Lodówka samochodowa po mojemu - czyli lepiej już się nie da.
: piątek 08 sie 2014, 18:54
Dziś przedstawię przeróbkę lodówki samochodowej, zasilanej z gniazda zapalniczki w aucie oraz z sieci.
W jakim celu przerabiałem lodówkę – fabryczny produkt jest słabo wykonany, a jego kultura pracy jest bardzo niska. Lodówka jest głośna i mało wydajna, co przy używaniu jej w hotelu w nocy staje się problemem.
W celach przeróbki zakupiłem lodówkę noname o pojemności 32 l. Pierwsza rzecz, od której zacząłem to sprawdzenie jakości wypełnienia pianką poliuretanową wnętrza lodówki. Moje przypuszczenia okazały się prawidłowe – w górnej części lodówki brakuje pianki – zależnie od miejsca brakuje od 1 do nawet 5 cm.
Górna część lodówki została nawiercona, po czym w otwór włożyłem rurkę i uzupełniłem braki za pomocą pianki poliuretanowej dostępnej w każdym markecie budowlanym itp.
Przy pracy oczywiście pojawił się pomocnik który nie mógł oderwać oczu od pęczniejącej i poruszającej się pianki, dało to efekt w postaci konieczności wycinania futra które spotkało pana piankę…
Kolejne zadanie to nawiercenie otworów na grille. Teoretycznie według producenta są to miejsca na kubki…Wykorzystałem grille dla wentylatorów 60 mm. Efekt końcowy poniżej. Nawierciłem również otwory na wentylatory o wymiarach 90 mm. Pierwsza wersja opierała się na wentylatorach firmy ABB, niestety okazało się, że na 3 sztuki dwie są mocno niewyważone i hałasują. Kolejna poprawiona wersja lodówki posiada wentylatory marki Arctic Cooling i jest perfekcyjnie – zero tyrkotania itd. Zmieniłem też sposób pracy wentylatorów - zamiast nawiewać powietrze na radiator, wyciągają one powietrze z klapy lodówki.
Kolejna sprawa to fabryczny, wewnętrzny wentylator – również usunięty i zamontowany nowy. Usunąłem fabryczny plastikowy grill, który znacznie blokował przepływ powietrza. Jako wentylator użyłem wentylatora tej samej firmy co wentylatory 92 mm, z tym że wentylator wewnętrzny ma 80 mm. Dodatkowo zmieniłem sposób nawiewu – w wersji fabrycznej, wentylator nawiewał powietrze na radiator, które po przejściu przez niego „wylatywało” na ściankę lodówki, zamiast na produkty wewnątrz. Obecnie wentylator wieje bezpośrednio na produkty pod nim. Zamontowany wentylator można zobaczyć na dalszych fotkach.
Następnie przyszła pora na polerowanie. Każdy aluminiowy element w lodówce był chropowaty, często z zadziorami, co powodowało, że elementy do siebie nie pasowały, były pomiędzy nimi za grube warstwy pasty. Tak wygląda jeden z elementów przed lekką polerką i po polerce.
Do polerowania użyłem papieru wodnego od 400 do 2000. Wszystko robiłem na szybie.
Jako ze lodówka ma pracować również w hotelach, musi być na tyle cicha, aby nie przeszkadzać w nocy. W tym celu postanowiłem zamontować do wentylatorów regulatory obrotów. Wykorzystałem gotowe produkty z tego względu że były bardzo tanie i gotowe Tranzystory zamontowałem na jednym wspólnym radiatorze. Wykorzystałem dwa układy, którymi regulujemy prędkość obrotową wentylatorów zewnętrznych i wentylatora wewnętrznego. Całość zamontowałem przy pomocy kleju termo do pokrywy lodówki.
Do wykonanych regulatorów wykonałem również odpowiednią skalę ukrytą pod pleksą, która ochrania papier z nadrukowanymi skalami.
