Strona 3 z 3

: niedziela 11 wrz 2011, 01:31
autor: Seeker
Z tego pakietu należy (o optyce mowa) zostawić tylko soczewkę
(ew. z mocowaniem jeśli komu wygodniej)

Obrazek

i zamontować LEDa w punkcie, gdzie się te żółte kreski
obficie przecinają.

Obrazek


Następnie zapakować całość w kawałek tulei i będzie ładny,
wąski snopek światła bez żadnych "krzaków" po bokach.
Szerokość wiązki przyjemnie się reguluje odległością
diody od soczewki.

Sprawdzone na własnej latarce.

Diodę mocujemy bezpośrednio na radiatorze.
Całość można łatwo doszczelnić silikonem (w dwóch
końcach po obwodzie) i od tej pory lampa jest bezobsługowa
(a rower nadal nie :) ).


Obawy n.t. deszczowej pogody są natomiast jak najbardziej
słuszne, ale... nie da się jednocześnie nie oświetlać
drogi i dobrze ją widzieć. No chyba, że lampa wisi na wędce
kilkanaście metrów przed rowerem i świeci do dołu ;).

Pojawia się jednak inny problem - widoczności roweru z boku.
Można to załatwić dodając na zewnątrz (bez "tunelu" optycznego)
"zwykłe diody" (jakieś 10mm z przedziału 20-40CD)
do "oświetlania krawężników".

: czwartek 06 paź 2011, 02:25
autor: Kuras77
Ja poszedłem w inną stronę - stwierdziłem, że nie da się mieć wszystkiego na raz czyli szerokiej i masywnej wiązki światła a jednocześnie nie oślepiać. Dlatego zastosowałem rozwiązanie rodem z samochodów czyli oddzielne światła drogowe (u mnie "leśne") 3xXP-G na potrójnej optyce Carclo 10508 Frost Medium 22* (chwilowo siedzi 16*) + 1xXP-G na optyce LXP-D Diffuser 7,5* oraz światło mijania (u mnie "miejskie") 1xXP-G na optyce LXP-REC Rectangular 19/10.5*, która daje całkiem ładny, prostokątny snop światła przed przednie koło. Całość napędza driver bFlex, który ma przełącznik do błyskawicznej zmiany lampek. Tak więc gdy zobaczę kogoś z przeciwka na leśnym szlaku to szybko przełączam się na "krótkie" i problem z głowy :)
W ciągu tygodnia lub dwóch postaram się opisać moją nową trój-rurkę :mrgreen:

: niedziela 09 paź 2011, 11:34
autor: Robot
Kuras77 popieram Twoje podejście. Obserwując zmagania Światełkowców dochodzę do wniosku, iż przy obecnie dostępnych elementach oraz kłopotach projektowo/realizacyjnych nie ma realnych szan na zbudowanie pojedynczej uniwersalnej lampy rowerowej stanowiącej połączenie oświetlacza drogi i nieoślepiania innych uczestników ruchu oraz miotacza fotonów do szaleństw po dzikich szlakach :)

Liczę jednak na to, że autorzy ambitnych projektów będą pamiętać o User Experience i takie konstrukcje będą próbowali realizować. Bowiem sytuacja się dość szybko pogarsza mimo, że nowoczesne oświetlenie diodowe nie jest jeszcze popularne wśród bikerów jednak ci, którzy już go używają robią to całkowicie bez wyobraźni, jakby nigdy nie jechali samochodem w nocy i nie dostali ani razu długimi po oczach :twisted:

Znalazłem jeszcze coś takiego H-DIVER firmy Herrmans. Rozwiązanie wydaje się być podobne do przywołanej wcześniej Ixon IQ Speed. Ale nie znalazłem szczegółowej specyfikacji ani ceny poza tym, że również spełnia normy niemieckie.

Obrazek

Obrazek

: poniedziałek 10 paź 2011, 21:51
autor: Seeker
"Obserwując zmagania Światełkowców dochodzę do wniosku, iż przy obecnie dostępnych elementach oraz kłopotach projektowo/realizacyjnych nie ma realnych szan na zbudowanie pojedynczej uniwersalnej lampy rowerowej stanowiącej połączenie oświetlacza drogi i nieoślepiania innych uczestników ruchu oraz miotacza fotonów do szaleństw po dzikich szlakach"

Myślę, że się da, tylko będzie to mocno upierdliwe i bez paru "diabelskich sztuczek"
się nie obejdzie. Sprawność też spadnie, ale z braku danych nie wiem o ile.

Jak wiadomo, wiązka z soczewki jest odwróconym obrazem promiennika...
Potrzeba zatem odpowiedniego promiennika, albo... machlojków z pękiem
światłowodów, który z jednej strony umieścimy w miejsce diody mocy,
a diody damy z przeciwnej, ogniskując ich światło na wybranych włóknach
(to chyba byłoby najtrudniejsze).
Wskazane byłoby przy tym, aby wylotowa soczewka nie była idelna
optycznie, żeby poszczególne nitki nie były widoczne osobno
w rzucanej wiązce.

