Strona 2 z 3

Re: Pytanie do światełkowych survivalowców i nocnych geocach

: piątek 19 mar 2010, 18:59
autor: Gardol
Odpowiedź wg mnie zależy mocno od rodzaju szkolenia: dla panikarzy a) dla rozsądnych b) dla obeznanych z bateriami c)

Nie wiedząc o jakie szkolenie chodzi stawiam na c) - a) to bzdura, a b) jest zbyt rozsądna - c) zakłada wiedzę nt. baterii - miodzio dla ludzi od szkoleń kiedy kogą się popisać wiedzą i kiedy odpowiedź brzmi ładnie w ich ustach.

PS. Stawiam 100 zł :)

Pozdrawiam,
Paweł

: piątek 19 mar 2010, 23:59
autor: missieek
Gdybym sam odpowiadał na to pytanie, wybrałbym B lub C, ale ciekawi mnie jakie to szkolenie i co miało wynikać z odpowiedzi :)

: sobota 20 mar 2010, 02:26
autor: madmax80
Stawiam na "B"

Strzelam że to było szkolenie na grotołaza :)

: sobota 20 mar 2010, 17:39
autor: Volt
Hmm, jeśli na dworzu jest całkiem zimno, a latarka jest, że tak powiem, "zwykłą latarką" to wsadzenie baterii pod pachy z pewnością przyniosłoby zauważalną poprawę. Ale jeśli odrzucimy taki ekstrawagancki pomysł, to raczej skłaniam się ku odpowiedzi B.

Oczywiście osobiście wybrałbym odpowiedź D, czyli wyciągam świeżą baterię z kieszeni/plecaka lub przełączam się w low/moon mode :wink: eh, nie rozumiem kto układał to pytanie, jakiś zacofany musiał być :razz:

: sobota 20 mar 2010, 17:45
autor: DNF
Ta odpowiedz D przypomina mi wczorajsze liczenie zadan z fizy.
Bylo pytanie, ktore ze zdan jest falszywe. Niestety wszystkie byly poprawne :D
Pozdrawiam
DNF

: sobota 20 mar 2010, 21:09
autor: Tomek210
Zapomnieliście o jednym drobiazgu - bateria pod pachą = latarka nie świeci :D

"Nie straszne mi leśne strachy
Gdy baterii mam po pachy"

: sobota 20 mar 2010, 22:14
autor: Pikom
Tomek210 pisze:"Nie straszne mi leśne strachy
Gdy baterii mam po pachy"
O, a to akurat dobre jest... nadaje się do kącika humoru ;)

: sobota 20 mar 2010, 23:11
autor: Tomek210
"Gdy baterii mam po sutki
Uciekają ufoludki"

: sobota 20 mar 2010, 23:28
autor: Volt
Bo nim znajdę się w swej chacie,
Mam ze strachu pełne gacie,
A gdy jestem już w chałupie,
Trzymam swoje aku w d...
Wrzucę je do ładowarki,
nim mnie znowu przejdą ciarki.
Latareczka lecz nie działa,
Widać serwis dał znów ciała
Tryby nie chcą się już zmieniać,
lecz potrafię szybko biegać.
Póki co latara świeci,
cieszą się więc wszystkie dzieci!

: sobota 20 mar 2010, 23:29
autor: df
Dziękuję za spory odzew.
Z szybkiego policzenia wynika, że większość z Was wybrała opcję "b".

Ja też wybrałem "b" jako najbardziej rozsądną - przynajmniej ja bym się tak zachował w podanej sytuacji.

Natomiast prawidłową odpowiedzią (ponoć) jest "c".
Piszę "ponoć" bo osobiście się z tym nie zgadzam, a osoba podająca to rozwiązanie nie była autorytetem w dziedzinie survivalu, ani elektroniki.

Zgadzam się, że podniesienie temperatury ogniwa zwykle sprzyja nieznacznemu zwiększeniu dostępnej w nim energii, jednakże bardzo lakonicznie przedstawiona sytuacja jak dla mnie jednoznacznie wskazywała, że bateria nie jest całkowicie rozładowana, tylko że istnieje prawdopodobieństwo, że może ona nie zapewnić ciągłego oświetlenia w czasie powrotu do obozu.
Co więcej jak dla mnie ilość energii uzyskana ogrzaniu ogniw będzie pomijalnie mała w stosunku do oszczędzania światła przez chwilowe włączanie i gaszenie.

