Zakup samochodu dla żony
KAżdy diesel ma coś z traktora, wiele zależy od wygłuszenia kabiny, podłogi itd. Z drugiej strony to co osiąga diesel przy 2000 obrotów często benzyny mają dopiero przy 3 - 4 000 obrotów, spalanie również często na korzyść diesla itd.tOmki pisze:to pracuje jak prawdziwy traktor, po 3h jazdy z przyjemnością wsiadam do benzyniakakrzycho_ pisze:ale to jeden z najgorszych silników diesla pod względem kultury pracy - 3 cylindry (to 1.9 obcięte o jeden cylinder )
Każdy kupuje co lubi
ILPT
Widzę, że na pierwszym miejscu jest lans, a nie bezawaryjne auto. Jeżeli żona pełni ważną funkcję w świecie biznesu to O.K. Nie może podjechać pod firmę Tico. Jeżeli jednak auto ma zapewnić wygodny ekonomiczny transport z A do B to nie rozumiem.beksacz pisze:Po kilku dniach analizy i rekonesansu zdecydowałem sie znacząco podnieść budżet
Parę lat temu miałem podobny dylemat - co kupić. Pułap cenowy i wymagania kobiety jak u Ciebie. Najpierw A2, potem Yaris, Polo, 500, ... Po półrocznych poszukiwaniach udało mi się przemówić do rozsądku. Pod domem stanęło Clio z ... 1999 roku . Pakiet startowy wyniósł ok. tysiąca złotych (filtry, paski płyny, jakieś łożyska). Pali toto ok. 6,5 litra benzyny w mieście (przy przebiegach rzędu 15 kkm rocznie nie ma sensu zakładać gazu). Oboje mamy pod 190 cm wzrostu, a jeździ się wygodnie. Po dwóch latach eksploatacji wymieniłem hamulce z przodu. Popełniliśmy tym autem kilka wyjazdów w góry. Przy prędkości podróżnej 100 - 130 km/h pali poniżej 6 litrów. Na liczniku jest ok 200 tys. km przebiegu, oleju od zmiany do zmiany nie dolewam. Cichy, zwrotny, w sam raz na drugie auto w domu.
A pieniądze które pozostaną po zakupie napewno da się jakoś zagospodarować
Reasumując:
nie tylko ja jestem zdania, że bezawaryjne tanie w eksploatacji auta skończyły się po 2000 roku. Sam jeżdżę ponad dwudziestoletnim Jeepem i wiem, że ma u mnie dożywocie. Za Priusem hybrydą dziś już się nikt nie ogląda. A za zadbanym young- czy oldtimerem każdy
Hej, moja żonka jeździ już kilka lat Yarisem VVTI 1,3l benzyna w automacie, auto z 2000r , przy zakupie miało przebieg 140000 km , na trasie 130km/h to nie problem, jak na taką pojemność nieźle przyspiesza mimo automatu. Po zakupie wymieniłem tylko łożysko w jednym kole bo było je słychać. Autko ma klimę, szyberdach, elektryczne szyby, przesuwną tylną kanapę więc czasem jak trzeba jest jak przewieźć większe pakunki. Auto całkowicie bezawaryjne podczas eksploatacji przez moja żonę , pięknie zapala mimo mrozów , spalanie w mieście 5-7l w zależności od tego jak dynamicznie się jeździ ( zmienne fazy rozrządu ) . Jedyny fakt na jaki bym zwracał uwagę to że jest to małe auto i podczas kolizji z większym autem zapewne może być nieciekawie choć klasa bezpieczeństwa według testów jest na najwyższym poziomie. Ta wersja pochodzi akurat z Japonii więc może dlatego jest bezawaryjna , zero korozji i jeszcze długo jej nie będzie.
Co do punto to miałem od nowości wersję 2 i nie kupił bym już nigdy , tak samo omijam z daleka Reno z takiego powodu iż moja szwagierka miała aż 5 modeli , jeden z salonu i każdy z nich miał bardzo poważne usterki, każda dłuższa trasa była stresem aż wreszcie odpuścili markę Reno i kłopoty się skończyły.
Jednak podstawowa sprawa to kupno auta nie po przejściach, mocne kolizje w większości nie są nigdy poprawnie usuwane a kłopoty blacharskie bardzo szybko zaczynają trapić nowych nabywców. Tak samo serwisowanie auta u pana mechanika-znachora powoduje iż takie auto to prześladujący koszmar a nie urządzenie do ułatwienia przemieszczania się. Lepiej wybrać auto lekko obite tu i tam ( wiadomo parkingi przy marketach często pomagają złapać zagniecenie drzwi itd ) z realnym przebiegiem niż okazję na niemal nówkę od księdza lub kobitki która to niemal nim nie jeździła ( takie kity to chyba już nikt nie jest w stanie łyknąć) .
Pozdrawiam serdecznie.
Co do punto to miałem od nowości wersję 2 i nie kupił bym już nigdy , tak samo omijam z daleka Reno z takiego powodu iż moja szwagierka miała aż 5 modeli , jeden z salonu i każdy z nich miał bardzo poważne usterki, każda dłuższa trasa była stresem aż wreszcie odpuścili markę Reno i kłopoty się skończyły.
Jednak podstawowa sprawa to kupno auta nie po przejściach, mocne kolizje w większości nie są nigdy poprawnie usuwane a kłopoty blacharskie bardzo szybko zaczynają trapić nowych nabywców. Tak samo serwisowanie auta u pana mechanika-znachora powoduje iż takie auto to prześladujący koszmar a nie urządzenie do ułatwienia przemieszczania się. Lepiej wybrać auto lekko obite tu i tam ( wiadomo parkingi przy marketach często pomagają złapać zagniecenie drzwi itd ) z realnym przebiegiem niż okazję na niemal nówkę od księdza lub kobitki która to niemal nim nie jeździła ( takie kity to chyba już nikt nie jest w stanie łyknąć) .
Pozdrawiam serdecznie.
Nie wyrażam zgody na wykorzystywanie moich zdjęć w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy, są tylko i wyłącznie moją własnością, szczególnie nie życzę sobie czerpania za ich pomocą korzyści finansowych przez osoby trzecie.
Pompowtryskiwacze były bardzo udane, tylko paliwo u nas jest jakie jest i przebiegi 600-700 tysięcy to przecież norma dla aut typu passat/a4/a6.krzycho_ pisze:tOmki może i super śmiga ale to jeden z najgorszych silników diesla pod względem kultury pracy - 3 cylindry (to 1.9 obcięte o jeden cylinder )
Do tego zasilanie pompowtryskiwaczami , które w silnikach VW niestety lubią się sypać
Dodatkowo zupełny brak wiedzy o eksploatacji samochódu np pierwszą wersję pompowtryskiwaczy w silnikach AJM,ATJ i właśnie pierwszym 1,4 TDI trzeba było regulować i lać tylko i wyłącznie olej typu castrol edge, bo gorszy powodował wycieranie się śrub regulacyjnych- a ja np miesiąc po zakupie dowiedziałem się, że poprzedni właściciel zalał półsyntetyk bo akurat taki miał-o efektach nie będę pisał.
Ja osobiście szukałbym golfa w benzynce, może nawet jakieś gti by się trafiło lub A3, a jak może być trochę większe to BMW E46 lub chyba E60 (ale tutaj pewnie już kasa nie puści). Wolę trochę starszy samochód za to pewny.