Niezłe wiązki można znaleźć w niektórych lampach BMW, takich ze świecącymi
obwódkami reflektorów i soczewek... a czasem ktoś gdzieś "puknie"
i można taki podzespół zdobyć. Mam jeden egzemplarz i przy źródle
światła znajduje się pęczek o średnicy 8mm, podzielony potem
na cztery ciensze, rozprowadzające światło do wspomnianych "pierścionków".

To tylko taki pomysł, wymagający pewnej wiedzy n.t. technik użytkowania
światłowodów i paru nietypowych możliwości technicznych, ale nadal realny.
Idea o tyle fajna, że można elektrycznie regulować kształt strumienia światła
i jego natężenie w poszczególnych partiach. Można się też pokusić o zróżnicowanie
barwy, lub jej mieszanie.

: piątek 20 sty 2012, 14:33
autor: piaseq
Ja w swoich konstrukcjach rowerowych posiłkuję się kolimatorami właśnie. Ich sprawność wynosi od 82%-92% ale nawet przy diodzie XP-G wydaje mi się wystarczająca do śmigania w nocy po górskim szlaku przy 1A na diodzie. Porównując swoje prędkości na zjazdach tymi samymi szlakami w dzień i w nocy wnioskuję, że światło sprawuje się doskonale.

Chyba, że uznacie zjazd rowerem XC w czarną noc, lasem ze Skrzycznego czy Błatniej z prędkością max 39km/h a średnią 25-30km/h za rezultat "powolny". Chyba, że macie 5xXM-L i uprawiacie nocne DH.

Niemniej jednak latarka wykorzystująca "prostokątny", szeroki kolimator i zasilana prądem 350mA-500mA nie jest uciążliwa dla idących/jadących z naprzeciwka (wg ich opinii, nie mojej). Przy 1.5A-3A już trochę gorzej, ale kto jeździ ulicą z latarką na max?

Może ktoś zakwestionuje przydatność szerokokątnej soczewki tego typu ale:
- jadąc rowerem w nocy nie muszę widzieć zakrętu 200m dalej - muszę widzieć ten 10m-20m, może 30m ode mnie;
- do powyższego wystarczy 250-400lm co można uzyskać z 1x XP-G lub 1x XM-L;
- ważniejszym czynnikiem od nieskończonej ilości lumenów jest niezawodność oświetlenia;
- z powyższego mamy czas pracy na akumulatorze, doświetlanie zakrętów, wreszcie wydajność chłodzenia;
- z powyższego latarka dająca 1000lm (szczególnie z wąskim reflektorem) przez godzinę jest bezużyteczna;
- wszystko ma być poręczne, lekkie i uniwersalne - montowane na kierownicę lub też głowę aby latarka przydała się nam również w piwnicy, górach, jaskini czy na nartach;
- latarka na rower do górskiej jazdy POWINNA dawać pewien niedosyt światła. Musimy mieć uczucie, że pojechalibyśmy szybciej, gdybyśmy widzieli o 3-4m dalej.

Szczególnie ostatni punkt niektórzy mogą uznać za "farmazon". Nic mylnego. W większości przypadków latarki dające maximum światła dają pozorne poczucie bezpieczeństwa i przesuwają granice rozsądku o te kilka km/h. A to może się różnie skończyć. Jeśli tych kilku metrów zasięgu brakuje a za to widzimy dobrze na boki to bez problemu sobie poradzimy ale nie przegniemy. Sprawdzone.

Oczywiście wszystko powyższe nie dotyczy osób, które uważają, że muszą mieć 10000lm, skupionych w 1 punkcik 500m dalej po to aby pokazać kierowcom, przechodniom czy kolegom jaką to mają mega latarkę. A takich jest niestety dużo jak jeden znajomy, który ostatnio wychwalał Magicshine za to jaka to ona mocna i jak daleko świeci po czym okazało się, że ma drugiego na kask żeby widzieć co jest za zakrętem oraz tonę zapasowych aku w plecaku... żałosne.

Trochę inaczej jest na szosie. Fajnie mieć stałe, dość mocne światło żeby widzieć co się dzieje przed rowerem i po bokach. Jednak właściwie niezbędnym elementem jest dodatkowe, nawet słabe strobo. Latarka ma niestety mały punkcik i szczególnie w terenie zabudowanym może zginąć w gąszczu innego światła, refleksów na zaparkowanych autach czy odbić w witrynach sklepowych. Strobo jednak zwraca uwagę i znacznie zmniejsza ryzyko, że kierowca blachosmroda nas nie zauważy.

I na tym koniec przemyśleń starego "górala" i szosowca.