W przeszłości dośc często bywałem w Austrii (bywało że 4 razy w miesiącu). Oczywiście kultura jazdy do pozazdroszczenia choć w samym np. Wiedniu już nie tak idealna jak w mniejszych miasteczkach. Jedno co trzeba powiedzieć, to w miasteczkach brak pośpiechu, pieszy jest przepuszczany zanim pomyśli że chce przejść przez jezdnię, tolerancja dla obcokrajowców (generalnie obcych którzy nie znają miasta).
Ale panowie wszyscy musimy przyznać choć to oczywiście nie jest wytłumaczeniem, ale tam ruch tranzytowy jest wyprowadzony poza miasta, gdzie króluje ruch lokalny a ulice są wystarczająco przepustowe aby nie było korków. Do tego inteligentne lub dobrze zestrojone sygnalizacje świetlne. Dzięki temu na ulicach brak jest nerwowości a to ona powoduje chamskie reakcje kierujących bo jak się nie wkurzyć:
- jak z podporządkowanej ulicy wjeżdża na skrzyżowanie pojazd (nie mając z niego zjazdu) tarasując głowną ulicę. W ciągu godziny tylko na tym jednym skrzyżowaniu dochodzi do takich wymuszeń około 10 w efekcie korkuje się cała główna ulica a kierowny się nią poruszający naprawdę tolerancję mają głęboko w ....
- na zielonym pojazd stoi - a jak wyprzedzam to widzę że paniusia (albo przedstawiciel handlowy) gada przez telefon
- snuje się ktoś 40 km/h a jak wyprzedzasz dziada to przyspiesza
- tarasuje skrzyżowanie stając na nim tak że pomimo że masz skręt na parking nie zjedziesz bo bałwan nie pomyślał popatrzeć że stoi na skrzyżowaniu i jeszcze ma pretensje do ciebie co ty chcesz
- brak używania kierunkowskazów - to już katastrofa jest - naprawdę zastanawiam się nad zamontowaniem rejestratora video do auta i podsyłaniem policji nagrań z takimi grzechami. Może jak zapłaci to się nauczy
To kilka tych co na codzień mnie wkurzają, a nie ma nic gorszego jak wkurzony kierowca - resztę niech każdy sobie dośpiewa sam.
PS.
Dzisiaj jadąc na rowerze do pracy widziałem jak kierowca przejeżdżając na czerwonym pasy strąbił rowerzystę jadącego po pasach