Spoko, prawa przyrody szybko wszystko unormują, młodzi, tak od 30-stki w dół są bardzo mobilni, znają języki i w planach emigrację zarobkową, zobaczcie w jakim, średnio wieku są pielęgniarki (coś 50 z hakiem), przy najbliższym pobycie w sklepie spożywczym (nie w Biedronce, bo tam mają rotację jak na karuzeli) zaobserwujcie sobie średni wiek personelu.
Przypomnijcie sobie jak łatwo jest obecnie znaleźć wolny termin np. u dobrego krawca czy fachowca od remontów.
Kraje zachodnie się starzeją, mają nieliche problemy z niżem demograficznym, a zaradzenie temu po przez sprowadzanie imigrantów spoza europejskiego kręgu kulturowego nie specjalnie zdaje egzamin, będą podbierać obywateli nam, upowszechnił się już w Europie obraz Polaka, czyli dobrego i sumiennego pracownika, który robi za trzech miejscowych, jeżeli mu się dobrze zapłaci.
Jeszcze parę, może paręnaście latek i za 4 koła PLN nie znajdzie się w tym naszym pięknym kraju chętnego do pracy i kumatego pracownika, bo ten będzie wolał pojechać na Zachód, gdzie przyjmą go z otwartymi ramionami, zarobi podobnie, a będzie traktowany jak człowiek, a nie półniewolnik do wszytkiego.
Już w wielu profesjach zarobki w Polsce i na zachodzie są zbliżone, a młodzi specjaliści mimo wszystko wybierają emigrację z przyczyn powyższych.
Jak ci kretyni kształcimy za darmo kadry dla obcych, dla kraju każdy wybywający obywatel to potężna strata i to policzalna w grubych sumach.
Czy słyszał ktoś u nas przy podpisywaniu umowy o pracę o czymś takim jak "zakres obowiązków"?
Ostatnio siostra mi opowiadała, że zatrudnili u nich w firmie nowego kierowcę, którego szef wysłał by "ogarnął zieleń przed firmą", trawniki krzewy, kwiatki, itp., to gość zdziwiony spytał czy on się tu najął na szofera czy ogrodnika.
Przy konieczności przyjścia pracownika w dzień wolny do pracy, polski pracodawca nie spyta grzecznie czy ten mógłby to zrobić, tylko warknie: "jutro pracujesz". Itd, itp...
___