Strona 40 z 198

: środa 24 paź 2012, 14:41
autor: Fluxor
Zawiodłem się. Chciałem wykorzystać IBMa R51 jako maszyna do ściągania/wysyłania i nie udało się. Wifi ledwo co ciągnie. Rozłącza się co chwilę i leci 10 kB/s uploadu zamiast 190 kB/s. Pobiera także max 10 Mb/s w porywach zamiast 25 Mb/s. Nie wiem co ogranicza tak transfer bo na nowszym komputerze leci pełną parą.

: wtorek 30 paź 2012, 17:44
autor: Kazik
Póki co się z tego śmieję, ale... Moja uczelnia może z dniem 1 stycznia ogłosić bankructwo i żegnajcie studia. :mrgreen:

: wtorek 30 paź 2012, 17:59
autor: TDK
Kazik pisze:Póki co się z tego śmieję, ale... Moja uczelnia może z dniem 1 stycznia ogłosić bankructwo i żegnajcie studia. :mrgreen:
Na którym jesteś roku i co to za uczelnia?

: wtorek 30 paź 2012, 18:46
autor: Kazik
Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu, III rok.

A jeszcze plota poszła, że już nam LEP zabrali :zly:

: czwartek 01 lis 2012, 15:58
autor: Tomeqp
Mój ulubiony pakiet 11.1V 16.2Ah zakończył współpracę. Już go rozebrałem na pojedyncze ogniwa i właśnie wyszukuję uszkodzone. Pozostałe posłużą do latarek.

: niedziela 04 lis 2012, 13:02
autor: po100
Zgubiłem nowy telefon - trudno. Chciałem sobie kupić następny na alledrogo i trafiłem na średnio uczciwego ,który teraz kręci. Co ja mam z tym allegro, że tak mi te zakupy nie idą.
Jedynym plusem tego to że będąc parę dni bez telefonu poczułem co to spokój. Chyba zacznę go wyłączać.

: niedziela 04 lis 2012, 18:51
autor: bulwa11
mam Wielki problem z elektrotechniką, a w zasadzie problemem jest wykładowca, strasznie gnębi studentów, docinki, wyśmiewanie naszej nie wiedzy zahaczające o obrażanie na porządku dziennym u niego. Ćwiczenia dopiero w Środę, a już spokoju mi nie dają mimo, że całą sprawę staram się traktować 'na luzie' :roll: :-(

: niedziela 04 lis 2012, 20:23
autor: cudny
Jesteś pewnie na pierwszym roku... Każdy na poważnych studiach miał do czynienia z jakimś niepoważnym profesorkiem. Nie daj się, a potem się uodpornisz, głowa do góry ;)

: niedziela 04 lis 2012, 20:29
autor: Fluxor
Mój telefon umiera całkowicie. Samsung I900 Omnia problemy z ładowaniem, grzeje się mocno. Bardzo szybko się rozładowuje, restartuje się sam i czasem nie chce się włączać.

: poniedziałek 05 lis 2012, 09:20
autor: Calineczka
bulwa11, tu nie ma co się bać tylko zgłosić to władzom uczelni i tyle. Tępić buractwo! Nie macie jakiegoś programu ocen wykładowców?

: niedziela 11 lis 2012, 00:03
autor: oskar
PODUPADAM NA PSYCHICE.

W ostatnim czasie zauważyłem, że wpadam w coraz to głębszą depresję o ile można to tak nazwać, nie cieszą mnie już latarki, na samochód patrzeć nie mogę bo jest brudny nieumyty i wciąż w nim paliwa brak, pracy coraz to więcej, pieniędzy na razie z tego nie widać, co do studiów to nie mam pomysłu jak je skończyć szybko i gładko pisząc piękne 70 stron według wzorców prac mgr..
Męczą mnie również sprawy egzystencjonalne, utraciłem ząb numer 6 w dolnej szczęce, kolejna 8-semka będzie niebawem wyrywana, widzę jak rany goją mi się znacznie dłużej jak kiedyś, coraz to trudniej się wyspać tak by wstać bez bólu i zmęczenia. Wszystko jakoś jest kiepskie i nie przynosi radości. Męczy mnie fakt iż moja babcia wciąż się przejmuje moim losem a ja się coraz to bardziej martwię o jej zdrowie.
Pisze to po raz któryś, żyje na coraz to lepszym poziomie ale nie odczuwam z tego satysfakcji i radości, wszystko mnie dobija wręcz jest na odwrót niż powinno być. Nawet to, że szefowa mnie w tym miesiącu dwa razy pochwaliła i podziękowała za wykonywanie trudnych zleceń to też nie sprawiło mi radości.
Uświadamiam sobie coraz to bardziej, że kiedyś będę musiał umrzeć i nic nie zostanie po mnie na tym świecie, domy, dzieci czy też dzieła które ludzkość tworzy to wszystko nic wobec nieuniknioności przemijania i zgonu. Gdyby była choć iskra nadziei że będę żyć, nie musząc umierać to moje życie stało by się szczęśliwsze.
Ba, nawet uświadamiając sobie, że moja babcia już długo nie pożyje zważając na to, że ma 71lat to też mnie dobija strasznie bo gdy jej już zabraknie nie będę mieć się kogo poradzić w trudnych sprawach.
Dosłownie wszystko mnie dobija wszystko i wszystko, wszystko.
Mimo, iż zawsze uważałem siebie za silną osobę psychicznie ostatnio stwierdziłem, że ci którzy rzucają się z 10 piętra bądź żyją jako bezdomni też mają rację w pewnym stopniu po co żyć, walczyć o dobra jeśli i tak trzeba umrzeć, po co to wszystko może po prostu umrzeć wcześniej i mieć to już za sobą, to też rozwiązanie, tylko że jest kłopotliwe dla rodziny gdyż wiążę się zazwyczaj z pogrzebem który trzeba zorganizować i opłacić, najlepiej rzucić się w czynny wulkan i wyparować, z tego przynajmniej nie ma kosztów.

