Strona 1 z 4

: poniedziałek 12 sty 2015, 19:07
autor: paolo1976
Najlepszy chyba wybór w sytuacji samoobrony, to hartowana pałka teleskopowa 26" z dodatkowo wkręconym cartridgem latarkowym w rękojeści, tyle że z tego wiele światła nie będzie.

MUSI być to coś długiego, by zachować dystans, a krótka latarka to nieporozumienie.


A może latarka typu "baseball"? Jest kilka takich na Alle... po wpisaniu "latarka kij".
np. http://allegro.pl/latarka-kij-bejsbol-b ... 49847.html

Byłem w takiej stresogennej sytuacji i powiem tak,:

- latarka - nieporozumienie - szersza głowica - łatwo odebrać w sytuacji stresowej, dodatkowy mimus - drogim sprzętem szkoda kogoś tłuc - uszkodzenie pewne (aluminium to nie tytan)

- paralizator - nieporozumienie - musisz się "przytulić", legalny, poniżej 10mA nie działa na niektórych (chyba, że profesjonalny taser z cartridgem na CO2),

- gaz - tylko strumień w żelu, żadne "stożki", "chmury", inaczej na krótkim dystansie sami się spacyfikujemy tym gazem (zwłaszcza pod wiatr).

Osobiście chyba bym wybrał, albo hartowany, firmowy (np. ESP - widziałem testy - robi wrażenie) teleskop z cartridgem latarki w rękojeści, albo latarkę typu "baseball", ale z minimum XR-E na pokładzie.

: poniedziałek 12 sty 2015, 20:57
autor: Zbychur
Cała rzecz nie polega w narzędziu, ale umiejętności posługiwania się nim. Latarka z mocnym światłem ułatwia sprawę. Kto powiedział, że należy tłuc delikwenta głowicą, po co. Puszczasz mu zajączka stroboskopem, prosto w ślepia i spokojnie punktujesz, jak wiesz jak, to światło latarki będzie ostatnią rzeczą jaką napastnik zobaczy przez najbliższe kilka dni.

: poniedziałek 12 sty 2015, 21:15
autor: Ebola
Tak offtopując Zbychur, masz rację, ale należy wziąć pod uwagę że napastnik może również nas "zapunktować" na ślepo kosą pod żebra. Dlatego trzymanie napastnika na dystans jest dobrym pomysłem. Lecz jakoś nie widzę możliwości użycia pałki bejzbolowej z latarką podanej przez kolegę powyżej. Dla mnie najlepszą metodą jest "pieprzowy gaz (w żelu fakt faktem jest najlepszy na dalszy dystans, jednak z tego co słyszałem z wiarygodnych źródeł mniej skuteczny) nogi za pas i w las".

: poniedziałek 12 sty 2015, 21:31
autor: Zbychur
Ryzyko zawsze istnieje, jednak jeśli napastnik zostanie oślepiony nasze szanse rosną. Po za tym sam widok solidnego argumentu w naszych rękach, daje nam przewagę psychologiczną. Oczywiście rejterada jest najbardziej rozsądnym rozwiązaniem, jednak nie zawsze się da. Kosa to trudny temat, jednak mając w ręku choćby 40cm latarkę już da się z tym coś zrobić. Nawet kilka lekcji u fachowca od samo obrony, pozwoli nauczyć podstawowych zachowań, reszta to trening, praktyka i nabywanie odruchów z nazwijmy to "automatu".

: poniedziałek 12 sty 2015, 21:57
autor: Ebola
Nie chwaląc uczęszczałem kilka lat boks i krav mage. I owszem podstawowe zachowania warto sobie wyrobić, jednak mimo wszystko jestem zdania że lepiej nie wdawać się w starcie fizyczne. Fakt faktem każde oręże w naszych rękach zwiększa nasze szanse, jednak... Życie i zdrowie ma się jedno, dlatego najlepsze narzędzie do samoobrony to takie, które szybko obezwładni przeciwnika, pozwoli nam się oddalić (wezwać pomoc, uciec itp.) i jednocześnie nie rzuca się w oczy. Oczywiście co innego jak idzie się samemu, a co innego jak z kobitą lub dzieckiem.
Hmm w sumie wyszedł mały offtop, mam nadzieję że autor się nie obrazi.

