Lampa HID (ksenon) z trzonkiem D2S - co poza OSRAM i Philps?
AŚ testował z chińczyków ALPHALIGHTS LASER WHITE ULTRA 5000K
KIWITECC,
XENON SUPER VISION HID
LIMASTAR
KIWITECC,
XENON SUPER VISION HID
LIMASTAR
Ostatnio zmieniony wtorek 10 lis 2015, 21:49 przez Jimmy, łącznie zmieniany 1 raz.
lec już jakiś miesiąc temu lub i dalej zapowiedział test zamienników żarówek "LED" do auta i do dzisiaj cisza, więcJimmy pisze:Jesli masz dobre zarniki w dobrej cenie to czemu nie pochwalić się?
Szwagier przeszedł testy D2R w Lagunie z 2002 roku i rozbieżności były ogromne - od bardzo kiepskich zamienników noname, poprzez wyższą półkę a skończywszy na markowych podróbach i zawsze była loteria - to co droższe nie zawsze było najlepsze
ILPT
"więc więc".... nie dopowiadaj sobie. Jest duży deficyt "wolnych chwil" na robienie testów, które mógłbym dać na pożarcie takiej loży szyderców. A zdjęć "z doskoku" nie wrzucam bo juz słyszę w myślach komentarze takich malkonentów Ponadto czekam na pare drobiazgów , aby nie robić tej samej roboty 2x , a że sie przeciąga to cóż....są priorytety i priorytety. Niemniej spokojna Twoja rozczochrana. Doczekasz się.
Co do zaś samego testu D2S w AŚ to kupilem w końcu gazetkę na stacji i sie niestety rozczarowałem. Te chinczyki , które testowali to jakies rebrandowane szajsy z lokalnego rynku niemieckiego. "Super Vision" to nawet nie jest firma, tylko uniwersalne pakowanie róznego rodzaju palników HID które kupuje sie na wolnym rynku do pakowania Z chinczykami jest taki problem (jak i plus), że jest wiele małych manufaktur które to produkują beż żadnej marki. Tak między innymi robione są dla GE właśnie. Jedne robią tani szajs a inne za odpowiednio większe pieniadze trzymaja poziom wg zaleceń zamawiającego. Skoro ktoś się juz bierze za takie testy, to moglby sie postarać bardziej , bo to nie jest jakaś wiedza tajemna. Obstawiam że nie było chęci, a artykuł i quasi test raczej był podyktowany interesem potentantów które ów ranking zasłużenie oczywiście wygrały. Palniki , do których mam dostęp, jako nowe w niczym nie ustępują standardowemu Philipsowi , sam na nich jezdziłem w poprzednim aucie. Należy mieć tylko świadomość że szybciej tracą sprawnośc szybciej należy je wymieniać (ja sugeruje rok przy przebiegu 30-40 kkm rocznie w aucie bez drl) - coś za coś - w końcu kosztuję 8x mniej.
Zdaje sobię sprawę też, że rynek jest zalany ogólnie tandetą, i łatwiej sie sparzyć niż trafić na coś dobrego. Niestety rynek sam tez jest sobie winien - fabryki produkują to na co jest popyt, czyli najtańszy chłam... Co nie znaczy że wszystko jest takie - jak w każdej grupie produktów.
Jak sie znajdzie na forum osoba, która wie o co chodzi i zrobi rzetelnie taki teścik to moge parke D2S udostępnić na zmarnowanie - to już nie są takie koszta jak przy ledówkach. Ja niestety nie mam na to czasu obecnie - gorący okres w handlu...
wyślij szwagra do mnie (wiesz gdzie) lub np tu - prosze bardzo, link do konkurencji która również dba o poziom:
https://hidretrofit.pl/sklep/zarniki-ne ... -5500k-50/
zapewniam że to również brandowany chińczyk, tylko z lepszej manufaktury
można ? można, tylko trzeba chcieć i nie być naiwnym że coś co kosztuje 15-20zł łacznie z marża będzie czymś na poziomie...
