Zaraz zaczniemy temat rzekę Są też klienci "mondrzejści" którzy widzą robotę pierwszy raz na oczy i znają się lepiej od chłopa, który siedzi w tym 8 czy 10 lat. Czytają te bzdury z gazetek produktów, fora i gazety typu murator dom czy jakie tam, i wmawiają swoje racje. A wiadomo że artykuły w takich miejscach są sponsorowane i nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Bardziej wierzą i ufają przedstawicielom handlowym i hurtownikom aniżeli wykonawcy robót. Dochodzi do tego że wywalą 2x więcej środków na materiały niż normalnie się wydaje, dochodzą przez to jakieś dodatkowe prace i utrudnienia, i chcą żeby im to wszystko zrobić za standardową stawkę Panie, szukaj pan kogoś innegomarmez pisze: A jak się ma klienta pedanta
Są też tacy którzy myślą tylko o tym, że wykonawca chce ich oszukać, i szukają dziury w całym. Przyrządzają jakieś zawiłe umowy żeby się zabezpieczyć nie wiadomo przed czym. My wykonujemy swoją pracę solidnie a wszelkie odchyłki mieszczą się w normach, choć zwykle są kilkukrotnie mniejsze. I zamiast cieszyć się ładnie wykonaną robotą, klient potrafi opukać palcem każdy centymetr z 600 metrów kwadratowych tynku w domu, żeby znaleźć kilka "pustych" miejsc gdzie tynk się nie trzyma, i wydzwaniać z pretensjami (sytuacja autentyczna z tego roku). Po przyjeździe okazuje się że ten pusty dźwięk to po prostu pęknięty suporex lub inne puste miejsce w ścianie - klient zostaje z dziurawymi ścianami a my odjeżdżamy. I potrafi dzwonić średnio tak ze 2 razy w tygodniu z jakimiś głupotami. Ja nie wiem, jak ja bym miał się tak wszystkim przejmować to bym chyba z tego stresu bardzo szybko kopnął w kalendarz
A i są klienci bardzo fajni, często mają jakieś większe inwestycje a co za tym idzie większe środki. "Panowie róbcie tak aby było ok, w piwnicy może być krzywo ale na górze ma być ładnie, ja dopłacę w razie czego". No i nie mamy powodów żeby takiego człowieka na czymś oszukiwać, robi się robotę porządnie, a jak taki potem dzwoni to nie po to żeby się czepiać tylko po to żeby ustalić nowy termin nowych prac
A najlepsi i najbardziej gościnni ludzie są na wsi, ale nie jacyś krawaciarze co to się budują na mazurach bo ci są najgorsi, ale normalne ludziska pracujący na roli. Przyjeżdżamy i od razu leci kobita z tacą z kawą i ciastem, a na koniec robót poczęstunek wiejskich wyrobów jeśli wiecie co mam na myśli.
O oszustach nawet nie chce mi się pisać, zdarzało się że po wpłaceniu zaliczki wyegzekwowanie reszty należności graniczyło z cudem. Potrafią przez pół roku dzwonić codziennie z inną ściemą, kłamanie mają we krwi, może ojciec polityk czy co?