Poziom wiedzy naszego społeczeństwa

....nie pasujące gdzie indziej...
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

ptja pisze: Bankructwo socjalizmu greckiego niekoniecznie musi spowodować bankructwo np. Szwecji.
Ale dostanie po kieszeni budżet UE i Fundusz walutowy i członkowie którzy w tym kraju zainwestowali pieniądze jak np. Niemcy, którzy przez przypadek są naszym głównym odbiorcą eksportowym. Ich kondycja ma akurat duży wpływ na naszą gospodarkę. Mamy swoje długi, a mimo to jesteśmy zobligowani do zasilenia kasy MFW na pożyczkę dla Grecji.
ptja pisze: Zbychur napisał/a:
Jeśli chcesz rozwinąć działalność, a nie masz środków, /.../Musisz, albo wygrać w totka, albo zaciągnąć kredyt. Jeśli chcesz uzyskać dotacje


mylisz myślowo różne systemy walutowe.
Prowadzenie biznesu i finansowanie go to coś zupełnie innego niż żebranie u urzędnika o nie jego pieniądze wydawane na cele nie mające często nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

Zbychur napisał/a:
EU na rozwój, musisz zagwarantować wkład własny, skąd wziąć pieniądze, skoro musisz spłacać dług zachodnim instytucjom, który ciągnie się już od lat? Wypuszczasz obligacje, bierzesz kolejne kredyty itd. rośnie przez to dług publiczny. Masz za to środki do inwestowania w gospodarkę aby ta przyspieszając spowodowała wzrost konsumpcji co za tym idzie rośnie PKB. Wzrost gospodarczy pozwala utrzymać korzystny stosunek długu publicznego do PKB, co powoduje, że koszty obsługi tego długu są niższe, chociażby przez oceny instytucji ratingowych.


wybacz, ale to, co piszesz to jakaś nowomowa.
Mamy kilkaset miliardów złotych długu, bezrobocie nie spada, podatków jest coraz więcej - ale mimo to nie spłacamy zadłużenia. To jest INWESTOWANIE?
Czy wyobrażasz sobie firmę, która w ten sposób działałaby przez kilka dekad: wciąż nie oferując usług o zadowalającej jakości i zwiększając swoje zobowiązania? Kiedy kredytodawca wreszcie by się wk* i zażądał spłaty długu?

Inwestowanie? Od 8 lat dojeżdżam do pracy w Warszawie. Przez ten czas trwa remont linii kolejowej na tej trasie, a podróż zajmuje 2 godziny (był czas, że było kwadrans mniej, ale i czas, że dwa kwadranse więcej - wg rozkładu). Trwa i nie wiadomo, kiedy się skończy. Odcinek liczy sobie 130-parę kilometrów. Wiesz, że linia transatlantycka o długości 3072 km powstała w latach 1863-1869?
W cale nie twierdzę i ani razu nie powiedziałem, że te pieniądze do końca zostały poprawnie wykorzystane. Przedstawiłem w wielkim skrócie mechanizm, jakim chciano uzyskać wzrost i jedną z przyczyn genezy naszego długu. Plan nie był zły ale nie wzięto pod uwagę, że koncerny zachodnie, które zainwestowały w polskie przedsiębiorstwa, czyli pożyczały nam jak gdyby pieniądze, poprzez złą politykę i umowy nie płaciły podatków w takiej kwocie jak planowano, albo nie nie płaciły wcale, wykazując straty albo odliczają koszty na inwestycje, jednocześnie wypompowywały pieniądze z Polski w formie np. dywidend. To spowodowało, że dług sektora poza bankowego ( czyli przedsiębiorstw zaciągających kredyty za granicą, czyli teoretycznie korzystniejszych), urósł do prawie 400mld zł, z czego prawie 300 mld tylko w okresie 2004-2010. W tej chwili to zadłużenie zredukowano ale nadal jest duże. Jako nowicjusz w demokracji Polska płaci tzw. "frycowe", za naiwność wobec zachodnich instytucji. Podstawowym błędem władz w tym okresie był brak kontroli nad tym, co dokładnie z tymi pieniędzmi się dzieje. Pod państwowymi spółkami powstały małe firmy (pośrednicy), w których udziały pośrednio mieli najczęściej prezesi tych spółek, wraz z przewodniczącymi związków zawodowych niestety. Pośrednicy inkasowali bardzo wysokie procentowo opłaty od wartości umów od zamówień, co skutkowało tym, że po odliczeniu kosztów przedsiębiorstwo wykazywało stratę. Tak padła między innymi stocznia.
ptja pisze:A z wiarą w instytucje ratingowe to już zupełnie mnie dobiłeś: wiesz, jaki rating miał bank braci Lehman na dwa tygodnie przed bankructwem?
To nie ja wierzę w ratingi, tylko kredytodawcy, mają pretekst by więcej zarobić. Więc nie można być obojętnym wobec ocen.

ptja pisze:"kraje rozwijające się"? Ponad 1000 lat historii i nadal "rozwijające się"? Przestań...
Pomyśl, porównaj i jeszcze raz pomyśl. Zobacz, jaką drogą poszły Chiny, Singapur, Korea (Południowa dla jasności), Niemcy (które przegrały wojnę!). Tam, gdzie państwo się nie mieszało do gospodarki i życia dziwnym trafem rowery i slumsy zmieniły się w rzeki samochodów, autostrady i tętniące życiem miasta.
Co do winy rządzących oczywiście się zgadzam, bo Polakom akurat nie brakuje chęci do pracy (pokazują to np. skutki ustawy ś.p. Wilczka).

