No i tym pisakiem zablokował byś w ogóle dostęp do pada. On nie przewodzi prądu ani nie klei się do niego cyna.piciex pisze:ElSor, ja tym pisakiem musiałbym dosłownie kropkę zrobić, bo zostało mi tam 0,1 mm tego pada i zwyczajnie nie mam już gdzie cyny położyć.
Podziel się swoim smutkiem
To widzisz ElSor, dałbym się porobić bo pisali, że się da np. takim: http://www.tme.eu/pl/Document/5f85eb230 ... cw2200.pdf
Internety mówią, że się da, ale nie bez problemu. Lutować można tylko w określonych w karcie katalogowej warunkach, tj. w niskiej temperaturze i szybko. A najlepiej bardzo szybko, bo później coś się dzieje z zawatym w pisaku srebrem i przewodzenie siada. Nie zmienia to wszystko faktu, że tak jak pisałem, cena jest tak zaporowa, że taniej jest zamówić z Chin nowy moduł- nawet DHLem.
Syn chodzi do 1. klasy. Pierwszy raz do nowej szkoły. Zdaje się, że ma kiepską wychowawczynię, trafił do klasy, która składa się dzieciaków, które były razem w zerówce, tylko syn i 2 dziewczynki są nowe.
W zeszłym tygodniu były jakieś skargi na jego zachowanie, okazało, się, że nikt (wychowawczyni) w ogóle nam nie mówi, że młody jakieś cyrki wyprawia, a wolelibyśmy to widzieć od razu po zdarzeniu. Aniołkiem (jak nikt) nie jest i trzeba go konsekwentnie trzymać, a nauczyciele dzielą się, na takich, którzy sobie z nim dobrze radzą, i takich, którzy sobie nie radzą, anglistka sobie nie radzi.
Poprzednie dwa lata robił dwie zerówki miał super wychowawczynie, które sobie w kaszę dmuchać nie dawały i dość sprawietliwie dzieciaki ustawiały. Teraz jakaś porażka z tą nową, inne dzieciaki młodemu dokuczają, to w końcu nie wytrzymuje i to raz kogoś popche, a raz komuś machnie w twarz. Nie popieram, ale się nie dziwię. Przepraszać drugą stronę ma tylko młody, choć nauczycielka utrzymuje, że Ci którzy mu dokuczają też mają go przeprosić, ale ja bardziej synowi wierzę, bo fazę z kłamaniem już przerabialiśmy i raczej już nie kłamie przy pytaniach wprost.
No to poszliśmy na rozmowę do wychowawczyni w poniedziałek. Rozmowa bardzo miła. Pani uśmiechnięta, gaduła, zapenia, żapewnia, że nie jest tak, źle, że ostanio Rufin lepiej, że sobie z nim poradzą itp.
Przy okazji poruszyłem sprawę komunikacji grupy, rodzice z wychowawczynią mają wspólną skrzynkę pocztową (wrrr) i ktoś kilka dni temu skasował (pewno coś źle w jakimś kliencie ustawił) wszystkie stare maile. No to jako, że zakłądałem i używałem już niejedną e-mailową grupę dyskusyjną zaproponowałem wychowawczyni, że coś takiego założę. Bardzo się jej pomysł spodobał. We wtorek przysłała mi 11 adresów e-mail rodziców, do dodania do grupy. (adresy były tostępne na tym wspólnym e-mailu)
Dnia kolejnego, żoną rano napadły mamy innych dzieci, jedna najbardziej z wszystkimi pretensjami:
- jakim prawem dodaliśmy ją do grupy, jej e-mail, ochrona danych osobowych itd...
- że jej córka (siedzi w ławce z synem) boi się naszego syna, że przestraszona na lekcjach siedzi (wychowawczyni twierdzi, że powtarza jej, że może się przesiąść do innej ławki).
- że syn chciał od córki kanapkę, a gdy chciała mu dać wafelka to powiedzieł jej, żęby "w ...piiii... go sobie wsadziła" - szczerze nie wierzę, by to prawda była, to takiego słownictwa nie stosujemy, a pozatym syn mój uwielbia wafelki!
- inna matka, że jej syn chodzi na terapię i że jak się z moim spotkają, to krew się poleje, i jeżeli tak jest teraz, to co to będzie później...
No i ogólnie nagle fala pretensji, jaki to nasz syn jest zły. Taa, jasne...
Kilka walniętych paniuś, których synkowie mogą dokuczać synowi, bo oni się długo znają, a on jest nowy, i faktycznie ma problemy z emocjami i nieraz mu puszczają.
