akumulator ołowiowy, odsiarczanie.
Oczywiście - zmiana procesu technologicznego w produkcji, spowodowała względny spadek cen i w większości przypadków nieopłacalność tego typu napraw. Jednak PB to nie tylko pojemności < 100Ah i zapewne w przypadku większych pojemności, taki proces może być opłacalny. W Krakowie znam przynajmniej jeden zakład regenerujący akumulatory ołowiowe. Ale myślę, że jeśli chodzi o stwierdzenie - "Obecnie nie ma szans na zasiarczanienie akumulatora w sprawnym samochodzie" - myślę że się mylisz bo np ja i wielu moich kolegów posiadają samochody, które nie są użytkowane codziennie, i jesli ktoś nie odłącza akumulatora na czas przerwy to nawet mały pobór prądu takiego auta po kilku tygodniach spowoduje w perspektywie kilku czy max kilkunastu miesięcy zasiarczenie takiego akumulatora. Oczywiście te samochody zwykle są więcej warte i więcej się w nie inwestuje niż auta w ciągłej eksploatacji i wydatek 200 - 300 zł raz na rok czy dwa nie jest problemem. Natomiast utylizowanie akumulatora który ma za sobą ułamek zaplanowanych cykli pracy jest troszkę nie w porządku. Jeden z moich znajomych w takim przypadku zainwestował w aku żelowy i użytkuje go już ponad 6 lat, ale swoje fajne auta trzyma praktycznie pod pierzynką w garażu i myślę że o doładowanie aku i tak dba regularnie.
To używajcie prostowników do podtrzymania akumulatora, jak w motocyklu. Dla ułatwienia można założyć wtyczkę w wygodnym miejscu, jak w szwedzkich samochodach.
Mówienie, że odsiarczanianie to regeneracja, jest raczej nadużyciem, akumulator nigdy nie bedzie miał juz swoich parametrów.
Powyżej 100Ah to już zwykle akumulatory stacjonarne lub trakcyjne, a tam są już zupełnie inne płyty i cena. zwykle jest też kompetentna obsługa , która po prostu nie dopuszcza do zasiarczanienia. Dla porównania bateria akumulatorów Pb w hucie kosztuje ok. 600 000 PLN i żyje ponad 10 lat.
Mówienie, że odsiarczanianie to regeneracja, jest raczej nadużyciem, akumulator nigdy nie bedzie miał juz swoich parametrów.
Powyżej 100Ah to już zwykle akumulatory stacjonarne lub trakcyjne, a tam są już zupełnie inne płyty i cena. zwykle jest też kompetentna obsługa , która po prostu nie dopuszcza do zasiarczanienia. Dla porównania bateria akumulatorów Pb w hucie kosztuje ok. 600 000 PLN i żyje ponad 10 lat.
W moim linku na początku jest opis co się dzieje w aku, omówione uszkodzenia itp. Następnie opisane są metody chemiczne regeneracji, zwykle z dawnych czasów z konkluzją że dziś nikt nie ma czasu i kasy na takie zabawy. Po tym następuje opis metody elektrycznej i jej wariantów, a na końcu są podane przykłady praktyczne. Rozumiem że to "strasznie dużo" czytania, ale nie pisz że polecam ci płukanie aku, bo nawet w tym linku tego autor nie poleca.ww296 pisze:Browar - nie tylko Twój link przeczytałem. Na Youtube jest filmik z wydaje się profesjonalnego zakładu regenerującego akumulatory PB gdzie są właśnie impulsy - i w innych miejscach również mowa o impulsach. Urządzenie które zalinkowałem to również impulsy. Stąd te impulsy.
A płukanie - w Twoim linku jest opis - dotyczy starszego typu akumulatorów samochodowych. W innych miejscach tez się z tym spotkałem. Mój dziadek miał zwyczaj raz na jakiś czas również płukać akumulator w podobny sposób - tego dokładnie nie pamiętam bo byłem mały ale zlewanie elektrolitu do miski emaliowanej jak najbardziej
Wywnioskowałem, że najlepiej podawać impulsy o małym natężeniu a w przerwach odbierać energie od aku. aby proces ładowania i tym samym odsiarczania mógł zachodzić. Mam już pomysł, jak za pomocą Arduino zrealizować taki układ - ten pomysł bardzo mi się podoba, bo oprócz możliwego odzyskania akumulatora, będę miał okazje do wykorzystania i zabawy praktycznej Arduino
Ale oboje z MCSubi - macie rację i podłączenie po prostu zasilacza laboratoryjnego, będzie najprostsze, bez kosztowe i zapewne efektywne - dzięki
Odnośnie wariantów odsiarczanienia zdecydowanie lepszy jest wariant 2, ponieważ łączy ładowanie wyrównujące (stały, mały prąd, do nap. końcowego 14,5V) które powinien raz w roku przechodzić każdy akumulator, z ładowaniem odsiarczaniającym (stały, mały prąd i uwolnione napięcie).