Tak, jesteśmy krajem rozwijającym się, który ma już pewien status, ale nadal pozostaje w pościgu za zachodem. Mimo 1000 lat od powstania państwa, historia dla nas zaczęła się na nowo ponad dwie dekady temu. Zmienił się ustrój i teoretycznie sami możemy decydować o swoim losie. Jako kraj kapitalistyczny pozostajemy nadal w rozwoju. Niemcy przegrali wojnę ale nie zapomnij o podziałach wpływów. Niemcy Zachodnie prze prawie 40 lat miały pompowane pieniądze zza oceanu i mogły się odbudować, oczywiście mądre zarządzanie tymi funduszami pozwoliło im osiągnąć obecny status. Mając taki zasiłek mogły sobie pozwolić, aby najtańsze prace na samy dole drabinki wykonywali obcokrajowcy, budując gospodarkę za "groszowe" koszty. NRD były zdane na siebie i różnice widać do dziś choć mur runął 25lat temu. W tym samym czasie z Polski pompowano na wschód ile wlezie, nasz najbardziej wartościowy surowiec milionami ton sypał się do Morza Kaspijskiego, za psi c....j, i nie ma pewności czy on teraz do nas nie wraca za 300zł za tonę. Więc nie porównujmy się do Niemców. Potęga Chin i wszystkich "tygrysów" azjatyckich opiera się na niemal niewolniczej pracy ludu. Tam gdzie były slamsy powstały drogi, a slamsy przeniosły się dalej od centrum. Rządy nie ingerowały w gospodarkę, ale też zapomnij o prawach człowieka, 14 godzin pracy, miska ryżu i na noc do slamsów. Korea to natomiast inna mentalność kulturowa, tam się nikt burzy i jest wysoka dyscyplina społeczna i wzajemny szacunek. Jednak społeczeństwo jest bardzo sfrustrowane, bardzo wysoki odsetek samobójstw. Pracują 10-11 godzin dziennie i to jest norma, 2 miesiące urlopu raz na 3 lata. Mieliśmy przedstawicieli Hyundaya na zakładzie, pomagali ustawiać i konfigurować maszyny CNC. Oni w ciągu godziny potrafili się z 50 razy zgiąć w pół w ukłonie.

Tak jesteśmy narodem pracowitym, pokazali to między innymi górnicy, którzy odpracowywali kredyty zaciągnięte za Gierka w latach 70-tych, jeszcze odpracowując z naddatkiem gaz z ZSRR i nie mal się udało. Niestety, to nie ta formacja robotnicza co dziś.
ptja pisze:skąd ten wniosek, że wypłacalność rośnie, skoro tempo zaciągania długu nawet nie maleje?


Na obecną chwilę rosną odsetki nie kapitał.
ptja pisze:Tylko "wypaczenia" trzeba zlikwidować...
Oczywiście zgadzam się w pełni. Podejrzewam jednak, że zmiana na Wiejskiej, może i konieczna dla uspokojenia nastrojów w państwie (pewnie góra na rok lub dwa), nie wiele zmieni w podejściu do władz, a retoryka komentatorów internetowych pozostanie taka jaka jest.




[ Dodano: 28 Wrzesień 2014, 11:57 ]
Mantom pisze:
Zbychur pisze: Problem polega na tym, że wyboru zbytnio nie ma na naszej scenie politycznej, a jeśli niema co wybrać a trzeba, to wybiera się mniejsze zło.
A może na kogoś, kto do tej pory zbierał mało głosów? Np. Korwina-Mikke?
Ja rozumiem sfrustrowanie społeczeństwa i szukanie czegoś innego, ale żaden krzykacz jeszcze nic dobrego tu nie zdziałał. Facet ma tam jakieś pomysły ale nie ma konkretnego planu działania. Buduje swoje poparcie na emocjach.
Twój argument niestety wielu Polakom odbiera chęć do głosowania. I trudno ich przekonać.
Moim zdaniem w pierwszej kolejności należy odsunąć od wszelkiej władzy PSL, aby doprowadzić do likwidacji KRUS. Bo cała reszta społeczeństwa dopłaca do tego kilkanaście mld zł rocznie. KRUS to patologia i wielka niesprawiedliwość - dlaczego wszyscy inni maja się dorzucać do rolników? Którzy dodatkowo dostają dotacje z UE? I ciągle im źle.
Osobna sprawa to udział w referendach w sprawie odwołania nieudolnych urzędników. W Warszawie chciano odwołać prezydent Gronkiewicz-Waltz, w Łodzi Zdanowską. I nic z tego nie wyszło, bo w Łodzi zabrakło podpisów na wniosku, w Warszawie była za mała frekwencja. prezydent Łodzi zarabia kilkanaście tys. zł miesięcznie, jej odwołanie byłoby bolesne i dla niej i całej rzeczy jej kolesi i pociotków. Ale nie, bo po co ruszyć tyłek i podpisywać jakieś tam listy. :sad:
Likwidacja KRUS, jak najbardziej jestem za, podobnie jak uregulowanie spraw emerytalnych z przedstawicielami zawodów uprzywilejowanych. To jest dla nas bardzo wielki balast stanowiący lwią część zobowiązań emerytalnych budżetu. Jako przykład mogę podać moich kolegów z pracy. Są to emerytowani górnicy w wieku ok. 57 lat, którzy od 10 lat są na emeryturze, ich kapitał odprowadzony na emeryturę przez 25 lat pracy (ok. 500tyś zł) właśnie się skończył, a mimo to pracują na 1/3756034650346503464 etatu, zajmując miejsce dla młodego, który miałby według planu na nich pracować

