Kupowanie Ni-Cd
Kupowanie Ni-Cd
http://allegro.pl/akumulator-ogniwo-r14 ... 37701.html
Ja jeszcze tam nic nie kupiłem ale proszę przeczytać opis, rok produkcji 2011.
A według przepisów akumulator Ni-Cd i Ni-Mh powinien być sprzedany do 6 miesięcy po wyprodukowaniu ponieważ po tym terminie producent przewiduje degradację parametrów i nie oficjalnie zastrzega że parametry będą gorsze niż te z opisu.
Zadałem zapytanie sprzedawcy czy ma nowsze ogniwa (ponieważ potrzebuje dwa ogniwa wysoko-temperaturowe Ni-Cd typu C 2500mAh) bo te według przepisów są do utylizacji ale nic nie odpisał.
Nawet super trwały Sanyo producent Eneloop tak zastrzega że gdy ogniwo ma 12 miesięcy a nie przeszło w czasie 6 miesięcy jednego cyklu to parametry ogniwa trwale pogarszają się.
Trzy lata temu kupiłem wysokoprądowy Sanyo SC-2600mAh Ni-Mh z batimex-u o realnej pojemności 1800mAh.
Wszystkie ogniwa miały wtedy około 1,08 do 1,12V a według mojej 18 letniej praktyki badawczej ogniw Ni-xx zauważyłem że przy samo-rozładowaniu poniżej 1,17V pogarszają się
parametry ogniwa, czasem to trwa pół roku a czasem nawet dwa , trzy lata zależnie od jakości ogniwa, wysoko-prądowe wersje ni-cd bardzo szybko dążą do samozniszczenia (samo-rozładowania).
Osobiście kupiłem wiele ogniw Ni-xx zniszczonych przez starość, ponieważ sprzedawcy akumulatorów nie znają się na akumulatorach i nie przestrzegają zasad, sprzedając uszkodzone akumulatory w cenie nowych i sprawnych.
Ja jeszcze tam nic nie kupiłem ale proszę przeczytać opis, rok produkcji 2011.
A według przepisów akumulator Ni-Cd i Ni-Mh powinien być sprzedany do 6 miesięcy po wyprodukowaniu ponieważ po tym terminie producent przewiduje degradację parametrów i nie oficjalnie zastrzega że parametry będą gorsze niż te z opisu.
Zadałem zapytanie sprzedawcy czy ma nowsze ogniwa (ponieważ potrzebuje dwa ogniwa wysoko-temperaturowe Ni-Cd typu C 2500mAh) bo te według przepisów są do utylizacji ale nic nie odpisał.
Nawet super trwały Sanyo producent Eneloop tak zastrzega że gdy ogniwo ma 12 miesięcy a nie przeszło w czasie 6 miesięcy jednego cyklu to parametry ogniwa trwale pogarszają się.
Trzy lata temu kupiłem wysokoprądowy Sanyo SC-2600mAh Ni-Mh z batimex-u o realnej pojemności 1800mAh.
Wszystkie ogniwa miały wtedy około 1,08 do 1,12V a według mojej 18 letniej praktyki badawczej ogniw Ni-xx zauważyłem że przy samo-rozładowaniu poniżej 1,17V pogarszają się
parametry ogniwa, czasem to trwa pół roku a czasem nawet dwa , trzy lata zależnie od jakości ogniwa, wysoko-prądowe wersje ni-cd bardzo szybko dążą do samozniszczenia (samo-rozładowania).
Osobiście kupiłem wiele ogniw Ni-xx zniszczonych przez starość, ponieważ sprzedawcy akumulatorów nie znają się na akumulatorach i nie przestrzegają zasad, sprzedając uszkodzone akumulatory w cenie nowych i sprawnych.
Ni-Cd Man.
Chyba najbardziej dlatego że je kocham
A dokładniej po części dlatego że:
Ni-Cd był moim akumulatorem marzeń gdy byłem małym dzieckiem i miałem wtedy około 6 lat, a czytałem o nich tylko w broszurach o zagranicznym sprzęcie , wtedy nie mogłem uwierzyć że ktoś poza Bogiem jest w stanie wykonać coś tak wspaniałego jak akumulator niewylewny, że to można było go ładować a nie wyglądało jak akumulator od samochodu , to była wtedy prawdziwa abstrakcja dla mnie. coś jak dla dziesięciolatka dobry film Sci-Fi.
Bo po prostu boje się akumulatorów litowych, od zawsze akumulatory były ładowane prądowo a tu nagle coś co potrzebuje elektronicznej ładowarki ze stałym napięciem maksymalnym.
Bo dla mojego zabytkowej małej radiostacji CB napięcie jest zbyt zależne od stopnia naładowania , akumulatory kwasowe są tu najlepsze.
Nie toleruje w akumulatorze czegoś takiego jak elektronika, dla mnie akumulator jest to naczynie, elektrolit, elektrody i bieguny na obudowie. Dlatego też nie mogę znieść gdy do akumulatora Li-Ion ktoś poleca mi stabilizator impulsowy w celu uzyskania na wyjściu np. 12,7V do radia. Po pierwsze zakłócenia dla super czułego urządzenia, a po drugie to pogwałcenie "sacrum" akumulatorowego że akumulatory dają stabilne napięcie odwrotne jak ogniwa pierwotne, i że akumulator jest dobry i wystarczający sam w sobie.