pozdrav
Znaczą, znaczą, Browar - uwierz, że dokładnie przeczytałem twój link i to więcej niż raz, ale czytam też materiały z innych źródeł - gdzie równie często jest polecana metoda "elektrowstrząsowa" a o automatyce ładowarek z Twojego linku to mogę tylko pomarzyć. - chodzi mi dokładnie o cześć: "Wymogi prostownika do ładowania baterii" Skonstruowanie takiego prostownika jest poza moją wiedzą i możliwościami. - jak napisałem i z Waszymi radami się zgadzam odnośnie wykorzystania mojego zasilacza laboratoryjnego jako substytut tych metod.
To samo dotyczy "płukania" - w Twoim linku jest również ten sposób opisany, ale jako niezalecany z uwagi na duży nakład środków i pracy - jak już wspomniałem na "płukania" natknąłem się dużo wcześniej przez zalinkowaniem przez Ciebie, nawet miałem z tym osobisty kontakt. Zresztą miałem również przyjemność, razem z ojcem uruchamiać suchy akumulator w moim pierwszym dwukołowym pojeździe.
Na pewno "płukał" nie będę a jak już skończy mi się grypa to i głupie pomysły na "elektrowstrząsy" też pewnie przejdą razem z nią
Ps. A odnoście tych samochodów - zwykle po zakupie drugiego nowego akumulatora nawyk regularnego doładowywania lub odłączania pojawia się samoistnie.
Z tym, że własnie zamiast akumulator odłączyć ja do ostatniego podłączyłem prostownik o którym wspomniałem i efekt nie był zgodny z oczekiwaniami.
To samo dotyczy "płukania" - w Twoim linku jest również ten sposób opisany, ale jako niezalecany z uwagi na duży nakład środków i pracy - jak już wspomniałem na "płukania" natknąłem się dużo wcześniej przez zalinkowaniem przez Ciebie, nawet miałem z tym osobisty kontakt. Zresztą miałem również przyjemność, razem z ojcem uruchamiać suchy akumulator w moim pierwszym dwukołowym pojeździe.
Na pewno "płukał" nie będę a jak już skończy mi się grypa to i głupie pomysły na "elektrowstrząsy" też pewnie przejdą razem z nią
Ps. A odnoście tych samochodów - zwykle po zakupie drugiego nowego akumulatora nawyk regularnego doładowywania lub odłączania pojawia się samoistnie.
Z tym, że własnie zamiast akumulator odłączyć ja do ostatniego podłączyłem prostownik o którym wspomniałem i efekt nie był zgodny z oczekiwaniami.
Oczywiście masz rację, ale i samochodowe są różne. Próbowałem na dwóch porzuconych w garażu akumulatorach u kolegi, nieużywanych 3 lata, z napięciem początkowym 7V - no dwa trupy. Najpierw trzeba było zmusić imaxa do próby ładowania, trzeba było oszukiwać. Potem ładowanie od początku wyrównawcze, jeden amperek. Na tym etapie taki normalny aku był zombi, ale drugi aku, cylindryczny do Patrola już ożył, tyle że on kosztował 8 stówek Po odsiarczanieniu cylinder pracuje do tej pory w terenówce, w sumie ma 7 lat, a ten zwykły pożył jeszcze sezon.MCSubi pisze:Browar, z jedną tylko uwagą - jakość kolejowych akumulatorów jest zupełnie inna, niz samochodowych, stąd i skuteczność metody wyższa. Ale kolega ww296, i tak chce robić elektrowstrząsy, a w tym obszarze argumenty nic nie znaczą
pozdrav
Napięcie końcowe jest 16,8V i do takiego powinien być ładowany akumulator ołowiowy, z tym że powyżej 14,5V następuje silne gazowanie i cele powinny być otwarte.Browar pisze:[Odnośnie wariantów odsiarczanienia zdecydowanie lepszy jest wariant 2, ponieważ łączy ładowanie wyrównujące (stały, mały prąd, do nap. końcowego 14,5V) które powinien raz w roku przechodzić każdy akumulator, z ładowaniem odsiarczaniającym (stały, mały prąd i uwolnione napięcie).
Ja mam prostownik zrobiony z RE, ładowanie z odsiarczaniem. Jedną połówką przebiegu ładuje prądem ustawionym, a drugą rozładowuje wielkością 1/10 ładującego do napięcia 16,8V.