Głównym założeniem miała być poprawa wydajności lodówki, więc postanowiłem, że zrezygnuję z fabrycznego radiatora i zastosują dużo większy radiator z kart graficznych. Wykorzystałem radiator zbudowany na 5 heatpipe, chłodzony 3 wentylatorami 90 mm, gdzie wydajność radiatora to maksymalnie 280W. Tym radiatorem jest AC GTX 280 kupiony jakiś rok wcześniej okazyjnie na aukcji. Leżał od dłuższego czasu, więc postanowiłem, że warto coś z nim zrobić. O ile sam radiator jest idealny pod względem wielkości itd. to sposób mocowania jest bardzo problematyczny. Rozwiązaniem okazało się stworzenie pewnego rodzaju „przejściówki”. Całość wygląda fabrycznie tak – ogniwo peitlera wkłada się pomiędzy radiator strony ciepłej a kawałek aluminium, który będzie dotykał radiatora strony zimnej. Taki zestaw skręca się razem za pomocą dwóch śrub, dociskając ogniwo do radiatora. Po skręceniu, całość wkłada się do lodówki i dokręca radiator strony zimnej, blokując tym samym cały układ w pokrywie lodówki. W moim układzie wygląda to tak: miedziana blacha o grubości 5 mm skręcana jest z kawałkiem aluminium, który będzie dotykał radiatora strony zimnej, pomiędzy blachę a kawałek aluminium wchodzi ogniwo peitlera. Całość mocno skręcam. Dopiero wówczas do miedzianej blachy przykręcam radiator. Całość wygląda tak:
Poniżej foto jak wygląda mocowanie całego radiatora do plastikowej wewnętrznej pokrywy.
Po pierwszym złożeniu i sprawdzeniu wszystkiego czy pasuje nastąpiło polerowanie. Problematyczny okazał się radiator, a dokładnie jego stopa – była krzywa z sporym zagłębieniem po środku. Polerowanie ręczne nie poprawiało sprawy, dlatego całość trafiła pod tokarkę i bardzo powoli nierówność została usunięta. Dodatkowym problemem było to, że grubość materiału oddzielającego ciepłowody od stopy wynosiła niecałe 2 mm. Na szczęście nierówność to „jedynie” 0,3 mm. Pierwsze testy były obiecujące – w tandemie z ogniwem 06 i przy napięciu 13V po 10 minutach mamy już lekkie oblodzenie strony zimnej. Dodatkowo należy wspomnieć, że strona ciepła jest chłodzona w tym teście pasywnie.
Kolejne etapy to już złożenie całości. Dodanie pianki do pokrywy celem jej pogrubienia, zamontowanie czujnika temperatury dla termometru i montaż fabrycznego zasilacza 12V 5A.
Umiejscowienie czujnika temperatury - owiewa go powietrze z lodówki które dopiero potem trafia na zimny radiator.
Wyeliminowałem również bezpiecznik w wtyku zapalniczki – kontakt miał prawidłowy, ale całość nagrzewała się bardzo. Zamiast bezpiecznika użyłem miedzianego drutu. Efekt jest taki jak założenie – wtyk zapalniczki po kilku godzinach pracy jest lekko ciepły.
Zmianie uległa również płytka z przełącznikami - fabryczne ścieżki zostały usunięte, usunąłem też funkcję grzania wnętrza. Obecnie zasilanie przełączamy dwoma przełącznikami jednocześnie, dzięki temu wyeliminowałem grzanie się pojedynczego przełącznika.
Pierwszy test na dłuższą metę miał miejsce w roku 2013 na długi weekend, gdzie lodówka pracowała 4 dni. Przy temperaturze około 25 st wewnętrzna temperatura utrzymywała się na poziomie 2 – 3 st. Jednak po tych 4 dniach radiator wewnętrzny był na tyle oblodzony, że wydajność lodówki spadała i należało ją odmrażać.
