ThinkPady to też nie są te same co kiedyś za IBM i nadal to jest jednak Lenovo z żartem a nie serwisem gwarancyjnym zwłaszcza dla klientów indywidualnych
Pracuję na Lenovo T480s i jestem bardziej niż zadowolony, zwłaszcza z tego, że nie obciążając bardzo procka można cały dzień przepracowac na baterii.
Do tego mocna i sztywna obudowa, czego chcieć więcej.
Tylko to jest laptop biznesowy, obecnie urządzenia konsumenckie nieważne jakiej firmy, to są niezbyt trwałe zabawki.
Hmm drogi ten T480s, przynajmniej na stronie gdzie ja sprawdzałem. Chyba właśnie zdecyduję się na tego DM tylko nie z X-kom, bo ta maja fajną konfigurację, ale brzydki jest. Wezmę nieco droższego z oficjalniej strony DM z lepszym dyskiem, procesorem, więcej GB grafiki i lepszym chłodzeniem. Jednak jak kupić laptopa na lata (liczę, że z 8 lat pochodzi) to nie chcę myśleć, że szkoda mi było dopłacić 200zł żeby mieć lepszego.
Od Lenovo na razie zrobię sobie przerwę. A więc co do tytułu tego wątku - DM wygrywa, a jak brać Lenovo to ThinkPady. Moje doświadczenia z Lenovo są do tej pory wyłącznie złe i rzeczywiście nie warto kolejny raz ryzykować. A nawet jak kiedyś robiłem czystą instalację Win10, to na infolinii powiedzieli mi, że sterowniki trzeba instalować w określonej kolejności, bo inaczej nie będą działać poprawnie. Nie wiem czy tak jest wszędzie indziej, ale mnie to zdziwiło.
Używam służbowego Lenovo ThinkPad T440 i jestem w miarę zadowolony.
Niestety to kastrat - nie ma dysku SSD (jakiś magnetyczny 7200), nie ma modemu LTE no i matryca TN.
Są co prawda jakieś odbarwienia na matrycy ale możliwe, że wynikają z nieprawidłowego użytkowania.
W plecaku mam sporo rzeczy i kiedyś nie separowałem matrycy od klawiatury.
Plecak parę razy spadł i miałem kilka niegroźnych wywrotek na rowerze.
Codziennie jeżdżę do pracy rowerem i wożę go w plecaku.
Do pracy jest bardzo dobry - lekki, mobilny itp.
Kiedy był nowy to dwie baterie pozwalały na pracę przez 8h.
Po 2 latach nie jest już tak dobrze, jednak codziennie baterie przechodzą cykl ładowania -> rozładowania -> ładowania.
Raz padła klawiatura (chyba). Serwis w firmie wymienił następnego dnia.
Gdyby tu był dysk SSD, modem LTE, matryca IPS i klawiatura numeryczna to byłby chyba idealny
Zapewne jest taka konfiguracja T440 ale nie miałem potrzeby szukać/sprawdzać.
Zdecydowanie brałbym jakąś zadbaną używkę, np. poleasingową, biznesową maszynę, bo te wszystkie teraźniejsze "plasticzaki" (ceny w przedziale 2500zł - 3500zł), to w sumie jest szrot nie wart tych pieniędzy przy komputerach z wyższej półki.
Starsze, kilkuletnie modele, które kosztowały w czasie premiery, pięć, sześć tysięcy złotych można trafić dziś za 500-1000zł i będą nadal oferować standardy o niebo wyższe od dzisiejszych "lowendowców", a nawet sprzętów ze średniej półki cenowej.
Ja przerobiłem, to już na kilku firmach i to takich, które akurat w swoim czasie miały renomę tych "lepsiejszych, nie psujących się".
Toshiba Satelite 15" (kupiona jako nowa za ~3500zł), jakiś rok po okresie gwarancyjnym zdechła na amen ("uszkodzenie mostu północnego"), naprawa nieopłacalna, sam ją sobie z czasem naprawiłem wymieniając cała płytę główną kiedy ceny części już spadły.
