Strona 33 z 51
: wtorek 29 sie 2017, 16:01
autor: Bocian
Heh, "kotoluby"
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Nie wiem czemu, ale dla mnie, przywiązanie u kota wygląda następująco: Dopóki jesteś większy i silniejszy, to łasi się do Ciebie, bo może coś zyskać; jakbyś nagle stał się od niego mniejszy i słabszy, to zwyczajnie by Cię skonsumował... Przepraszam, jeśli moją teorią uraziłem wielbicieli kotów
![;)](./images/smilies/oczko.gif)
: wtorek 29 sie 2017, 16:12
autor: skaktus
Urazić nie uraziłeś, ale też nie trafiłeś
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
: wtorek 29 sie 2017, 16:13
autor: ptja
Mój dopiero rośnie, dam znać za parę miesięcy.
Gryźć w każdym razie próbuje.
: wtorek 29 sie 2017, 16:23
autor: Barton_
Coś w tym jest.
Pies myśli: mój człowiek mnie karmi i głaszcze bo jest moim całym światem.
Kot myśli: mój człowiek mnie karmi i głaszcze bo jestem jego całym światem.
: wtorek 29 sie 2017, 18:13
autor: Vigo
Barton_ pisze:Coś w tym jest.
Pies myśli: mój człowiek mnie karmi i głaszcze bo jest moim całym światem.
Kot myśli: mój człowiek mnie karmi i głaszcze bo jestem jego całym światem.
Jest jeszcze taka wersja:
Pies myśli: człowiek mnie karmi i głaszcze, chyba jest Bogiem.
Kot myśli: człowiek mnie karmi i głaszcze, jestem Bogiem.
Co do rowerów, to trzeba uważać, a i mieć trochę szczęścia przy tym.
Ja po dwóch zdarzeniach, zacząłem jeździć znacznie ostrożniej i uważniej.
Pierwszy przypadek miałem kilka lat temu, źle podbiłem koło w czasie najazdu na krawężnik (po co zwalniać przed najazdem na krawężnik
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
) w wyniku czego fiknąłem przez kierownicę i wylądowałem na betonowym chodniku w który uderzyłem łokciem, lecąc pomyślałem sobie, że dotąd nie miałem jeszcze niczego złamanego, nic straconego, tym razem już się zdecydowanie nie wywinę od gipsu. Na szczęście łokieć tylko zbiłem, ale pamiętam, że jeszcze przy Wigilii (fajtnąłem we wrześniu) łokieć lekko przypominał o sobie.
Drugą przygodę miałem zeszłego roku w lesie (po lasach jeżdżę pasjami), zjeżdżałem leśnym duktem ze sporej górki, jechało się bardzo fajnie i szybko, do momentu, aż nagle na drodze pojawił się dębczak, taki ledwie z 10 cm średnicy pnia, a dróżka, którą pędziłem omijała ostrym łukiem to drzewko, hamowanie na mokrych liściach wychodzi mizernie, zwolniłem znacznie, ale i tak ze sporym impetem kierownicą przywaliłem w dębinę, rower zatrzymał się gwałtownie w miejscu, a ja zgodnie z zasadami fizyki pojechałem, a właściwie dziarsko poleciałem sobie dalej piękną krzywą balistyczną, lądowanie poprzedziłem gustownym fikołkiem, a lot zakończyłem jakieś 0,5m przed grubym, złamanym drzewem, a właściwie pniakiem który po nim pozostał z którego sterczało jak dzidy kilka solidnych półmetrowych drzazg, minę, muszę przyznać miałem nietęgą widząc na czym mogłem wylądować, szczęściem nie doleciałem.
Na szczęście moje lądowisko było porośnięte mchami w efekcie nic mi się w sumie nie stało, tylko rękę sobie o dąb poraniłem.
Dwa ostrzeżenia od losu wystarczą, teraz już poruszam się na rowerze znacznie bardziej statecznie, bez szaleństw i kozaczenia.
Zdrowiej szybko skatus.
: środa 30 sie 2017, 12:07
autor: skaktus
Dziś czas dzwonić do dentysty. Opuchlizna z warg w miarę zeszła, pyszczek można otworzyć więc i dentystka zobaczy co tam da się uratować.