To powodowało, że po powrocie wykonałem dodatkową modyfikację. Fabryczny radiator zastąpiłem radiatorem o dużo większej powierzchni, co dało dodatkowy efekt w postaci niższej temperatury wewnętrznej. Radiator również pokrywa się lodem, ale dzięki większej powierzchni wydajność lodówki nie spada już po 3 dniach a dopiero po tygodniu ciągłej pracy. Poniżej porównanie obu radiatorów:
A tak wygląda radiator po 4 dniach pracy:
Dodatkowo wymieniłem fabryczny zasilacz na zasilacz przemysłowy o prądzie ciągłym 10A. Wybrałem zasilacz z potencjometrem, dzięki któremu mogę regulować napięcie pracy lodówki w zakresie od 10 do 13,8V co daje nam regulację mocy w zakresie około 20W oraz praktycznie zerowe grzanie się zasilacza – zapas mocy jest spory. Aby panować nad napięciem zasilacza wewnątrz lodówki zamontowałem prosty woltomierz, który okazał się problemem. O ile włączymy pustą lodówkę woltomierz pracuje poprawnie, ale po kilku godzinach pracy, kiedy przenosimy lodówkę np. z auta do hotelu następowało zawieszenie się woltomierza i wyświetlania przypadkowych segmentów na wyświetlaczu. Rozwiązanie okazało się bardzo proste – konieczność montażu wyłącznika. Pytanie po co – po wyłączeniu lodówki ogniwo peitlera z różnicy temperatur wytwarza niewielkie napięcie, które dochodząc do woltomierza powodowało jego zawieszanie…Po podłączeniu do sieci lub auta woltomierz wariował.
Uogólniając w wersji finalnej lodówkę mam od roku. Uczestniczyła ona już w kilku wyjazdach i na każdym spisała się prawidłowo. W hotelach utrzymuje temperaturę na poziomie 2 – 3 st przez cały okres wyjazdu. A w aucie w trakcie jazdy przez około 4 godziny, bez klimatyzacji, kiedy było naprawdę gorąco utrzymała temperaturę na poziomie 5 – 6 st, po czym po przeniesieniu do hotelu temperatura po godzinie pracy wróciła do około 3 st. Lodówka z dołożonymi wkładami żelowymi z zamrażarki jest w stanie utrzymać je całkowicie zamrożone przez około tydzień czasu.
Wygląd finalny wnętrza oraz z zewnątrz:
A tą lodówkę robiłem jako pierwszą - wersja 24L, używam jej od 3 lat, obecnie ma ją mój tato i też sobie chwali. Przeszła przerobienie chłodzenia (polerki itd) oraz zmiany w chłodzeniu.
Tak wygląda porównanie klap lodówek w wersjach 24L i 32L:
I to na tyle, jak znajdę błąd to poprawię.
Z ogniwem peitlera chyba więcej się już nie da zrobić
W jakim celu przerabiałem lodówkę – fabryczny produkt jest słabo wykonany, a jego kultura pracy jest bardzo niska. Lodówka jest głośna i mało wydajna, co przy używaniu jej w hotelu w nocy staje się problemem.
W celach przeróbki zakupiłem lodówkę noname o pojemności 32 l. Pierwsza rzecz, od której zacząłem to sprawdzenie jakości wypełnienia pianką poliuretanową wnętrza lodówki. Moje przypuszczenia okazały się prawidłowe – w górnej części lodówki brakuje pianki – zależnie od miejsca brakuje od 1 do nawet 5 cm.
Górna część lodówki została nawiercona, po czym w otwór włożyłem rurkę i uzupełniłem braki za pomocą pianki poliuretanowej dostępnej w każdym markecie budowlanym itp.
Przy pracy oczywiście pojawił się pomocnik który nie mógł oderwać oczu od pęczniejącej i poruszającej się pianki, dało to efekt w postaci konieczności wycinania futra które spotkało pana piankę…
Kolejne zadanie to nawiercenie otworów na grille. Teoretycznie według producenta są to miejsca na kubki…Wykorzystałem grille dla wentylatorów 60 mm. Efekt końcowy poniżej. Nawierciłem również otwory na wentylatory o wymiarach 90 mm. Pierwsza wersja opierała się na wentylatorach firmy ABB, niestety okazało się, że na 3 sztuki dwie są mocno niewyważone i hałasują. Kolejna poprawiona wersja lodówki posiada wentylatory marki Arctic Cooling i jest perfekcyjnie – zero tyrkotania itd. Zmieniłem też sposób pracy wentylatorów - zamiast nawiewać powietrze na radiator, wyciągają one powietrze z klapy lodówki.