Co do referendum w sprawie Gronkiewicz, to według moich informacji, oczywiście zaczerpniętych z sieci, na głosowanie poszło 90% tych którzy chcieli odwołania prezydent W-wy, więc gdyby poszło do urn więcej ludzi prawdopodobnie byłoby mniejsze halo, bo i różnica byłaby w wynikach byłaby większa. Może się mylę, ale jeśli tak bardzo warszawiacy chcieli odwołania to dlaczego nie poszli do urn? Dlaczego posłuchali agitacji PO o bojkocie? Mnie akurat prezydent W-wy ani grzeje ani ziębi więc nie mam tym żadnego interesu, piszę to co zaobserwowałem.
ptja
Posty: 2414
Rejestracja: poniedziałek 31 gru 2012, 12:44
Lokalizacja: Łódź

Post autor: ptja »

Mantom pisze:Moim zdaniem w pierwszej kolejności należy odsunąć od wszelkiej władzy PSL, aby doprowadzić do likwidacji KRUS.
A ja się nie zgadzam. Właśnie ten rodzaj zabezpieczenia emerytalnego na wzór kanadyjski wydaje mi się najlepszy: niewielka składka niezależna od dochodów i niewysoka emerytura równa dla wszystkich.
Mantom pisze:Bo cała reszta społeczeństwa dopłaca do tego kilkanaście mld zł rocznie. KRUS to patologia i wielka niesprawiedliwość - dlaczego wszyscy inni maja się dorzucać do rolników?
mylisz się. Patologią jest opodatkowanie pracy w wysokości 2/3. Rozwiązaniem nie jest spowodowanie, żeby rolnicy mieli równie źle, ale raczej, żeby reszta miała możliwość skorzystania z systemu, jaki ich obowiązuje.

Bardzo polecam książkę Roberta Gwiazdowskiego "Emerytalna katastrofa i jak się chronić przed jej skutkami".

Skąd 2/3?: przykład: http://natemat.pl/100323,ile-panstwo-za ... ac-zlotych (można też oczywiście policzyć samemu, z własnego "paska" płacowego)
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

ptja pisze:A ja się nie zgadzam. Właśnie ten rodzaj zabezpieczenia emerytalnego na wzór kanadyjski wydaje mi się najlepszy: niewielka składka niezależna od dochodów i niewysoka emerytura równa dla wszystkich.
Można też w drugą stronę, jak najbardziej, pisałem o tym wcześniej, by wyrównać poziom emerytur. Niestety na obecnym poziomie operacja bardzo trudna do wykonania. Trzeba poczekać, aż wygasną umowy i nadejdzie nowa fala pracowników sektorów uprzywilejowanych, zatrudniona już na nowych warunkach (np. dla górnika wiek 55 lat anie 25 lat pracy jak do tej pory). W niektórych spółkach węglowy to już za 5 lat. Dziś rolnik płaci kwartalnie nie całe 400zł a ma prawo do emerytury w wysokości 850 zł miesięcznie od 55 i 60 roku życia. Więc nie jest to całkiem fer wobec innych zawodów.
ptja
Posty: 2414
Rejestracja: poniedziałek 31 gru 2012, 12:44
Lokalizacja: Łódź

Post autor: ptja »

Zbychur pisze:/.../wyrównać poziom emerytur. Niestety na obecnym poziomie operacja bardzo trudna do wykonania. Trzeba poczekać, aż wygasną umowy i nadejdzie nowa fala pracowników sektorów uprzywilejowanych, zatrudniona już na nowych warunkach/.../
mylisz się.
Gdy brakuje pieniędzy parlament nie wahał się zmienić umów (mam na myśli podniesienie wieku emerytalnego). Dlaczego więc akurat w tym zakresie umowy miałyby byc koniecznie przestrzegane?
Trzeba sobie zdać sprawę, że jesteśmy bankrutami i system jest nie do utrzymania. Czy musimy czekać do formalnego bankructwa czy może jednak trzeba naprawić go już, żeby nie podzielić losu np. republiki Weimarskiej czy schyłkowego PRL? Moim zdaniem nie i im wcześniej zaczniemy od nowa (ale nie pudrując ten socjalizm tylko go likwidując!), tym lepiej.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

