Strona 2 z 2

: środa 07 gru 2016, 23:05
autor: BKK
Zgadzam się, że jest postęp i to czasem szalony. Jednak każde dopuszczone fabryczne źródło światła musi mieć papier, że spełnia wymogi - strumień świetlny, intensywność, światło rozproszone, itd... Przy tym źródło światła może być w zasadzie dowolne - żarówka, ksenon, dioda, laser. Byle spełniało wytyczne, co do wymaganych właściwości reflektora. Bo homologacji podlega całość reflektora wraz ze źródłem światła. Więc jeśli jakiś producent wpadnie na pomysł, że w reflektorze będą świecić świetliki, to może tak zrobić, pod warunkiem, że taki reflektor spełni wymagania i normy. Homologacja trochę kosztuje, ale producent rozbije to sobie na tysiące produktów, co zamknie się kilkoma centami w cenie. Jeśli chciałbyś sam sobie robić światła, to w zasadzie musiałbyś je homologować, czyli jednostkowe światełka uzyskałby absurdalną wręcz cenę. Tak samo, przez nadgorliwe interpretowanie przepisów, zabito w Polsce rynek pojazdów customowych i SAM'ów (SAM, to jest skrót, a nie nazwa określająca, że coś zrobiono samodzielnie, choć o to dokładnie chodzi - taka ciekawostka :wink: ).
Niedawno pomagałem dobrać światła do jakiegoś samochodu specjalnego, i mimo, że były fajne firmowe, bo z Wesem'u światła, to odpadły one, nie miały na kloszu wybitego znaku homologacji, a tego koniecznie wymagał zleceniodawca. I jak montuję na autach dodatkowe oświetlenie, to też wraz z fakturą dostarczam wszelkie kwity homologacyjne. Jednak coś jest na rzeczy, bo wiele firm teraz już wymaga takich dokumentów.

: czwartek 08 gru 2016, 20:16
autor: skaktus
Dlatego lepiej jest w innych krajach - robisz przeróbkę, idziesz na badania, ale nie typowy przegląd, tylko bardziej zaawansowane. Jeśli podstawowe założenia są spełnione - masz pieczątkę i możesz jechać w trasę. Tak jest np. w Japonii. A "u nas" - typowo. Zrobisz sam przeróbkę - nielegal. Korporacja zrobi to samo co ty, posmaruje i już jest ok :mrgreen:

: piątek 09 gru 2016, 13:07
autor: BKK
skaktus dla odmiany jeszcze gorzej masz w Niemczech. Tam każda element przerabiany, by auto było dopuszczone do ruchu, musi posiadać TUV, a zmiana musi być wbita do dowodu. Więc nie wszędzie jest tak łatwo i tak kolorowo. Najprościej jest w Stanach, ale to zupełnie inna formuła prawna i inne podejście do rzeczy. Dlatego nigdzie indziej na świecie nie zobaczysz takich wynalazków, jak tam. Choć osobiście nie widziałem jakiś dziwolągów poza wystawami.
W Holandii swego czasu można było wkładać "xenony" do samochodów w określonych rocznikach. Inne są też zasady przechodzenia przeglądu - możesz mieć zbitą przednią szybę, ale pod warunkiem, że określona powierzchnia przed kierowcą jest nieuszkodzona. Za to auto nie zostanie dopuszczone do ruchu, jak na pedałach nie będzie nakładek gumowych, a na przewodach hamulcowych będzie rdzawy nalot.