Kolejna sprawa to fabryczny, wewnętrzny wentylator – również usunięty i zamontowany nowy. Usunąłem fabryczny plastikowy grill, który znacznie blokował przepływ powietrza. Jako wentylator użyłem wentylatora tej samej firmy co wentylatory 92 mm, z tym że wentylator wewnętrzny ma 80 mm. Dodatkowo zmieniłem sposób nawiewu – w wersji fabrycznej, wentylator nawiewał powietrze na radiator, które po przejściu przez niego „wylatywało” na ściankę lodówki, zamiast na produkty wewnątrz. Obecnie wentylator wieje bezpośrednio na produkty pod nim. Zamontowany wentylator można zobaczyć na dalszych fotkach.
Następnie przyszła pora na polerowanie. Każdy aluminiowy element w lodówce był chropowaty, często z zadziorami, co powodowało, że elementy do siebie nie pasowały, były pomiędzy nimi za grube warstwy pasty. Tak wygląda jeden z elementów przed lekką polerką i po polerce.
Do polerowania użyłem papieru wodnego od 400 do 2000. Wszystko robiłem na szybie.
Jako ze lodówka ma pracować również w hotelach, musi być na tyle cicha, aby nie przeszkadzać w nocy. W tym celu postanowiłem zamontować do wentylatorów regulatory obrotów. Wykorzystałem gotowe produkty z tego względu że były bardzo tanie i gotowe Tranzystory zamontowałem na jednym wspólnym radiatorze. Wykorzystałem dwa układy, którymi regulujemy prędkość obrotową wentylatorów zewnętrznych i wentylatora wewnętrznego. Całość zamontowałem przy pomocy kleju termo do pokrywy lodówki.
Do wykonanych regulatorów wykonałem również odpowiednią skalę ukrytą pod pleksą, która ochrania papier z nadrukowanymi skalami.
Głównym założeniem miała być poprawa wydajności lodówki, więc postanowiłem, że zrezygnuję z fabrycznego radiatora i zastosują dużo większy radiator z kart graficznych. Wykorzystałem radiator zbudowany na 5 heatpipe, chłodzony 3 wentylatorami 90 mm, gdzie wydajność radiatora to maksymalnie 280W. Tym radiatorem jest AC GTX 280 kupiony jakiś rok wcześniej okazyjnie na aukcji. Leżał od dłuższego czasu, więc postanowiłem, że warto coś z nim zrobić. O ile sam radiator jest idealny pod względem wielkości itd. to sposób mocowania jest bardzo problematyczny. Rozwiązaniem okazało się stworzenie pewnego rodzaju „przejściówki”. Całość wygląda fabrycznie tak – ogniwo peitlera wkłada się pomiędzy radiator strony ciepłej a kawałek aluminium, który będzie dotykał radiatora strony zimnej. Taki zestaw skręca się razem za pomocą dwóch śrub, dociskając ogniwo do radiatora. Po skręceniu, całość wkłada się do lodówki i dokręca radiator strony zimnej, blokując tym samym cały układ w pokrywie lodówki. W moim układzie wygląda to tak: miedziana blacha o grubości 5 mm skręcana jest z kawałkiem aluminium, który będzie dotykał radiatora strony zimnej, pomiędzy blachę a kawałek aluminium wchodzi ogniwo peitlera. Całość mocno skręcam. Dopiero wówczas do miedzianej blachy przykręcam radiator. Całość wygląda tak:
Poniżej foto jak wygląda mocowanie całego radiatora do plastikowej wewnętrznej pokrywy.
Po pierwszym złożeniu i sprawdzeniu wszystkiego czy pasuje nastąpiło polerowanie. Problematyczny okazał się radiator, a dokładnie jego stopa – była krzywa z sporym zagłębieniem po środku. Polerowanie ręczne nie poprawiało sprawy, dlatego całość trafiła pod tokarkę i bardzo powoli nierówność została usunięta. Dodatkowym problemem było to, że grubość materiału oddzielającego ciepłowody od stopy wynosiła niecałe 2 mm. Na szczęście nierówność to „jedynie” 0,3 mm. Pierwsze testy były obiecujące – w tandemie z ogniwem 06 i przy napięciu 13V po 10 minutach mamy już lekkie oblodzenie strony zimnej. Dodatkowo należy wspomnieć, że strona ciepła jest chłodzona w tym teście pasywnie.