: środa 30 sie 2017, 18:55
autor: wwd
Wracaj do zdrowia. Ja też w zeszłym roku miałem lot przez kierownicę - było stromo i dużo kamieni, wystraszyłem się bo hamowanie nie przynosiło skutku, złapałem za mocno za przedni no i poleciałem. Skończyło się na zadrapaniach, miałem szczęście że głowa cała....
: sobota 09 wrz 2017, 11:10
autor: pietros
Od rana leżę w łóżku z krótkimi przerwami na toaletę. Leci że mnie przodem i tyłem. Normalnie jakaś masakra, nawet czystej wody ciężko się napić.
![:-(](./images/smilies/smutny_2.gif)
: wtorek 19 wrz 2017, 11:29
autor: FreeMagenta
Spojrzałem na stan konta po wrześniowych zakupach...
No ale przynajmniej część świątecznych prezentów kupiona
![:)](./images/smilies/usmiech.gif)
: środa 20 wrz 2017, 15:53
autor: Daemon1988
Panowie trapi mnie pewna myśl i chciałbym się doradzić.
Miałem wypadek, zleciłem prowadzenie sprawy pewnej kancelarii ale TU nie chce się ugiąć nawet pod naciskiem kancelarii. Jeśli nie wyrażę pisemnej zgody na skierowanie sprawy na drogę postępowania sadowego to umowa z kancelarią wygasa? Sam nie mogę wypowiedzieć bo będę musiał zapłacić karę umowną i koszty w postaci roboczogodzin, a żeby skierować sprawę do sądu to potrzebne jest moje pisemne oświadczenie więc jak to się potoczy bez mojej zgody? Umowa z kancelarią wygaśnie? Jak do tego odnoszą się przepisy?
: środa 20 wrz 2017, 18:34
autor: tOmki
Miałem podobny przypadek - w takim przypadku do kancelaria bazując na swoim doświadczeniu powinna zasugerować ci odpowiednie rozwiązanie. Mi akurat odradzili bo walczyłem o większą kwotę, ale po odliczeniu prowizji kancelarii nie zyskałbym zbyt dużo.
Jak masz o co walczyć, w sensie pieniądze to spróbuj uderzyć do innej kancelarii.
: środa 20 wrz 2017, 20:08
autor: Daemon1988
tOmki pisze:Miałem podobny przypadek - w takim przypadku do kancelaria bazując na swoim doświadczeniu powinna zasugerować ci odpowiednie rozwiązanie. Mi akurat odradzili bo walczyłem o większą kwotę, ale po odliczeniu prowizji kancelarii nie zyskałbym zbyt dużo.
Jak masz o co walczyć, w sensie pieniądze to spróbuj uderzyć do innej kancelarii.
Czyli jeśli kancelaria nie będzie w stanie wywalczyć nic bez skierowania sprawy na drogę sądową a ja nie wyrażę zgody na walkę przed sądem to umowa z kancelarią samoczynnie wygasa tak?
: środa 20 wrz 2017, 21:11
autor: tOmki
Spisywałeś jakąś umowę z kancelarią lub upoważnienie do reprezentowanie ciebie ?
: czwartek 21 wrz 2017, 10:41
autor: ptja
Zacznij od przeczytania umowy, którą zawarłeś. Przecież my nie mamy pojęcia, na co się umówiłeś, to jak możemy odpowiedzieć na Twoje pytania?
Żeby ktoś mógł wytoczyć w Twoim imieniu powództwo niezbędne jest Twoje pełnomocnictwo (zerknij np.
tu).
: czwartek 21 wrz 2017, 11:49
autor: krzyspi25
Właśnie u mnie taka sytuacja, z tym że ja udzieliłem pełnomocnictw. Sprawa poszła do sądu i po pierwszej sprawie jeszcze bez rozstrzygnięcia ( na której sąd powołał biegłego ), PZU postanowiło iść na ugodę i uznać moje roszczenie w całości. Nikogo zresztą z PZU nie było na tej rozprawie.