Dell Inspiron 17", ten model był nawet dosyć fajny, pomijając fakt, że wentylator był bardzo głośny i z fabrycznie skopanym chłodzeniem, co spowodowało z czasem śmierć procesora grafiki (wymiana na nowy 300zł), ale konstrukcja mechanicznie dosyć trwała, spadł mi raz na twardą podłogę z 1,5m, otwarty, rantem, jak leciał miałem już w oczach konieczność zakupu nowego laptopa, ale po upadku okazało się, że wypięło się tylko kilka zatrzasków ramki matrycy i maskownicy klawiatury, nawet rozebrałem go "do proszku" przy okazji czyszczenia radiatora i wentylatora i w środku też żadnych uszkodzeń nie stwierdziłem.
Ostatecznie spadła na niego mała lampka, taka przypinana klipsem do mebli, uderzyła w okolicę włącznika i laptop od tamtej chwili nie działa. Jego wadą była też konieczność każdorazowego, całkowitego rozłożenia by wyczyścić wspomniany wyżej radiator i wentylator, przy kupnie laptopa warto zwrócić uwagę jak łatwy jest dostęp do tych podzespołów. O swoje laptopy zawsze dbałem pracowały zawsze "na twardym", regularnie czyszczone i głównie w domu, wynosiłem je tylko kilka razy w teren.
Takie oto historie ze sprzętem ze średniej półki cenowej.
Teraz poszedłem w końcu po rozum do głowy i zamiast wydawać 3000zł na kolejnego "plasticzaka", kupiłem sobie w lombardzie Della Latitude E5430 za raptem 350zł, trafił się sprzęt jak nowy, bardzo cichy, konfiguracja mnie w zupełności zadowala (SSD, i5, 6Gb RAMu), dostęp do bebechów też świetny, odkręca się dwie śrubki, zdejmuje panel i jest bezpośredni dostęp do wentylatora, radiatora, dysku i kości RAMu. To zupełnie inna filozofia konstrukcji niż w sprzętach "dla gminu".
Myślałem, że sprawa już rozwiązana. Ale okazało się, że w sklepie zaoferowali mi tego Lenovo L340 za 2800zł. Parametry takie same jak w DM za 3180zł, jedynie DM dysk ma lepszy, M.2 PCI, zamiast podstawowego SSD. A do DM muszę dokupić jeszcze system, więc cena 500+. A no i chłodzenie ma lepsze DM, 4 wyloty powietrza zamiast 1. Bateria wymienialna i łatwy dostęp do podzespołów - miejsce na jeszcze dwa dyski i jeden RAM. Ale cena by mnie wyniosła jakieś 3700zł. A więc 900zł więcej za lepszy dysk, możliwość konfiguracji (np dołożenie RAM) i wymienialną baterię, lepsze chłodzenie i więcej portów na wszystko po bokach.
A ja zapytam tak - mam Asusa, lat 12 na C2D, powoli gdzieś tam się rozglądam za czymś nowszym. Czy ktoś z Was może powiedzieć, czy istnieją laptopy, które mają wyjmowane akumulatory, tak abym mógł go wyjąć i go nie dobijać ciągłym doładowywaniem ?
Teraz to większość laptopów ma opcję wyjęcia akumulatora. Z reguły sprowadza się to do odblokowania zaczepów i po sprawie. Pomijam tutaj ultrabooki czy inne takie.
Dziubek pisze:Teraz to większość laptopów ma opcję wyjęcia akumulatora. Z reguły sprowadza się to do odblokowania zaczepów i po sprawie. Pomijam tutaj ultrabooki czy inne takie.
Jesteś pewny tego co piszesz ? Sprzedaje w pracy laptopy głównie w przedziale 900 - 6000 zł i każdy ma wbudowany akumulator bez możliwości wyjęcia. Tyczy się to typowych laptopów tj. do grania, lowend jak i średniej półki od choćby Della czy HP, Asus, Acer... Oczywiście samo aku można wyjąć, rozbierając kadłubek a mi o to nie chodzi. Chciałbym działać tak jak teraz w swoim obecnym Asusie - podnoszę lapka, wyciągam zabudowane 18650 i po sprawie.