ptja,

Nie mam tu na myśli przeszkód formalnych. Po prostu, odebranie górnikom ich przywilejów w sposób nagły spowoduje, że będziemy szukać sobie nowej stolicy. Mam do czynienia z tymi ludźmi i jako znajomi są bardzo w porządku, ale nie dyskutujemy na te tematy, bo moglibyśmy przestać być dla siebie mili. Wystarczy krótka wzmianka w radiu, gazecie czy innych mediach, na ich temat, a można natychmiast zaobserwować kolosalny wzrost agresji na twarzy jeszcze 10 sekund wcześniej uśmiechniętego czowieka. Niestety, tkwią w przeświadczeniu, że im się to należy i koniec. Dla nich nie istnieją inne zawody nawet w połowie równie ważne. To tok myślenia jeszcze starej kadry. Młodzi są szczęśliwi, że pracują, wiadomo że chcieli by mieć takie warunki jak ich starsi koledzy, ale są chyba świadomi, że tak się długo nie da. Widzisz, jeszcze 3 lata temu krzyczeli "rząd łapy precz od polskiego górnictwa", a teraz kiedy Kampanii Węglowej, zajrzał strach w oczy było, "zamykają nam kopalnie, gdzie jest rząd? Tusku ratuj". Najzabawniejsze w tym jest to, że pominąwszy powody planów zamykania mniej rentownych kopalni, mają zagwarantowane odprawy podchodzące pod 100 tyś zł i przeniesienie na inne kopalnie, no ale już na nowych warunkach. Zamknęli koło mnie kopalnie bo była nie rentowna, choć węgla sporo. Przyszli Czesi, kupili kopalnie, zatrudnili ludzi i fedrują. Generalnie zarobki porównywalne jak na innych kopalniach czyli w okolicach 4000zł miesięcznie, a jednak na PIT-cie zaledwie 60% tego co ma górnik w polskiej.

Działania już są w kierunku tych zmian od kilku lat. Łączenie kopalni w spółki i zatrudnianie ludzi na nowych warunkach pod spółką, a nie pod kopalnią. Tak ogólnie ujmując, płace się niczym nie różnią, jedynie są mniejsze lub zlikwidowano dodatki, zmniejszono deputat węglowy no i praca do 55 roku życia. Powoli zabierają im nadmiar niepotrzebnych i kosztownych przywilejów, za które płaci cały naród. Ja do samych górników nie mam żadnego żalu, sam bym brał gdyby mi ktoś dawał, ale jak widzę faceta w telewizji który płacze mówiąc "Panie redaktorze, ja mam tylko 4100 zł wypłaty, dom na utrzymaniu i dwoje dzieci na studiach, jak ja mam żyć?", to dostaje konwulsji. To jest autentyczna scena z lokalnej telewizji.
ptja
Posty: 2414
Rejestracja: poniedziałek 31 gru 2012, 12:44
Lokalizacja: Łódź

Post autor: ptja »

Zbychur pisze:/.../odebranie górnikom ich przywilejów w sposób nagły spowoduje, że będziemy szukać sobie nowej stolicy.
a kto powiedział, że bankructwo przebiega bezboleśnie?
Zbychur pisze: Mam do czynienia z tymi ludźmi i jako znajomi są bardzo w porządku, ale nie dyskutujemy na te tematy, bo moglibyśmy przestać być dla siebie mili.
bez obaw, z mojej strony Ci to nie grozi
Zbychur pisze:Niestety, tkwią w przeświadczeniu, że im się to należy i koniec. Dla nich nie istnieją inne zawody nawet w połowie równie ważne. To tok myślenia jeszcze starej kadry.
Niestety, ja tkwię w przeświadczeniu, że nic nie jestem winien żadnemu górnikowi. Praca górnika powinna być odpowiednio wynagradzana, mogą mieć nawet obiecane góry złota co tydzień, ale to nie są MOJE obietnice i nie czuję się w obowiązku ich za wszelką cenę dotrzymywać, gdy państwo plajtuje. Moje zobowiązanie kończy się na zapłacie umówionej ceny za dostarczony węgiel. Kropka.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Tatcher zamknęła kopalnie i sprowadzała węgiel zza granicy i szybko górnicy się uspokoili, w sumie też jakieś rozwiązanie, a wyszło taniej niż utrzymywanie własnego wydobycia.

Nie twierdzę, że nagły przewrót byłby zły, ale zdaje się że władze chcą tego uniknąć, dlatego swoją akcję przeprowadzają nazwijmy to "chirurgicznie". Ja też pracuję w zakładzie, który między innymi produkuje strumienice dla zakładów odmetanowania kopalni. Są to urządzenia, które składają się z kawałka zwiniętej blachy i kolektora z dwoma dyszami de lavala, proste jak budowa cepa i tanie w wykonaniu, a służą w skrócie do zmniejszania stężenia metanu. Nawet nie pytaj ile kopalnia płaci za taką jedną "trąbę". Niestety nie wszystko dla nas, a byłoby z 1000% przebicia. Musimy się dzielić z pośrednikiem i facetem, który ma na to patent i zostaje w sumie nie wiele. I co, górniki mają czym dychać, więc ja też chcę deputat na kilka ton węgla rocznie, no nie? Też mi się należy, zrobiłem coś dla dobra górnictwa czy nie? Tak z ciekawostek, to na ostatnim proteście górnicy rzucali takimi nakrętkami, chyba M28, nie jestem pewien, a wiesz ile dla kopalni kosztuje jedna taka nakrętka? Jedyne 120zł. :o Zmierzam do tego, jakim cudem polski węgiel ma być tani?
Niestety wszyscy pretendenci do władzy znowu obiecują górnikom złote góry, bo to jednak potężny elektorat i co będzie jak się upomną o spełnienie obietnicy? Na szczęście już niewielu zostało z tych wychowanych na przywilejach i będą się powoli wykruszać.
Ostatnio zmieniony niedziela 28 wrz 2014, 14:33 przez Zbychur, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
skaktus
Posty: 6166
Rejestracja: środa 04 cze 2008, 18:41
Lokalizacja: OP

