O dwóch kołach z silnikiem
Witam motórzystów
Mam dwa koła z silnikiem...co z tym się robi
A, jeszcze nie ma łańcucha tylko jakiś drut idzie z silnika do tylnego koła...jak to naciągnąć
Jakiś dziwny ten motór...
ps. Pyra na HD u nas mówimy wibratory albo siepacze długo skokowe - to od silnika.
Kawał: Jaki kobieta może mieć największy wibrator między nogami?... Harleya!!!
pozdr. Tomek
Mam dwa koła z silnikiem...co z tym się robi
A, jeszcze nie ma łańcucha tylko jakiś drut idzie z silnika do tylnego koła...jak to naciągnąć
Jakiś dziwny ten motór...
ps. Pyra na HD u nas mówimy wibratory albo siepacze długo skokowe - to od silnika.
Kawał: Jaki kobieta może mieć największy wibrator między nogami?... Harleya!!!
pozdr. Tomek
Witam
Ja tam wole łańcuch, w razie czego jest co zdjąć i "przywalić", choć zawsze się śmialiśmy, że to wałek rozrządu z 6 cyl. hondy CB
Pozdrawiam
Tak tak, przyroda zna takie wypadki... brat ma np. pasek...tomeksz68 pisze:A, jeszcze nie ma łańcucha tylko jakiś drut idzie z silnika do tylnego koła...jak to naciągnąć
Jakiś dziwny ten motór...
Ja tam wole łańcuch, w razie czego jest co zdjąć i "przywalić", choć zawsze się śmialiśmy, że to wałek rozrządu z 6 cyl. hondy CB
... i traktory brat tak mówił jak jeździł szlifierkami, potem sobie kupił Buellai teraz Dyną jeździ.tomeksz68 pisze:ps. Pyra na HD u nas mówimy wibratory albo siepacze długo skokowe - to od silnika
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Pyra Bracie toż to prawie jakbym siebie widział jak jeszcze powiesz że hodowałeś gołębie pocztowe i je lotowałeś to zacznę matkę podpytywać czy przypadkiem nie mam brata bliźniaka
W moich stronach motong lub motór to motocykl, moped to motorower, a motor to silnik od napędu takiej starej młockarni napędzanej pasem transmisyjnym
Ja również kiedyś remontowałem motocykle, początki to stare WL`e, M`ki, BM`ki, a i Sokół się trafił, i Zundapp k800, nawet i NSU 600 zawitał w me progi, później przyszły japońce i multum pracy z nimi bo serwisów nie było żadnych (obecne też dają wiele do życzenia) później podobnie jak w Twoim przypadku awaria kręgosłupa i lajcik z takimi pracami..... pozostała jazda wokół komina, grzyby, ryby i ciepłe bambosze
Inna sprawa to to że było to rodzinne hobby i jako taki zarobek lecz najpierw brakło dziadka, później ojca, później moje zdrowie uznało że pora zwolnić i trzeba było przekwalifikować się na coś innego...... ot proza życia...
Ostatni wyremontowany egzemplarz......
Tak, teraz to nie są zloty, teraz to jest tylko interes kasa się liczy a nie sami motocykliści..... dlatego od kilku lat na zloty jadę puszką jako widz, rano jadę a wieczorem wracam..... jadę tylko pooglądać..... wyjątkiem są spotkania ze starymi kumplami z młodzieńczych lat, a że mieszkam na obrzeżach przepięknego Drawskiego Parku to nasze spotkania odbywają się dość często, wówczas powraca klimat "tamtych" lat...... chyba jestem już stary dinozaur bo mnie na wspominki wzięło
W moich stronach motong lub motór to motocykl, moped to motorower, a motor to silnik od napędu takiej starej młockarni napędzanej pasem transmisyjnym
Ja również kiedyś remontowałem motocykle, początki to stare WL`e, M`ki, BM`ki, a i Sokół się trafił, i Zundapp k800, nawet i NSU 600 zawitał w me progi, później przyszły japońce i multum pracy z nimi bo serwisów nie było żadnych (obecne też dają wiele do życzenia) później podobnie jak w Twoim przypadku awaria kręgosłupa i lajcik z takimi pracami..... pozostała jazda wokół komina, grzyby, ryby i ciepłe bambosze
Inna sprawa to to że było to rodzinne hobby i jako taki zarobek lecz najpierw brakło dziadka, później ojca, później moje zdrowie uznało że pora zwolnić i trzeba było przekwalifikować się na coś innego...... ot proza życia...
