Strona 1 z 2

: środa 27 lut 2013, 16:56
autor: cudny
Gratulacje! :)

Co do "byciu" przy porodach - znam zdanie położnych na ten temat - one nienawidzą jak ojciec jest przy porodzie i tego nie preferują :D

: środa 27 lut 2013, 17:16
autor: ptja
cudny pisze:Co do "byciu" przy porodach - znam zdanie położnych na ten temat - one nienawidzą jak ojciec jest przy porodzie i tego nie preferują :D
może niech na weterynarię się przestawią :-)

: czwartek 28 lut 2013, 06:51
autor: krzysiek33
cudny pisze:
Co do "byciu" przy porodach - znam zdanie położnych na ten temat - one nienawidzą jak ojciec jest przy porodzie i tego nie preferują :D
One same mnie pytały czy chcę być przy porodzie i z ich zachowania nie wynikało nic co by miało mnie zniechęcić. Myślę,że nikt po prostu nie lubi jak mu się na ręce patrzy, a zdrowie psychiczne rodzącej gra tu pierwsze skrzypce i dla mnie było najważniejsze(czuła się bezpieczniej):). Wcześniej nie zastanawiałem się czy chcę przy porodzie i dopiero kiedy wchodziłem na salę operacyjną/porodówkę docierało do mnie gdzie jestem, kiedy się przebrałem w te wszystkie fartuchy i maski trochę mną wzdrygło. Dzisiaj bym żałował, że nie byłem.
Poród miał być naturalny, rozwarcie było już na 7cm, kiedy to mała swoim tułowiem docisnęła pępowinę do ścianki macicy i zakłóciło to krążenie....trzeba było szybciutko reagować, żeby dziecku się nic nie stało. Jesteśmy świeżo upieczonymi rodzicami i troche panikujemy, kiedy mała kichnie czy coś to lądujemy zaraz u lekarza, czasem niepotrzebnie, alllle tammmm.:-)

Dzięki wszystkim za gratki.

: czwartek 28 lut 2013, 07:38
autor: olas_zet
...również gratulacje. Co do porodu to też uczestniczyłem, z tym że był "siłami natury".
Razem z położną nieźle się naśmiałem, ale dzięki temu żona miała mniej czasu na "myślenie".
...a w drugim tygodniu pojechaliśmy na nocny dyżur - okazało się, że Młodej się "ulało" i pewnie nie raz to powtórzy.

: czwartek 28 lut 2013, 11:45
autor: cudny
Nie wiem jak u Was było, ale podobno (z opowiadań położnej) podczas porodu kobiety s*ają, sikają i to nie jest (podobno) miły widok, a tylko obrzydza potem facetowi żonę :)
"Mąż powinien przyjść z kwiatami jak jest po wszystkim, a nie gapić się na te nieprzyjemne rzeczy" :)

: czwartek 28 lut 2013, 11:49
autor: Kazik
Zamiast zacytować, edytowałem post, wklejam z powrotem oryginał.
cudny pisze:Nie wiem jak u Was było, ale podobno (z opowiadań położnej) podczas porodu kobiety s*ają, sikają i to nie jest (podobno) miły widok, a tylko obrzydza potem facetowi żonę :)
"Mąż powinien przyjść z kwiatami jak jest po wszystkim, a nie gapić się na te nieprzyjemne rzeczy" :)
Dokładnie tego mnie uczono na anatomii klinicznej, nic zmyślonego czy na wyrost.

: czwartek 28 lut 2013, 12:30
autor: Flora
Kazik pisze:
cudny pisze:Nie wiem jak u Was było, ale podobno (z opowiadań położnej) podczas porodu kobiety s*ają, sikają i to nie jest (podobno) miły widok, a tylko obrzydza potem facetowi żonę :)
Dokładnie tego mnie uczono na anatomii klinicznej, nic zmyślonego czy na wyrost. ;)
Byłem przy dwóch porodach i wiem jak duży efekt psychologiczny daje w takiej sytuacji obecność bliskiej osoby i trzymanie za rękę. Jeżeli już ktoś decyduje się towarzyszyć przy porodzie to musi być przygotowany na takie sytuacje, ale wcale nie muszą się one wydarzyć - zwłaszcza, że często na izbie przyjęć robiona jest lewatywa. Bardzo cieszę się, że cały czas byłem obecny przy obu porodach i własnoręcznie przecinałem pępowinę. Niektóre położne mogą opowiadać różne historie, wyolbrzymiać i kolorować tylko po to żeby zniechęcić osoby, które mogą patrzeć im na ręce. Z drugiej strony, jeżeli ktoś woli wierzyć, że hamburgery rosną na drzewach, a dzieci wyciąga się z kapusty, niech rzeczywiście pojawi się dopiero po wszystkim z kwiatkiem. Moim zdaniem, niezależnie od tego co dzieje się podczas porodu, lepiej przejść przez to we dwoje - kobieta nie może zrobić sobie przerwy i wyjść z sali.