Co do zaś samego testu D2S w AŚ to kupilem w końcu gazetkę na stacji i sie niestety rozczarowałem. Te chinczyki , które testowali to jakies rebrandowane szajsy z lokalnego rynku niemieckiego. "Super Vision" to nawet nie jest firma, tylko uniwersalne pakowanie róznego rodzaju palników HID które kupuje sie na wolnym rynku do pakowania Z chinczykami jest taki problem (jak i plus), że jest wiele małych manufaktur które to produkują beż żadnej marki. Tak między innymi robione są dla GE właśnie. Jedne robią tani szajs a inne za odpowiednio większe pieniadze trzymaja poziom wg zaleceń zamawiającego. Skoro ktoś się juz bierze za takie testy, to moglby sie postarać bardziej , bo to nie jest jakaś wiedza tajemna. Obstawiam że nie było chęci, a artykuł i quasi test raczej był podyktowany interesem potentantów które ów ranking zasłużenie oczywiście wygrały. Palniki , do których mam dostęp, jako nowe w niczym nie ustępują standardowemu Philipsowi , sam na nich jezdziłem w poprzednim aucie. Należy mieć tylko świadomość że szybciej tracą sprawnośc szybciej należy je wymieniać (ja sugeruje rok przy przebiegu 30-40 kkm rocznie w aucie bez drl) - coś za coś - w końcu kosztuję 8x mniej.
Zdaje sobię sprawę też, że rynek jest zalany ogólnie tandetą, i łatwiej sie sparzyć niż trafić na coś dobrego. Niestety rynek sam tez jest sobie winien - fabryki produkują to na co jest popyt, czyli najtańszy chłam... Co nie znaczy że wszystko jest takie - jak w każdej grupie produktów.
Jak sie znajdzie na forum osoba, która wie o co chodzi i zrobi rzetelnie taki teścik to moge parke D2S udostępnić na zmarnowanie - to już nie są takie koszta jak przy ledówkach. Ja niestety nie mam na to czasu obecnie - gorący okres w handlu...
szwagier szwagier... pewnie że loteria - brak powtarzalności ,rozbieżności kolorów , problem z podtrzymaniem łuku..... to nie jest problem - sam wylosuje 100 róznych aukcji i dam głowe że kupie 90% chłamu. Trzeba wiedzieć co kupować lub mieć kogo się poradzic.... a jak nie - iśc w oryginał. Bosme czy Boscha, które można kupić w sieciach InterAuto (których tez jakoś w teście nie ma) trzymają poziom i nie są też takie drogie... no ale mozna kupić wiadro szajsu i napisać że wszystko jest szajsemSzwagier przeszedł testy D2R w Lagunie z 2002 roku i rozbieżności były ogromne - od bardzo kiepskich zamienników noname, poprzez wyższą półkę a skończywszy na markowych podróbach i zawsze była loteria - to co droższe nie zawsze było najlepsze"
wyślij szwagra do mnie (wiesz gdzie) lub np tu - prosze bardzo, link do konkurencji która również dba o poziom:
https://hidretrofit.pl/sklep/zarniki-ne ... -5500k-50/
zapewniam że to również brandowany chińczyk, tylko z lepszej manufaktury
można ? można, tylko trzeba chcieć i nie być naiwnym że coś co kosztuje 15-20zł łacznie z marża będzie czymś na poziomie...
Ostatnio zmieniony czwartek 12 lis 2015, 16:06 przez lec, łącznie zmieniany 3 razy.
To jakiej marki te chinczyki kupowac?
Ostatnio zmieniony środa 11 lis 2015, 21:04 przez Jacekkg, łącznie zmieniany 1 raz.
pisalem wyżej - "typowy" chińczyk nie ma marki - albo rebranding typu GE, Bosma (czyli sprzedawca który daje własne logo i pudełko) itp albo sprawdzony sprzedawca który ma swoje zweryfikowane i stałe źródła. To weryfikujemy sami metodą prób i błędów lub polegamy na opinii tych którzy już wcześniej sprawdzili jakość danego sprzedawcy (trudno inaczej weryfikować - ja też zamawiam palniki w firmie x a nie marki x)
Dziś „przyszły” moje nowe palniki. Niestety, jako że jutro zaraz po pracy wyjeżdżamy na weekend, nie miałem czasu zrobić nawet mini testu. GE świecą odczuwalnie lepiej. Teraz jest wyraźne odcięcie światła. Aż nie mogłem się przyzwyczaić. Z ilości i rozkładu światła jestem zadowolony.
Okazało się, że dotychczas zamontowane miałem OSRAMy. Co ciekawe każdy inny – jeden oznaczony 66240, drugi 66040 (i ten świecił już na fioletowo, podejrzewam, że to starsza seria). Co ciekawe każdy z nich zbudowany jest nieco inaczej. Wszystko wskazuje na to, że palniki miały już sporo latek i radykalne zwiększenie ilości światła związane jest nie z zamontowaniem lepszych czy wydajniejszych projektowo lamp a z faktem zamontowania lamp nowych (czyli wydajniejszych bo nie zużytych).