Ostatni wyremontowany egzemplarz......
Tak, teraz to nie są zloty, teraz to jest tylko interes kasa się liczy a nie sami motocykliści..... dlatego od kilku lat na zloty jadę puszką jako widz, rano jadę a wieczorem wracam..... jadę tylko pooglądać..... wyjątkiem są spotkania ze starymi kumplami z młodzieńczych lat, a że mieszkam na obrzeżach przepięknego Drawskiego Parku to nasze spotkania odbywają się dość często, wówczas powraca klimat "tamtych" lat...... chyba jestem już stary dinozaur bo mnie na wspominki wzięło
Pozdrawiam
Mariusz
Jeśli pomogłem Ci w Twoim temacie to kliknij na "pomógł" przy moim poście....... to nic nie kosztuje ...... Wielkie Dzięki
Mariusz
Jeśli pomogłem Ci w Twoim temacie to kliknij na "pomógł" przy moim poście....... to nic nie kosztuje ...... Wielkie Dzięki
Witam
Stare dobre czasy to Marynarz rally, zlot u Mafii (nota bene robi fajne wyroby ze skóry), Szklarska, Wenecja.... potem sporadycznie pojeździłem z "Gremlinami", jakieś tam kontakty z "V kwadratami" Tam się nie było potrzeby martwić o motor, nikt niczego nie zamykał i nic nie ginęło.
Pozdrawiam
Niestety, zamiast gołębi mam rybki, kiedyś nawet stadko piranii czerwonej.
A tu moje ostatnie "dziecko" niestety nie mam czasu aby się nim zająć i dokończyć.MariuszB. pisze:Pyra Bracie
Stare dobre czasy to Marynarz rally, zlot u Mafii (nota bene robi fajne wyroby ze skóry), Szklarska, Wenecja.... potem sporadycznie pojeździłem z "Gremlinami", jakieś tam kontakty z "V kwadratami" Tam się nie było potrzeby martwić o motor, nikt niczego nie zamykał i nic nie ginęło.
Pozdrawiam
Niestety, zamiast gołębi mam rybki, kiedyś nawet stadko piranii czerwonej.
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Witam
Pyra o jakim Mafii mówisz? Czy to ten sam co go znam? Wyznawca boskości HD nad innymi "jednostkami napędowymi w ramie"? Czy to ten, który nie tak dawno był w programie "Ugotowani"
A tu moje ostatnie cudo, które zamieniłem na płytki we wiatrołapie i przedpokoju.
pozdr. Tomek
Pyra o jakim Mafii mówisz? Czy to ten sam co go znam? Wyznawca boskości HD nad innymi "jednostkami napędowymi w ramie"? Czy to ten, który nie tak dawno był w programie "Ugotowani"
Gdybym przedstawił wszystkie zdjęcia Japończyków, które miałem wyszłaby mała epopejaPyra pisze:WitamA tu moje ostatnie "dziecko" niestety nie mam czasu aby się nim zająć i dokończyć.MariuszB. pisze:Pyra Bracie
Stare dobre czasy to Marynarz rally, zlot u Mafii (nota bene robi fajne wyroby ze skóry), Szklarska, Wenecja.... potem sporadycznie pojeździłem z "Gremlinami", jakieś tam kontakty z "V kwadratami" Tam się nie było potrzeby martwić o motor, nikt niczego nie zamykał i nic nie ginęło.
Pozdrawiam
Niestety, zamiast gołębi mam rybki, kiedyś nawet stadko piranii czerwonej.
A tu moje ostatnie cudo, które zamieniłem na płytki we wiatrołapie i przedpokoju.
pozdr. Tomek
- Załączniki
-
- 871695824.jpg (114.99 KiB) Przejrzano 581 razy
Witam
Pozdrawiam
Przypuszczam że tak, a nie wiedziałem, że gotuje...tomeksz68 pisze:Pyra o jakim Mafii mówisz? Czy to ten sam co go znam? Wyznawca boskości HD nad innymi "jednostkami napędowymi w ramie"? Czy to ten, który nie tak dawno był w programie "Ugotowani"
Ja na podobny cel (łazienka) puściłem Camaro '78 w Polskę....tomeksz68 pisze:A tu moje ostatnie cudo, które zamieniłem na płytki we wiatrołapie i przedpokoju.