Argumentem, który wówczas usłyszałem, było to, że nie ma sensu włączać i wyłączać, bo urządzenia elektryczne przy włączaniu pobierają dużo więcej prądu niż pracujące bez przerwy. W tym momencie uznałem, że dalsza dyskusja nie ma sensu i przyjąłem, że ów testowy podróżnik ma latarkę z lampą rtęciową lub inną uzyskującą swoją sprawność po kilku minutach pracy, bo przecież czas nagrzewania włókna w zwykłej żarówkowej latarce nie trwa więcej jak ułamek sekundy, a o LED`ach nawet nie wspomnę.

A szkolenie to należało do jednego z tzw. "miękkich" szkoleń mających na calu pokazanie znaczenia pracy w zespole, synergii, argumentacji swoich racji, komunikacji i generalnie współpracy i absolutnie nic z survivalem wspólnego nie miało, no może poza kilkunastoma pytaniami w ramach testu, które jak domniemam miały pokazać, że działanie w grupie daje osiągnięcie lepszych rezultatów (przynajmniej statystycznie) niż średnia z uzyskanych wcześniej wyników indywidualnych.

: niedziela 21 mar 2010, 00:05
autor: night_82
Widać że układający pytanie był starej daty a osoba prowadząca szkolenie się "znała"

: niedziela 21 mar 2010, 00:57
autor: ElSor
df, to ze zarowka na starcie pobiera duuuzy prad to akurat fakt, trwa to krotko ale i poczatkowy impuls pradu jest duzy (wszystko zalezy na jak dlugo bysmy wylaczali latarke). Odpowiedz C w zasadzie sam uzasadniles ze poprzez ogrzanie zyskamy niewiele dlatego jak dla mnie odp A jest najtrafniejsza bo im szybciej pobiegniemy tym na dluzszym odcinku bedziemy mieli swiatlo.
No ale jesli to survival to lepszym rozwiazaniem byloby zrobienie sobie pochodni :twisted:

: niedziela 21 mar 2010, 01:22
autor: Calineczka
a ja uznałem że "A", ponieważ to była jedyna odpowiedź która zakładała, że znamy kierunek marszu na obóz i sugerowała, że jest dość blisko.

: niedziela 21 mar 2010, 11:46
autor: Pyra
A ja Wam powiem, że organoleptycznie stwierdzone, po ogrzaniu baterii węglowo-cynkowej, można z niej było jeszcze sporo energii wyciągnąć, ale ....... no trzeba było ją podgrzać do temperatury ponad 50°C. Pamiętam, że nie raz się smoła topiła w płaskiej baterii... stare dzieje ;) Nie wiem czy jest to skuteczne z dzisiejszymi bateriami.
Obawiam się, że ogrzanie pod pachą, o ile temperatura otoczenia przekracza -10°C, żadnego wymiernego skutku by nie odniosła, ale wyczułem "woń plugawego podstępu" w pytaniu ;)

Pozdrawiam

: niedziela 21 mar 2010, 12:51
autor: swietlik
df pisze:Argumentem, który wówczas usłyszałem, było to, że nie ma sensu włączać i wyłączać, bo urządzenia elektryczne przy włączaniu pobierają dużo więcej prądu niż pracujące bez przerwy. W tym momencie uznałem, że dalsza dyskusja nie ma sensu i przyjąłem, że ów testowy podróżnik ma latarkę z lampą rtęciową lub inną uzyskującą swoją sprawność po kilku minutach pracy, bo przecież czas nagrzewania włókna w zwykłej żarówkowej latarce nie trwa więcej jak ułamek sekundy, a o LED`ach nawet nie wspomnę.

A szkolenie to należało do jednego z tzw. "miękkich" szkoleń mających na celu pokazanie znaczenia pracy w zespole, synergii, argumentacji swoich racji, komunikacji i generalnie współpracy i absolutnie nic z survivalem wspólnego nie miało, no może poza kilkunastoma pytaniami w ramach testu, które jak domniemam miały pokazać, że działanie w grupie daje osiągnięcie lepszych rezultatów (przynajmniej statystycznie) niż średnia z uzyskanych wcześniej wyników indywidualnych.
I to sporo tłumaczy.

Prawdopodobnie trener celowo zaaranżował sytuację z bzdurną odpowiedzią i jeszcze bzdurniejszym jej uzasadnieniem aby sprawdzić, jak członkowie grupy będą kontrargumentować.