Kolejne etapy to już złożenie całości. Dodanie pianki do pokrywy celem jej pogrubienia, zamontowanie czujnika temperatury dla termometru i montaż fabrycznego zasilacza 12V 5A.
Umiejscowienie czujnika temperatury - owiewa go powietrze z lodówki które dopiero potem trafia na zimny radiator.
Wyeliminowałem również bezpiecznik w wtyku zapalniczki – kontakt miał prawidłowy, ale całość nagrzewała się bardzo. Zamiast bezpiecznika użyłem miedzianego drutu. Efekt jest taki jak założenie – wtyk zapalniczki po kilku godzinach pracy jest lekko ciepły.
Zmianie uległa również płytka z przełącznikami - fabryczne ścieżki zostały usunięte, usunąłem też funkcję grzania wnętrza. Obecnie zasilanie przełączamy dwoma przełącznikami jednocześnie, dzięki temu wyeliminowałem grzanie się pojedynczego przełącznika.
Pierwszy test na dłuższą metę miał miejsce w roku 2013 na długi weekend, gdzie lodówka pracowała 4 dni. Przy temperaturze około 25 st wewnętrzna temperatura utrzymywała się na poziomie 2 – 3 st. Jednak po tych 4 dniach radiator wewnętrzny był na tyle oblodzony, że wydajność lodówki spadała i należało ją odmrażać.
To powodowało, że po powrocie wykonałem dodatkową modyfikację. Fabryczny radiator zastąpiłem radiatorem o dużo większej powierzchni, co dało dodatkowy efekt w postaci niższej temperatury wewnętrznej. Radiator również pokrywa się lodem, ale dzięki większej powierzchni wydajność lodówki nie spada już po 3 dniach a dopiero po tygodniu ciągłej pracy. Poniżej porównanie obu radiatorów:
A tak wygląda radiator po 4 dniach pracy:
Dodatkowo wymieniłem fabryczny zasilacz na zasilacz przemysłowy o prądzie ciągłym 10A. Wybrałem zasilacz z potencjometrem, dzięki któremu mogę regulować napięcie pracy lodówki w zakresie od 10 do 13,8V co daje nam regulację mocy w zakresie około 20W oraz praktycznie zerowe grzanie się zasilacza – zapas mocy jest spory. Aby panować nad napięciem zasilacza wewnątrz lodówki zamontowałem prosty woltomierz, który okazał się problemem. O ile włączymy pustą lodówkę woltomierz pracuje poprawnie, ale po kilku godzinach pracy, kiedy przenosimy lodówkę np. z auta do hotelu następowało zawieszenie się woltomierza i wyświetlania przypadkowych segmentów na wyświetlaczu. Rozwiązanie okazało się bardzo proste – konieczność montażu wyłącznika. Pytanie po co – po wyłączeniu lodówki ogniwo peitlera z różnicy temperatur wytwarza niewielkie napięcie, które dochodząc do woltomierza powodowało jego zawieszanie…Po podłączeniu do sieci lub auta woltomierz wariował.
Uogólniając w wersji finalnej lodówkę mam od roku. Uczestniczyła ona już w kilku wyjazdach i na każdym spisała się prawidłowo. W hotelach utrzymuje temperaturę na poziomie 2 – 3 st przez cały okres wyjazdu. A w aucie w trakcie jazdy przez około 4 godziny, bez klimatyzacji, kiedy było naprawdę gorąco utrzymała temperaturę na poziomie 5 – 6 st, po czym po przeniesieniu do hotelu temperatura po godzinie pracy wróciła do około 3 st. Lodówka z dołożonymi wkładami żelowymi z zamrażarki jest w stanie utrzymać je całkowicie zamrożone przez około tydzień czasu.
Wygląd finalny wnętrza oraz z zewnątrz:
A tą lodówkę robiłem jako pierwszą - wersja 24L, używam jej od 3 lat, obecnie ma ją mój tato i też sobie chwali. Przeszła przerobienie chłodzenia (polerki itd) oraz zmiany w chłodzeniu.
Tak wygląda porównanie klap lodówek w wersjach 24L i 32L:
I to na tyle, jak znajdę błąd to poprawię.
Z ogniwem peitlera chyba więcej się już nie da zrobić