Podziel się swoim smutkiem
Usmażyłem XM-L2 U2 1C Noctigon'a podczas domowych testów
Mimo solidnego radiatora silikonowa soczewka rozleciała się od ciepła po 10 minutach katowania.
17W to chyba za dużo - podłoże 16mm nie dało rady odprowadzić całego ciepła.
Mimo solidnego radiatora silikonowa soczewka rozleciała się od ciepła po 10 minutach katowania.
17W to chyba za dużo - podłoże 16mm nie dało rady odprowadzić całego ciepła.
Jakoś tak, w tych okolicach lekko ponad 4A... chwilowo nawet na 5A wskoczyłem, ale cofnąłem.artur_n pisze:Przy jakim prądzie testowałeś, 4 - 4,5A?
Pierwsze minuty nie zapowiadały tragedii - wszystko ładnie się nagrzewało.
Aluminiowy radiator 50x50x50mm miał ok 40-50°C.
Być może winne jest małe 16mm podłoże + tania biała pasta termo.
Teraz ostrożniej będę testował... 22zł poszło w plecy dioda już nie świeci tak ładnie...
Na przyszłe eksperymenty spróbuję z blokiem miedzi, lepszą pastą no i podłożami 20mm
Uuu, Jak mi padł Laptop, to udało mi się niedrogo jego kadłubek dostać (płyta, główna + część obudowy) przełożyłem i tak już 2 lata więcej żyje, ale w tym przypadku, może się nie opłacać.Pyra pisze:Dziś padł mój ulubiony laptop, Compaq evo N610C...
Z podobnej klasy (14"), to moja żona jest szczęśliwą posiadaczką ThinkPada X60s (Core Duo), kupiony z 2 lata temu za ok 550zł (po roku za 120zł dużą baterię, żona dokupiła, z 3,5h na niej działa). Moim zdaniem za taką cenę, to świetny sprzęt. Oczywiście ma swoje wady, ale coś za coś, no i co nie ma wad... Jeszcze dodam, że już byłem 2 razy świadkiem, jak ten Thinkpad spadał z biurka na podłogę - brak śladów uszkodzeń
U mnie też tak było jak padła moja Tośka A200, naprawa u zaprzyjaźnionego serwisanta okazała się nieopłacalna (koszt wymiany płyty: 800zł).
Zakupiłem następcę Tośki (Dell), ale nie spisałem sprzętu całkowicie na straty tylko zaczaiłem się na Allegro w poszukiwaniu sprawnej płyty.
Nie było łatwo bo w tym modelu producent stosował cztery różne typy płyt głównych zupełnie niekompatybilnych ze sobą.
I w końcu po kilku miesiącach udało się, znalazłem za 280zł sprawną płytę główną pochodzącą z komputera w którym dzieciaki poprzedniego właściciela stłukły matrycę i połamały zawiasy, w dodatku z mocniejszym procesorem niż ten, który był oryginalnie u mnie.
Po konsultacjach ze sprzedającym, porównywaniu drogą mailową zdjęć obu płyt doszliśmy do wniosku, że płyta będzie pasować (statecznie zwrot jakby jednak nie pasowałą) sam przełożyłem bebechy, Tośka chodzi do dziś jako zapasowy laptop, a i satysfakcja z samodzielnej "naprawy" spora.
___
Zakupiłem następcę Tośki (Dell), ale nie spisałem sprzętu całkowicie na straty tylko zaczaiłem się na Allegro w poszukiwaniu sprawnej płyty.
Nie było łatwo bo w tym modelu producent stosował cztery różne typy płyt głównych zupełnie niekompatybilnych ze sobą.
I w końcu po kilku miesiącach udało się, znalazłem za 280zł sprawną płytę główną pochodzącą z komputera w którym dzieciaki poprzedniego właściciela stłukły matrycę i połamały zawiasy, w dodatku z mocniejszym procesorem niż ten, który był oryginalnie u mnie.
Po konsultacjach ze sprzedającym, porównywaniu drogą mailową zdjęć obu płyt doszliśmy do wniosku, że płyta będzie pasować (statecznie zwrot jakby jednak nie pasowałą) sam przełożyłem bebechy, Tośka chodzi do dziś jako zapasowy laptop, a i satysfakcja z samodzielnej "naprawy" spora.
