Podaj komuś dłoń by wstał, a jak wstanie to Cię kopnie.
: wtorek 23 gru 2014, 19:08
Witam serdecznie. Mam mały problem, raczej natury administracyjno prawnej, lecz na tym forum znajduję się sporo mądrych osób i jest spora szansa że ktoś podpowie mi co w tej sytuacji zrobić. Więc do rzeczy.
W styczniu 2014r. do Polski z USA przyjechała pozałatwiać kilka spraw koleżanka ze szkoły mojej kobity. Jedną z tych spraw był wynajem mieszkania które od kilku lat stoi puste, ponieważ ta koleżanka przeprowadziła się do Ameryki z całą rodziną.
Lecz przez czas jej pobytu w PL nie zdążyła pozałatwiać wszystkich formalności, i poprosiła moją kobitę, czy aby ta nie zgodziła się zająć wynajmem mieszkania. Niby spoko, lecz w między czasie było kilka administracyjnych przeszkód które uniemożliwiały wynajęcie mieszkania (brak gazu i prądu).
Po pewnym czasie (gdzieś koło maja) kontakt z ową koleżanką się urwał. Nie odpowiadała na maile itp, jednak wciąż odświeżała ogłoszenia dotyczące wynajmu. Lecz nie sposób było się z nią skontaktować. Około miesiąc później skontaktowała się z nami matka owej koleżanki. Obiecała że dośle wszystkie wymagane pełnomocnitwa, aby można było ponownie podpiąć media. Jednak na obietnicach się skończyła. W każdym razie wciąż pojawiało się ogłoszenie, o chęci wynajęcia mieszkania, mimo iż nie było one gotowe do zamieszkania (ciężko mieszkać bez gazu i prądu). I tak koło października urwał się kontakt z matką owej koleżanki. Niby wszystko ok, pomyśleliśmy że po prostu panie zrezygnowały i że to ich sprawa. Jednak kilka dni temu, kontaktował się z moją kobietą komornik. Mieszkanie jest zadłużone, a on dostał info że to ona opiekuje się mieszkaniem. Oczywiście moja dziewczyna niezwłocznie napisała maila do właścicielki mieszkania (matki koleżanki do której nie mamy innego kontaktu poza adresem e-mail) że rezygnuje z załatwiania wszelkich spraw związanych z tym mieszkaniem. Jednak oczywiście do tej pory odzewu brak. I co zrobić w tej sytuacji? Czy komornikowi można przekazać klucze do mieszkania? Czy może zanieść klucze na policję i opowiedzieć im cała historie? Tylko czy to ma sens? Czy może sprawę rozwiązać w inny sposób?
Mam nadzieję że opisałem sprawę w miarę jasno i że komuś uda się przeczytać całość i z góry dziękuję za wszelkie wskazówki.
W styczniu 2014r. do Polski z USA przyjechała pozałatwiać kilka spraw koleżanka ze szkoły mojej kobity. Jedną z tych spraw był wynajem mieszkania które od kilku lat stoi puste, ponieważ ta koleżanka przeprowadziła się do Ameryki z całą rodziną.
Lecz przez czas jej pobytu w PL nie zdążyła pozałatwiać wszystkich formalności, i poprosiła moją kobitę, czy aby ta nie zgodziła się zająć wynajmem mieszkania. Niby spoko, lecz w między czasie było kilka administracyjnych przeszkód które uniemożliwiały wynajęcie mieszkania (brak gazu i prądu).
Po pewnym czasie (gdzieś koło maja) kontakt z ową koleżanką się urwał. Nie odpowiadała na maile itp, jednak wciąż odświeżała ogłoszenia dotyczące wynajmu. Lecz nie sposób było się z nią skontaktować. Około miesiąc później skontaktowała się z nami matka owej koleżanki. Obiecała że dośle wszystkie wymagane pełnomocnitwa, aby można było ponownie podpiąć media. Jednak na obietnicach się skończyła. W każdym razie wciąż pojawiało się ogłoszenie, o chęci wynajęcia mieszkania, mimo iż nie było one gotowe do zamieszkania (ciężko mieszkać bez gazu i prądu). I tak koło października urwał się kontakt z matką owej koleżanki. Niby wszystko ok, pomyśleliśmy że po prostu panie zrezygnowały i że to ich sprawa. Jednak kilka dni temu, kontaktował się z moją kobietą komornik. Mieszkanie jest zadłużone, a on dostał info że to ona opiekuje się mieszkaniem. Oczywiście moja dziewczyna niezwłocznie napisała maila do właścicielki mieszkania (matki koleżanki do której nie mamy innego kontaktu poza adresem e-mail) że rezygnuje z załatwiania wszelkich spraw związanych z tym mieszkaniem. Jednak oczywiście do tej pory odzewu brak. I co zrobić w tej sytuacji? Czy komornikowi można przekazać klucze do mieszkania? Czy może zanieść klucze na policję i opowiedzieć im cała historie? Tylko czy to ma sens? Czy może sprawę rozwiązać w inny sposób?
Mam nadzieję że opisałem sprawę w miarę jasno i że komuś uda się przeczytać całość i z góry dziękuję za wszelkie wskazówki.