Wymarzone oświetlenie w rowerze.
PB jest w torebce podsiodłowej razem z rezerwuarem niezbędnych akcesoriów potrzebnych w trakcie awarii, kabelek leci 10cm i gra muzyka, nie stresuje mnie to w żaden sposób, a w przypadku gdy zapomnę naładować mam prąd do wszelakich urządzeń pokładowych.ElSor pisze:I będziesz czekał kilkanaście minut na częściowe naładowanie lampki czy trzymał PB przy pupie?herakles pisze:Ostatnio własnie mi się skończył prąd w światełku, ciemno jak ... a ja bez światła. Kabelek do powerbanka i działało.
Jak dla mnie lekko bez sensu, taki Walle czy też jego klony zasilane z 2 AAA słabną dosyć długo i można nawet na słabych bateriach całą noc przejeździć, można także wstąpić na stację benzynową czy do sklepu całodobowego i kupić 2 baterie ale raczej nie będzie w ogóle takiej potrzeby, bo ta lampka naprawdę jeszcze długo mruga na wyczerpanych ogniwach. Lampki z Li-xxx zgasną i koniec, bo elektronika zabezpieczy ogniwo przed nadmiernym rozładowaniem.
Nie mówię, że nie można z PB jeździć ale równie dobrze można (a nawet powinno się) ze sobą zabierać zapasową dętkę, oponę, łańcuch, komplet kluczy, pompkę, kurtkę ... tylko czy takie zabieranie extra gratów nie zabiera nam wtedy tego, co w nocnych przejażdżkach najprzyjemniejsze. Jak dla mnie kupowanie gadżetów, które mnie w jakiś sposób ograniczają, jest po prostu bez sensu.
Mimo wszystko wydaje mi się,że PB jest optymalnym rozwiązaniem->smartfon z GPS jest tez prądożerny, więc PB zasilić może i jedno i drugie.
Trzy czy cztery sztuki AAA czy AA w kieszeni odzieży rowerowej to też nie problem.Stacje benzynowe nie zawsze są dostępne w lasach.
Daawno daawno temu, kiedy opony dziurawiły się na byle twardszym szpikulcu, zapasowe dętki również wożono.Pod siodełkiem, bo to był jedyny bagażnik rowerowy.Acha i w torebce wielkości małego piórnika klucze i zestaw naprawczy do dętek.Może ktoś to pamięta
Więc te kilka gratów w niczym nie przeszkodzi, skoro często wozi się w ośkach 1kilogramowe dynamo...
Trzy czy cztery sztuki AAA czy AA w kieszeni odzieży rowerowej to też nie problem.Stacje benzynowe nie zawsze są dostępne w lasach.
Daawno daawno temu, kiedy opony dziurawiły się na byle twardszym szpikulcu, zapasowe dętki również wożono.Pod siodełkiem, bo to był jedyny bagażnik rowerowy.Acha i w torebce wielkości małego piórnika klucze i zestaw naprawczy do dętek.Może ktoś to pamięta
Więc te kilka gratów w niczym nie przeszkodzi, skoro często wozi się w ośkach 1kilogramowe dynamo...