Nawet jeśli test w AŚ wykazałby że produkty lokalnych Chińskich firm są porównywalne z produktami firmowymi, to będzie to oznaczać tylko tyle że TE KONKRETNE egzemplarze są porównywalne, a pewność że na półce sklepowej będą takie same jak testowane jest dużo mniejsza w przypadku produktów lokalnych Chińskich producentów, niż globalnych koncernów.
Na opakowaniu moich lamp GE D2S jest jak byk: „GE Hungary Kft. H-1044 Budapest, Vaci ut 77” oraz „Wyprodukowano na Węgrzech”. Na samych lampach: „HUNGARY”. Ten sam adres miał swego czasu Tungsram. LEC – te lampy zostały wyprodukowane na Węgrzech. Koniec. Kropka. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wydaje mi się LEC, że (być może podświadomie) próbujesz zdeprecjonować palniki firm „nieoczywistych” (mniej renomowanych), sugerując że zostały wyprodukowane w tym samym miejscu (w domyśle – przy użyciu tej samej technologii i przy zachowaniu tych samych reżimów technologicznych, jak Twoje). A więc po co przepłacać? Otóż nie. Absolutnie nie. Kupując lampy, żarówki, świetlówki, opony, prezerwatywy (cokolwiek), dużego, renomowanego producenta, bez względu na to w jakim kraju zostały wyprodukowane, kupujesz Jakość, czyli nic innego jak gwarancję powtarzalności. Duża firma gwarantuje nam klientom, że ich produkt jest takiej Jakości, dokładnie takiej Jakości, jaką założył dla tego produktu producent. I że (statystycznie) jest niewielka szansa na trafienie na produkt znacząco niższej Jakości. Bo Jakość to nie jest „posiadanie wysokich parametrów użytkowych” tylko „zgodność cech pomiędzy produktem końcowym a projektem”. I to już problem tych firm, jak zagwarantują wysoką Jakość produktu końcowego (czyli, przypomnę, zgodność parametrów produktu końcowego z parametrami założonymi na etapie projektowania), czy będą produkować to we własnych fabrykach w krajach o wysokiej kulturze technicznej, we własnych fabrykach w Chinach, kupować u zewnętrznych dostawców z Chin, czy gdziekolwiek indziej. Od tego mają procedury (projektowane naukowo) i armię pracowników kontrolujących produkty końcowe (np. w oparciu o mechanizmy statystyczne). Pomijam wpadki Jakościowe, kiedy to produkt z jakichś względów ma znacząco inne cechy niż projektowane przez producenta (niższą Jakością jest każdy produkt, który znacząco, zarówno in „-” jak i in „+”, odbiega od specyfikacji producenta). A kupując u indywidualnych importerów, kupujących bezpośrednio w Chinach muszę ufać słownym gwarancjom tychże, za którymi stoi „szczęśliwa ręka do zakupów”, „przeczucie”, przekonanie że 10, 100, 200, 300 sztuk które przeszły przez ich ręce i które używali/testowali stanowią wystarczającą próbkę statystyczną do ferowania obiektywnych wniosków, że produkty z „ich” fabryki mają parametry stabilne w kontekście czasu użytkowania produktu i w kontekście czasu (daty) wyprodukowania. Daruj, ale za dużo w tym niepewności. I sugerowanie że Ty i „duzi” producenci macie te same produkty tyle że oni doliczają marżę za rebrandowanie, jest (delikatnie mówiąc) naciąganiem faktów.
Reasumując:
- firmowe palniki niekoniecznie są produkowane w Chinach (vide GE),
- nawet jeśli są, to na zasadach narzuconych przez koncerny a nie lokalnych chińskich producentów,
- nawet produkcja w tej samej fabryce, nie gwarantuje tej samej jakości (vide CPU Intela, gdzie każdy procesor przechodzi testy jakościowe i w zależności od wyników jest konfigurowany pod inne parametry pracy (częstotliwość, mnożnik, liczba rdzeni)).
Pojęcie „Jakość” piszę tu wielką literą by zaakcentować fakt że używam rzeczywistego i innego od potocznego znaczenie tego pojęcia.