Post autor: skaktus »

Mantom pisze:
skaktus pisze:Mantom - pytanie co chcesz zdziałać tym tematem ? ;)

Temat nosi tytuł "poziom wiedzy naszego społeczeństwa"
W temacie poruszasz całkowicie inne zagadnienia.

Czyżby czyżyk (kampania wyborcza) ? :mrgreen:
Uświadomić ludziom czym jest PO i ze należy ruszyć tyłki i brać udział w wyborach. Bo inaczej Polska pod względem zamożności obywateli zrówna się z Bangladeszem.
Skoro forum "światełka" to można to interpretować tak, że należy oświecić społeczeństwo :mrgreen:
A poziom wiedzy politycznej naszego społeczeństwa jest żenująco niski, niestety...
W moim mniemaniu, powinieneś w pierwszej kolejności"
-zmienić tytuł tematu na np. "moje wizja polityki"
-poczytać nieco, porobić statystyki i porównać lata rządów różnych partii itd pod względem zamożności, miejsc pracy, wypłat itd

Mam wrażenie że chcesz na siłę przekonywać ludzi do swoich racji. Nie ma rządów idealnych i nigdy nie będzie. Coraz więcej ludzi narzeka, ale narzekali też za poprzednich rządów, w poprzednich systemach itd.

Narzekanie to nasz narodowy sport. Nic nam się nie podoba. Za poprzednich rządów też było źle. Za Kwaśniewskiego też źle. Za komuny tez nie pasowało. To kurcze kiedy zacznie pasować ?

Trzeba się wziąć do roboty a nie pierniczyć na okrągło.
ILPT
Mantom
Posty: 200
Rejestracja: piątek 14 cze 2013, 08:37
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Mantom »

skaktus pisze:
W moim mniemaniu, powinieneś w pierwszej kolejności"
-zmienić tytuł tematu na np. "moje wizja polityki"
-poczytać nieco, porobić statystyki i porównać lata rządów różnych partii itd pod względem zamożności, miejsc pracy, wypłat itd
OK :wink:
skaktus pisze:Mam wrażenie że chcesz na siłę przekonywać ludzi do swoich racji. Nie ma rządów idealnych i nigdy nie będzie. Coraz więcej ludzi narzeka, ale narzekali też za poprzednich rządów, w poprzednich systemach itd.

Narzekanie to nasz narodowy sport. Nic nam się nie podoba. Za poprzednich rządów też było źle. Za Kwaśniewskiego też źle. Za komuny tez nie pasowało. To kurcze kiedy zacznie pasować ?

Trzeba się wziąć do roboty a nie pierniczyć na okrągło.
Widzisz, ale za komuny jednak ludzie potrafili się zorganizować i walczyć o swoje. Gdańsk 1970, Radom 1976, wreszcie powstanie Solidarności w 1980 r, strajki i demonstracje w stanie wojennym. Teraz nic. Tylko górnicy jeszcze potrafią się zorganizować.
A weźmy współczesne przykłady z innych krajów. Ukraina czy ostatnio Hongkong. Tam ludzie demonstrowali i walczyli, u nas cisza.
Denerwuje mnie też mentalność rodaków, którzy martwią się o innych a nie o siebie. Taki przykład. Anglicy buntują się przeciwko dużej ilości polskich imigrantów, bo zabierają im pracę albo powodują obniżanie pensji. I wcale im się nie dziwię. Natomiast jak się w Polsce powie, że przyjazdy Ruskich czy Ukraińców do nas też powoduje podobne zjawisko, to zaraz odzywają się głosy, że oni tacy biedni, a w Polsce wykonują ciężkie pracy, jakich nikt nie chce. Jest to bzdura, bo w Polsce jest teraz takie bezrobocie, że nawet ludzie po studiach chowają honor do kieszeni i idą zapieprzać na budowach, bo nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie a żyć i utrzymać rodzinę trzeba. Dlaczego Polacy nie potrafią wyciągnąć wniosków z historii? Sobieski uratował Wiedeń i całą Europę przed Turkami, Piłsudski przed bolszewikami. A jaka była "wdzięczność" Zachodu? Austria brała udział w rozbiorach Polski. Francuzi zostawili nas na łasce Niemców w 1939 r mimo, ze byli zobowiązani udzielić nam pomocy. Chyba jasne jest że każdy normalny naród i grupa społeczna czy zawodowa dba przede wszystkim o swoje interesy. W polityce i życiu liczą się pieniądze i siła a nie moralność i sprawiedliwość.
tnt_gt
Posty: 576
Rejestracja: sobota 06 mar 2010, 13:50
Lokalizacja: Piła

Post autor: tnt_gt »

A tu ciekawa wizja przyszłości.