: poniedziałek 12 sty 2015, 22:33
autor: Zbychur
Ebola pisze: a co innego jak z kobitą lub dzieckiem.
Ot to, nie zawsze można zwiać.

: poniedziałek 12 sty 2015, 22:42
autor: paolo1976
Nieprawdą jest, że gaz w żelu jest słabszy. Wręcz przeciwnie. Zostaje na twarzy, napastnik chcąc się go odruchowo pozbyć z twarzy, wciera go w oczy i okolice oczu.

Poza tym Ebola słusznie poruszył kwestie kobiety i dziecka. Mówiąc o samoobronie zawsze odruchowo myśli się o samym sobie w konfrontacji z "tymi złymi".

Ja byłem w takiej sytuacji. Godzina 23, puste ulice, ze mną kobieta i nasza dwumiesięczna córka w wózku. Ich było pięciu. Szli z naprzeciwka. Od jednego dostałem niezbyt mocno w podbródek. Odwróciłem się do niego i wyzwałem go odruchowo od skur.... Zatrzymali się, doszło do wymiany epitetów, jednakże chwilę potem uświadomiłem sobie, że nie mam nic, co da mi przewagę nad nimi, a w wózku jest nasze niemowlę. Nie mogąc pozwolić na eskalację agresji, skłamałem, że jednego z nich znamy i zadzwonię na Policję, a moja dziewczyna poświadczy. Udało się i odeszli. A co by mi dało świecenie latarką, gdyby wyciągnęli noże? Lub gdybym walczył z jednym, a drugi kopnąłby w wózek? Byłem z kobietą i dzieckiem w wózku. ZERO szans na ucieczkę.

Od tamtej pory gdy idę sam, mam w gotowości pistolet gazowy. Wypracowany odruch, - widzę podejrzanych typów, w kieszeni odbezpieczam pistolet gazowy.
A gdy idę z kimś mi drogim, bliskim, zawsze mam to samo, plus średni tasak za paskiem pod luźną bluzą. Odruch wyciągania mam już wyćwiczony miliony razy.

Po prostu nigdy nie dopuszczę do podobnej sytuacji, że zagrożeni są moi bliscy, a ja nie mam nic. A mając samą latarkę, to choćby miała milion lumenów, mógłbym ich co najwyżej rozśmieszyć, lub rozwścieczyć.

Podczas eskalacji agresji nie mógłbym dopuścić aby moim bliskim coś się stało, a takim tasakiem i pistoletem gazowym zdziałam na pewno więcej, niż latarką. Mając przed sobą dwóch, czy trzech i swoje dziecko za sobą, nie patrzyłbym, czy przekraczam granice obrony koniecznej. Lepiej jest "pójść siedzieć" niż opłakiwać kogoś z rodziny na cmentarzu. "Lepiej niech mnie sądzi dwunastu, niż niesie sześciu". Coś w tym jest.

Dlatego podsumowując, uważam, że masywna latarka jako dodatek. DODATEK do czegoś naprawdę skutecznego.

: poniedziałek 12 sty 2015, 23:07
autor: Grzegorz74
Podobno skuteczna jest gaśnica na szerszenie.

: poniedziałek 12 sty 2015, 23:13
autor: kurdolf
Albo na niedźwiedzie ;) Ja też się nie zgodzę, że gaz w żelu jest słabszy. Obecnie posiadam najmocniejszy produkowany gaz pieprzowy na świecie i jest właśnie w formie żelu. Ciężko go w Polsce znaleźć ale u Stanach bez problemu można kupić.

: poniedziałek 12 sty 2015, 23:22
autor: Kielek
paolo1976 całkiem nieźle napisał. Ja bym tylko dodał dwie rzeczy:

Po pierwsze: jeśli jesteśmy z kimś za kogo odpowiadamy - to można kozakować tak długo jak jesteśmy w stanie sobą zająć wszystkich przeciwników. W praktyce: dwóch kumatych albo trzech pijanych i samodzielnie rodziny nie obronimy. Tzn. może się udać. Ale też może się nie udać.