Ehhhh muszę sobie pomarudzić, święta za pasem a ja najchętniej uciekłbym gdzieś daleko tam gdzie nikt nie znalazłby mnie i odpoczął od tego całego syfu który nas otacza.
Kolejną bolączką jest to, iż jako ankieter TNS zwiedzający setki gospodarstw i rozmawiając z tysiącami ludzi coraz to bardziej nienawidzę Polaków i Polski, uświadamiam sobie ze jesteśmy wrednym, egoistycznym, zakłamanym i złodziejskim narodem, niestety nasi zachodni sąsiedzi już kilka dekad wcześniej to stwierdzili i mieli rację, jest źle z Polską i Polakami warto to ludziom uświadamiać w dniu rocznicy odzyskania niepodległości bo głupim zachowaniem głupimi gestami obojętnością i złośliwością wywołujemy takie jak u mnie odczucia a to brak patriotyzmu. Gdyby wszyscy Polacy się obudzili z tego syfiastego snu to może i mi bardziej chciało by się żyć w tym kraju który jest tak piękny i różnorodny a my jak by nie z tąd tylko gdzieś z regionu zarażonego wojną i nienawiścią.

Nie chce mi się więcej pisać , chyba już wystarczy i tak zapewne tylko 3 osoby z tego forum przeczytają tą wypowiedź od a do z .

P.S. (nie odczuwajcie tego tak, nie zamierzam popełnić samobójstwa)

: niedziela 11 lis 2012, 00:17
autor: Pikom
Oj kolego.... Wszystko rozbija się o jeden problem - po co i dla kogo żyć. Po wyjaśnieniu tej kwestii pozostają drobiazgi w rodzaju jak żyć, jak działać, co ważne, co pierwsze i tak dalej i temu podobne. Ja już jakiś czas temu doszedłem do drobnego wniosku - życie dla siebie i tylko dla siebie nie ma przyszłości. Trzeba żyć także dla innych. A dla kogo? Tu juz musisz znaleźć sam odpowiedź - zacznij działać w organizacji charytatywnej lub znajdź kogoś komu będziesz chciał pomóc przejść przez trudne chwile. Lub postaraj się o potomstwo... ;)

Doszedłem też do innej konkluzji - jeśli coś Cię denerwuje i wkurza to zamiast tracić energię na narzekanie (kolejna nasza ulubiona rozrywka narodowa) weź się do roboty i coś zmień. Denerwują Cię postawy ludzi? Rozmawiaj z nimi... Denerwują Cię określone grupy społeczne? Szukaj innych społeczności w których będziesz czuł się pełniejszy... Denerwują Cię ograniczenia które narzuca nam nasza natura? Zmień studia, szukaj dróg rozwoju Człowieka, a może Ty staniesz się przyczyną poznania tajemnicy nieśmiertelności, sensu bycia i tak dalej... Najgorsza będzie zawsze bezczynność.

