilku sekundach widać spadek jasności.
Driver sygnalizuje wartość max i minimalną przez mignięcie.
Cała regulacja jasności trwa 5 sekund.
Bardzo fajny driver.
Polecam do zasilania wieloledowców przy zasilaniu do 4.5V, nie trzeba kombinować z przerabianiem zasilania i jest w miarę dobra stabilizacja.
Standardowo na gwint piguły i pod podłoże diod pasta termo MX-2.
Tylna płytka stykowa zmostkowana dodatkowo, na sprężyny przylutowane mosiężne krążki poprawiające kontakt z biegunem ujemnym ogniwa.
Przewody do diod silikonowe 22AWG.
Na gwinty smar silikonowy.
Diody oryginalne XM-L T6 3C ( barwa rzeczywiście jest neutralna, nie zalatuje niebieskim )
Obudowa nie robi szału jakością wykonania, ale za bardzo nie ma się do czego przyczepić, gdzieniegdzie trafi się jakiś ubytek powłoki.
Ref całkiem czysty bez śladów paluchów czy paprochów.