Po drugie: nóż jest bardzo skuteczną bronią, na dystansie trzech, czterech metrów z odbezpieczonym pistoletem bym się naprawdę mocno bał. Z pałką? Lekka to na komary, ciężka jest za wolna - jak się za pierwszym razem nie trafi *skutecznie* to koleś tym nożem pozamiata...

: poniedziałek 12 sty 2015, 23:27
autor: paolo1976
kurdolf pisze:Albo na niedźwiedzie ;) Ja też się nie zgodzę, że gaz w żelu jest słabszy. Obecnie posiadam najmocniejszy produkowany gaz pieprzowy na świecie i jest właśnie w formie żelu. Ciężko go w Polsce znaleźć ale u Stanach bez problemu można kupić.
FOX LABS?



.

: poniedziałek 12 sty 2015, 23:40
autor: kurdolf
Udap Mugger fogger :twisted: :mrgreen:

: wtorek 13 sty 2015, 00:03
autor: paolo1976
Kiełek pisze:paolo1976 całkiem nieźle napisał. Ja bym tylko dodał dwie rzeczy:

Po pierwsze: jeśli jesteśmy z kimś za kogo odpowiadamy - to można kozakować tak długo jak jesteśmy w stanie sobą zająć wszystkich przeciwników. W praktyce: dwóch kumatych albo trzech pijanych i samodzielnie rodziny nie obronimy. Tzn. może się udać. Ale też może się nie udać.

Po drugie: nóż jest bardzo skuteczną bronią, na dystansie trzech, czterech metrów z odbezpieczonym pistoletem bym się naprawdę mocno bał. Z pałką? Lekka to na komary, ciężka jest za wolna - jak się za pierwszym razem nie trafi *skutecznie* to koleś tym nożem pozamiata...

Dlatego uważam, że jeśli masz za sobą dziecko i żonę, a przed sobą pięciu, sześciu, to efekt psychologiczny jest taki, że jak jeden zaliczy skuteczny cios tasakiem, to reszta zobaczy krew i prawdopodobnie ucieknie, lub się choćby powstrzyma.

To nie są żarty, czy czysta teoria. To codzienne życie, a moja (szczęśliwie zakończona) "przygoda", może dla kogoś, - nawet z tego forum - dzisiaj, lub jutro, skończyć się mniej szczęśliwie.

A drogą latarkę do ew. obrony, zamieniłbym, na dobrej klasy nóż, lub hartowaną pałkę, ewentualnie dodatkowo pistolet z dobrym gazem w żelu. Sam gaz w pojemniczku to niezbyt dobry wybór, bo w nerwach łatwo go wypuścić z ręki, lub, co gorsza, nieodpowiednio złapać i psiknąć w siebie. Ja mam pistolet Norconia za 50zł z dobrym gazem. Ostatnio zdał egzamin. Wystarczyło wyciągnąć i schować. Od razu agresja spadła do zera.

Absolutnie nie jestem za przemocą. Może będzie bardzo kontrowersyjne to co powiem, ale uważam, że jeśli nie da rady uciec, nie ma innej możliwości załagodzenia konfliktu, widać, że napastnik ma np. nóż i chce nam zrobić krzywdę, to aby ratować bezcenne życie najbliższych i swoje, można użyć WSZELKICH sposobów z zabiciem agresora włącznie.

Nie można czuć się winnym i mieć skrupuły będąc atakowanym.
Poza tym należy pamiętać, czytając wszelkie rady, poradniki i sugestie, że wszystko zależy od sytuacji! Nie ma dwóch takich samych sytuacji.

Jeden skutecznie obroni się pistoletem na kapiszony, czy odgoni napastników latarką za 50zł. A drugiemu wytrącą z ręki ostrą broń, czy paralizator. Zależy na kogo się trafi.

Ale jedno jest pewne, - śmiać mi się chce jak czytam rady "fachowców", zabraniające użycie noża do samoobrony? Bo niby co? Zrobimy komuś krzywdę? A ktoś nam może?