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Rany Julek takie piekniuśkie autko, rok 78'
To jest właśnie 'ta lepsza strona posiadania rodziny"
Ale głowa domu musi się poświęcać...
pozdr. Tomek
To jest właśnie 'ta lepsza strona posiadania rodziny"
Ale głowa domu musi się poświęcać...
pozdr. Tomek
Ostatnio zmieniony poniedziałek 11 lut 2013, 16:42 przez tomeksz68, łącznie zmieniany 1 raz.
tomeksz68, cegłę zamieniłeś na płytki ..... no, no, no..... kiepska zamiana ale moto piękne..... ktoś się cieszy.... szkoda że nie ja bo niedawno szukałem ładnej zadbanej cegiełki
Pozdrawiam
Mariusz
Jeśli pomogłem Ci w Twoim temacie to kliknij na "pomógł" przy moim poście....... to nic nie kosztuje ...... Wielkie Dzięki
Mariusz
Jeśli pomogłem Ci w Twoim temacie to kliknij na "pomógł" przy moim poście....... to nic nie kosztuje ...... Wielkie Dzięki
Witam
Import przez Andrzeja z Nadarzyna na zamówienie. Wersja bardzo ciekawa bo z obniżonym siedzeniem, kierownica od RT-ka, no i bez ABS-u. Ale najciekawsze to, że szparunki to nie kalkomania tylko oryginał ręczna robota. Wersja taka była robiona przez jeden rok. Na moto bazarze w Mannheim był właśnie były pracownik z BMW, który będąc już na emeryturze sprzedawał przyrządy do ręcznego malowania szparunków a za czasów swojej świetności robił to na motocyklach BMW, zwanych u nas "bejcami". Wtedy to były piękne czasy i motocykle.
ps. MariuszB. widzisz to wersja K75, silnik drei Zylinder, vier takt Motor
Niektórzy śmieją się, że to jak syrenka
pozdr. Tomek
Import przez Andrzeja z Nadarzyna na zamówienie. Wersja bardzo ciekawa bo z obniżonym siedzeniem, kierownica od RT-ka, no i bez ABS-u. Ale najciekawsze to, że szparunki to nie kalkomania tylko oryginał ręczna robota. Wersja taka była robiona przez jeden rok. Na moto bazarze w Mannheim był właśnie były pracownik z BMW, który będąc już na emeryturze sprzedawał przyrządy do ręcznego malowania szparunków a za czasów swojej świetności robił to na motocyklach BMW, zwanych u nas "bejcami". Wtedy to były piękne czasy i motocykle.
ps. MariuszB. widzisz to wersja K75, silnik drei Zylinder, vier takt Motor
Niektórzy śmieją się, że to jak syrenka
pozdr. Tomek
Jeśli idzie o 2 koła z silnikiem, to moja przygoda była dość krótka. Mój post będzie miał dwa aspekty, jeden nawiązuje do tematu, drugi pośrednio. Czytałem ten temat i tez chciałem się pochwalić, ale żeby nie zostać gołosłownym chciałem wyszukać w sieci informacji na temat osoby, która wtedy zaraziła mnie Junakiem, to co dziś znalazłem, spowodowało, że spłynął po mnie zimny pot i w sumie nie jestem zadowolony ze zdobytej dzisiaj wiedzy.
Najpierw miałem motorynkę , ogólnie szał na wsi, ale kiedy przesiadłem się na kadeta to już było coś. Wiem, że dziś to wyglądałoby wieśniacko, ale 20 lat temu wśród kolegów miałem najlepszą kurtkę, rozpierała mnie duma kiedy śmigałem w niej na kadetku , później się dowiedziałem, że chyba najlepszą w regionie, ale było już za późno.
