Nie wszędzie tak jest dobrze jak mówisz, mój kolega za 1300 zasuwa, kwestia regionu i dostępności pracy, są takie miejsca gdzie idziesz na rozmowę zatrudnią 2 osoby przychodzi 300-400 inżynierówcudny pisze:Zmień pracę ! W Krakowie inżynier elektronik po studiach od razu zarabia 4000zł na rękę.
Dyskusje o zarobkach...
MPP-1 / Skyline I / L2P T6 / LL P7 / RC-39@XR-E R2 1.05A / C2 HA-III@T6 2.8A / Niwalker NWK600N1/ UF WF-501B / Balder SE-2@U3 3.04A / Shadov TC500 / SF M9
- smokuxx1987
- Posty: 2113
- Rejestracja: środa 16 maja 2012, 19:04
- Lokalizacja: Krosno
Skądś to znam.Zbychur pisze:.Defcio pisze:wyzywa wszystkich że są drodzy w utrzymaniu ponieważ za dużo zarabiają i za drogie nowe części wkładają do maszyn .
Pracowałem kiedyś w sklepie z markowym obuwiem i ciuchami (dawne czasy, kiedy już zupełnie nie było roboty). Zarabiałem 650zł a na przejazdy szło 280zł. Był styczeń, wyprzedaże ruch jak diabli, magazyn był po schodach nad sklepem, klient przychodził i -Pół numeru większe proszę, albo mniejsze i tak człowiek latał przez 12 godzin po tych schodach jak pies. Koniec miesiąca, obrót ponad 360 tyś zł na 6 osób, ja sam miałem zrobione 94 tyś obrotu. Wypłaty bez zmian. Idę do szefa o co słyszę?
- Ale ja wam nie mogę dać więcej bo towar szedł po przecenach i nic na tym nie zarobiłem.
Ja: Szefie ale my tu zap..... jak małe samochodziki
Szef: Jesteście młodzi to wam nie zaszkodzi a i kondycja nie podupadnie, a jak chcesz się dorobić to zagraj sobie w totka.
Ja: Zagram, a jak przypadkiem wygram, to tu przyjdę i powiem że chcę zrobić większe zakupy ale pod warunkiem, że sam szef mnie będzie obsługiwał i tak mu poprawię kondycję, że będę się mu śnił do końca życia.
To był mój ostatni dzień w tej pracy, ale reszta mówiła, że następny miesiąc mieli już o 300zł lepszy. A ja kolejne 3 m-ce na bezrobociu . Tu jest właśnie trudny wybór, postawić się czy stulić uszy. Ja swojego postępowania nie żałuję i pewnie zrobiłbym tak samo drugi raz, bo czasami przełożeni zapominają, że bez zwykłego robola ich po prostu niema.
Pracowałem w pewnej sieci sklepów (ponad 600 w całej Polsce) jako magazynier.
A w praktyce człowiek od wszystkiego i tak samo magazyn był na piętrze - 1 a sklep na parterze. I po 8 godzin latania tam i spowrotem góra i dół za 1100 zł miesięcznie.
Oświetlenie na magazynie takie jak bym świeczki pozapalał po kątach, jak przyszło odbierać towar z faktury drukowanej z faxu to sz..... człowieka trafiał..., 10 palet po 300 pozycji na każdej fakturze.
Kierowniczka straszyła że pozabiera premie które i tak wynosiły po 200 zł max.
Jak trzeba było coś naprawić to wtedy ładne oczy robiła i chwaliła, co i tak nie miało wpływu na wypłate.
Po 2 latach mojej pracy przyszła jakaś nowa dziewczyna i po miesiacu na szkolenie kierownicze, nie mając zielonego pojęcia o funkcjonowaniu danego sklepu, obrotach, zamówieniach itp.
Owszem, masz rację, ale byłem świadomy tego, że dostanę bezrobocie, które wynosiło więcej niż zostało z wypłaty po odliczeniu kosztów dojazdu. Pracowałem zawsze, od podstawówki u gospodarzy, na budowach itp. Od drugiej klasy ogólniaka już regularnie 3 razy w tygodniu chodziłem do pracy. W domu się nie przelewało a ja też chciałem mieć np. levi'sy jak inni koledzy. Nawet pamiętam jak dziś, gdy dzień przed maturą z kolegą we dwóch rozładowaliśmy 40 ton cementu za 40 zł na głowę. Najbardziej denerwowało mnie podejście ludzi, którzy podchodzili w barzejezjacek pisze:A jakbyś miał żonę i małe dziecko? Tu wybór się komplikuje.Zbychur pisze: ...
