Witam, przepraszam za trywialne pytanie, ale czy ktoś ma lepszy sposób od wyrywania blaszek w celu odłączenia ogniw z pakietu? Zawsze pozostają takie ostre "resztki" po zgrzewie i usuwam je szlifierką żeby nie tyrały sprężynek i styków.
Może ktoś ma skuteczniejszy sposób?
Ja to robię takim pospolitym tapeciakiem łamanym, segmentowym, całkiem ładnie się ścina blaszki powoli na okrętkę, po trochu z każdej strony, a jeszcze lepiej czymś puknąć w ostrze od góry, pozostałości zgrzewów zeszlifowujemy, czasami nawet i szlifować nie trzeba bo nic nie zostaje na stykach.
Skaktus - też mi się przedziurawiło jedno ogniwo jak odrywałem blaszkę od ujemnego bieguna chwiejąc nią na boki. Trzeba uważać bo żartów nie ma! Syknęło i jakby mokre się zrobiło.
Uważać trzeba też na biegun dodatni żeby podważając blaszki nie przebić czasami cienkiej koszulki na brzegu ogniwa bo zwarcie gotowe!
Najlepiej zabezpieczyć krawędź oklejając kilka razy mocną taśmą izolacyjną.
Ja kiedyś rozszczelniłem minusowy terminal w panasonicu (chyba 2400mAh). Faktem jest, że była bardzo mocno (za mocno) przygrzane. Tak więc nie tylko w niemarkowych możne się to zdarzyć, trzeba uważać.
Moje ogniwo to było jakieś no-name. Skończyło się tym że zaczęło "fuczeć" więc szybko poleciało za okno. Potem "fuczało" jeszcze jakiś czas i mu przeszło. Od taki nerwus.
skaktus pisze:Moje ogniwo to było jakieś no-name. Skończyło się tym że zaczęło "fuczeć" więc szybko poleciało za okno. Potem "fuczało" jeszcze jakiś czas i mu przeszło. Od taki nerwus.
Było zalać wodą, poleciałoby dalej .
Oczywiście żart, nie gasić litu wodą!
krzycho> Bez takich , bo jeszcze ktoś zrobi to na serio.
Ostatnio zmieniony wtorek 20 lis 2012, 18:17 przez Hetman, łącznie zmieniany 3 razy.
Lit jest bardzo aktywnym metalem (jak wszystkie litowce i berylowce). W żadnym wypadku kontaktu z wodą,
bo będą litowe fajerwerki wszędzie gdzie im się spodoba...