Oj kolega się zamotał...Tom01 pisze:To było uproszczenie na potrzeby omówienia wykresu. W rzeczywistości dzieje się odwrotnie. Prąd wynika z napięcia a nie napięcie z prądu. Jedyne czym ładowarka może manipulować to napięcie. Prąd to wielkość wtórna.ptja pisze:no dobra, ale nadal nie rozumiem, dlaczego uważasz, że wzrost napięcia przy stałym prądzie wynika z malejącej rezystancji wewnętrznej. Mógłbyś wyjaśnić?
Przypominam więc, że w przypadku stałego prądu i malejącej rezystancji, napięcie na niej odłożone, będzie maleć, i tego nie zmieni żadna interpretacja i uproszczenia.
W omawianym tu przypadku ładowania ogniw z chemią litową, podstawowym parametrem kształtującym wykres ładowania jest różnica SEM ogniwa oraz U-ładowania w połączeniu z Rwew, i akurat Rwew nie jest tu elementem kształtującym proces ładowania.
Na początku procesu ładowania, ładowarka ogranicza prąd, gdyż ten wynikający z równania
(Uł - SEM)/Rwew
Był by dla ogniwa zabójczy. Przy różnicy nawet ponad 2V i Rwew na poziomie kilkudziesięciu mΩ... nooo nie będę już liczył.
Przy zbliżaniu się SEM do wartości Uł, napięcie wymuszające prąd na Rwew staje się coraz niższe, co jest jednoznaczne ze spadkiem prądu ładowania. Jasno z tego wynika, że w końcowej fazie, nie ma potrzeby manipulowania napięciem ładowania, gdyż "wszystko załatwia się samo".
Dlatego też jedną z większych zalet ogniw litowych, jest bardzo prosty algorytm ładowania, co upraszcza budowę ładowarek. Jedynym krytycznym parametrem, jest precyzja ustalenia napięcia ładowania.
Pozdrawiam