Już czas na chomikowanie, bo emerytur nie będzie...
GT Rulez ale teraz czas na CUBE
Mantom
Posty: 200
Rejestracja: piątek 14 cze 2013, 08:37
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Mantom »

tnt_gt pisze:A tu ciekawa wizja przyszłości.

Już czas na chomikowanie, bo emerytur nie będzie...
Co do telemarketerów to się zgadzam - w miarę jak ludzie nie znający obsługi komputerów i Internetu odchodzą z tego świata spada ilość osób nabranych przez cwaniaczków na zakup nie chcianych towarów czy usług. Wzrasta też świadomość społeczeństwa, a dzięki sieci ludzie dowiadują się o kolejnych przekrętach i są ostrożni
tnt_gt
Posty: 576
Rejestracja: sobota 06 mar 2010, 13:50
Lokalizacja: Piła

Post autor: tnt_gt »

Mantom pisze:... i są ostrożni
... i łatwiej nimi sterować.
A poza tym przestępczość przenosi się do sieci, gdzie można jeszcze bardziej i łatwiej omamić/oszukać.

Nic w przyrodzie nie ginie.
GT Rulez ale teraz czas na CUBE
ww296
Posty: 688
Rejestracja: niedziela 27 sty 2013, 11:03
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ww296 »

Mantom pisze:...
Widzisz, ale za komuny jednak ludzie potrafili się zorganizować i walczyć o swoje. Gdańsk 1970, Radom 1976, wreszcie powstanie Solidarności w 1980 r, strajki i demonstracje w stanie wojennym. Teraz nic. Tylko górnicy jeszcze potrafią się zorganizować.
A weźmy współczesne przykłady z innych krajów. Ukraina czy ostatnio Hongkong. Tam ludzie demonstrowali i walczyli, u nas cisza.
Denerwuje mnie też mentalność rodaków, którzy martwią się o innych a nie o siebie. Taki przykład. Anglicy buntują się przeciwko dużej ilości polskich imigrantów, bo zabierają im pracę albo powodują obniżanie pensji. I wcale im się nie dziwię. Natomiast jak się w Polsce powie, że przyjazdy Ruskich czy Ukraińców do nas też powoduje podobne zjawisko, to zaraz odzywają się głosy, że oni tacy biedni, a w Polsce wykonują ciężkie pracy, jakich nikt nie chce. Jest to bzdura, bo w Polsce jest teraz takie bezrobocie, że nawet ludzie po studiach chowają honor do kieszeni i idą zapieprzać na budowach, bo nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie a żyć i utrzymać rodzinę trzeba. Dlaczego Polacy nie potrafią wyciągnąć wniosków z historii? Sobieski uratował Wiedeń i całą Europę przed Turkami, Piłsudski przed bolszewikami. A jaka była "wdzięczność" Zachodu? Austria brała udział w rozbiorach Polski. Francuzi zostawili nas na łasce Niemców w 1939 r mimo, ze byli zobowiązani udzielić nam pomocy. Chyba jasne jest że każdy normalny naród i grupa społeczna czy zawodowa dba przede wszystkim o swoje interesy. W polityce i życiu liczą się pieniądze i siła a nie moralność i sprawiedliwość.
Ludzie za komuny potrafili się zorganizować bo wszystkim było źle. Natomiast dzisiaj jak ktoś chce pracować to pracuje i żyje dużo lepiej niż przeciętny obywatel "za komuny" .
Ma więcej ale i więcej musi z siebie dać - nie wystarczy osiem godzin opierać się o łopatę lub pić herbatkę i jeszcze zabrać je ze sobą do domu ;) . Jednostki chcące więcej pracować lub mające umiejętności ponadstandardowe - mogą je wykorzystać aby jeszcze bardziej podnieść swój status i materialny i prestiż również.
Niestety działa to również w drugą stronę i jednostki trochę poniżej przeciętnej lub bardziej leniwe - znajdują się po przeciwnej stronie...

Generalnie dobrze zorganizowane państwo powinno nawet jednostkom poniżej przeciętnej zapewnić godne życie (jeśli chcą i pracują w miarę swoich możliwości) - niestety model socjalistyczno - kapitalistyczny w którym znajduje się EU nie niegwarantujące słabszym jednostką tego i wprowadza niezdrowa atmosferę wśród tych "mocniejszych" jednostek - ponieważ czuja się one pokrzywdzone, tym że musza płacić za innych (wyższe podatki i składki na ubezpieczenia społeczne).
to takie moje przemyślenia a doświadczeniem jest to że do niektórych prostych prac trudno znaleźć ludzi, natomiast twierdzących że nie ma pracy i żerujących na zasiłkach, rodzinie i innych jest całe mnóstwo.
ostatnio czytałem że pewien przedsiębiorca zrezygnował z uprawy truskawek w Polsce z uwagi na brak ludzi do tej sezonowej pracy - wynagrodzenie 150 zł netto z umową. Ci którzy chcieliby i mogli pracować ze względu na legalny charakter tej pracy mogliby stracić przywileje zasiłkowe i inne a dla innych bezrobotnych stawka była za niska a praca za ciężka....

