Podziel się swoją radością

....nie pasujące gdzie indziej...
Awatar użytkownika
pier
Posty: 1467
Rejestracja: poniedziałek 21 lut 2011, 09:02
Lokalizacja: Biłgoraj-Sól

Post autor: pier »

Zapomniałem, oczywiscie zero alkoholu.
Awatar użytkownika
ologda
Posty: 356
Rejestracja: wtorek 25 wrz 2012, 08:38
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: ologda »

pier pisze:Zapomniałem, oczywiscie zero alkoholu.
... :evil: ... jest chyba możliwe :-)
Ostatnio zmieniony wtorek 17 cze 2014, 20:43 przez ologda, łącznie zmieniany 1 raz.
Największa latarka świata( fotka)
4metry wysokości

Idę w stronę światła
studzin
Posty: 546
Rejestracja: sobota 17 kwie 2010, 11:45
Lokalizacja: Gdańsk/Tczew

Post autor: studzin »

NŻW - nie żryj wcale.
ŻM- żryj mniej
Awatar użytkownika
Pyra
Site Admin
Posty: 8527
Rejestracja: niedziela 02 sie 2009, 20:35
Lokalizacja: Gądki

Post autor: Pyra »

studzin pisze:NŻW - nie żryj wcale.
ŻM- żryj mniej
Jest jeszcze:
ŻP - żryj połowę ;)
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Awatar użytkownika
marmez
Posty: 2879
Rejestracja: sobota 08 sty 2011, 19:19
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: marmez »

ZJ-PŻ

Zacznij jeść.
Przestań żreć. :wink:
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Jest jeszcze MŻ-WR (Mniej żarcia -Więcej roboty), choć to drugie u mnie nie działa. Jak po 2 miesiącach rewiru z powodu poparzenia nogi wywindowałem na 104, to haruję jak wół od połowy kwietnia i tylko 3 kg na minus poszło, do dawnych 98kg nie potrafię zejść. Myślę też, że nie tylko jakość jedzenia jest ważna, ale rozkład posiłków w ciągu dnia. Często pracuję po kilkanaście godzin i wtedy mam 2-3 posiłków, a weź tu chłopie nie podjedz sobie jak masz za sobą kilka czy kilkanaście ton w kawałkach po 70-80kg.
Awatar użytkownika
Veldrinn
Posty: 183
Rejestracja: czwartek 19 sie 2010, 15:04
Lokalizacja: z pokoju

Post autor: Veldrinn »

pier, dietę, którą stosujesz Układałeś/konsultowałeś z kimś czy po prostu dieta 1000 kcal albo 50% Pytam bo 7 kg w 2 tygodnie to na granicy rozregulowania metabolizmu. Oczywi8ście wiadomo, że jeśli to początek walki to po 1. organizm usuwa nagromadzoną wodę po 2. oczyszczają się jelita ze złogów. Bezpieczny spadek to 600-900 g na tydzień przy optymalnej diecie. Więcej oznacza zahamowanie metabolizmu i gwarantowany efekt jo-jo.
Czemu się mądrze? W tamtym roku straciłem 26 kg przy jednoczesnym znacznym rozbudowaniu tkanki mięśniowej czyli tak naprawdę pozbyłem się sporo ponad 30 kg tłuszczu i zaległości.

Wiecie od czego powinno się zacząć odchudzanie? Od lektury artykułów i książek. (Teraz jest prościej bo jest YT :) )
Podstawowy błąd to rozpoczęcie diety bez odpowiedniego przygotowania, a potem jest stagnacja, brak sił, zniechęcenie i powrót do wagi a nawet przybranie dodatkowych kg.
Każdy kto zaczyna walkę z nadprogramowymi kilogramami powinien trzymać się kilku zasad. Należy pamiętać, że dieta ma dać stały efekt, dlatego nie można liczyć, że w 2 miesiące zgubimy kilogramy, które gromadziliśmy nieraz latami.

Dla wielu osób sama zmiana nawyków żywieniowych daje dobry rezultat.

Co robić:
- regularne jeść (u większości usprawnia metabolizm, pomaga wyeliminować uczucie głodu i podjadanie)
- unikać cukrów (węglowodanów) prostych (słodycze, napoje gazowane, cukier itp)
- bilansować posiłki (dostarczanie odpowiedniej ilości mikro i makrorodników).

Czego nie robić:
- nie głodzić się
- stosować zasady "nie jeść po 18" - to ogólnie jakaś bzdurna zasada, no chyba, że ktoś chodzi spać przed 20 :)
- nie unikać tłuszczu i węglowodanów złożonych (bardzo częsty błąd bo tłuszcze są potrzebne do odchudzania :D )
Nie tyjemy od spożywanego tłuszczu, ale od NADMIARU KALORII. Nasi ojcowie i dziadkowie jadali tłusto (co miało efekt na serce), ale nie mieli nadwagi bo ciężko pracowali i mieli wysokie zapotrzebowanie energetyczne (kaloryczne).