Ja swojego postępowania nie żałuję i pewnie zrobiłbym tak samo drugi raz
....
- Pożycz na "soczek", bo wiesz nie ma roboty, a ja za 3 zł/godz. pracował nie będę.
Zawsze znalazłem robotę, za grosze, dorywczo, ale zawsze miałem na "soczek". Nigdy nie musiałem chodzić i pożyczać. Jak nie było kasy to siedziałem w domu. Teraz kiedy jest rodzina może inaczej człowiek myśli, ale uważam, że trzeba też znać swoją wartość i szanować oprócz innych również siebie. Dziś moja pensja nie jest adekwatna do harówy, ale mam za co żyć i w miarę utrzymać rodzinne. Zawsze mogło by być więcej, ale znając nasza narodową mentalność i tendencje do narzekania - zawsze będzie mało. Ale jeśli będzie trzeba, będę pracował jeszcze więcej, dla małej Nadusi.
To się rozpisałem, sorki już kończę.
Koledzy,
Rozważaliście możliwość migracji do większego miasta? We Wrocławiu zarobki wydają się znacznie lepsze (np. znajomy do bardzo lekkiej pracy w magazynie wypłaca 10zł/h netto).
Ja zatrudniam głównie programistów, zarobki są więc oczywiście inne... Ale jakby ktoś z Was potrafił programować (w czymkolwiek, preferuję python/yui) i szukał pracy we Wrocławiu to zapraszam na PW by umówić się na spotkanie..
Rozważaliście możliwość migracji do większego miasta? We Wrocławiu zarobki wydają się znacznie lepsze (np. znajomy do bardzo lekkiej pracy w magazynie wypłaca 10zł/h netto).
Ja zatrudniam głównie programistów, zarobki są więc oczywiście inne... Ale jakby ktoś z Was potrafił programować (w czymkolwiek, preferuję python/yui) i szukał pracy we Wrocławiu to zapraszam na PW by umówić się na spotkanie..
Witam
W tym roku miałem jubileusz, 25 lat pracy. Pracować zacząłem w 87r nie do końca zgodnie z wykształceniem (średnie elektryczne) w 1998 zostałem inspektorem ds automatyki, w 1999r naczelnikiem ds. automatyki (kontrakt, pensja 1,2 średniej krajowej). Potem różnice poglądów z dyrektorem spowodowały, że zostałem mistrzem ds. automatyki, na działce/warsztacie. 7 lat temu ściągnięty do biura przez poprzedniego szefa. Od tej pory chłopiec od wszystkiego... Sporządzanie pism i dokumentacji, załatwianie części (jak nie ponaglasz to znaczy nie potrzebujesz) zajmowanie się sprawami magazynowymi w dziedzinie automatyki, kierowca, usuwanie usterek przy których innym "skończyła się wiedza". Częste wyjazdy do innych jednostek w ramach "pomocy". Praktycznie 24h na dobę pod telefonem awaryjnym, ściągany do pracy z urlopu, nawet o 2 w nocy, za "kiedyś sobie odbierzesz te godziny".
Co prawda dotychczasowi szefowie to doceniają i nigdy się o podwyżkę nie musiałem prosić, zarabiam nawet więcej niż koledzy z wyższym... Teraz najważniejsze 2370zł na rękę.
Pozdrawiam
W tym roku miałem jubileusz, 25 lat pracy. Pracować zacząłem w 87r nie do końca zgodnie z wykształceniem (średnie elektryczne) w 1998 zostałem inspektorem ds automatyki, w 1999r naczelnikiem ds. automatyki (kontrakt, pensja 1,2 średniej krajowej). Potem różnice poglądów z dyrektorem spowodowały, że zostałem mistrzem ds. automatyki, na działce/warsztacie. 7 lat temu ściągnięty do biura przez poprzedniego szefa. Od tej pory chłopiec od wszystkiego... Sporządzanie pism i dokumentacji, załatwianie części (jak nie ponaglasz to znaczy nie potrzebujesz) zajmowanie się sprawami magazynowymi w dziedzinie automatyki, kierowca, usuwanie usterek przy których innym "skończyła się wiedza". Częste wyjazdy do innych jednostek w ramach "pomocy". Praktycznie 24h na dobę pod telefonem awaryjnym, ściągany do pracy z urlopu, nawet o 2 w nocy, za "kiedyś sobie odbierzesz te godziny".
Co prawda dotychczasowi szefowie to doceniają i nigdy się o podwyżkę nie musiałem prosić, zarabiam nawet więcej niż koledzy z wyższym... Teraz najważniejsze 2370zł na rękę.
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.