Okazało się, że dotychczas zamontowane miałem OSRAMy. Co ciekawe każdy inny – jeden oznaczony 66240, drugi 66040 (i ten świecił już na fioletowo, podejrzewam, że to starsza seria). Co ciekawe każdy z nich zbudowany jest nieco inaczej. Wszystko wskazuje na to, że palniki miały już sporo latek i radykalne zwiększenie ilości światła związane jest nie z zamontowaniem lepszych czy wydajniejszych projektowo lamp a z faktem zamontowania lamp nowych (czyli wydajniejszych bo nie zużytych).
Nawet jeśli test w AŚ wykazałby że produkty lokalnych Chińskich firm są porównywalne z produktami firmowymi, to będzie to oznaczać tylko tyle że TE KONKRETNE egzemplarze są porównywalne, a pewność że na półce sklepowej będą takie same jak testowane jest dużo mniejsza w przypadku produktów lokalnych Chińskich producentów, niż globalnych koncernów.
Na opakowaniu moich lamp GE D2S jest jak byk: „GE Hungary Kft. H-1044 Budapest, Vaci ut 77” oraz „Wyprodukowano na Węgrzech”. Na samych lampach: „HUNGARY”. Ten sam adres miał swego czasu Tungsram. LEC – te lampy zostały wyprodukowane na Węgrzech. Koniec. Kropka. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wydaje mi się LEC, że (być może podświadomie) próbujesz zdeprecjonować palniki firm „nieoczywistych” (mniej renomowanych), sugerując że zostały wyprodukowane w tym samym miejscu (w domyśle – przy użyciu tej samej technologii i przy zachowaniu tych samych reżimów technologicznych, jak Twoje). A więc po co przepłacać? Otóż nie. Absolutnie nie. Kupując lampy, żarówki, świetlówki, opony, prezerwatywy (cokolwiek), dużego, renomowanego producenta, bez względu na to w jakim kraju zostały wyprodukowane, kupujesz Jakość, czyli nic innego jak gwarancję powtarzalności. Duża firma gwarantuje nam klientom, że ich produkt jest takiej Jakości, dokładnie takiej Jakości, jaką założył dla tego produktu producent. I że (statystycznie) jest niewielka szansa na trafienie na produkt znacząco niższej Jakości. Bo Jakość to nie jest „posiadanie wysokich parametrów użytkowych” tylko „zgodność cech pomiędzy produktem końcowym a projektem”. I to już problem tych firm, jak zagwarantują wysoką Jakość produktu końcowego (czyli, przypomnę, zgodność parametrów produktu końcowego z parametrami założonymi na etapie projektowania), czy będą produkować to we własnych fabrykach w krajach o wysokiej kulturze technicznej, we własnych fabrykach w Chinach, kupować u zewnętrznych dostawców z Chin, czy gdziekolwiek indziej. Od tego mają procedury (projektowane naukowo) i armię pracowników kontrolujących produkty końcowe (np. w oparciu o mechanizmy statystyczne). Pomijam wpadki Jakościowe, kiedy to produkt z jakichś względów ma znacząco inne cechy niż projektowane przez producenta (niższą Jakością jest każdy produkt, który znacząco, zarówno in „-” jak i in „+”, odbiega od specyfikacji producenta). A kupując u indywidualnych importerów, kupujących bezpośrednio w Chinach muszę ufać słownym gwarancjom tychże, za którymi stoi „szczęśliwa ręka do zakupów”, „przeczucie”, przekonanie że 10, 100, 200, 300 sztuk które przeszły przez ich ręce i które używali/testowali stanowią wystarczającą próbkę statystyczną do ferowania obiektywnych wniosków, że produkty z „ich” fabryki mają parametry stabilne w kontekście czasu użytkowania produktu i w kontekście czasu (daty) wyprodukowania. Daruj, ale za dużo w tym niepewności. I sugerowanie że Ty i „duzi” producenci macie te same produkty tyle że oni doliczają marżę za rebrandowanie, jest (delikatnie mówiąc) naciąganiem faktów.
Reasumując:
- firmowe palniki niekoniecznie są produkowane w Chinach (vide GE),
- nawet jeśli są, to na zasadach narzuconych przez koncerny a nie lokalnych chińskich producentów,
- nawet produkcja w tej samej fabryce, nie gwarantuje tej samej jakości (vide CPU Intela, gdzie każdy procesor przechodzi testy jakościowe i w zależności od wyników jest konfigurowany pod inne parametry pracy (częstotliwość, mnożnik, liczba rdzeni)).
Pojęcie „Jakość” piszę tu wielką literą by zaakcentować fakt że używam rzeczywistego i innego od potocznego znaczenie tego pojęcia.