Nikt nikomu nie każe od razu wskakiwać na pełną dietę z ważeniem wszystkich elementów każdego posiłku. Dietę można wprowadzać stopniowo. To od naszego podejścia i nastawienia będzie zależeć efekt końcowy. Po zmianie podstawowych nawyków można przejść do obliczenia zapotrzebowania energetycznego i układania diety "pod nas".
Dobrze opracowana dieta to 70% sukcesu, reszta to aktywność fizyczna. Tak, trzeba ćwiczyć, żeby był efekt.

Oczywiście to, co napisałem powyżej to tylko ułamek wiedzy o diecie i odchudzaniu, ale od czegoś trzeba zacząć.
Nie jestem ekspertem, jestem po prosu tym zainteresowany bo mnie też to dotyczy i jakby ktoś miał jakieś pytania to z chęcią służę pomocą.

Wszystkim chętnym mogę polecić kanały na YT, na których znaleźć można informacje o odzywaniu jak i o ćwiczeniach:
AeroFitnessBlog
Piotr Kopczyński
Zapytaj Trenera

i pamiętajcie Impossible is nothing :cool:
fotorondo
Posty: 1338
Rejestracja: niedziela 01 gru 2013, 18:44
Lokalizacja: warszawa

Post autor: fotorondo »

A ja myślałem że te 5 kg to sam zrzuciłem.
joon
Posty: 621
Rejestracja: niedziela 04 mar 2012, 15:31
Lokalizacja: Przemyśl

Post autor: joon »

Nowy pecet (jeszcze bez obudowy, leży na półce pod biurkiem w częściach) + drugi monitor, pora usiąść i zacząć z tego korzystać ;)
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Po wczorajszym, 20 godzinnym dniu pracy, wreszcie mam długi weekend, dziś pewnie będę dochodził do siebie, ale jutro już można działać. :)
Awatar użytkownika
Wojto
Posty: 718
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 23:04
Lokalizacja: Mcz

Post autor: Wojto »

Zbychur, a co to za niewolnicza praca?

Przejechałem ponad 50km na rowerze z komunii, nogi troszkę bolą, ale jest dobrze. Stopniowo robię trasy coraz dłuższe. Zastanawiam się nad zakupem lepszego roweru bo ten ledwo się trzyma :razz:
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Wojto pisze:Zbychur, a co to za niewolnicza praca?
Taka tam robota w kapitalistycznym świecie u prywaciarza.
Awatar użytkownika
marmez
Posty: 2879
Rejestracja: sobota 08 sty 2011, 19:19
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: marmez »

20 godzin to niezłe przegięcie, choć jeszcze zależy, to to mus z góry, czy z dołu wybór, żeby mieć wolny piątek, jeżeli to drugie to miło :) jeżeli to pierwsze, to... to nie ma tego już gorzej. U nas się zdarza nieraz w piątek robić do 19 (od 630), żeby mieć sobotę wolną i jeszcze się cieszymy, że sobota wolna :D A takie dodatkowe dni wolne, żeby mieć długi weekend to bardzo rzadko się u nas zdarzają i zazwyczaj, gdy inni mają długie weekendy, to my mamy wolne, praca, wolne, np dzisiaj i jutro do pracy ;)

A żeby coś o radości napisać, to truskawki nam pierwszy raz dość dorodnie dojrzewają na działce :) kilka kg już było zjedzonych i jeszcze troszkę będzie :) Chyba w tym roku trochę żonie przy nich pomogę, by je po owocowaniu uporządkować na przyszły rok :)
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 255
Awatar użytkownika
ElSor
Site Admin
Posty: 5041
Rejestracja: niedziela 13 wrz 2009, 12:52
Lokalizacja: Ozimek

Post autor: ElSor »

Kiedyś u mnie "ściągnęli limity" na nadgodziny, to od 14:15 w piątek siedziałem do 10:15 w sobotę a w poniedziałek ochrzan, że za długo. Teraz już nie szaleję i robię ~30h extra miesięcznie.
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

marmez pisze:żeby mieć wolny piątek, jeżeli to drugie to miło
Właśnie chodzi o wolny piątek, ale nie w senesie że zamiast urlopu, tylko na poniedziałek robota musiała być gotowa. Po za tym mam taki charakter, że nie lubię zostawiać napoczętej i nie skończonej pracy (choć nie zawsze się to udaje). Druga sprawa, nie potrafię naciągać godzin, tzn. planuję sobie, że daną robotę rozłożę na całą szychtę, bo np nie ma nawału. Niestety w ferworze walki zapominam o tym i kończę przed śniadaniem, potem zaczynam następne zadanie i siedzę 10-12 godzin, żeby je skończyć. Zdarza się też , że mam coś pilnego do zrobienia, ale potem okazuje się, że wyskoczy coś pilniejszego i jeszcze coś na wczoraj. Według szybkich obliczeń szefa wystarczy na to godzina więc można mi to wepchnąć do zrobienia. W praniu jednak wychodzi, że faktycznie roboty jest godzina ale przygotówki zajmują 2 godziny i nagle patrzysz, a tu się ciemno zaczyna robić i chyba by trzeba do domu, ale jeszcze szybko to i tamto bo to moment i mamy 20.00. Ot cała filozofia. :)

Mój rekord to 303 godziny, to był listopad 2010, w tym 1 dzień urlopu :)
Zablokowany