A przede wszystkim, dorośnij jeszcze trochę... naucz się nie oceniać tak definitywnie i radykalnie... masz jeszcze na to czas i morze doświadczeń przed sobą... to pomoże dostrzec wiele odcieni szarości (także z zakresu bliskiego wytęsknionej idealnej bieli) gdzie dziś widzisz tylko brak doskonałości. Serio, to działa :)

: niedziela 11 lis 2012, 00:41
autor: oskar
Racja, racja i jeszcze raz racja.
Co do społeczności to już znalazłem, nasze forum jest dużo ponad naszą narodową normę i to mnie cieszy, żyć mam dla kogo ale to nie do końca o to chodzi, tu nie mam zastrzeżeń.
Wczoraj odwiedziłem Szpital Wojewódzki w Gdańsk , widziałem umierających ludzi, ludzi cierpiących i bezczynność ratowników medycznych brak lekarzy, wielkie niekompetencje oraz znieczulicę.
Przykład : kobieta z nowotworem płuc półprzytomna która nagle utraciła wzrok i świadomość musiała 4 godziny czekać leżąc w poczekalni na obsługę przez jaśnie wielmożnego lekarza, który stwierdził, że wszystko jest ok, pacjent w normie, mózg ok tylko czemu pacjent nie poznaje rodziny, czemu nie widzi i ma wielkie trudności z wyduszeniem z siebie słowa. Widziałem kobietę 92lata która ponad godzinę siedziała w wózku jęcząc zanim lekarz zechciał się nią zająć. Wszyscy wykonują swoją pracę machinalnie bezdusznie byle tylko do wyznaczonej godziny i do domu, nie mogłem na to patrzeć.
Ja się nie modlę, już dawno przestałem chodzić do kościoła bo mi się w nim dużo nie podoba, choć ma też wiele wspaniałości w sobie ale od dziś będę się modlił by nigdy nie trafić do Polskiego szpitala więcej jako pacjent narażony na taki a nie inny personel.
Piszę te posty bo to wszystko jest tak dobitne, że nie mogę sobie z tym już radzić w normalny sposób, zawsze sobie dawałem radę, zawsze wypływałem na powierzchnię ale czy zawsze musimy tak walczyć dlaczego w Polsce tak trudno jest żyć spokojnie i szczęśliwie, dlaczego młodzi uciekają z tąd nie widząc poerspektyw a ci którzy pozostają stają się posępni i nerwowi. Ja myślę że to nie tyle rząd czy państwo ogólnie nawala, to społeczeństwo nawala i to od dawna, jesteśmy pokoleniem które przeżyło transformację, wielki upadek i walkę o wolność ale czy w tej walce nie zacietrzewiliśmy się za bardzo, dla wielu dzisiejsza wolna ojczyzna jest nadal placem bitwy gdzie im bardziej zdestabilizuje się kraj tym lepiej. Mogę się założyć nawet o 100zł że w dniu dzisiejszym 11 listopada dojdzie do wielkiej rozruby w Warszawie i to dlaczego? , właśnie dlatego, że jesteśmy tacy a nie inni co potwierdza moją wcześniejszą przykrą tezę o tym jak strasznym społeczeństwem jesteśmy.
Pozdrawiam.

: niedziela 11 lis 2012, 00:44
autor: Nightmare
oskar pisze:uświadamiam sobie ze jesteśmy wrednym, egoistycznym, zakłamanym i złodziejskim narodem, niestety nasi zachodni sąsiedzi już kilka dekad wcześniej to stwierdzili i mieli rację, jest źle z Polską i Polakami
Też tak stwierdziłem od kiedy jeżdżę do reichu, codziennie słyszę jak to źle bo w polsce to i to, zawsze powtarzam granice są otwarte wystarczą chęci do pracy ale to taka mentalność nic nie robić i narzekać :P
Poszukaj w internecie technik jakich używają akwizytorzy tzw juice'mani polega to na podbudowaniu swojego ego i własnej wartości i znajdź sobie hobby

: niedziela 11 lis 2012, 01:00
autor: Pikom
Wszystko o czym piszesz świadczy o jednym - jest wiele do zrobienia. I kto jeśli nie my ma to zrobić? Trzeba brać się do roboty najlepiej jak umiemy i zmieniać nas i nasz kraj, zaczynając od spraw najdrobniejszych wokół nas. Po prostu brać się do roboty :)

Dobrze, że zauważasz to co Cię drażni. Dobrze, że nie przechodzisz obok skoro już zauważyłeś. A będzie najlepiej, kiedy (nie piszę, "jeśli", umyślnie piszę "kiedy") już zrozumiesz po co i dla czego to widzisz i z jakiego powodu nie możesz pozostać obojętny. Wtedy będziesz wiedział co robić :) I czy to będzie miało jakikolwiek związek z wiarą Twoją lub Twoich przodków to jest bez znaczenia. Grunt, że będziesz wiedział.

Często pocieszam się pewną myślą - im gorzej, tym lepiej.... W trudach i cierpieniu wykuwają się charaktery. Bez chwil trudnych i momentów zwątpienia nie ma decyzji kształtujących Człowieka. To, że gdzie indziej jest łatwiej, przyjemniej, prościej? To dobrze, tu mamy okazję być bardziej, pełniej, prawdziwiej. A tam, gdzie indziej, mają już znacznie mniejszą szansę pójść do przodu...