Witam, jakiś czas temu zbudowałem sobie HID`a http://www.swiatelka.pl/viewtopic.php?t=5361
Było wszystko fajnie, latarka świeciła. Sprawdzałem ją w dość niskich temperaturach (-15 ÷ -20°C) jak i w warunkach domowych. Ostatnio zabrałem ją na nocne wędrowanie, na początku było wszystko w porządku. Po kilku godzinach (marszu oczywiście, akumulator starcza na 1,5h ) chciałem ją zapalić. Błysnęło i koniec, latarka nie chciała zapalić. Przyświecając czołówką zauważyłem, że bańka w palniku była jakby okopcona. Generalnie zamiast przeźroczysta była szara. Biorąc poprawkę na to, że tej nocy przebyłem dość spory dystans a co za tym idzie byłem zmęczony więc moje obserwacje mogły być trochę mylne. W ciągu kilku kolejnych godzin próbowałem ją załączyć, bez rezultatu. Po powrocie do domu i kilkugodzinnym odleżeniu w plecaku latarka odpaliła od razu.
Czytając posty na forum nie natrafiłem na takie przypadki. Zastanawiam się co mogło być przyczyną takiego zachowania. Mogło coś zaparować (chociaż wątpię w to). Podejrzewałem też uszkodzenie przewodu WN jednak na miejscu otworzyłem latarkę i przewodem poruszałem kilka razy. Mało prawdopodobne jest więc jego przerwanie.
Spotkał się ktoś z szanownych kolegów z takim przypadkiem?
Problem (z palnikiem?)
Ten okopcony jarznik jest chyba standardem w chińskich HIDach. W moich obydwu można zaobserwować zmatowienie bańki od góry. Nie wpłynęło to jakoś drastycznie na jasność. Twój problem jest na 90% spowodowany kiepską przetwornicą, która najwyraźniej nie lubi mrozu. U siebie mam to samo jak próbuję odpalić HIDa na mrozie. Pracuje bez problemu nawet przy -20°C, ale jeśli pozwolę przetwornicy ochłodzić się do temperatury zewnętrznej to są spore problemy z zapłonem lampy, a czasami nawet w temperaturze pokojowej rusza za 2-3 razem.
Pozdrawiam
- Power2Nite
- Posty: 169
- Rejestracja: czwartek 19 lis 2009, 19:48
- Lokalizacja: Wawa
Najnormalniej w świecie, podczas mrozu akumulator odmówił posłuszeństwa, a jego energia była zbyt niska by przetwornica podtrzymała lampę po starcie. W przypadku zapłonu i natychmiastowego wygaszenia powstaje wewnątrz komory wyładowczej ciemny nalot przypominający dym, jednak lampa jest w pełni sprawna i po pełnym cyklu rozgrzewania i stygnięcia odzyska przeźroczystość. Wszystko jest OK.
Z zaświeconą latarką mniej widzisz ty, a bardziej widać ciebie.
Otóż właśnie. Stawiam na spory spadek pojemności akumulatora na mrozie.
Sterownik extended v3.5 HE <klik>
Instrukcje sterowników w PDF <klik>
kontakt: info(at)krypton(dot)pl
(podstawić @ i . w stosowne miejsca)
Instrukcje sterowników w PDF <klik>
kontakt: info(at)krypton(dot)pl
(podstawić @ i . w stosowne miejsca)
Akumulator swoją drogą, ale jest to bardzo często spotykany problem wśród posiadaczy chińskich "ksenonów" w samochodach. Na mrozie nie chcą się włączyć światła, albo włączy się tylko jedno. W samochodzie to już chyba nie jest spowodowane akumulatorem. U mnie np. problem występuje tylko z jedną przetwornicą, druga do tej pory nie odmówiła współpracy ani razu. Oczywiście zgadzam się z przedmówcami, że może to być wina akumulatora, ale przetwornica również może mieć w tym swój udział.
Pozdrawiam
Kilka dni temu, wieczorem, zrobiłem eksperyment. Temperatura wynosiła kilka stopni poniżej zera.
Jako, że zwykle najpierw uruchamiam silnik, a dopiero później włączam światła (nie mam automatycznego włącznika), postanowiłem uczynić odwrotnie, czyli sprawdzić, czy niskie napięcie na akumulatorze może uniemożliwić pracę przetwornicy. A tak się akurat składa, że akumulator jest już dość mocno zużyty i słaby.
Zatem włączyłem światła, chińskie przetwornice radośnie odpaliły, palniki błysnęły i zaczęły się nagrzewać, zalewając pobocze zielonkawo-żółtym światłem (4300K).
Teraz czas na eksperyment. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, rozrusznik jęknął ciężko, z trudem obrócił 2-3 razy i silnik wystartował.
Prawy reflektor zgasł w tym momencie i już się nie uruchomił. Musiałem wyłączyć światła i po chwili włączyć je ponownie. Przetwornice wystartowały bez problemu.
Jako, że zwykle najpierw uruchamiam silnik, a dopiero później włączam światła (nie mam automatycznego włącznika), postanowiłem uczynić odwrotnie, czyli sprawdzić, czy niskie napięcie na akumulatorze może uniemożliwić pracę przetwornicy. A tak się akurat składa, że akumulator jest już dość mocno zużyty i słaby.
Zatem włączyłem światła, chińskie przetwornice radośnie odpaliły, palniki błysnęły i zaczęły się nagrzewać, zalewając pobocze zielonkawo-żółtym światłem (4300K).
Teraz czas na eksperyment. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, rozrusznik jęknął ciężko, z trudem obrócił 2-3 razy i silnik wystartował.
Prawy reflektor zgasł w tym momencie i już się nie uruchomił. Musiałem wyłączyć światła i po chwili włączyć je ponownie. Przetwornice wystartowały bez problemu.