Reasumując główną myśl - obecnie niezadowolonych jest mnij niż kiedyś, dlatego się nie zorganizują.
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Bezrobocie jest, ale jego stan można śmiało podzielić na pół. Oczywiście wiele zależy od regionu. Pierwsza część to ludzie, którzy na prawdę chcą pracować a nie mogą znaleźć pracy lub nie znajdują satysfakcjonującej pod względem zarobku, dojazdu, ram czasowych czy charakteru zajęcia. Druga grupa to szara strefa, czyli totalne lebry, które nie chcą znaleźć pracy, albo nie są w stanie pracować rzetelnie, bądź istnieją inne przeszkody w myśl powiedzenia " gdy Ci wódka w pracy szkodzi, porzuć pracę, o co chodzi". I jeszcze najgorsza moim zdaniem grupa w szarej strefie, czyli jak ja ich nazywam - pasożyty. Kto to są pasożyty? Już tłumaczę. Jest wieś, liczba ludności trochę ponad 2 tyś. Przykład jednej wielu biednych wielodzietnych rodzin. Mieszkają w socjalu, oboje zarejestrowani na bezrobociu. Czwórka dzieci w szkole i przedszkolu, za wszystkie płaci pomoc społeczna, bo bieda. Do przedszkola dzieciaki na pierwszym miejscu i za darmo z maksymalnym wymiarem godzin, bez dopłat ze strony rodziców, bo matka jest poszukującą pracy i ojciec zresztą też. Pod mieszkaniem socjalnym stoi jego Volvo X70, oficjalnie pożyczony od jego mamy. Kiedy w strażnicy rozdawali żywność w ramach unijnej pomocy (makaron, cukier, mąka, sery itp.) koleś stał w kolejce po jeden z najbardziej pokaźnych pakietów, bo taki im się należał. SMS,y w tej kolejce wysyłał z najnowszego wtedy Iphona 4s. Dziś w domu (tym socjalnym ) wisi Plazma 60" i pełny pakiet Cyfry. Wszystko oczywiście pożyczone od mamy. Prawda jest taka, że koleś ma firmę budowlaną, zarejestrowaną na wujka, emeryta wojskowego, który siedzi w Niemczech. Salon ze sukniami ślubnymi zarejestrowany na ciotkę i małą 20 osobową firmę, która jest podwykonawcą na kopalni, oficjalnie właścicielem jest kuzyn. Każdy za bycie figurantem ma odpalane, a nic nie robią. To akurat przykład największego oszusta, takich mniejszych jest, tylko w tej małej wiosce, kilkunastu. W skali kraju podejrzewam że jest to co najmniej 20% wszystkich bezrobotnych.

Wiem, że są rejony Polski gdzie na prawdę trudno o pracę, ale jest wielu którzy nie chcą pracować. Ja w sumie pracuję od 15 roku życia, od I klasy ogólniaka, po szkole, przez wakacje, kiedy się tylko dało. W domu się nie przelewało, a ja też chciałem mieć Levi'sy jak moi kumple z miasta. Nawet kiedy bezrobocie było 2 razy większe niż dzisiaj, przynajmniej w moich stronach, ja pracowałem. Na czarno, legalnie, za psie pieniądze i za większe, jak się kiedy udało. Najgorszy okres miałem po wojsku. Pracowałem 35km od domu, w sieci z markowymi ciuchami sportowymi. Praca była systemem 12 - 6 - wolne. Z dwunastek nie miałem dojazdu do mojej wiochy, dojeżdżałem do sąsiedniej i o 11 w nocny, zima, śnieg nie śnieg, piechotą 7km. Na dojazdy wydawałem 250zł a zarabiałem 670zł i tak przez ponad pół roku. Nigdy jednak w sobotę, czy niedzielę (zależy jak wolne przypadło), nie miałem problemu, żeby sobie iść do baru i za swoje browar czy papierosy kupić. Nie musiałem "żebrać" bo mi brakło 2,4zł do "soczku" za 2,6zł. Jak słyszałem innych, że roboty nie ma, albo że za 5zł się nie opłaca to krew mnie zalewała. Potrzebowałem więcej, to się szło do prywatnego już wtedy GS-su i workowałem cement, do worków po wegecie, ręce całe wyżarte od tej soli i gorącego cementu z silosa, za 8zł od tony (tona /godzinę). Ewentualnie rozładunek wapna workowanego, we dwóch z kolegą 40 ton, za 6zł od tony. Zawsze jakaś robota się znalazła jak ktoś chciał. Faktem jest, że studiów nie ukończyłem, bo bałem się że pracę stracę i wyszło jak wyszło.. Ja nawet przez 2 lata byłem agentem ubezpieczeniowym i to w czasie dużej recesji w tym temacie, do tego jeszcze "agentką" Avonu i też zawsze parę złotych wpadło. Dopiero od 12 lat jestem zatrudniony w jednej firmie, a też poszedłem tam tylko na 2-miesiące jako halangier, do pomocy murarzom pracować. Skończyło się tym, że ja sam finalizowałem tynkowanie, jak się majstry rozpiły. Uważam, że jak ktoś chce, to zawsze pracę znajdzie, choćby nawet podłą i mało płatną, ale na przetrwanie wystarczy i szukasz lepszej.
Mantom
Posty: 200
Rejestracja: piątek 14 cze 2013, 08:37
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Mantom »

