lampka karbidowa
lampka karbidowa
używał ktoś?
Pamiętam jak kilkanaście lat temu jak byłem na działce z dziadkiem to miał taką to mi pokazał jak świeci to ustrojstwo, nie powiem fajna rzecz z dawnych lat, ale jeszcze lepsza zabawa była potem jak zaczęliśmy strzelać z wykorzystaniem karbidu i wykurzaliśmy krety, ot wsypywało się, zalewało i zasypywało w jednym kopcu , czekało potem podpalało a inny kilka metrów dalej został wysadzony
UF C2: XM-L2 T6 3C @8AMC; XM-L U2 1C @10AMC; XM-L2 T6 3C@10AMC; XM-L2 U3 7A@10AMC
zastanawiam się - ponoć czasem się tak działo, że się przytkała, acetylen się gromadził i było BUM. Na rowerze to jeszcze pół biedy. Ale również czołówki były w tym "systemie". Chociażby w kopalniach.
Ktoś z was używał karbidówek? I wie coś o tych wybuchach?
Tak faktycznie było czy raczej "jeśli ktoś nie dbał, nie czyścił to może..." ?
Ktoś z was używał karbidówek? I wie coś o tych wybuchach?
Tak faktycznie było czy raczej "jeśli ktoś nie dbał, nie czyścił to może..." ?
Ostatnio zmieniony środa 12 gru 2012, 09:36 przez jacob, łącznie zmieniany 1 raz.
Jedyna możliwość wybuchu to wtedy gdy ogień dostanie się do zbiornika. Dlatego należy odczekać chwilę po uruchomieniu wytwornicy, aby acetylen wypchnął całe powietrze ze środka. Zatkanie palnika nie może spowodować eksplozji, ktoś Ci bzdur nagadał. Woda kapie do zbiornika z karbidem grawitacyjnie. Gdy ciśnienie acetylenu jest zbyt duże to nie pozwoli wodzie dalej lecieć. Gdy ciśnienie jest jeszcze większe, to acetylen ucieka przez zbiornik z wodą, a woda tym bardziej nie leci. Jak widać jest to samoregulująca się konstrukcja.jacob pisze:Ktoś z was używał karbidówek? I wie coś o tych wybuchach?
PS: Czołówki owszem były i są (np. Petzl Aceto), górnicze również, ale o górniczych czołówkach karbidowych to jeszcze nie słyszałem. Ani o czołówkach ani o nahełmnych. Wiesz coś więcej na ten temat?
Pozdrawiam
mój wujek jak pracował w kopalni w latach 50tych to takiej używał
Ostatnio zmieniony środa 12 gru 2012, 09:37 przez jacob, łącznie zmieniany 1 raz.
Jako grotołaz używałem acetylenu. Znakomite,mocne,przyjemne światło. Potrzebny karbid i woda. Karbid tani, kupowaliśmy w beczkach dla klubu. Wytwornica oprócz acetylenu wytwarzała ciepło odpadowe, przez nas wykorzystywane do ogrzewania się na postoju. Każdy z nas miał również przetykacz do dyszy - często się palnikiem zawadzało o coś i się zatykała. Tylko raz widziałem efekt zatkania samej wytwornicy - dolna część się nadęła i wyrwała gwint, nic nie wybuchło. Ilość światła oceniam na 300-600 lm, ale to zależy od dyszy - są różne. Na jednym ładowaniu wytwornica pracowała 5-8h. Był tylko jeden, ale poważny problem - zlasowany karbid, wyjątkowy, trujący syf. Większość oczywiście wyrzucała go do worków i wynosiła do utylizacji, niestety zawsze się zdarzył matoł wywalający ten syf do wody, a taka woda to już trucizna. No i to była najważniejsza przyczyna przejścia na elektrykę.
pozdrav
Kiedyś na torchu przewijała się dyskusja odnośnie zastępowania lampy karbidowej LEDami - wyszło, że karbid magazynuje dużo więcej energii na kilogram masy niz akusy Li-Ion.
I jako ciekawostka cytat z wypowiedzi kolegi "Krystek" odnośnie lamp karbidowych vs, żarowych (mowa o karbidówkach):
"Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że lampy takie mało tego, że dają dużo więcej światła to jeszcze są zapalnikami do nagromadzonego w jaskiniach gazu. Chodzi o to, że odpalają gaz jak jeszcze jego stężenie jest na tyle małe że jego zapłon nie zabije grotołaza. To taki mój mały OT."
I jako ciekawostka cytat z wypowiedzi kolegi "Krystek" odnośnie lamp karbidowych vs, żarowych (mowa o karbidówkach):
"Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że lampy takie mało tego, że dają dużo więcej światła to jeszcze są zapalnikami do nagromadzonego w jaskiniach gazu. Chodzi o to, że odpalają gaz jak jeszcze jego stężenie jest na tyle małe że jego zapłon nie zabije grotołaza. To taki mój mały OT."