: czwartek 28 lut 2013, 12:41
autor: Kazik
Co do samego przebywania ojca przy porodzie nie będe się wypowiadał, tylko sprecyzuje swój powyższy post.
cudny pisze:Nie wiem jak u Was było, ale podobno (z opowiadań położnej) podczas porodu kobiety s*ają, sikają i to nie jest (podobno) miły widok, a tylko obrzydza potem facetowi żonę :)
Uczono mnie o występowaniu pogrubionego efektu, nie chciałem popierać zdania mówiącego jak potem facet patrzy na swoją panią. ;)

: czwartek 28 lut 2013, 12:49
autor: Marcin S.
Efektu nie stwierdzono. Nie podobają mi się dość wulgarne stwierdzenia w tym zdaniu :(

Ciekaw zresztą jestem, jak taki delikacik zajmie się żoną, dzieckiem, czy innym bliskim w przypadku, kiedy dojdzie do poważnego problemu (choroba, kalectwo) i będzie wymagał opieki "całkowitej"...

BTW, byłem przy trzech porodach. Warto.

Pzdr.
M.

: czwartek 28 lut 2013, 13:55
autor: pralat
Bez dwóch zdań, przy porodzie po pierwsze warto być (własne dziecko przychodzi na świat, jak można to przegapić?!), a po drugie trzeba, bo obowiązkiem męża jest wspierać swoją żonę w tej niełatwej chwili i pilnować porządku, w razie potrzeby. Trzeba też zrobić zdjęcie dziecka, żeby nie podmienili :razz:
cudny pisze:Co do "byciu" przy porodach - znam zdanie położnych na ten temat - one nienawidzą jak ojciec jest przy porodzie i tego nie preferują :D

Ciekawe dlaczego? Czyżby pod okiem męża musiały się bardziej przykładać do pracy? Dlatego właśnie trzeba tam być :twisted:

: czwartek 28 lut 2013, 14:30
autor: Nightmare
pralat pisze:Czyżby pod okiem męża musiały się bardziej przykładać do pracy?
Tylko teraz miękkie chłopy to później podwójna robota bo jeszcze trzeba się nimi zajmować jak mdleją :P

: czwartek 28 lut 2013, 15:40
autor: krzysiek33
Ważne, że zdrowe(dziecko znaczy) ;)

: czwartek 28 lut 2013, 16:09
autor: Pyra
Witam
Panowie, rozmawiacie z punktu widzenia "chłopa" ale to kobieta rodzi, i niejedna nie życzy sobie obecności faceta, bo np. nie chce aby ją oglądał w takiej sytuacji.
Byłem z moją żoną podczas "porodu". Napisałem w cudzysłowie, gdyż bóle zaczęły się około 19:00 ja byłem z nią na sali porodowej od 22:15. Cały czas nie było wystarczającego rozwarcia, nie będę opisywał szczegółów... Młody urodził się o 6:35, przez cesarskie, mnie jednak na salę nie wpuszczono. Żonie pokazano syna przez ułamek sekundy i zabrano a ja nawet nie wiedziałam, że przenoszone korytarzem dziecko to mój Michał. Powiem Wam, że osobiście nie chciał bym w tym uczestniczyć drugi raz (pewnie posypią się gromy), a i żona stwierdziła, że nie drugi raz by mnie nie chciała na sali.
Co do "miękkości, to z racji wykonywanej pracy, bardzo często miałem styczność ze zwłokami samobójców wyciągniętych z pod pociągu, więc nie o to chodzi.

Pozdrawiam

: czwartek 28 lut 2013, 18:20
autor: pier
Pyra popieram w 100%. Ja za pierwszym razem nie byłem z żoną przy porodzie i teraz też się nie wybieram.

: czwartek 28 lut 2013, 18:46
autor: pralat
Też się zgadzam; założyłem, że kobieta chce obecności męża, ale rzeczywiście jej decyzja jest tutaj punktem wyjścia do naszych chłopskich rozważań ;-)