Strona 1 z 1
Lampka tylna z lokalizatorem GPS
: wtorek 18 mar 2014, 06:20
autor: Mantom
: wtorek 18 mar 2014, 09:23
autor: PK
Nie jest to chyba najlepsze miejsce na ukrycie GPS. Zostawienie światełka przypiętego do roweru skończy się najprawdopodobniej tak, że po powrocie zastaniemy rower na swoim miejscu, ale już bez naszej zabawki.
: wtorek 18 mar 2014, 09:31
autor: Zbychur
Kiepska ta linka, skoro takimi nożycami ją przetnie. A co do GPS to się zgodzę, że lampka to nie najlepsze miejsce. Choć patrząc na zasilanie i ukrycie elektroniki...Hmm, gdzie by to schować?
: wtorek 18 mar 2014, 10:41
autor: madkeinam
Zbychur pisze:Obrazek
Kiepska ta linka, skoro takimi nożycami ją przetnie. A co do GPS to się zgodzę, że lampka to nie najlepsze miejsce. Choć patrząc na zasilanie i ukrycie elektroniki...Hmm, gdzie by to schować?
Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami. Jakimś zabezpieczeniem może być dopiero łańcuch a najlepiej u-lock, nawet średni u-lock jest lepszym zabezpieczeniem niż droga linka.
A wracając do GPS, myślałem kiedyś nad ukryciem takowego w rurze sterowej, miejsca jest tam sporo, dostęp dość łatwy przez kapsel, odkręcenie jednej śrubki. Nie wiem ino jak z sygnałem... ale jeśli kapsel byłby z tworzywa to może by i mogło.
: wtorek 18 mar 2014, 11:26
autor: Zbychur
madkeinam pisze:Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami.
W latach 90-tych, kolega miał kłódkę z linką, dostał od rodziny z Austri (jakaś niby japońska), doszło do tego, że zgubił klucze. Próby przecięcia zwykłymi nożycami zakończyły się fiaskiem. Zapakowaliśmy rower razem z ławeczką na Tarpana i do warsztatu. Zgadza się każdą linkę można przeciąć dobrymi nożycami, tą też nam się udało.... po 40minutach. Nitki w lince w czasie ściskania nożycami rozjeżdżały się na wszystkie strony na szerokości i na długości. Właściciel warsztatu klął jak szewc, bo pręty zbrojeniowe 16 czy 18mm padały jak zapałki a na nożycach nawet ślad nie został, a głupiej linki nie dało się przeciąć. Dla porównania, normalną line stalową od szlagu. Kątówki jeszcze wtedy nie były zbyt popularne i bardzo drogie. Potem wpadliśmy na to że trzeba było kłódkę młotem na kowadełku rozwalić. Oczywiście kluczyk się później znalazł, jak płacił za usługę,
zaplątał się w portfelu.
: wtorek 18 mar 2014, 11:51
autor: fotorondo
To ja już bym kombinował żeby pod siodełkiem to schować, rzadko tam zaglądamy raczej.
: wtorek 18 mar 2014, 13:20
autor: madkeinam
Zbychur pisze:madkeinam pisze:Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami.
W latach 90-tych, kolega miał kłódkę z linką, dostał od rodziny z Austri (jakaś niby japońska), doszło do tego, że zgubił klucze. Próby przecięcia zwykłymi nożycami zakończyły się fiaskiem. Zapakowaliśmy rower razem z ławeczką na Tarpana i do warsztatu. Zgadza się każdą linkę można przeciąć dobrymi nożycami, tą też nam się udało.... po 40minutach. Nitki w lince w czasie ściskania nożycami rozjeżdżały się na wszystkie strony na szerokości i na długości. Właściciel warsztatu klął jak szewc, bo pręty zbrojeniowe 16 czy 18mm padały jak zapałki a na nożycach nawet ślad nie został, a głupiej linki nie dało się przeciąć. Dla porównania, normalną line stalową od szlagu. Kątówki jeszcze wtedy nie były zbyt popularne i bardzo drogie. Potem wpadliśmy na to że trzeba było kłódkę młotem na kowadełku rozwalić. Oczywiście kluczyk się później znalazł, jak płacił za usługę,
zaplątał się w portfelu.
Bo to była stara japońska linka a nie nowoczesna chińska
: wtorek 18 mar 2014, 13:49
autor: Wojto
Nie wiedziałem że te linki są tak miękkie. Tu widać różnicę między różnymi linkami:
http://joemonster.org/filmy/53712