Byliśmy wcześniej u psychologów, neurologów, mamy zalecenia, ale o kant d u p y to rozbić, jeżeli wychowawczyni faworyzuje jedne dzieci kosztem innych...
Tak, że szlak mnie trafia, bo specjalnie do tej szkoły dawaliśmy, bo klasa sportowa, 6 godzin WFu tygodniowo, czyli coś, co dla syna dobre i co lubi, ale wychowawczyni Paniusia, która tylko pięknie gada, ale jakoś w praktyce tych pięknych działań nie widać.
Kilka parapetów na całą klasę się trafi i człowiek ma ochotę dziecko przenieść do innej szkoły, ale niestety w sportowych klasach nie ma wolnych miejsc.
Auto da się naprawić (choć popsute to też problem i współczuję), a z parapetu człowieka się nie zrobi, a awanturując się (z mojej strony) to już na pewno nie.
Chciałbym wierzyć, że wychowawczyni faktycznie będzie tak sprawiedliwa i konsekwentna jak zapewnia, że jest.
Pozdrawiam
W zeszłym tygodniu były jakieś skargi na jego zachowanie, okazało, się, że nikt (wychowawczyni) w ogóle nam nie mówi, że młody jakieś cyrki wyprawia, a wolelibyśmy to widzieć od razu po zdarzeniu. Aniołkiem (jak nikt) nie jest i trzeba go konsekwentnie trzymać, a nauczyciele dzielą się, na takich, którzy sobie z nim dobrze radzą, i takich, którzy sobie nie radzą, anglistka sobie nie radzi.
Poprzednie dwa lata robił dwie zerówki miał super wychowawczynie, które sobie w kaszę dmuchać nie dawały i dość sprawietliwie dzieciaki ustawiały. Teraz jakaś porażka z tą nową, inne dzieciaki młodemu dokuczają, to w końcu nie wytrzymuje i to raz kogoś popche, a raz komuś machnie w twarz. Nie popieram, ale się nie dziwię. Przepraszać drugą stronę ma tylko młody, choć nauczycielka utrzymuje, że Ci którzy mu dokuczają też mają go przeprosić, ale ja bardziej synowi wierzę, bo fazę z kłamaniem już przerabialiśmy i raczej już nie kłamie przy pytaniach wprost.
No to poszliśmy na rozmowę do wychowawczyni w poniedziałek. Rozmowa bardzo miła. Pani uśmiechnięta, gaduła, zapenia, żapewnia, że nie jest tak, źle, że ostanio Rufin lepiej, że sobie z nim poradzą itp.
Przy okazji poruszyłem sprawę komunikacji grupy, rodzice z wychowawczynią mają wspólną skrzynkę pocztową (wrrr) i ktoś kilka dni temu skasował (pewno coś źle w jakimś kliencie ustawił) wszystkie stare maile. No to jako, że zakłądałem i używałem już niejedną e-mailową grupę dyskusyjną zaproponowałem wychowawczyni, że coś takiego założę. Bardzo się jej pomysł spodobał. We wtorek przysłała mi 11 adresów e-mail rodziców, do dodania do grupy. (adresy były tostępne na tym wspólnym e-mailu)
Dnia kolejnego, żoną rano napadły mamy innych dzieci, jedna najbardziej z wszystkimi pretensjami:
- jakim prawem dodaliśmy ją do grupy, jej e-mail, ochrona danych osobowych itd...
- że jej córka (siedzi w ławce z synem) boi się naszego syna, że przestraszona na lekcjach siedzi (wychowawczyni twierdzi, że powtarza jej, że może się przesiąść do innej ławki).
- że syn chciał od córki kanapkę, a gdy chciała mu dać wafelka to powiedzieł jej, żęby "w ...piiii... go sobie wsadziła" - szczerze nie wierzę, by to prawda była, to takiego słownictwa nie stosujemy, a pozatym syn mój uwielbia wafelki!
- inna matka, że jej syn chodzi na terapię i że jak się z moim spotkają, to krew się poleje, i jeżeli tak jest teraz, to co to będzie później...
No i ogólnie nagle fala pretensji, jaki to nasz syn jest zły. Taa, jasne...
Kilka walniętych paniuś, których synkowie mogą dokuczać synowi, bo oni się długo znają, a on jest nowy, i faktycznie ma problemy z emocjami i nieraz mu puszczają.
Byliśmy wcześniej u psychologów, neurologów, mamy zalecenia, ale o kant d u p y to rozbić, jeżeli wychowawczyni faworyzuje jedne dzieci kosztem innych...