Poznałem faceta (moja Ś.P Mama przyjaźniła się z jego Ś.P żoną), który bardzo barwnie opowiadał o Junaku, o jego historii, jego osiągnięciach, o tym jak junak wyprzedził w testach Triumphy i Harleye w wyścigu o miano motocykla dla indyjskiej armii itd. Pokazywał mi swoje puchary i medale (we wszystkich kolorach) z mistrzostw świata w motocrossie i sześciodniówek z początku lat 60-tych. Pomimo, że koledzy powoli przesiadali się na Javy 250 (350 to już w tedy marzenie), MZ, ETZ ja chciałem mieć JUNAKA. W domu usłyszałem kategoryczne nie. Powiedziałem, że i tak sobie kupię, wtedy Mama zarekwirowała do depozytu moją skarbonkę. To mnie nie powstrzymało, znalazłem kolesia, który akurat kupił nowiutką błękitną MZ i miał na zbyciu Junaka i to na chodzie, wsiadasz palisz jedziesz. Jedyne co miałem do zaoferowania to moją skórzaną kurtkę, która dostałem od szwagra, a on kupił ją za ciężkie dolary i przemierzył w niej całą Nową Zelandię na trójkołowcu, nie zdawałem sobie wtedy sprawy co mam, skóra jak to skóra z jakimiś haftami na plecach, wtedy nie miałem pojęcia co to "Hells Angels", a ponoć to był oryginał
Oddałem ją za JUNAKA i za pełny bak dorzuciłem magneto do motorynki (wtedy towar deficytowy). Junak stał w domku letnim kolegi, o tym że jest mój wiedziały w sumie 4 osoby ze mną włącznie. Pierwsza jazda w niedziele po obiedzie. Wsiadam, palę, zapalił, działa, nie wiem czy potraficie sobie wyobrazić moją euforię, "...piiii... - mam Junaka!!!". Euforia trwała pół godziny. Napalony po wysłuchanych opowieściach pojechałem szukać miejsca na cross, najlepsze okazały się wały miedzy stawami, pełno nierówności dołów, wertepów, Haaaa... będzie motocross... Po drugim wirażu manetka gazu nie wróciła. Do dziś się zastanawiam, kiedy chodzę tam tędy na grzyby, jakim cudem z tym motorem zmieściliśmy się między tymi brzozami... Kiedy wujek wyciągnął mojego upragnionego junaka ze stawu, wiedziałem, że to jego koniec. Wrócił do altany kolegi, skąd po kilku tygodniach go ktoś ukradł. I tak zakończyła się moja przygoda z motorami.
Cała ta przygoda miała swój początek w opowieściach człowieka, którym chciałem się pochwalić, że go znam, taką postać ze świata motocrossu, i żeby nie być goło słownym zacząłem szukać informacji w sieci na jego temat. Niestety nie przytoczę jego nazwiska. To co znalazłem, wprawiło mnie w osłupienie. Okazuje się, że ten człowiek oprócz tego, że wniósł mnóstwo do polskich sportów motorowych, założył kilka klubów i wybudował kilka torów motocrossowych, był lubianym trenerem i jak mało kto znawcą motocykli a zwłaszcza junaków i był również autorytetem dla wielu pokoleń młodych sportowców, miał swoje drugie mniej jasne oblicze. Był awanturnikiem, człowiekiem wielokrotnie sądzonym, między innymi za gwałt. Jako agent UB zniszczył życie pewnej niewygodnej dla partii pisarce z Pomorza, o czym ona sama pisze w swojej książce i wspomina jego nazwisko i wiele innych negatywnych informacji, jak również wypowiedzi ludzi, pochodzących z tej pomorskiej miejscowości, którzy wypowiadają się na jego temat w komentarzach pod artykułem o Nim na tamtejszym lokalnym portalu. W każdej plotce jest trochę prawdy. W takich momentach osłabia się wiara w ludzi.
Przepraszam za tak przynudzoną opowieść, ale dzisiejsze informacje trochę mną wstrząsnęły i musiałem się trochę wyżalić. Jeśli władza forum uważa, że to OT, można usunąć, ja to chciałem po prostu jakoś wylać z siebie.
Najpierw miałem motorynkę , ogólnie szał na wsi, ale kiedy przesiadłem się na kadeta to już było coś. Wiem, że dziś to wyglądałoby wieśniacko, ale 20 lat temu wśród kolegów miałem najlepszą kurtkę, rozpierała mnie duma kiedy śmigałem w niej na kadetku , później się dowiedziałem, że chyba najlepszą w regionie, ale było już za późno.
