100 (lub prawie) LEDów w szeregu
: wtorek 04 gru 2007, 20:06
Otwieram nowy wątek na razie tylko na teoretyczne rozważania, bo póki co nie mam zbyt wiele czasu na testy i próby.
W ramach "radosnej twórczości" oświetliłem swój pokój LEDami (zamiast lampki nocnej ). Zasilacz 42V pozwala na podłączenie do 12 LEDów wraz z małym LM317 w konfiguracji źródła prądu - mam 3 takie zestawy umieszczone na różnych "szafach". Niestety, zgodnie z przewidywaniami zasilacz (na trafo) pobiera stosunkowo dużo prądu na "biegu jałowym". Zacząłem zastanawiać się nad zasileniem dużej ilości diod szeregowo z wyprostowanego napięcia sieciowego. Mostek wraz z kondensatorem daje 310V stałego, co powinno wystarczyć prawie dla 100 diod. Jednak trochę głupio byłoby podłączyć w szereg 100 fluxów i ... pożegnać je na zawsze Kiedyś w ramach kontrolki podłączałem LEDa w szeregu z małym kondensatorkiem, ale zawsze przepalał się, do momentu kiedy dołożyłem jeszcze niewielki opornik (o ile pamiętam 470n i 10om) - to chyba działa do dziś. Doskonale wiem, jak niebezpieczne jest napięcie sieciowe (nie tylko dla diod!!!). Myślałem o jakimś prostym układzie soft-startu na jednym tranzystorze i oporniku z kondensatorem na bazie. Co o tym myślicie?
W ramach "radosnej twórczości" oświetliłem swój pokój LEDami (zamiast lampki nocnej ). Zasilacz 42V pozwala na podłączenie do 12 LEDów wraz z małym LM317 w konfiguracji źródła prądu - mam 3 takie zestawy umieszczone na różnych "szafach". Niestety, zgodnie z przewidywaniami zasilacz (na trafo) pobiera stosunkowo dużo prądu na "biegu jałowym". Zacząłem zastanawiać się nad zasileniem dużej ilości diod szeregowo z wyprostowanego napięcia sieciowego. Mostek wraz z kondensatorem daje 310V stałego, co powinno wystarczyć prawie dla 100 diod. Jednak trochę głupio byłoby podłączyć w szereg 100 fluxów i ... pożegnać je na zawsze Kiedyś w ramach kontrolki podłączałem LEDa w szeregu z małym kondensatorkiem, ale zawsze przepalał się, do momentu kiedy dołożyłem jeszcze niewielki opornik (o ile pamiętam 470n i 10om) - to chyba działa do dziś. Doskonale wiem, jak niebezpieczne jest napięcie sieciowe (nie tylko dla diod!!!). Myślałem o jakimś prostym układzie soft-startu na jednym tranzystorze i oporniku z kondensatorem na bazie. Co o tym myślicie?