No to mnie zaskoczyłeś Ci powiem. Nie sprzedaję sprzętu już od lat, siedzę bardziej w usługach i jak mam jakiś lapek do wglądu to z reguły są z wyjmowanymi akumulatorami. Chyba że te nowsze modele, 2017-2018 i wyżej, są już robione jako jednorazówki.
Swoją drogą, siedzisz w temacie i nas pytasz ? Skoro handlujesz tym to podpytaj też handlowców w AB, Incom czy gdzie tam się zaopatrujesz w sprzęt. Chyba najszybsze rozwiązanie
Ja się nie zaopatruję, mi przysyłają. Teraz głównie sprzedają się "szitowce" w stylu aby taniej. Nie mam dostępu do całego rynku, miałem nadzieję że coś znacie lub wam się obiło o uszy. Ja od ponad roku nie widziałem żadnego z wyjmowanym aku.
Jeżeli mówimy o tych wynalazkach za 1xxx coś zł, to możliwe. Miałem raz Lenovo z tego budżetu. Dział jak krew z nosa. Poradziłem aby włożyli ssd, nawet tańszy, i ruszy odczuwalnie z kopyta. Stary dysk przełoży się na miejsce napędu. Zgodzili się. Przy wyjmowaniu podzespołów z tego cuda okazało się że płyta główna to maleństwo jakich nie widziałem w laptopach, a by było weselej, w miejscu napędu nie było opcji podłączenia niczego. Laptop miał dosłownie opcję podłączenia jednego dysku sata (wewnątrz) i koniec.
Rozumiem że cena musi na czymś się odbić, ale to już przegięcie. W zasadzie nie ma co się dziwić że sklepy ze sprzętami poleasingowymi mają się dobrze. W tej cenie sprzęt używany to przepaść jakościowa w porównaniu z tymi wynalazkami.
Gamingowe MSI miały wyjmowane aku, ale jak widać co się dzieje, to nie wiem jak jest teraz. Mój model przynajmniej ma "taki bajer", ale do nowych modeli on nie należy.
Obecnie, z tego co sprzedaję w budżecie 2 - 3K nie kupił bym nic z Lenovo, HP i Della. Nie wiem dlaczego, ale wszystko co jest na Win10 i na dysku talerzowym, chodzi gorzej niż laptop z przed 5 lat o gorszych parametrach. Nawet patrząc na to co mam i co jest sprzedawane, mam wrażenie że mój C2D czasem lepiej sobie radzi niż dzisiejsze laptopy na i5 8 generacji.
Tależowca najlepiej od razu przełożyć do drugiej kieszeni jako magazyn, a system postawić na SSD, tu wystarczy 100-120GB, a takiej pojemności maluchy nie są już drogie.
Impuls elektryczny zawsze będzie szybszy od mechaniki.
Oczywiście SSD mają swoje wady i zalety, jak padnie tradycyjny, magnetyczny HDD, to rzadko winowajcą są nośniki (talerze), raczej to elektronika dysku siada, odzyskanie danych z takiej padliny jest w miarę proste i stosunkowo tanie, jak zdechnie SSD, to tu już jest z odzyskiem dużo trudniej i drożej, jeżeli w ogóle się da.
Fluxor pisze:skaktus, kup ThinkPada i ustaw próg ładowania powyżej, którego po prostu nie będzie się ładować.
To i tak rozwiązanie najlepsze, choć wciąż nie ratuje baterii. Jeśli w obudowie masz 40 lub więcej stopni, to bateria w takich warunkach nawet na 60% szybko straci na pojemności. Dlatego uparłem się na wyjmowalną (no i dlatego też, że moja bateria padła po niecałych 2 latach) i znalazłem DM. Ale MSI też dają z wyjmowalną, chyba (kiedyś dawali).
Kupiłem DM więc jak przyjdzie to opowiem jak wrażenia