Strona 2 z 6
: piątek 16 lip 2010, 12:50
autor: kometes
Troszkę o smarach mi wiadomo, więc napiszę co wiem na ten temat i co może Wam się przydać.
WD40 niszczy gumę i raczej odradzam ren środek. Natomiast wazelina techniczna / olej wazelinowy doskonale konserwują oringi i nieźle smarują.
Dedykowanym środkiem do oringów jest Molykote 55 ogring-grease. Doskonały, niestety drogi - ok 60zł/100m. Nie jest wymagany do smarowania oringów na które działają niewilekie obciążenia jak w latarkach.
Sprawdzi się też popularny ŁT-43.
Ja osobiście używam smaru miedziowego, doskonale smaruje, nie powoduje zatarć, dobrze przewodzi prąd i nie niszczy oringów.
: piątek 16 lip 2010, 14:40
autor: Pyra
Witam
Ja ma trochę smaru na bazie srebra, do tej pory używałem do konserwacji połączeń typowo elektrycznych, muszę sprawdzić jak podziała na gwinty.....
A miedziany brudzi okrutnie, nie da się ukryć.
igi pisze:Pyra, kupiłem w intercarsie, mają różne, jeden comma za jakieś 15 zł za tubkę 85 gram, ja kupiłem crc o taki: http://www.moto.allegro.p...ieczeniowa.html
też w intercarsie, bez zniżek kosztuje tam 21 zł a po zniżkach zapłaciłem około 14-15 zł (najlepiej poprosić kogoś kto się u nich zaopatruje w części, np sklep, albo znajomy mechanik - powinni mieć jakieś 30 % zniżek).
Jam mam ORAPI, barwi płomień na zielono, bo go kiedyś palnikiem potraktowałem, a przeznaczony właśnie do konserwacji gwintów narażonych na wysoką temperaturę.
Pozdrawiam
: piątek 16 lip 2010, 21:48
autor: igi
Jak obiecałem tak przetestowałem
.
O takie zabarwienie chodziło ?
: sobota 17 lip 2010, 00:32
autor: swietlik
igi pisze:Jak obiecałem tak przetestowałem
.
O takie zabarwienie chodziło ?
Obrazek
Tak, o takie. Jest dobrze
Smar miedziany?
: wtorek 17 maja 2011, 21:53
autor: duch_kleciny
Na wstępie witam wszystkich miłośników światełek
Odgrzewam temat bo zainteresowała mnie bardzo sprawa smarów miedzianych.
Nabyłem już ze dwa lata temu puszkę "Carlube Copper multi-purpose grease" 500g (wg. opisu na puszce do pracy do 1100stC) na alledrogo. Zastosowałem go m.in. do wolnoobrotowego łożyska w maszynie do pieczenia chleba (maks. temp pracy ok 350stC) i zapiekł się na amen szybciej od chleba...
Przeprowadziłem potem różne testy:
1. podgrzewałęm grudkę smaru (jakieś 4mm sześcienne) lutownicą powietrzną - przy 250stC niby nic, przy 300stC zaczyna się rozwarstwiać - wycieka z niego coś przezroczystego, dość śliskiego. Przy 350stC wyciekanie mocno się nasila i "smar" zmienia się w zbryloną, miejscami jakby zwęgloną skorupkę. 350stC a tym bardziej 400stC dobija go w ciągu 10-20s.
2. wprowadziłem grudkę świeżego "smaru" w płomień zapalniczki i płomień nie zmienił koloru (może temperatura za niska). Co więcej smar zaczął się samoistnie szybko spalać.
3. sprawdziłem oporność - oporność dowolnie cienkiej (w miarę możliwości sprawdzenia) warstwy tego "smaru" mioerzona dość dobrym multimetrem przekracza 20MOhm.
Czy smar miedziany tak powinien się zachowywać? Jeśli nie, to jaka powinna być jego oporność (np. ścieżki o długości 1cm oraz szerokości i wysokości 1 mm) i jak powinien reagować w temperaturach powyżej 400stC (np w 700stC nie zmienia konsystencji?)
Nie chciałbym drugi raz dać się nabrać - co ciekawe smar ten nadal jest sprzedawany na alledrogo.
Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich miłośników światełek
: wtorek 17 maja 2011, 22:18
autor: Nightmare
Z doświadczenia ci powiem że z tymi miedzianymi smarami są zawsze cyrki jak akurat używałem ich w zapiekających się sworzniach zacisków hamulcowych i zawsze coś było nie tak aż do momentu kupienia smaru ceramicznego od tego czasu spokój zauważyłem także że po kilku godzinach smar miedziany szybko traci swoje właściwości smarujące
: wtorek 17 maja 2011, 22:31
autor: duch_kleciny
No to ciekawe - przy okazji wypróbuję smar ceramiczny (alledrogo wskazuje: Motip smar ceramiczny kod 0597, do 1600stC) i przeprowadzę testy
Nurtuje mnie jednak to jak powinien się smar miedziany zachowywać w podanych wyżej eksperymentach... 400stC to jednak dużo mniej niż 1100stC. Nie lubię jak mnie robią w balona.