Ostatnio czytałem mądre uzasadnienie wyroku sądu, gdzie było napisane, że to nie do poszkodowanego należy szacowanie zamiarów sprawcy i jakiego sposobu użyć, aby się obronić i w sytuacji zagrożenia życia możliwe jest użycie wszelkich środków.

I nieważne, czy to będzie siekiera, młotek, czy żelazko.

Oczywiście trzeba też mieć rozum, bo przecież jak "łepek" będzie chciał "piątaka" na piwo, to nie wbijemy mu na przywitanie kosy w brzuch.


A latarką? Możemy sobie oświetlić pole walki i dodać parę procent szans na powodzenie obrony.

Mając pewien uraz psychiczny, studiowałem temat bardzo długo. Odradzam wszelkiego typu łomy, klucze francuskie, klucze do kół, itp. Za duża masa, a co z tym idzie bezwładność i mała szansa na szybkie powtórzenie ciosu. Za to duża szansa na tzw. "wylot" z ręki w nerwach.

: wtorek 13 sty 2015, 00:31
autor: Kielek
paolo1976 pisze: Dlatego uważam, że jeśli masz za sobą dziecko i żonę, a przed sobą pięciu, sześciu, to efekt psychologiczny jest taki, że jak jeden zaliczy skuteczny cios tasakiem, to reszta zobaczy krew i prawdopodobnie ucieknie, lub się choćby powstrzyma.

To nie są żarty, czy czysta teoria. To codzienne życie, a moja (szczęśliwie zakończona) "przygoda", może dla kogoś, - nawet z tego forum - dzisiaj, lub jutro, skończyć się mniej szczęśliwie.
Równie dobrze to może być dla reszty sygnał do ataku. Ja odradzam.

[ ciach ]
paolo1976 pisze: Ale jedno jest pewne, - śmiać mi się chce jak czytam rady "fachowców", zabraniające użycie noża do samoobrony? Bo niby co? Zrobimy komuś krzywdę? A ktoś nam może?
Od strony moralnej się zgadzam, całkowicie. Uważam, że całe ryzyko powinno leżeć po stronie napadającego. Ale od strony praktycznej to już różnie bywa. Jak jednego dresa potniesz, a pieciu zezna, że to Ty napadłeś to Twojej rodzinie dobrze nie będzie jak na pięć lat do pudła trafisz. Lepiej oddać portfel z komórką.
paolo1976 pisze: Mając pewien uraz psychiczny, studiowałem temat bardzo długo. Odradzam wszelkiego typu łomy, klucze francuskie, klucze do kół, itp. Za duża masa, a co z tym idzie bezwładność i mała szansa na szybkie powtórzenie ciosu. Za to duża szansa na tzw. "wylot" z ręki w nerwach.
Tu się z Tobą całkowicie zgadzam. Zresztą już to pisałem, tylko nieco inaczej.

A wszystkim czytelnikom życzę: oby to pozostało teorią.

: wtorek 13 sty 2015, 00:58
autor: Vigo
Kiełek mądrze napisał, a ja sparafrazuję, "zabijesz gnoja, a sądzić cię będą za człowieka", kilka lat odsiadki w przypadku "przekroczenia zasad obrony koniecznej", w efekcie pozostawienie rodziny bez opieki i środków do życia to nie jest dobra droga.
Po za tym po takim wyroku za rozbój, pracy nie dostaniesz też już raczej nigdzie.
Wiem, że lepiej jest ubić niż być ubitym i nawet odsiedzieć swoje, niż leżeć na cmentarzu, ale zdecydowanie rozsądniej jest unikać konfrontacji fizycznej jak tylko się da, bo w ferworze wypadki mogą potoczyć się w sposób zupełnie nieprzewidywalny ze skutkami których cofnąć się już nie da.
Gaz czy pistolet gazowy to dobry pomysł, można obezwładnić napastnika bez większej szkody dla niego, ale tasak za pasem to zły pomysł, jak wytłumaczysz np. patrolowi policji posiadanie takowego przy sobie, a jak w przypadku jakiejś rozróby i uszkodzeń ciała uczestników wypłynie sprawa takiego tasaka to leżysz i zrobią z ciebie najgorszego bandziora.
Zdecydowanie lepiej nosić przy sobie nóż, najpraktyczniej składany.


___