___
Witam
Ten był dość intensywnie eksploatowany przez kilka ostatnich lat. Wymieniłem klawiaturę, matrycę, dołożyłem wifi i bluetutha, przeżył dwa dyski twarde... Najbardziej mi zależy na złączach lpt i rs232. Sporo programów na nim napisałem i dzielnie uczestniczył w dalszych wypadach na kesze.
Pozdrawiam
Ten był dość intensywnie eksploatowany przez kilka ostatnich lat. Wymieniłem klawiaturę, matrycę, dołożyłem wifi i bluetutha, przeżył dwa dyski twarde... Najbardziej mi zależy na złączach lpt i rs232. Sporo programów na nim napisałem i dzielnie uczestniczył w dalszych wypadach na kesze.
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Zobaczę jak znajdę chwilę, lapek się żonie (Jonasz...) zwiesił, potem go jeszcze raz uruchomiłem po resecie przez wyjęcie baterii i po kilku minutach znów zwiecha, a potem to już tylko ciemny ekran i migająca dioda.krzycho_ pisze:Pyra trzeba by się przyjrzeć dokłaniej ale w starych Compaqach lubią polecieć mosfety lub przetwornica (na MAXie).
Pomierz czy masz napięcia 5 i 3,3 na cewkach.
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Przyszedł dziś do mnie zasilacz ATX firmy Delta... i okazał się, że rozmiar wcale nie jest ATX i nie pasuje do obudowy, tak, że szykuje się odsyłanie i oby zwrócili wszystkie koszty... No i szukanie kolejnego niedrogiego...
A taki fajny był, solidny, cichutki...
A taki fajny był, solidny, cichutki...
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Wtorek - pobudka o 5 na 6 do pracy, powrót 23.30,
Środa - pobudka o 5 na 6 do pracy, powrót 23.45, żonie padło auto, nie pali, jak pali to na jeden cylinder i kopci jak stara lokomotywa, CC 700 gaźnik aisan, wymieniłem świece, kable wysokiego napięcia, i wszystkie wężyki w tym porypanym gaźniku, dzięki Bogu działa, o 1.30 "już" byłem w łóżku.
Czwartek - pobudka o 5 na 6 do pracy, jakoś ta robota nie idzie ("niektórzy" nie rozumieją , że skoro 100m można przebiec w 10 sek. to dlaczego maratonu nie da się zrobić w 1godz i 15min) ale zrobione co trzeba i 20.00 "już" w domu.
Razem prawie 48 godzin samej pracy plus naprawa bolidu żony w przeciągu 63 godzin, lecę na twarz.
Środa - pobudka o 5 na 6 do pracy, powrót 23.45, żonie padło auto, nie pali, jak pali to na jeden cylinder i kopci jak stara lokomotywa, CC 700 gaźnik aisan, wymieniłem świece, kable wysokiego napięcia, i wszystkie wężyki w tym porypanym gaźniku, dzięki Bogu działa, o 1.30 "już" byłem w łóżku.
Czwartek - pobudka o 5 na 6 do pracy, jakoś ta robota nie idzie ("niektórzy" nie rozumieją , że skoro 100m można przebiec w 10 sek. to dlaczego maratonu nie da się zrobić w 1godz i 15min) ale zrobione co trzeba i 20.00 "już" w domu.
Razem prawie 48 godzin samej pracy plus naprawa bolidu żony w przeciągu 63 godzin, lecę na twarz.
Też tak kiedyś miałem - studia dzienne i praca. Wstawałem ok 5:30 i jechałem na uczelnie lub do pracy w zależności od planu na studiach. Po zajęciach wracałem do pracy i tak do 22-23. Po ok. 2 miesiącach sąsiedzi zaczęli się mojej mamy pytać czy się wyprowadziłem bo mnie dawno nie widzieli. 2 lata tak żyłem, usypiałem wszędzie gdzie się dało, autobus (kierowca na pętli mnie budził), na wykładach (standardowo wykładowcy kazali mnie budzić), w pracy przeważnie dawali mi 30 min drzemki.