Podziel się swoim smutkiem
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Od 10 dni wegetuję jak warzywko, z powodu problemów żołądkowo-jelitowych jem tylko wafle ryżowe, jogurty, soczki marchwiowe i bardzo lekko strawne artykuły w ilości jedynie 10-15% zwykłej diety. Schudłem od tygodnia kilka ładnych kilogramów przez brak normalnego odżywiania. Dziś wizyta u Chirurga, jeśli tak dalej pójdzie do wakacji wykituje, światłości narazie ogromny brak jedynie strach przed chorobą.
Pamiętajcie o zdrowym żywieniu bo póżniej może już być za póżno....
pozdrawiam wszystkich
Pamiętajcie o zdrowym żywieniu bo póżniej może już być za póżno....
pozdrawiam wszystkich
Chirurg niewiele pomógł, narazie wydałem na leki 200zł i jestem załamany te 200zł miało iść na 4 reflektory od catapulta. Kolejny tydzień wegetacji za tydzień druga wizyta u chirurga. Jak będzie tak dalej to już nie uzbieram na następną latarkę.
Odnośnie do nawodnienia to pije codziennie 1.5l wody cytrynowej żywiec i inne.
Według lekarza leczenie jest długie, to mnie przeraziło.
Odnośnie do nawodnienia to pije codziennie 1.5l wody cytrynowej żywiec i inne.
Według lekarza leczenie jest długie, to mnie przeraziło.
Czymże jest mój problemik przy Waszych.
Zakupiony na Allegro winyl, w stanie "mint" kolekcjonerskim, przyszedł z okładką sklejoną jakimś klejem. Po rozklejeniu wygląda tak:
zdj1 zdj2
Wartość kolekcjonerska zerowa. Okładka miała iść do podpisu na kwietniowym koncercie, a teraz wstyd dawać...
Albumu nie chcę zwracać, bo sama płyta jest w świetnym stanie. Będę negocjował zwrot części ceny, no ale zniszczona okładka mi zostanie.
Zakupiony na Allegro winyl, w stanie "mint" kolekcjonerskim, przyszedł z okładką sklejoną jakimś klejem. Po rozklejeniu wygląda tak:
zdj1 zdj2
Wartość kolekcjonerska zerowa. Okładka miała iść do podpisu na kwietniowym koncercie, a teraz wstyd dawać...
Albumu nie chcę zwracać, bo sama płyta jest w świetnym stanie. Będę negocjował zwrot części ceny, no ale zniszczona okładka mi zostanie.
Ehh, w piątek wyjechałem do Warszawy (jestem z pomorza) i tam dopadła mnie kamica nerkowa. W niedzielę rano trafiłem do szpitala, po badaniach dostałem łóżko i kroplówkę, a że byłem niepełnoletni bez rodziców tylko z opiekunem wyjazdu, niewiele można było podpisać. Musiałem ściągnąć rodziców przez pół kraju, żeby mnie zabrali na żądanie. W poniedziałek wcześnie rano dotarłem do domu, teraz siedzę, skaczę, dużo piję i biorę leki. Jutro idę do lekarza zobaczyć co z tym kamieniem. To już druga kamica w moim życiu. Poprzednio 4mm, teraz 8mm. Podobno to największy ból w życiu, ale jeszcze daję radę. Głupi byłem, ostatnio za mało piłem, a w czasie podróży prawie wcale.
I pamiętajcie o spożywaniu odpowiednio dużej ilości płynów, nikomu nie życzę kamicy nerkowej.oskar pisze:Pamiętajcie o zdrowym żywieniu bo póżniej może już być za póżno....
Pozdrawiam
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Co tam poród! To takie większe zaparcie. Kiedyś jeden profesorek zobaczył jak przysnołem na wykładach i w "nagrodę" załatwił mi 2 tygodnie praktyk na trakcie porodowym w szpitalu położniczym to była jazda!! Ale to były piękne czasy, aż się łza w oku kręci jak ja bym sobie jakieś kolokwium zdał.......
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Hehe, to i ja wstrzelę się w temat.
Miałem tydzień odwyku ... od internetu.
Tydzień temu przed maskę wyskoczyła mi jakaś "babcia", na szczęście udało mi się zatrzymać Skodzinę. Mercedes, który jechał za mną też zatrzymał się tyle tylko, że w bagażniku Skodziny. Na szczęście nic nie połamało mi się tylko miałem typowy "uraz biczowy" i położyli mnie na tydzień do szpitala. Tam zaś "za chiny" nie mogłem złapać żadnego netu.
Miałem tydzień odwyku ... od internetu.
Tydzień temu przed maskę wyskoczyła mi jakaś "babcia", na szczęście udało mi się zatrzymać Skodzinę. Mercedes, który jechał za mną też zatrzymał się tyle tylko, że w bagażniku Skodziny. Na szczęście nic nie połamało mi się tylko miałem typowy "uraz biczowy" i położyli mnie na tydzień do szpitala. Tam zaś "za chiny" nie mogłem złapać żadnego netu.
Dubito ergo sum!