W obecnym tysiącleciu już tak nie jest. Nie wolno przekraczać ok. 14,4 V bo:
- dysocjuje woda, której nie ma jak uzupełnić
- minimalnie rośnie napięcie spoczynkowe akumulatorów wapniowo-srebrowych, co jest przyczyną anulowania gwarancji (serwis Boscha i Varty to sprawdza na starcie)
Akumulatory AGM do samochodów z systemem start-stop również nie powinny być ładowane napięciami powyżej 14,4 V i w samochodach współczesnych jest nawet kompensacja temperaturowa napiecia ładowania.
Przy odsiarczanianiu oczywiście musimy podnieść napięcie, ale nikt nie dba o zdrowie trupa i konieczne jest dolanie wody (czyli wwiertka).
- dysocjuje woda, której nie ma jak uzupełnić
- minimalnie rośnie napięcie spoczynkowe akumulatorów wapniowo-srebrowych, co jest przyczyną anulowania gwarancji (serwis Boscha i Varty to sprawdza na starcie)
Akumulatory AGM do samochodów z systemem start-stop również nie powinny być ładowane napięciami powyżej 14,4 V i w samochodach współczesnych jest nawet kompensacja temperaturowa napiecia ładowania.
Przy odsiarczanianiu oczywiście musimy podnieść napięcie, ale nikt nie dba o zdrowie trupa i konieczne jest dolanie wody (czyli wwiertka).
MCSubi, taki wtręt a`propos tego napięcia: rozleciał mi się alternator więc zawiozłem do regeneracji kumplowi zajmującemu się tylko tym profesjonalnie. Zregenerował, ale widzę stary regulator, pytam dlaczego nie nowy, a on na to - "jak chcesz to założę nowy ale odradzam - nowe mają podwyższone napięcie, zazwyczaj o 0,2-0,3V, i aku dość szybko do wymiany". Jeszcze jeden kamyk do ogródka "spisków żarówkowych"
pozdrav
Lampek - a co to jest prostownik zrobiony z RE?
Browar - ciekawa informacja z tym regulatorem - jakiś czas temu - ale max 3 lata wymieniłem w aucie alternator na regenerowany - na zasadzie dajesz stary - dostajesz taki sam nowy ale zregenerowany. To był Bosch - od razu widać było różnicę, ponieważ napięcie powyżej spoczynkowego akumulatora pojawiało się dopiero przy podwyższeniu obrotów silnika - innymi słowy np światła rozświetlały się bardziej po dodaniu gazu - czego nie było wcześniej. Dodatkowo własnie napięcie przy wyższych obrotach przekraczało nieznacznie 14,4 V. Po około 5 000 km brakło ładowania całkiem - pojechałem do zakładu zajmującego się regeneracja, gdzie profesjonalista przy mnie rozebrał alternator - okazało się, że szczotki praktycznie zużyte i w dodatku jedna się w ogóle zaklinowała. Mechanik stwierdził, że regeneracja komutatora ok - ale pozostałe elementy to najtańsze Chińskie g. Wsadził dużo lepsze jakościowo elementy - alternator zaczął działać jak dawniej - czyli już na wolnych obrotach napięcie było podwyższone ale nigdy nie przekraczało 14,4 V. Rachunek za tą regeneracje został wysłany do pierwszego sprzedawcy tego alternatora.
MCSubi - nie żebym się czepiał, ale wiecie, naczytałem się ostatnio o tych akumulatorach i chyba mogę się trochę powymądrzać - wody z elektrolitu w aku kwasowym najwięcej ubywa poprzez zwykłe parowanie i proces rozkładu związków chemicznych - zwany elektrolizą a dysocjacja to marginalne zjawisko a Ty wspominasz o tej dysocjacji już drugi raz.
Ps. Mogę nie mieć racji, wiedzę zdobyłem z niepewnych internetowych źródeł, ale generalnie definicje elektrolizy i dysocjacji potwierdzają się w Wikipedii..