Tak, że szlak mnie trafia, bo specjalnie do tej szkoły dawaliśmy, bo klasa sportowa, 6 godzin WFu tygodniowo, czyli coś, co dla syna dobre i co lubi, ale wychowawczyni Paniusia, która tylko pięknie gada, ale jakoś w praktyce tych pięknych działań nie widać.
Kilka parapetów na całą klasę się trafi i człowiek ma ochotę dziecko przenieść do innej szkoły, ale niestety w sportowych klasach nie ma wolnych miejsc.
Auto da się naprawić (choć popsute to też problem i współczuję), a z parapetu człowieka się nie zrobi, a awanturując się (z mojej strony) to już na pewno nie.
Chciałbym wierzyć, że wychowawczyni faktycznie będzie tak sprawiedliwa i konsekwentna jak zapewnia, że jest.
Pozdrawiam
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Marmez to są problemy mi poniekąd też znane. Muszą się dotrzeć (oby się udało) każdy musi wrzucić trochę na luz
Najważniejsze to aby każdy miał zdrowie
A jak po iluś miesiącach dalej będzie "parapetowo" w szkole to na spokojnie usiąść i pomyśleć. Na wychowawczyni czy nauczycielach świat się nie kończy. Jest jeszcze dyrekcja etc.
Możesz poprosić o obserwacje swojego dziecka na lekcji. Żeby samemu siedzieć w klasie i obserwować (bez ingerencji), tak jest u nas w przedszkolu gdzie mój syn chodzi.
Najważniejsze to aby każdy miał zdrowie
A jak po iluś miesiącach dalej będzie "parapetowo" w szkole to na spokojnie usiąść i pomyśleć. Na wychowawczyni czy nauczycielach świat się nie kończy. Jest jeszcze dyrekcja etc.
Możesz poprosić o obserwacje swojego dziecka na lekcji. Żeby samemu siedzieć w klasie i obserwować (bez ingerencji), tak jest u nas w przedszkolu gdzie mój syn chodzi.
marmez Przerabiam podobny temat - przeniosłem córkę (IIkl.) do nowej szkoły. Ą i Ę najlepsza (niby) w Gdyni. Najlepsza= multum nawiedzonych/noworuskich mamuś. Ech gdzie te czasy kiedy równo wszyscy po łbie zbierali a mamuśki nie miały dużo powiedzenia (choć wcale nie były takie kolorowe...).
Aż się sanrenmu710 w kieszeni otwiera a człek się grzeje jak convoy s2+ na 3A i pełnym gwizdku (że tak zaklnę po światełkowemu)
Aż się sanrenmu710 w kieszeni otwiera a człek się grzeje jak convoy s2+ na 3A i pełnym gwizdku (że tak zaklnę po światełkowemu)
Pozdrawiam
Jacek
Jacek
Dzięki chłopacy, dziś już pozytywniej, wychowawczyni może jednak nie do końca beznadziejna, bo sama porozmawiała z rodzicami i nawet zabrała mamę chłopaka "który chodzi na terapię" do Opery (bo dziś szli) i szczęśliwie mój syn był bardzo grzeczny, tak w operze, jak i na poprzednich lekcjach.
Pewno sobie wrogów wśród rodziców narobiliśmy, ale w sumie to oni najpierw zrobili się wrodzy, tak, że mają jak sobie narobili.
Dziś spokojniej zasnę, bo wczoraj to się nie udało.
Ciekawe, kiedy z przedszkola usłyszymy, że córka gryzie dzieci choć może już jej przeszło, w poprzednim gryzła jak jej przeszkadzały. Córkę nieraz nazywamy czołgiem, bo jak coś chce, to się przed niczym nie cofa
W sumię to wolę mieć dzieci łobuzowate niż mimozy jakieś, byle bez przesady
Pozdrawiam
Pewno sobie wrogów wśród rodziców narobiliśmy, ale w sumie to oni najpierw zrobili się wrodzy, tak, że mają jak sobie narobili.
Dziś spokojniej zasnę, bo wczoraj to się nie udało.
Ciekawe, kiedy z przedszkola usłyszymy, że córka gryzie dzieci choć może już jej przeszło, w poprzednim gryzła jak jej przeszkadzały. Córkę nieraz nazywamy czołgiem, bo jak coś chce, to się przed niczym nie cofa
W sumię to wolę mieć dzieci łobuzowate niż mimozy jakieś, byle bez przesady
Pozdrawiam
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255