Manekinen pisze:
(...)
Voit pisze:Listonosz nigdy nie przyniósł paczki do domu, nawet jak czekałem cały dzień. Ta leniwa i niereformowalna kreatura windy używa wyłącznie przy dostarczaniu rent i emerytur, bo dostaje tzw. "obrywki". Po polecone i paczki trzeba udać się osobiście na pocztę. Pani naczelnik urzędu pocztowego na skargi wzrusza ramionami i mówi, że nic się nie da zrobić, bo za te pieniądze nikogo innego nie znajdzie. Oczywiście, jeśli znajdę w skrzynce awizo o przesyłce, na którą czekam, to jej odbiór tego samego dnia z poczty nie jest możliwy, bo po odstaniu swojego w kolejce dowiaduję się, że listonosz wprawdzie wrócił z rejonu, ale jeszcze nie rozliczył paczek i trzeba przyjść następnego dnia.
Czekam niecierpliwie na dzień, kiedy to wszystko runie i będzie spokój.
Czyli wszystko zwalasz na jednego faceta. Po prostu pech. (...)
...Raczej nie. Przecież napisałem, że pani naczelnik urzędu pocztowego traktuje swoje obowiązki w podobny sposób, co listonosz. Kiedyś, w czasach niepodzielnego panowania monopolu Poczty Polskiej usiłowałem toczyć z nimi wojenkę, ale nie miało to większego sensu. Skargi składane do jednostek nadrzędnych nigdy nie doczekały się choćby odpowiedzi. Kiedyś mieszkałem na nowym osiedlu, na południu Gdańska, gdzie nie było placówki pocztowej. Po przesyłki trzeba było jeździć do sąsiedniej dzielnicy i stać w naprawdę długich kolejkach. Po wielu staraniach Poczta Polska łaskawie zgodziła się otworzyć punkt na moim osiedlu. I co? miało być pięknie, a wyszło jeszcze gorzej. Nowy punkt pocztowy był czynny co drugi dzień roboczy w godzinach od 9-15. W soboty i niedziele oczywiście nieczynne. I w ten sposób, żeby odebrać przesyłkę trzeba było brać w pracy wolne. Bo oczywiście poprzednia poczta już tych przesyłek nie otrzymywała. Wtedy zamawiałem wszystko na adres moich rodziców...
A to uczucie, gdy po trzech dniach czekania na polecony w skrzynce znajdujesz awizo z adnotacją "awizowano powtórnie"? Nigdy czegoś takiego nie przeżyłeś? Przecież to fałszerstwo dokumentu. Poczta Polska wie o tym procederze, ale nigdy nic nie zrobiła.
Manekinen pisze:(...)
Voit pisze:Jeśli chodzi o odbiór przesyłek z warzywniaka, to nie ma z tym problemu.
Z tym warzywniakiem tak tylko rzuciłem dla śmiechu. Rozbraja mnie to że nie potrafią rozdzielić poczty na jakieś strefy i przesyłek dla ludzi z danej dzielnicy zostawiać w jakimś punkcie tak żeby mieli blisko. Jak na razie to jeszcze nie zdarzyło mi się dwa razy iść do tego samego punktu po przesyłkę, zawsze wymyślą jakiś sklep na jakimś zadupiu, i to mnie właśnie drażni. Nic nie jest oznaczone, idę do spożywczaka i wyciągam jak jakiś debil awizo. Oczywiście adres tak nabazgrany że muszę wchodzić na google maps i sprawdzać co w ogóle tam stoi. (...)
...Pisząc, że nie mam problemu z odbiorem poczty z warzywniaka miałem na myśli trzy kwestie:
Po pierwsze, odbieranie przesyłek z warzywniaka nie stanowi dla mnie ujmy na honorze. Może to oczywistość, ale mam wrażenie, że środowiskiem, którego godność ucierpiała najbardziej, byli prawnicy. Mam kolegę który jest adwokatem i strasznie protestował, przeciwko konieczności odbierania pism sadowych z przysłowiowego warzywniaka. Ale na pytanie, czy choćby jedna przesyłka nie dotarła w jego prawnicze ręce uczciwie odpowiedział, że tak się nie zdarzyło. Ale zaraz dodał z oburzeniem, że to jeszcze o niczym nie świadczy, bo w każdej chwili jakieś pismo procesowe może zaginąć, i co wtedy?
Po drugie, nie stanowi dla mnie problemu przejście na sąsiednia ulicę do sklepu, który wydaje przesyłki. Nigdy nie chodziłem dalej, ale może to dla tego, że mieszkam na jednym z większych gdańskich osiedli i punktów InPost jest tu kilka.
Po trzecie, nigdy nie miałem problemu, zawsze wszystkie przesyłki przychodziły na czas. Tu ogromny plus za możliwość śledzenia przesyłki.
piciex pisze:Voit pisze:Tylko że paczkomat jest czynny 24/7 i nigdy nie ma przy nim kolejki.
Nie licząc tych szopek, które się odbywały przy paczkomatach przez cały okres przedświąteczny, kiedy to podstawiali kuriera z wypchanym samochodem i czasem na odbiór do 23...
Odbierałem paczkę dzień przed wigilią, z mobilnego paczkomatu. Nie było żadnej szopki.
Do tego stopnia, że pogadałem sobie chwilkę z kurierem, który akurat palił papierosa.
Nie chciałem mu przerwać (chociaż sam nie palę i palenia nie popieram
), bo uznałem, że trzy minuty mnie nie zbawią, a ten człowiek zapewne będzie w pracy jeszcze bardzo długo, więc nie ma co robić problemu. Miał w samochodzie jeszcze 160 przesyłek i pełny paczkomat. Jako klient doceniam inicjatywę mobilnych paczkomatów i jestem usatysfakcjonowany.
...A co zrobiła Poczta Polska w okresie przedświątecznego szczytu? To co zwykle, czyli nic.