Poznałem faceta (moja Ś.P Mama przyjaźniła się z jego Ś.P żoną), który bardzo barwnie opowiadał o Junaku, o jego historii, jego osiągnięciach, o tym jak junak wyprzedził w testach Triumphy i Harleye w wyścigu o miano motocykla dla indyjskiej armii itd. Pokazywał mi swoje puchary i medale (we wszystkich kolorach) z mistrzostw świata w motocrossie i sześciodniówek z początku lat 60-tych. Pomimo, że koledzy powoli przesiadali się na Javy 250 (350 to już w tedy marzenie), MZ, ETZ ja chciałem mieć JUNAKA. W domu usłyszałem kategoryczne nie. Powiedziałem, że i tak sobie kupię, wtedy Mama zarekwirowała do depozytu moją skarbonkę. To mnie nie powstrzymało, znalazłem kolesia, który akurat kupił nowiutką błękitną MZ i miał na zbyciu Junaka i to na chodzie, wsiadasz palisz jedziesz. Jedyne co miałem do zaoferowania to moją skórzaną kurtkę, która dostałem od szwagra, a on kupił ją za ciężkie dolary i przemierzył w niej całą Nową Zelandię na trójkołowcu, nie zdawałem sobie wtedy sprawy co mam, skóra jak to skóra z jakimiś haftami na plecach, wtedy nie miałem pojęcia co to "Hells Angels", a ponoć to był oryginał
Oddałem ją za JUNAKA i za pełny bak dorzuciłem magneto do motorynki (wtedy towar deficytowy). Junak stał w domku letnim kolegi, o tym że jest mój wiedziały w sumie 4 osoby ze mną włącznie. Pierwsza jazda w niedziele po obiedzie. Wsiadam, palę, zapalił, działa, nie wiem czy potraficie sobie wyobrazić moją euforię, "...piiii... - mam Junaka!!!". Euforia trwała pół godziny. Napalony po wysłuchanych opowieściach pojechałem szukać miejsca na cross, najlepsze okazały się wały miedzy stawami, pełno nierówności dołów, wertepów, Haaaa... będzie motocross... Po drugim wirażu manetka gazu nie wróciła. Do dziś się zastanawiam, kiedy chodzę tam tędy na grzyby, jakim cudem z tym motorem zmieściliśmy się między tymi brzozami... Kiedy wujek wyciągnął mojego upragnionego junaka ze stawu, wiedziałem, że to jego koniec. Wrócił do altany kolegi, skąd po kilku tygodniach go ktoś ukradł. I tak zakończyła się moja przygoda z motorami.
Cała ta przygoda miała swój początek w opowieściach człowieka, którym chciałem się pochwalić, że go znam, taką postać ze świata motocrossu, i żeby nie być goło słownym zacząłem szukać informacji w sieci na jego temat. Niestety nie przytoczę jego nazwiska. To co znalazłem, wprawiło mnie w osłupienie. Okazuje się, że ten człowiek oprócz tego, że wniósł mnóstwo do polskich sportów motorowych, założył kilka klubów i wybudował kilka torów motocrossowych, był lubianym trenerem i jak mało kto znawcą motocykli a zwłaszcza junaków i był również autorytetem dla wielu pokoleń młodych sportowców, miał swoje drugie mniej jasne oblicze. Był awanturnikiem, człowiekiem wielokrotnie sądzonym, między innymi za gwałt. Jako agent UB zniszczył życie pewnej niewygodnej dla partii pisarce z Pomorza, o czym ona sama pisze w swojej książce i wspomina jego nazwisko i wiele innych negatywnych informacji, jak również wypowiedzi ludzi, pochodzących z tej pomorskiej miejscowości, którzy wypowiadają się na jego temat w komentarzach pod artykułem o Nim na tamtejszym lokalnym portalu. W każdej plotce jest trochę prawdy. W takich momentach osłabia się wiara w ludzi.
Przepraszam za tak przynudzoną opowieść, ale dzisiejsze informacje trochę mną wstrząsnęły i musiałem się trochę wyżalić. Jeśli władza forum uważa, że to OT, można usunąć, ja to chciałem po prostu jakoś wylać z siebie.