Browar - ciekawa informacja z tym regulatorem - jakiś czas temu - ale max 3 lata wymieniłem w aucie alternator na regenerowany - na zasadzie dajesz stary - dostajesz taki sam nowy ale zregenerowany. To był Bosch - od razu widać było różnicę, ponieważ napięcie powyżej spoczynkowego akumulatora pojawiało się dopiero przy podwyższeniu obrotów silnika - innymi słowy np światła rozświetlały się bardziej po dodaniu gazu - czego nie było wcześniej. Dodatkowo własnie napięcie przy wyższych obrotach przekraczało nieznacznie 14,4 V. Po około 5 000 km brakło ładowania całkiem - pojechałem do zakładu zajmującego się regeneracja, gdzie profesjonalista przy mnie rozebrał alternator - okazało się, że szczotki praktycznie zużyte i w dodatku jedna się w ogóle zaklinowała. Mechanik stwierdził, że regeneracja komutatora ok - ale pozostałe elementy to najtańsze Chińskie g. Wsadził dużo lepsze jakościowo elementy - alternator zaczął działać jak dawniej - czyli już na wolnych obrotach napięcie było podwyższone ale nigdy nie przekraczało 14,4 V. Rachunek za tą regeneracje został wysłany do pierwszego sprzedawcy tego alternatora.
MCSubi - nie żebym się czepiał, ale wiecie, naczytałem się ostatnio o tych akumulatorach i chyba mogę się trochę powymądrzać - wody z elektrolitu w aku kwasowym najwięcej ubywa poprzez zwykłe parowanie i proces rozkładu związków chemicznych - zwany elektrolizą a dysocjacja to marginalne zjawisko a Ty wspominasz o tej dysocjacji już drugi raz.
Ps. Mogę nie mieć racji, wiedzę zdobyłem z niepewnych internetowych źródeł, ale generalnie definicje elektrolizy i dysocjacji potwierdzają się w Wikipedii..
Dokładnie. Teraz jest tak, że trwałość wyrobów, m.in. akumulatorów, jest bardzo niska w porównaniu z tym, co było kiedyś. Nawet tzw. firmowych. Najlepiej więc nie bawić się w reanimację starego aku tylko kupić nowy , budżetowej marki za 200 zł (np. Kozak), jak padnie po 2-3 latach to nowy i już. A w necie jest pełno narzekań na akumulatory Centra - kiedyś dawno były bardzo dobre , a teraz? żal tyłek ściskaMCSubi pisze:A niby co miałby napisać zakład robiący ludzi w ... . Kiedyś były tzw. akumulatorownie - wyskrobywano smołę z akumulatora, wyciągano płyty, wymieniano uszkodzone, zasiarczanione regenerowano, składano na nowo czyściutki aku, zalewano czystym elektrolitem, zalewano smoła i wszystko. Rok spokoju, bo za czasów prądnic właściwie nie było ładowania na postoju.ww296 pisze:wydaje się profesjonalnego zakładu regenerującego akumulatory PB gdzie są właśnie impulsy
Gdy pojawiły sie Fiaty 125 z alternatorami, wprowadzono akumulatory zamknięte (tzw. monowieczka) i akumulatorownie zaczęły wymierać. Obecnie nie ma szans na zasiarczanienie akumulatora w sprawnym samochodzie, akumulator jest 2 razy tańszy od zbiornika paliwa, więc ogólnie jest to temat, jak o obsłudze lamp karbidowych.
Ostatnio zmieniony środa 02 mar 2016, 16:11 przez Mantom, łącznie zmieniany 1 raz.
Parę lat temu wałkowałem desulfatory.
Efekty bywały, ale niepowtarzalne seryjnie i to zarzuciłem.
Efekty bywały, ale niepowtarzalne seryjnie i to zarzuciłem.
Breshnew
Re: akumulator ołowiowy, odsiarczanie.
Trafił mi się rarytas - aku żelowy 100 Ah (do zasilania awaryjnego BTS-ów) z 2002 r, SBS C11 Hawker Energy, nigdy nie używany. Dostałem go od kumpla jako nowy, podarowałem innemu koledze, miał użyć ale mu nie wyszło, i w efekcie aku przeleżał 18 lat w garażu czasami podładowywany. Jak go przejąłem miał 6,4 V, po podłączeniu do Imaxa przyjął przez minutę 0,3A i uzyskał 17,6 V Elegancki, podręcznikowy trup Nie ruszyło mnie to specjalnie bo aku nie miał szans na zużycie, zarósł tylko wielkimi kryształami PbSO4 - doskonały poligon do eksperymentów. Na początek zapodałem 20 kilka Ah do przełamania wspólnej niechęci - napięcie po kilkunastu godzinach (1,5A, Pb-7) spadło do 16,5V a prąd wzrósł do 1,5A Po następnych 30 Ah napięcie spadło do 14,5V i aku zaczął się zachowywać normalnie. W tym momencie zaserwowałem rozładowanie 5A i uzyskałem jakieś 10 Ah To marność, ale aku zaczął ze mną gadać, czyli jest do odzysku. Teraz postawiłem ładowanie 1,2 A Pb-7 i odpracuję 3 cykle po 180%, to będzie trwało z miesiąc, będę zeznawał na bieżąco
pozdrav