ww296 pisze: Ludzie za komuny potrafili się zorganizować bo wszystkim było źle. Natomiast dzisiaj jak ktoś chce pracować to pracuje i żyje dużo lepiej niż przeciętny obywatel "za komuny" .
Ma więcej ale i więcej musi z siebie dać - nie wystarczy osiem godzin opierać się o łopatę lub pić herbatkę i jeszcze zabrać je ze sobą do domu ;) . Jednostki chcące więcej pracować lub mające umiejętności ponadstandardowe - mogą je wykorzystać aby jeszcze bardziej podnieść swój status i materialny i prestiż również.
Reasumując główną myśl - obecnie niezadowolonych jest mnij niż kiedyś, dlatego się nie zorganizują.
Kiedyś były wielkie zakłady pracy - oprócz kopalń także i stocznie, huty. Więc ludziom łatwo było się zorganizować. Teraz tego nie ma, bo po 1989 r stopniowo zlikwidowano polski przemysł. A w zamian zachodnie korporacje postawiły pełno marketów oraz własnych fabryk. Zatrudnia się w nich przypadkowych ludzi, nie ma praktycznie żadnych związków zawodowych więc nie ma kto się zorganizować. Każdy się boi postawić przełożonym z obawy przed utratą pracy. Ponadto panuje atmosfera wyścigu szczurów i donosicielstwa. Jak ktoś ośmieli się coś skrytykować, to zaraz kierownik czy dyrektor o tym wie.
Co do chęci pracy na swoim i dłużej niż 8 h. Nie każdy na zdolności do założenia własnej firmy. Trzeba mieć i pomysł i jakąś kasę na początek i akceptować harówkę. Oraz zdrowie. Nie tylko aby zapieprzać 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu ale także użerać się z urzędnikami. Czytałem na forach posty ludzi, którzy dorobili się w UK, wrócili do Polski aby założyć firmę i właśnie ze względu na naszą biurokrację powrócili znów na Wyspy z postanowieniem, że ich noga więcej w starym kraju nie postanie.

[ Dodano: 2 Październik 2014, 07:39 ]
Zbychur pisze: Jak słyszałem innych, że roboty nie ma, albo że za 5zł się nie opłaca to krew mnie zalewała. Potrzebowałem więcej, to się szło do prywatnego już wtedy GS-su i workowałem cement, do worków po wegecie, ręce całe wyżarte od tej soli i gorącego cementu z silosa, za 8zł od tony (tona /godzinę). Ewentualnie rozładunek wapna workowanego, we dwóch z kolegą 40 ton, za 6zł od tony. Zawsze jakaś robota się znalazła jak ktoś chciał. Faktem jest, że studiów nie ukończyłem, bo bałem się że pracę stracę i wyszło jak wyszło.. Ja nawet przez 2 lata byłem agentem ubezpieczeniowym i to w czasie dużej recesji w tym temacie, do tego jeszcze "agentką" Avonu i też zawsze parę złotych wpadło. Dopiero od 12 lat jestem zatrudniony w jednej firmie, a też poszedłem tam tylko na 2-miesiące jako halangier, do pomocy murarzom pracować. Skończyło się tym, że ja sam finalizowałem tynkowanie, jak się majstry rozpiły. Uważam, że jak ktoś chce, to zawsze pracę znajdzie, choćby nawet podłą i mało płatną, ale na przetrwanie wystarczy i szukasz lepszej.
No i chwała Ci za to :wink: Pomyśl jednak o tym, ze nie każdy nadaje się do pracy fizycznej.
Jest taki polski film Indeks http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=12961 . Facet wyrzucony ze studiów za udział w strajkach zatrudnia się jako zwykły robotnik. I pewnego razu przy rozładunku węgla nie może unieść wielkiej bryły. Jego kolega z pracy mówi "Zostaw to student, to nie dla ciebie robota". Dla mnie ten film i ta scena obrazują m.in. upodlenie polskiego inteligenta przez władze. Jednak niestety odnosi się to też do obecnych czasów, gdy niby demokratyczne władze utrzymują w kraju taką sytuację gospodarczą, gdzie praca jest głównie dla robotników, kasjerek w marketach czy telemarketerów. Spośród osób wykształconych pracę mogą znaleźć tak naprawdę tylko informatycy i lekarze.
A oglądałeś film "Czas honoru"? Jest tam scena jak były profesor zamknięty w getcie, bo okazało się, że Niemcy uznali go za Żyda, próbuje się wynająć do pracy na budowie i majster każe mu podnieść jakiś ciężar i stwierdza "nie nadajesz się".
Z tym przetrwaniem to też nie do końca prawda, bo wiele firm robi teraz tak, że szuka jeleni do pracy tymczasowej, a potem okazuje się że kandydat się nie sprawdził i bierze się następnego. A dodatkowo sporą część wynagrodzeń zabierają różne agencje pośrednictwa pracy.
ODPOWIEDZ