: wtorek 17 maja 2011, 23:41
autor: swietlik
Większość tych tzw. smarów miedzianych to jest niestety wielka ściema.
Pierwszą wskazówką, która powinna wzbudzić naszą czujność jest... waga opakowania. Miedź jest ciężkim metalem. Jeżeli przyjąć nawet, że w składzie takiego smaru jest jej tylko 50% objętościowo (powinno być więcej) to można oszacować, ile powinno ważyć opakowanie o danej pojemności.
Ostatecznym testem jest wyżarzenie próbki takiego smaru w obszarze redukującym (o ile dobrze pamiętam, bawiłem się w to wiele lat temu) gazowego palnika laboratoryjnego. Miedź barwi płomień takiego palnika na zielono. Niestety, inne pierwiastki powszechnie obecne w naszym otoczeniu barwią płomień mocniej i na inny kolor. Na przykład sód (mamy go zawsze na palcach pod postacią chlorku sodu) barwi płomień intensywnie na żółto i przykryje barwę zieloną od miedzi... Do takiego testu najlepiej posiadać kawałek drucika platynowego, który nam płomienia nie zabarwi (o ile nie będzie zabrudzony). Niestety, to są drogie zabawki (np.
http://www.bionovo.pl/produkty.php?pare ... hildcat=83 )
: środa 18 maja 2011, 00:11
autor: Marian
Po pierwsze określenie smar miedziany jest jakimś nieporozumieniem. To nie jest smar, w angielskiej terminologi jest to anti seize compound czyli srodek przeciw zatarciom-zapiekaniu. Stosuje sie to głównie na połączenia gwintowane pracujące w wysokich temperaturach aby póżniej taką śrube dało sie odkrecić. Ten środek ma marne właściwości smarne aczkolwiek jakieś ma bo jest na bazie oleju. Ale smarowanie jakiegokolwiek łożyska tocznego czy ślizgowego to absurd , gratuluje pomysłu. Sam stosuję to na niektóre gwinty latarek, ale tu nie ma żadnych obciążeń na współpracujących elementach a warstwa pyłu miedźianego jako bardziej mięka od alu bądź tym bardziej anodyzacji jest lepsza od niektórych dostępnych u nas smarów "silikonowych".
: środa 18 maja 2011, 06:24
autor: Pyra
Witam
Marian pisze:Po pierwsze określenie smar miedziany jest jakimś nieporozumieniem. To nie jest smar, w angielskiej terminologi jest to anti seize compound czyli srodek przeciw zatarciom-zapiekaniu.
To jest tylko pół prawdy, są smary "miedziane" i srebrne" bazujące na pyle miedzianym i srebrnym. Mają one też właściwości smarne i są przeznaczone do smarowania np: łożysk przewodzących prąd, styków wyłączników mocy oraz konserwacji połączeń wysokoprądowych.
O ile np. podczas pomiaru rezystancji w stanie wolnym, nie wykazują właściwości przewodzących, to już przy ściskaniu, zadanie swoje spełniają znakomicie, no i zdarzyło się niejednokrotnie, że nadmiar smaru na stykach, powodował pociągnięcie niezłego łuku elektrycznego.
Pozdrawiam
: poniedziałek 23 maja 2011, 08:14
autor: duch_kleciny
Dziękuję za konkretne informacje. Ceramicznego smaru jeszcze nie dostałem (w Casto i Obi nie było), za to przy okazji jedynie dla sprawdzenia kupiłem puszkę "Smar miedziowy Cu 1100" firmy Wesco. Polski produkt, w sprayu, ich smar litowy w sprayu przy innej okazji mi pasował. Jednak... mimo zapewnienia na etykietce, iż CU1100 "zachowuje właściwości smarne w temperaturze do 1100 st.C" już w 350stC zaczął się tyciuśkę zbrylać (mniej niż opisywany wcześniej Carlube). Za to przy 400 stC już się ewidentnie zamieniał w piasek a 450stC dobiło świeżą grudkę w kilkanaście sekund. Przewodność elektryczna w stanie nieściśniętym - tak jak carlube, czyli żadna (niemierzalna). Dodatkowo, jak dla mnie, nakładanie tego smaru jest też mniej wygodne niż Carlube, rozrzut przy natryskiwaniu jest spory niezależnie czy stosuje się go z daleka czy z bliska...