Akumulatory Ni-Cd wymagają specjalnej opieki - czym lepszy specjalista się nimi zajmuje tym dłużej żyją.
Dla Li-Ion to bez znaczenia , liczy się tylko przepompowana pojemność, prąd pracy i temperatura , dodatkowa opieka prądem tylko pogorszy jego stopień zdrowia więc lepiej nie tykać akumulatora bo to po prostu nie potrzebne.
Bardzo przyjemne ładowanie - doprowadzam energię z zewnątrz i po prostu gromadzę ją w akumulatorze bez potrzeby jakiejkolwiek elektroniki sterującej, napięcie wzrasta , temperatura także, potem napięcie nieco spada. Nie było potrzeba żadnego układu scalonego na wielu tranzystorach czy więcej aby akumulator wypełnił swoją misję.
Niska agresywność wybuchowa , nie lubię gdy mój akumulator jest moim wrogiem , choć by był 5 razy bardziej wydajny.
I powód zwykły - nie mam latarki na Li-ion i odpowiedniej ładowarki bo na razie nie stać mnie na to, ale wiem że mnie to czeka i to jest straszne . To coś jak ciągłe latanie dla pilota umiłowanego w lataniu na autopilocie, a potem pytanie do niego - czy sprawia mu to przyjemność ?
Przecież samolot doleciał do celu , więc cel spełniony.
A dokładniej po części dlatego że:
Ni-Cd był moim akumulatorem marzeń gdy byłem małym dzieckiem i miałem wtedy około 6 lat, a czytałem o nich tylko w broszurach o zagranicznym sprzęcie , wtedy nie mogłem uwierzyć że ktoś poza Bogiem jest w stanie wykonać coś tak wspaniałego jak akumulator niewylewny, że to można było go ładować a nie wyglądało jak akumulator od samochodu , to była wtedy prawdziwa abstrakcja dla mnie. coś jak dla dziesięciolatka dobry film Sci-Fi.
Bo po prostu boje się akumulatorów litowych, od zawsze akumulatory były ładowane prądowo a tu nagle coś co potrzebuje elektronicznej ładowarki ze stałym napięciem maksymalnym.
Bo dla mojego zabytkowej małej radiostacji CB napięcie jest zbyt zależne od stopnia naładowania , akumulatory kwasowe są tu najlepsze.
Nie toleruje w akumulatorze czegoś takiego jak elektronika, dla mnie akumulator jest to naczynie, elektrolit, elektrody i bieguny na obudowie. Dlatego też nie mogę znieść gdy do akumulatora Li-Ion ktoś poleca mi stabilizator impulsowy w celu uzyskania na wyjściu np. 12,7V do radia. Po pierwsze zakłócenia dla super czułego urządzenia, a po drugie to pogwałcenie "sacrum" akumulatorowego że akumulatory dają stabilne napięcie odwrotne jak ogniwa pierwotne, i że akumulator jest dobry i wystarczający sam w sobie.
Akumulatory Ni-Cd wymagają specjalnej opieki - czym lepszy specjalista się nimi zajmuje tym dłużej żyją.
Dla Li-Ion to bez znaczenia , liczy się tylko przepompowana pojemność, prąd pracy i temperatura , dodatkowa opieka prądem tylko pogorszy jego stopień zdrowia więc lepiej nie tykać akumulatora bo to po prostu nie potrzebne.
Bardzo przyjemne ładowanie - doprowadzam energię z zewnątrz i po prostu gromadzę ją w akumulatorze bez potrzeby jakiejkolwiek elektroniki sterującej, napięcie wzrasta , temperatura także, potem napięcie nieco spada. Nie było potrzeba żadnego układu scalonego na wielu tranzystorach czy więcej aby akumulator wypełnił swoją misję.
Niska agresywność wybuchowa , nie lubię gdy mój akumulator jest moim wrogiem , choć by był 5 razy bardziej wydajny.
I powód zwykły - nie mam latarki na Li-ion i odpowiedniej ładowarki bo na razie nie stać mnie na to, ale wiem że mnie to czeka i to jest straszne . To coś jak ciągłe latanie dla pilota umiłowanego w lataniu na autopilocie, a potem pytanie do niego - czy sprawia mu to przyjemność ?
Przecież samolot doleciał do celu , więc cel spełniony.
Ni-Cd Man.
No w tym że nie trzeba usuwać raz w tygodniu nalotu z elektrolitu który akumulatory Ni-Cd mocno wytwarzają.
Że ogniwa gazoszczelne można odwrócić i elektrolit się nie wyleje.
Nie szumią przez 0,5-2 godziny też jak zwykłe po ładowaniu. A taki akumulator to szumi mocno, tak z 10 razy tak bardzo jak kwasowy w czasie ładowania.
Nie trzeba też sporządzać elektrolitu i wymieniać go co jakiś czas.
Żona nie narzeka że mam laboratorium w domu. I że wszędzie COŚ robi dziury.
Że ogniwa gazoszczelne można odwrócić i elektrolit się nie wyleje.
Nie szumią przez 0,5-2 godziny też jak zwykłe po ładowaniu. A taki akumulator to szumi mocno, tak z 10 razy tak bardzo jak kwasowy w czasie ładowania.
Nie trzeba też sporządzać elektrolitu i wymieniać go co jakiś czas.
Żona nie narzeka że mam laboratorium w domu. I że wszędzie COŚ robi dziury.
Ni-Cd Man.