Witam
Pierwsza była WFMka "po tacie" nauczyłem się ustawiać zapłon i kilka innych rzeczy... Drugi był Junak M07, kupiony za grosze od jakiegoś faceta. Junak to brzmi dumnie, ale motor leżał sporo czasu w jakiejś kałuży lub jeziorze, bo kawałek za silnikiem cała rama była totalnie zgnita. Robię czopera! Znalazłem podobne rury owalne, dorobiłem sztywny tył. Wtedy poznałem Haichlerza, u niego można było do Junaka dostać wszystko. No to poszedł remont silnika, skrzynia też miała spory procent korozji, pęknięto koło 1-ki zablokowane sprzęgło... Po remoncie silnika, poszła reszta, z jakiegoś motoroweru przedni błotnik. Dorwałem jakis przedni błotnik z charakterystycznym rozszerzeniem na dole i po poszerzeniu o około 8cm poszedł na tył. Oczywiście tylne koło się do niczego nie nadawało, więc kupiłem felgę przerobioną z koła od syrenki (15") do tego opona samochodowa Toyo, tylna piasta oryginalna, szprychy dorabiane. Zaplotłem, wycentrowałem i do motora. Z przodu opona Metzeler. Silnik polerowany, sporo chromu. Przednia lampa bodajże od simsona, kierownica "małpi wieszak". Ale to miało kpyto. Co ciekawe chodziło na oryginalnym iskrowniku, co było wtedy rzadkością, większość przerabiała na alternatory i zapłon bateryjny.
Parę kilometrów zrobiliśmy, no a wzbudzany "podziw"
Po sprzedaży Junaka, kupiłem rozebrany silnik WLA, do Szczecina pojechałem po skrzynię, ramę kupiłem od wspomnianego Hajchlerza (dorabiana typu Easy Rider), na przód przedłużane teleskopy od Jawy 350, Dorabiane półki, hamulce. Przednie koło pochodziło z SHLki (wtedy groszowe sprawy) tylne było dorabiane z samochodowego. Dorobiłem piastę i tarczę hamulcową, zacisk pochodził z jakiegoś samolotu sportowego, taki fajny z ręczną regulacją luzu na okładzinach. Oba błotniki dorabiane, zbiornik typu łezka 8l z napisami HD kupiłem od Grubego z Poznania. Siedzenie zdobyłem od jakiegoś Softaila. Trwało to dwa lata i wyjechałem na drogę. Oczywiście nożna sprzęgło i biegi w lewej ręce Nikt oprócz mnie i brata tym nie potrafił jeździć w okolicy, więc nie musiałem się obawiać "tej daj się przejechać".
Zaczęły się zloty. Jedziemy do Sklarskiej. Zgodnie z zasadą, że zawsze się coś popsuje, postanowiłem nie zdawać się na przypadek, akumulator był mocowany kawałkiem drutu. Oczywiście prawdopodobieństwo można między bajki włożyć, kilka razy zerwałem łańcuch sprzęgłowy (oryginalny, ale mocno sfatygowany) oczywiście miałem kilka ogniwek na wymianą. Po dojechaniu na miejsce okazało się, ze pole zlotowe jest kilka metrów yżej i trzeba wjechać wąską ścieżką po skarpie... Co tam nie wjadę, ale wbrew pozorom wjechałem, wjechał kumpel na M-ce. Przy wyjeździe na paradę poszło przedostatnie ogniwko w łańcuchu, ale na nim dojechałem aż do domu. Po paradzie na rynku, ludzie mi się pytali "czy mogę zrobić zdjęcie dziewczynie na Twoim motorze" to było uczucie . Przezorny kolega, wziął ze sobą pół motocykla zapasowego i mały warsztat, pękło mu metalowo-gumowe sprzęgło (przegub) wału kardana, oczywiście go nie miał Gwoli wyjaśnienia, cała droga w deszczu...
Potem było kilka innych ... MW-750, Ural M68, AVO.... i powrót do WLA. Potem wypadek na Junaku M20...
