U mnie bardzo ważne jest, że robimy (zazwyczaj) w parach. Pracuję z kolegą z bloku obok, on mnie zawozi i odwozi z pracy. Praca jest zazwyczaj do 16 (o tej kończymy na ogrodach i wtedy wracamy na bazę, wypakować, co trzeba i do domu). Jak coś trzeba dłużej, to wolimy o tym wiedzieć wcześniej, bo różne plany w domu możemy mieć. Ja sam dłużej nie porobię, bo z ogrodu wracamy jednym busem. Szczęśliwie koledze z którym pracuję nie zależy tylko na "godzinkach", też chce mieć trochę życia poza, nie wierzy zbytnio w zaczęcie życia na emeryturze, tak, że się razem staramy do tej 16 wyrobić. Druga ekipa ma inaczej, coś, co nam (jak nam albo szefowi zależy) zajmie jeden dzień, im zajmuje półtora. Soboty też wolimy mieć wolne, choć w sezonie, to często jest jedna wolna sobota na 2 mce tylko
My sobie robotę zazwyczaj umiemy rozłożyć tak, aby zajęła tyla czasu ile powinna (często jest "z kosztorysu" wytyczna ile mamy czasu). Chyba, ze czas nie gra roli wtedy kończymy jak najszybciej
Lubimy kończyć szybciej.
Najbardziej mnie śmieszy, jak w dzień w który tydzień w tydzień mamy do pielęgnacji powiedzmy 4 standardowe ogrody (co tydzień ten sam zestaw) i zawsze pracujemy do 16. No i śmieszy mnie, gdy szef nam karze zrobić jeszcze coś dodatkowego na np 1-2h, i tak wszystko lekko przyciśniemy, lekko czasy poskracamy i kończymy w sumie o 1530 z tym dodatkowym ogrodem
, bardzo często tak wychodzi, bo nie wiadomo ile czasu na ten dodatek zostawić a nie chcemy zostawać po godzinach. Druga ekipa to by pewno więcej godzinek miała
Tak, że ja mentalnie to też na akord powinienem pracować a nie na godziny, ale tej roboty nie da się zmierzyć inaczej niż czasem.
Oczywiście gdybym się obijał w tej robocie, to albo bym jej już dawno nie miał, albo inną stawkę bym miał, firma mała, a 1-2 pracowników rocznie przychodzi i jest zwalnianych gdy mniejszy ruch w interesie, zostają (co tu dużo gadać) najlepsi.
A tak w ogóle, to jak mam pracować po 16 to mi się już kompletnie nie chce i robota już tak nie idzie, jakość niestety też trochę spada.
A w ogóle to przyszły tydzień będzie pewno ostatnim w tym roku i wakacje, czytaj więcej czasu i klepanie biedy ;P chyba, że się coś dorywczego znajdzie, choć mnie w tym roku to raczej nie dotyczy, bo chyba żona pracę dostanie a ja będę dzieci bawił
Pozdrawiam