Po wskazówkach szanownych kolegów, poprzez udostępniane przez większe firmy specyfikacje, zrobiłem nieco szersze rozeznanie dot. smarowania różnych rzeczy i wychodzi na to, iż rzeczywiście słowo-klucz "właściwości smarne" niekoniecznie musi znaczyć to, co laik (taki jak ja) zwykle przez to rozumie. W szczególności tzw. smary miedziowe to raczej "pasty smarne do połączeń montażowych" - zawierają drobinki miedzi, które przy odkręcaniu np. śruby działają pomiędzy trącymi o siebie elementami jak kulki w łożysku tocznym. A pastą produkty te przestają być między 130-350stC (lepiszcze się ulatnia lub wypala, dlatego smaru należy nakładać cienką warstwę). Podobnie jest z "MOLYKOTE P 1600" i "Motip smar ceramiczny", przy czym tu "mikrokulkami" nie jest miedź. W wielu zastosowaniach świetnie się to sprawdza i w tych przypadkach opisane wcześniej "smary" Carlube i Wasco są ok. Szkoda tylko, że etykietki tego typu produktów nie zawężają zwykle ich zastosowań np. przez ostrzeżenie "nie stosować do łożysk; przestaje być pastą powyżej 300stC" (w łożysku działają jak materiał ścierny). Niewykształcony w smarowaniu człek się zbyt dużo spodziewa i potem powstają wątpliwości co do jakości produktu.
Ciągnąc wątek temperatury pracy smarów, bardzo trudno znaleźć smar do łożysk w postaci pasty mogący pracować stale w temperaturze powyżej 250stC. Ew. dane reklamowe na temat temperatur pracy powyżej 250stC, po sprawdzeniu czy nie jest to tzw. smar suchy, traktował bym z ostrożnością. A do przemysłu spożywczego (odporność na kontakt z wodą, kwasy, nietrujący) to już w ogóle jest trudno... znalazłem na razie jedynie "Turmsilon LMI 5000" do 220stC. Nie wiem jak z jego dostępnością, ale to już kwestia na inny temat.
Pozdrawiam.
: wtorek 21 cze 2011, 18:17
autor: megabit
Kupiłem:
http://www.dealextreme.com/p/nextorch-s ... ance-47418
Smar jest bardzo gęsty i wydaje mi się, że jego celem jest bardziej zapewnienie szczelności połączeń z o-ringami niż smarowanie gwintów. Tak więc do latarek typu twist nadaje się średnio, bo połączenie gwintowe pracuje ciężej.
: wtorek 21 cze 2011, 19:30
autor: Nightmare
megabit pisze:Kupiłem: http://www.dealextreme.co...intenance-47418
Ja również posiadam ww smar
i faktycznie jest jak pasta dlatego używam go do latarek eksploatowanych w trudny warunkach a na codzień kupiłem taki:
http://allegro.pl/smar-silikonowy-tf-z- ... 29096.html
: poniedziałek 03 paź 2011, 17:32
autor: FreeMagenta
Przepraszam za odgrzewanie starego tematu
Jako że w mojej UF-980L zmieniam baterie co najmniej 2-3 razy dziennie, wolę by gwinty trzymały się jakoś przynajmniej przez rok
. Chwilowo używam smaru silikonowo - teflonowego - choć mam wrażenie że gwinty pracują w sposób lekko chropowaty, to nie widać ciemnego metalicznego pyłu jak poprzednio (używałem ciekłej parafiny).
Jeśli chodzi o smar miedziany, to nie wiem czy używanie go na aluminiowych (czy żelaznych) gwintach to dobry pomysł - przy odrobinie wilgoci mogą tworzyć się mikroogniwa.
Czego jeszcze można spróbować? Parafina i olej wazelinowy nie sprawdzają się kompletnie, wspomniany smar nieco lepiej, ale mimo wszystko mam wrażenie, że można by było znaleźć coś lepszego...
Przy okazji smar miedziany można by chyba było sprawdzić rozpuszczając odrobinę w kwasie azotowym i traktując amoniakiem
choć chyba nie każdy ma dostęp do kwasu azotowego.
: poniedziałek 03 paź 2011, 19:00
autor: greg
Smar silikonowy lub silikonowy z teflonem. Nic innego. Jeśli coś "chrobocze" to po prostu gwint jest kiepskiej jakości lub zabrudzony kurzem, pyłem itp. Sprawdzisz czyszcząc do gołego i smarując świeżym smarem.
Dobry gwint + smar silikonowy chodzi idealnie gładko.