Pozdrawiam
Pierwsza była WFMka "po tacie" nauczyłem się ustawiać zapłon i kilka innych rzeczy... Drugi był Junak M07, kupiony za grosze od jakiegoś faceta. Junak to brzmi dumnie, ale motor leżał sporo czasu w jakiejś kałuży lub jeziorze, bo kawałek za silnikiem cała rama była totalnie zgnita. Robię czopera! Znalazłem podobne rury owalne, dorobiłem sztywny tył. Wtedy poznałem Haichlerza, u niego można było do Junaka dostać wszystko. No to poszedł remont silnika, skrzynia też miała spory procent korozji, pęknięto koło 1-ki zablokowane sprzęgło... Po remoncie silnika, poszła reszta, z jakiegoś motoroweru przedni błotnik. Dorwałem jakis przedni błotnik z charakterystycznym rozszerzeniem na dole i po poszerzeniu o około 8cm poszedł na tył. Oczywiście tylne koło się do niczego nie nadawało, więc kupiłem felgę przerobioną z koła od syrenki (15") do tego opona samochodowa Toyo, tylna piasta oryginalna, szprychy dorabiane. Zaplotłem, wycentrowałem i do motora. Z przodu opona Metzeler. Silnik polerowany, sporo chromu. Przednia lampa bodajże od simsona, kierownica "małpi wieszak". Ale to miało kpyto. Co ciekawe chodziło na oryginalnym iskrowniku, co było wtedy rzadkością, większość przerabiała na alternatory i zapłon bateryjny.
Parę kilometrów zrobiliśmy, no a wzbudzany "podziw"
Po sprzedaży Junaka, kupiłem rozebrany silnik WLA, do Szczecina pojechałem po skrzynię, ramę kupiłem od wspomnianego Hajchlerza (dorabiana typu Easy Rider), na przód przedłużane teleskopy od Jawy 350, Dorabiane półki, hamulce. Przednie koło pochodziło z SHLki (wtedy groszowe sprawy) tylne było dorabiane z samochodowego. Dorobiłem piastę i tarczę hamulcową, zacisk pochodził z jakiegoś samolotu sportowego, taki fajny z ręczną regulacją luzu na okładzinach. Oba błotniki dorabiane, zbiornik typu łezka 8l z napisami HD kupiłem od Grubego z Poznania. Siedzenie zdobyłem od jakiegoś Softaila. Trwało to dwa lata i wyjechałem na drogę. Oczywiście nożna sprzęgło i biegi w lewej ręce Nikt oprócz mnie i brata tym nie potrafił jeździć w okolicy, więc nie musiałem się obawiać "tej daj się przejechać".
Zaczęły się zloty. Jedziemy do Sklarskiej. Zgodnie z zasadą, że zawsze się coś popsuje, postanowiłem nie zdawać się na przypadek, akumulator był mocowany kawałkiem drutu. Oczywiście prawdopodobieństwo można między bajki włożyć, kilka razy zerwałem łańcuch sprzęgłowy (oryginalny, ale mocno sfatygowany) oczywiście miałem kilka ogniwek na wymianą. Po dojechaniu na miejsce okazało się, ze pole zlotowe jest kilka metrów yżej i trzeba wjechać wąską ścieżką po skarpie... Co tam nie wjadę, ale wbrew pozorom wjechałem, wjechał kumpel na M-ce. Przy wyjeździe na paradę poszło przedostatnie ogniwko w łańcuchu, ale na nim dojechałem aż do domu. Po paradzie na rynku, ludzie mi się pytali "czy mogę zrobić zdjęcie dziewczynie na Twoim motorze" to było uczucie . Przezorny kolega, wziął ze sobą pół motocykla zapasowego i mały warsztat, pękło mu metalowo-gumowe sprzęgło (przegub) wału kardana, oczywiście go nie miał Gwoli wyjaśnienia, cała droga w deszczu...
Potem było kilka innych ... MW-750, Ural M68, AVO.... i powrót do WLA. Potem wypadek na Junaku M20...
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Jak wszyscy się chwalą to ja też. Po nawinięciu kilkudziesięciu tysięcy km na koła różnej maści zabytków postanowiłem kupić coś bardziej współczesnego. Noo może nie ta całkiem....
Dzisiejszy nabytek BMW R850R
Uploaded with ImageShack.us
Dzisiejszy nabytek BMW R850R
Uploaded with ImageShack.us
Mag 5D sst50 / romisen RC-C8 mod xpg / romisen RC-A4 / TIROSS mod xpg + regina /wydumka 2x18650+ XM-L + ref SMO // Mag Solitaire nichia 5mm / UniqueFire UF-DT1 Mod XM-l / "coś" 2x 16340 z xre q5 i refem SMO /UltraFire WF-501B xpg + ref SMO